Autor: Meg Mason
Tłumaczenie: Mateusz Borowski
Tytuł: Smutek i rozkosz
Wydawnictwo: Znak Literanova
Data wydania: 13 kwietnia 2022
Liczba stron: 384
Ocena: 8/10
Opis:
To jest opowieść o Marcie. Ale mogłaby być o każdym z nas. Odkąd sięga pamięcią, Martha czuła, że coś jest z nią nie w porządku. Wszyscy mówili jej: „Weź się w garść”. Próbowała. Naprawdę wolałaby żyć tak jak inni. Ale przez większość czasu głównie chciało jej się wyć. Albo schować. Pod stół. Kiedy po latach w końcu słyszy od lekarza prawidłową diagnozę, myśli, że na wszystko w jej życiu jest już za późno. A może wcale nie?
Powieść dla wszystkich, którzy czują, że coś z nimi jest nie tak.
Recenzja:
Mam słabość do książek humorystyczno-depresyjnych, o niełatwej tematyce, a Smutek i rozkosz jako taka pozycja mi się jawiła. Szybko jednak okazało się, że za tym tytułem kryje się znacznie więcej i pod względem treści i ładunków emocjonalnych, które ze sobą niesie. To doprawdy wspaniała historia życia pewnej kobiety, pełnego wzlotów i upadków. Brzmi banalnie, ale z banalnością ta książka niewiele ma wspólnego…
- Nie chcę taka być. - Zmusiłam się, by chwycić go za rękę. Po raz pierwszy od pięciu miesięcy celowo go dotknęłam. - Patricku, uwierz mi, nic nie mogę na to poradzić.
Już od pierwszych stron Smutek i rozkosz mnie zaskoczyła. Jest napisana bardzo przyjemnym stylem, niepozbawionym emocji i choć – można rzec – skupia się na codzienności i zdrowiu psychicznym głównej bohaterki, ogromnie mnie zafascynowała. Sposób opowiadania historii sprawił, że uwierzyłam w Marthę i z wieloma jej odczuciami, wrażeniami, doświadczeniami mogłam z powodzeniem się utożsamić. Metryczka książki nie kłamie – to faktycznie powieść dla wszystkich, którzy czują, że coś z nimi jest nie tak, bo daje poczucie bezpieczeństwa i świadomość, że bycie „innym” to nic złego . Co więcej, opowieść ta, choć fikcyjna, daje czytelnikowi niejakie wskazówki, co warto w danej sytuacji zrobić, jak szukać właściwej pomocy – z pewnych postępowań bohaterów warto brać wzór. Choć – oczywiście – nie wszystkich…
- Jestem samotna – odparłam. To była prawda. Dorzuciłam jednak nieco kłamstw, by nie martwił się za bardzo: - Ale tylko dzisiaj. Ogólnie nie. Zazwyczaj wszystko gra.
- No cóż, jak to mówią, w Londynie mieszka osiem milionów samotnych ludzi. - Mężczyzna delikatnie przyciągnął do siebie labradorkę. - Ale mawia się też, że wszystko przemija.
Meg Mason stworzyła tutaj postać z krwi i kości – o problemach, które mogą dotknąć każdego z nas. Historia Marthy nie jest łatwa – pojawiają się problemy w małżeństwie, niełatwe relacje z najbliższymi, brak satysfakcji zawodowej, a nawet myśli samobójcze. Bohaterka także odwiedza gabinety psychiatryczne, gdzie nie raz błędnie stawiana jest diagnoza, co także nie poprawia jej sytuacji. To wszystko brzmi dramatycznie, ale jej historia przepełniona jest także zabawnymi anegdotkami, gdzie jeszcze radziła sobie ze swoimi emocjami, zanim jej wybuchł mózg. Te wspomnienia są doprawdy zabawne i choć wprowadzają niejaki chaos w opowieść, tak… uczyniły tę powieść cudowną całością – no i, oczywiście, zrobiły mi dzień, bo nie raz wybuchłam przy nich gromkim śmiechem...
(…) Nie pamiętam, skąd pochodziło to zdanie. W kółko dźwięczy mi w uszach jak refren piosenki albo wiersza. „Miałaś dość tej beznadziei”.
Miałaś dość, miałaś dość, miałaś dość tej beznadziei.
Smutek i rozkosz to życiowa i dająca do myślenia książka, dojrzała i zdumiewająco lekka, zabawna, ironiczna i podnosząca na duchu. To nieschematyczna powieść o chorobie psychicznej, wnikliwa, słodko-gorzka i trafiająca prosto do serca. Jeśli czasem czujecie, że przerasta was rzeczywistość i macie dość – pokochacie Marthę i tę książkę. Polecam z całego serca! 💗
Czuję, że to książka o mnie
OdpowiedzUsuńPrawdziwa oraz życiowa książka. "Smutek i rozkosz" z pewnością warta poznania. Można odnaleźć w niej cząstkę własnego świata.
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto ją poznać. Coś czuję, że każdy odnajdzie w niej cząstkę siebie. Przecież nikt nie ma idealnego życia.
OdpowiedzUsuńO kurczęta, nie znam tego wydawnictwa. Tą książkę chętnie bym przeczytała, może dlatego, że też czuję, że ze mną coś nie tak, że wpasowuje się w motto. I cytaty trafione, to dopiero literatura piękna, a nie jakiś przekręt. Chętnie dowiem się o niej więcej.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, trochę przygnębiająca ta książka, życie samo z siebie potrafi dokopać, myślę, że książki powinny być podnoszące na duchu, a nie przyłączające się do życia.
OdpowiedzUsuń