Autor: Sarah Hogle
Tytuł: Miłosny układ
Wydawnictwo: MUZA
Data wydania: 2022
Ilość stron: ok. 400
Ocena: 8/10
Opis:
Mistrzowska komedia romantyczna, iskrząca się złośliwym humorem, zabawna i prawdziwa.
Kiedy twój najgorszy wróg jest jednocześnie twoim narzeczonym...
Naomi i Nicholas są parą idealną. Wkrótce ma się odbyć ich wystawne, eleganckie wesele. Tymczasem... mają siebie serdecznie dość.
Niestety osoba, która wycofa się pierwsza, będzie musiała także pokryć niebotyczne koszty niedoszłego wesela. Kiedy Naomi orientuje się, że nie tylko ona udaje szczęście na myśl o wspólnej przyszłości, oboje rozpoczynają wojnę podjazdową: uciekają się do sztuczek, złośliwych kawałów i różnych podstępów, byle tylko dokuczyć drugiemu i zmusić go do zerwania. Wszystkie chwyty są dozwolone.
Okazuje się jednak, że gdy nie mają już nic do stracenia, nareszcie mogą być sobą. Co więcej, tak doskonale bawią się, dręcząc się nawzajem, że cała sytuacja zaczyna nabierać zupełnie innego charakteru…
Recenzja:
Pierwszy kontakt z Sarah Hogle okazał się dla mnie bardzo udanym doświadczeniem - i bez wątpienia długo będę o nim pamiętać i go pozytywnie wspominać. "Miłosny układ" może nie jest najlepszą książką, jaką w tym roku czytałam, ale w tym momencie znajduje się w mojej topce - a ustalmy: ja prawie codziennie czytam jakąś książkę, a czasem, jak mam czas, to potrafię przeczytać więcej niż jedną... Także jak widzicie: konkurencja była ostra.
Naomi kocha Nicholasa na jakieś czterdzieści procent - i uważa, że nie można być w kimś cały czas zakochanym. Nie po kilku miesiącach, a tym bardziej po latach. Jej miłość do Nicholasa bardzo szybko się wypaliła, ale nie chce odwołać ślubu, bo wie, że trafiła jej się świetna partia - mężczyzna jest przystojny, dobrze zarabia, pochodzi z zamożnej rodziny... Jednak Naomi czuje, że dla Nicholasa zawsze najważniejsza jest mama, a on jest na każde jej skinienie.
Ba, to przyszła teściowa głównej bohaterki organizuje im cały ślub, nawet sama chce zdecydować, w jaki rozmiar sukni powinna wcisnąć się Naomi - i każe jej stosować głodówki przez kolejne kilka miesięcy, żeby się to udało. Nie mówiąc już o tym, że ani syn, ani mąż, nie sprzeciwiają się przyszłej teściowej z piekła rodem.
Naomi chce zrobić wszystko, żeby sprowokować Nicholasa do tego, aby odwołał on ślub - bo wie, że tylko wtedy nie będzie musiała wychodzić za niego za mąż, przy jednoczesnej konieczności oddawania mnóstwa pieniędzy za rzeczy, które pozamawiała przyszła teściowa, a których główna bohaterka nawet nie chciała. Tyle, że Nicholas najwidoczniej zdaje sobie sprawę z tego, że Naomi od dłuższego czasu zachowuje się wobec niego niczym figura woskowa - obecna ciałem, ale nie duchem i emocjami - i postanawia podjąć grę, w której to on chce wygrać...
Mieszkając w jednym miejscu na odludziu w końcu mogą być sobą - i mówić sobie wszystko wprost, szczerze - czyli tak, jak powinno być to od samego początku. Niczego nie muszą udawać. Nikogo nie muszą okłamywać. Nie muszą owijać w bawełnę. Tyle, czy Nicholas i Naomi faktycznie nie powinni być razem, skoro ich początki były takie cudowne? Tego dowiecie się tylko podczas lektury "Miłosnego układu"!
Ja bawiłam się wyśmienicie - bez wątpienia jest to komedia romantyczna, ale nie do końca cukierkowa: raczej pełna emocji, wydarzeń, różnych zawirowań fabularnych. Bywa trochę sarkazmu i złośliwości, bywa trochę humoru, ale w ogólnym rozrachunku to jest bardzo udany miks, który świetnie pokazuje, że czasem warto być sobą i dać sobie drugą szansę.
Do tego wszystkiego poziom napisania mile mnie zaskoczył. Świetny, wyrobiony warsztat - fajne dialogi, wysokiej jakości opisy, doskonałe przedstawienie sfery uczuć. Pod tym kątem nie miałam nic do zarzucenia - od razu wciągnęłam się w historię, chociaż tak od połowy było jeszcze lepiej niż na początku.
Dodam jeszcze, że poziom kreacji bohaterów także jest na ogromny plus - bo polubiłam wszystkie postacie: były autentyczne, realistyczne, charakterne. Takie postacie powinny być w każdej książce i to obowiązkowo - z takimi to nawet w prawdziwym życiu chętnie bym na kawę poszła...
Według mnie zasłużone osiem na dziesięć gwiazdek. I opis, i treść, i nawet okładka - wszystko mi mówiło, że to będzie dobra powieść, i zaiste: taka ta powieść właśnie była. Dobra - a może nawet "bardzo dobra"? Ja się dobrze bawiłam i mile zaskoczyłam - to bez wątpienia był dla mnie czas przyjemności i relaksu. Życzę Wam tego samego, więc mam nadzieję, że niebawem "Miłosny układ" wyląduje na Waszej liście książek, które koniecznie (i za wszelką cenę) trzeba przeczytać!
Czasem warto sięgnąć po taką książkę, bo poprawić sobie kiepski dzień. Całkiem przyjemna propozycja, mam ją na liście do przeczytania.
OdpowiedzUsuńOd kiedy zauważyłam tą książkę w zapowiedziach,wiedziałam że to coś dla mnie. Coś innego niż wszystko. Do tego komedia, uwielbiam książki z humorem. Bardzo mam ochotę to przeczytać i pewnie niedlugo to nastąpi. Dzięki za recenzję
OdpowiedzUsuńCoś ostatnio zrobiłam się wybredna w kwestiach wyboru moich romansideł. Aż sama jestem zaskoczona. Hmmm, cóż. Ta pozycja również mnie nie ujęła.
OdpowiedzUsuńChyba się mi nie zdarzyło żeby czytać książkę w której narzeczeństwo się nienawidzi. "Miłosny układ" znajduję się na wysoko na liście do przeczytania. Zapowiada się na świetną, przyjemną lekturę z dużą dawką humoru. Z chęcią dowiem co z tego galimatiasu wyszło.
OdpowiedzUsuńDziękuję za recenzję. Akurat teraz potrzebuję takiej książki
OdpowiedzUsuńLekki, z humorem, czyli coś na idealną rozrywkę z dobrą książką w dłoni. Po prostu para, która wkrótce ma wziąć ślub, a jednak stanowi dla siebie wzajemnie najgorszych wrogów. I jakoś żadne z nich nie chce być tą osobą, która jako pierwsza odwoła ślub? Czy może być lepiej? Przekonajmy się.
OdpowiedzUsuńMuszę jej dać szansę!
OdpowiedzUsuńTa receznja mnie kupiła już mi się spodobała ❤️❤️❤️❤️❤️ Już zapisuję tytuł
OdpowiedzUsuńAleż nabrałam ochoty pobyć razem z tą parą. Uwielbiam takie romantyczne komedie, w których pary, by zrozumieć pewne "rzeczy" muszą wpierw ze sobą powalczyć. Wszak już Kazimierz Pawlak zauważył, że "Wróg? A wróg! Ale mój, swój, nasz – na własnej krwi wyhodowany!". Zatem zawsze lepszy swój wróg, niż cudzy przyjaciel.
OdpowiedzUsuńTo książka na poprawę humoru.
Dziwny układ... Niemniej może być to faktycznie zabawny pomysł na fabułę. Niestety, jestem teraz w takim momencie życiowym, że komedie romantyczne i w ogóle romanse byłyby dla mnie samobójstwem.
OdpowiedzUsuńPerypetie tej dwójki wydaję się ciewawe i zabawne. To chyba idealna książką na poprawę humoru. Wpisuję na listę!
OdpowiedzUsuńWszystko mi mówi,że ta jest idealna dla mnie🥰Wszystko mi mówi,że zakocham się w tej powieści od pierwszej strony 😍Bardzo lubię czytać takie powieści na poprawę humoru🙂 " Kto się lubi,ten się czubi, kto się czubi ten się lubi" i chyba coś w tym jest,nawet wśród książkowych bohaterów 😁 Zapisałam tytuł na liście bardzo koniecznych do przeczytania 😍😍 😍Bardzo dziękujemy za wspaniałą recenzję 😘B.B
OdpowiedzUsuńPrzypomniał mi się film "Ślubne wojny" 😁 Fabuła inna, ale też tematyka ślubna 😅 Ciekawa propozycja dla miłośniczek komedii romantycznych, myślę, że chętnie przeczytam kiedyś 😉
OdpowiedzUsuń