Autor: Nora Roberts
Tytuł: Alan. MacGregorowie. Tom 3
Wydawnictwo: Harper Collins Polska
Data wydania: 2022
Ilość stron: 336
Ocena: 6,5/10
Opis:
Opowieść o życiu i miłosnych perypetiach członków szkockiego rodu MacGregorów.
Alan MacGregor czuł, że spotkał kobietę swojego życia. Shelby Campbell działała oszałamiająco na jego umysł i zmysły i zakochał się od pierwszego wejrzenia. Pragnął dzielić z nią każdą chwilę, także trudy życia ambitnego polityka. Oczarował ją i uwiódł w najbardziej romantyczny sposób, w jaki tylko mężczyzna może to zrobić. Po krótkiej znajomości poprosił ją o rękę, ale Shelby powiedziała: nie. Pokochała go, lecz bała się, że może go spotkać taki sam los jak jej ojca, senatora, którego przed laty zastrzelił fanatyczny szaleniec.
Recenzja:
Nora Roberts - któż jej nie zna? A raczej jej twórczości. Klasa sama w sobie - jej romanse zwykle są bestsellerami. Ba, jest nawet ulubioną pisarką mojej mamy, więc w moim domu jej nazwisko przewijało się przy każdej okazji: i przy każdej premierze. Jakiś czas jednak po jej książki nie sięgałam - chociaż sporo wznowień i innych takich pojawiło się w Polsce. "Alan" jednak mnie skusił - i stwierdziłam, że po tę powieść już muszę sięgnąć. I niby się nie zakochałam aż tak, ale też będę tę przygodę z nim wspominać całkiem miło!
Shelby Campbell nienawidzi polityki i polityków - głównie z powodu tego, co spotkało jej ojca, którego dziewczyna tak uwielbiała i kochała. Niemniej jednak jej matka dalej jest obecna w sferach polityki - i zaciąga ją na różne przyjęcia, chociaż Shelby raczej za nimi nie przepada: woli zaszyć się w swojej pracowni, stworzyć coś z gliny, a później sprzedawać w swojej galerii. Bo chociaż Shelby jest duszą towarzystwa i okropną ekstrawertyczką, to jednak czasem potrzebuje pobyć sam na sam ze sobą i swoimi myślami.
Podczas jednego z przyjęć poznaje ona Alana MacGregora - na początku zapomina, że jest on politykiem, jakoś nie kojarzy nazwiska z facetem, który niebawem może zostać senatorem, a w przyszłości: być może nawet samym prezydentem. Alan wpada jej w oko - tak samo, jak ona wpada w oko jemu, ale Shelby od razu wprost mówi, że nienawidzi polityki i nie zamierza wiązać się z politykiem. Tyle, że Alan jest uparty: i zamierza bliżej poznać pannę Campbell...
"Alan" jest niby trzecim tomem serii, ale ja osobiście nie znałam dwóch wcześniejszych i jakoś wszystko z tego tomu zrozumiałam - bo poprzednie tomy były o innych bohaterach. Z tego, co zrozumiałam: o siostrze i bracie Alana (a ten tom o jego siostrze zapowiada się niezwykle kusząco!). Także spokojnie możecie sięgnąć po "Alana", nawet, jeśli nie znacie poprzednich części, chociaż pewnie jakieś smaczki się bliżej pozna, jak się zacznie ten cykl od samego początku.
Według mnie ta książka była całkiem niezłym romansem - było pełno akcji, pełno romantycznych fragmentów... ale według mnie niektóre sceny działy się za szybko lub były nie do końca zrozumiałe. Ogólnie tempo akcji tutaj było naprawdę szybkie - ale czasem wręcz błyskawicznie przechodziło się od jednej decyzji do innej decyzji. Trochę mi to nie pasowało, bo to oznaczało dużo mniejsze pogłębienie strefy emocji i uczuć: a ja bardzo na to zwracam uwagę.
Jeśli chodzi o opisy i dialogi: całkiem niezły poziom. W końcu to jednak Nora Roberts, doświadczona pisarka, która doskonale wie, co robi. Postacie też stworzyła fajne, charakterne, bardzo ciekawe - które wręcz chciałoby się poznać. Jej książka napisana jest dosyć lekko i przyjemnie: co według mnie jest największym plusem tej pozycji.
Zakończenie z jednej strony mi się podobało, a z drugiej - czemu nie było dłuższe?! Po raz kolejny wszystko się działo błyskawicznie, ale z drugiej strony: spodziewałam się takiego obrotu akcji i spodziewałam się, że mniej więcej tak to się zakończy. A ostatnie zdanie? Idealnie pasuje do "Alana" - wręcz tak, jakby autorka położyła wisienkę na tort.
Podoba mi się też, że okładka jest dosyć minimalistyczna - i że dzięki temu najbardziej rzuciła mi się w oczy: bo tak to pewnie bym na "Alana" nie natrafiła w tym gąszczu zapowiedzi wydawniczych. Pod kątem wydania jednak jestem zadowolona: technicznie wydawnictwo wywiązało się idealnie ze swojego zadania, książkę z przyjemnością trzyma się w dłoniach.
Podsumowując: znam lepsze romanse, ale też wiem, że Nora Roberts ma lepsze książki od "Alana". Mimo wszystko romans o polityku? Rzadko coś takiego czytuję - i według mnie sposób przedstawienia też był naprawdę oryginalny. Artystka i twardo stąpający po ziemi prawnik... No było to czasem urocze. Czy więc polecam? Tak! Bo szczególnie, jak ktoś nie ma wysoko postawionej poprzeczki dla tej autorki, to tym bardziej mu się ta powieść spodoba - i to pewnie nawet na wyższą notę niż mnie!
Lubię książki Nory Roberts, odnajduje się ona w wielu gatunkach. Pamiętam, że kiedyś dawno temu to czytałam. Widać to znowu jakieś wznowienie. Może za bardzo nie pamoetam o czym to, ale lubię jej styl. Dawno nie czytałam zadnej jej książki, czuję że trzeba do niej wrócić i sobie poprzypominac niektóre historię. Dzięki za recenzję
OdpowiedzUsuńNora Roberts to marka w sama w sobie, lubię od czasu do czasu przeczytać książkę z jej repertuaru. "Alan" to przyjemna lektura, pisarka umie budować akcję dzięki przemyślanej fabule z interesującymi bohaterami. Rozejrzę się w bibliotece.
OdpowiedzUsuńJak zbudować własną markę. Nora jest tego najlepszym przykładem. Znam wiele osób, które kupi książkę widząc tą autorkę na okładce ( oczywiście imię i nazwisko). Mnie też zdarza się sięgnąć po książkę tej autorki, chociaż do zagorzałych fanek nie należę. Nie wiem też czy przeczytam tę historię. Dlatego? Nie ma w niej nic, co by mnie szczególnie ujęło. I nie ma też nic, co by mnie od niej odrzuciło. Pozostawiam to losowi. Niechaj on zdecyduje, czy książka trafi w moje ręce.
OdpowiedzUsuńJestem na tak. Nie wiem czy ten cykl porwie mnie tak jak inne książki Nory ale jak tu sobie jej odmówić ❤️Nora Roberts była moja autorka nr 1 jeśli chodzi o romanse aż poznalam wiele naszych autorek dzięki blogom ale nadal mam do niej sentyment
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTak, od razu poprosił ją o rękę, oczywiście... Historia totalnie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńCzasami lubie przeczytać sobie książkę Nory ale jakoś niespecjalnie je uwielbiam. Wolę jednak filmy (znowu).
OdpowiedzUsuńLubię twórczość Nory Roberts. Akurat tej serii, jeszcze nie czytałam, jednak sądzę, że wszystko jest tutaj do nadrobienia. Zwłaszcza że książki mogą okazać się przyjemną formą spędzania czasu na ich lekturze.
OdpowiedzUsuńJuż od bardzo dawna nie czytałam książek Nory Roberts. Jej książki były od zawsze obecne w moim domu rodzinnym, bo moja mam jest wielką fanką tej autorki. Myślę,że ucieszy się bardzo gdy polecę jej recenzowaną książkę.
OdpowiedzUsuńDawno temu bardzo lubiłam czytać Nore Roberta,ale już od dłuższego czasu bardziej jestem za pan brat z polskimi autorami😍Choć sympatia to powieści tej autorki nadal gdzieś się tam jeszcze tli i może czas ją na nowo rozbudzić zaczynać od Alana🥰Spotkanie z nim brzmi kusząco 😉Bardzo dziękujemy za świetną recenzję 😘B.B
OdpowiedzUsuńNorę Roberta jak najbardziej kojarzę, sama chyba nic jej nie czytałam, ale moja mama na pewno czytała jakieś jej powieści. Nie słyszałam o tej serii, ale twoja recenzja zachęca do sięgnięcia 😁 I moja mama chętnie też by przeczytała ❤
OdpowiedzUsuń*Roberts
Usuń