Autor: Maria Kowalska, Wiktor Krajewski
Tytuł: Kobiety pistolety. Maria Kowalska w rozmowie z Wiktorem Krajewskim
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2022
Ilość stron: 272
Ocena: 9/10!
Opis:
"Ustawiono nas czwórkami, zaraz za bramą główną obozu. To wtedy pierwszy raz padło w naszym kierunku stwierdzenie, że jesteśmy "kobietami pistoletami". Rozejrzałam się dookoła. Wszędzie był widok biednych i cierpiących ludzi".
Maria Kowalska, pseudonim "Myszka", sanitariuszka z pułku "Baszta". Jako siedemnastolatka wstąpiła do konspiracji, by potem pomagać rannym. Koniec Powstania Warszawskiego był dla niej początkiem piekła. W grupie czterdziestu sanitariuszek i łączniczek z powstania trafiła do pierwszego i najdłużej działającego na polskich ziemiach obozu koncentracyjnego - Stutthof. Były to jedyne Polki o statusie jeńców wojennych, które trafiły do obozu. Wcielone w mundurach i z opaską powstańczą na rękach wzbudzały szacunek i chęć pomocy ze strony innych więźniów, ale też niechęć czy zazdrość. Odważnie żądały respektowania praw jeńców wojennych i śpiewały okupacyjne piosenki. Stanowczo sprzeciwiły się włożeniu obozowych ubrań i naszyciu numerów. Ich historia to opowieść o kobiecej przyjaźni i solidarności jako szansie na przetrwanie w obozie.
Poruszająca opowieść jednej z ostatnich żyjących kobiet pistoletów. Jak w warunkach obozowych wziąć odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale i za całą grupę kobiet jeńców? Czy mimo wsparcia ze strony innych pojawiły się chwile zwątpienia? W jaki sposób "Myszce" udało się uciec z marszu śmierci?
Rozmowa z wyjątkowym świadkiem historii.
Recenzja:
Lubię reportaże, wywiady... Ale rzadko po nie sięgam - szczególnie, gdy tyczą się czasów wojennych. Nie, żebym tych ludzi nie doceniała - po prostu mnie jest o tym trudno czytać, a co dopiero im było to przeżyć... Mam zbyt bogatą wyobraźnię, żeby sobie pewnych rzeczy szczegółowo nie wizualizować: a później przez to cierpię wewnętrznie.
Tyle, że nie byłam w stanie przejść obojętnie obok "Kobiety pistolety. Maria Kowalska w rozmowie z Wiktorem Krajewskim". Coś mnie w tej pozycji skusiło. Może ta piękna okładka? Może ten intrygujący opis? A może samo wyrażenie "kobiety pistolety"? No więc sięgnęłam. I się zakochałam.
Od pierwszych słów, od pierwszych zdań, od pierwszej strony - zakochałam się w tej pozycji. To była miłość natychmiastowa w stylu: "doskonale wiem, że to będzie pięknie napisana i opowiedziana historia - i doskonale wiem, że wyleję mnóstwo łez nad ludzkimi losami i nad samą panią Marią, ale nie jestem w stanie zrezygnować".
Już sam autor na wstępnie mnie rozczulił tym, jak opowiadał, że nie chce być zaszufladkowany, jako autor opowieści wojennych - ale że nie jest w stanie sobie odmówić pisania tego typu pozycji. Szczególnie, że z kobiet pistoletów już praktycznie nic nie zostało - i to wręcz ostatnie chwile, żeby spisać tę część historii, tę część wspomnień, które niebawem przepadłyby bezpowrotnie. A że Wiktor Krajewski spisał wszystko bardzo starannie, zadając ciekawe i dociekliwe pytania: to już inna kwestia, która sugeruje tylko, że jest znakomitym rozmówcą, który do tej roli się nadawał jak nikt inny.
Pani Maria Kowalska od samego początku wydaje się niezwykle sympatyczna - ale jej słowa są często tak poruszające i przemyślane, że już po samych jej wypowiedziach widać, że to bardzo mądra kobieta, która wiele w życiu przeszła i wiele widziała na własne oczy. Jej pseudonim z czasów wojny - "Myszka" - też coś o niej mówią: jest to pokorna kobieta, która nie wierzy w to, że jest wyjątkowa. Ale sami się przekonacie - jak autor, jak ja i jak chyba każdy, kto po tę książkę sięgnął - że to naprawdę niezwykła kobieta, która pomogła w tym, żeby zmienić dzieje Polski.
Nie myliłam się, nie jest to łatwa w odbiorze książka. Ale jest o życiu - jest przemyślana, pełna emocji, pełna niewyobrażalnych rzeczy, które czasem trudno uchwycić w słowa: a pani Marii bardzo dobrze się to udawało. Mam wiele szacunku - zarówno do tych kobiet, do w ogóle wszystkich ludzi walczących za Polskę w tamtych czasach, jak i do rozmówców "Kobiety pistolety. Maria Kowalska w rozmowie z Wiktorem Krajewskim".
Samo wydanie w ogóle jest bardzo ładne - nawet sam zapis dialogów sprawia, że dosłownie tę pozycję chce się czytać. Ale tego się nie czyta - to się pochłania wzrokiem, wręcz pożera się te literaki, aby wiedzieć, co było dalej i jak dokładnie ułożyła się ta historia.
Bez wątpienia jest to wzruszająca pozycja - i wydaje mi się też, że jest to pozycja "must read" i "must have". Kolejny kawałek polskiej historii został ocalony przed zapomnieniem i przekazany potomnym. Pani Maria jest dla mnie bohaterką - a pana Wiktora podziwiam za to, z jaką klasą udało mu się to wszystko spisać - z zachowaniem powagi tamtych czasów i z godnym traktowaniem swojej rozmówczyni.
Podsumowując: tytuł wart zapamiętania, tytuł wart przeczytania. Bez wątpienia, jeśli tylko lubicie taką tematykę, musicie dać szansę tej książce. Porusza do głębi i wyzwala mnóstwo myśli - ale może o to chodzi, by czasem też się zastanowić nad pewnymi istotnymi kwestiami?
Nie raz już mnie korciło aby sięgnąć po tego typu biografie reportaże. Tą bym bardzo chętnie przeczytała. Ta pozycja należy do must read. Jest ona warta zapamiętania
OdpowiedzUsuńReportaże i wywiady to nie moja bajka. Ale czuje3, że mojej mamie to by się spodobało
OdpowiedzUsuńWarto ją przeczytać. Takie wywiady to skarb, póki jeszcze jest je z kim przeprowadzać. Coraz mniej świadków tamtych dni.
OdpowiedzUsuńHeh, na pewno to niezwykły wywiad, w końcu takie są pozycje z Wiktorem Krajewskim. Ostatnio (całkiem niedawno, patrzę właśnie na tę książkę) to czytałam z jego dorobku "Wiem, jak wygląda piekło" w rozmowie z Aliną Dąbrowską (kompletnie mój temat), która niedawno zmarła. Był to więc znowu ostatni z momentów, by utrwalić jej biografię. Uwielbiam, gdy ktoś robi coś tak potrzebnego i mimo że uważam, że ten autor trochę za dużo dodaje "siebie" do tych wywiadów, to i tak jakoś kończę tę lekturę, mając sto pytań i pozytywne nastawienie.
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko czytam reportaże czy wywiady ale lubię taką tematykę, jestem zainteresowania "Kobiety pistolety. Maria Kowalska w rozmowie z Wiktorem Krajewskim". Pierwszy raz spotykam się z "kobiety pistolety", jestem zaintrygowana tą historią. Warto takie książki czytać. Czas jest nieubłagany, niedługo nie pozostanie żaden świadek, zatem należy zapoznawać się z takimi lekturami.
OdpowiedzUsuńPrzyznaje się, że trochę obawiam się tej historii. Nie jestem fanką wywiadów i reportaży, jednak w już w samym opisie bylo coś, co sprawilo, że chcę przeczytać tę książkę. A i recenzja zrobiła swoje... zdecydowanie Iwi postawiła kropkę nad "i"
OdpowiedzUsuńTo również nie dla mnie. Nie czytam reportaży czy wywiadów.
OdpowiedzUsuńOstatnio coraz częściej sięgam po reportaże, a tutaj sądzę, że nie zawiodę się po jego treści. Jak będzie dalej? Przekonam się po lekturze.
OdpowiedzUsuńMyślę,że to bardzo poruszająca książka. Natknęłam się już na kilka recenzji tego reportażu i jednego jestem pewna- chętnie bliżej poznam losy Marii Kowalskiej i jej przyjaciół, choć mam świadomość,że momentami może to być bardzo smutna i trudna w odbiorze opowieść. Rewelacyjna okładka.
OdpowiedzUsuńZapewne kilka dni temu,zupełnie inaczej bym pisała o tej książce,ale w obecnie sytuacji,która jest inaczej człowiek teraz patrzy na wszystko. Książki o takiej tematyce i takie jak te są potrzebne do czytania. I chcielibyśmy,aby czasy wojny były tylko dostępe na kartach stron do czytania, a nie były przeżywane na nowo, w tym wieku,w tych czasach....Bardzo dziękujemy za świetną recenzję 😘B.B
OdpowiedzUsuńHistoria to mój konik, dlatego chętnie przeczytam tę publikację ☺ Szczególnie, że nie słyszałam o kobietach pistoletach, a okres II wojny światowej bardzo mnie ciekawi, choć był to straszny okres w dziejach świata.
OdpowiedzUsuń