Autor: Chloe Benjamin
Tłumaczenie: Aga Zano
Tytuł: Immortaliści
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 19 września 2018
Liczba stron: 456
Ocena: 8/10
Opis:
A Ty? Jak przeżyłbyś swoje życie, gdybyś wiedział, kiedy umrzesz?
Nowy Jork, lato, rok 1969. Do miasta przybywa tajemnicza kobieta, która potrafi przepowiedzieć dzień śmierci każdego człowieka. Plotka dociera do czwórki Rodzeństwa Goldów, które krótkim namyśle, postanawia odwiedzić wieszczkę, by dowiedzieć się, jaka przyszłość czeka każde z nich.
Przepowiednie wieszczki kształtują kolejne pięć dekad ich życia. Złoty chłopiec Simon ucieka na Zachodnie Wybrzeże, by szukać miłości w San Francisco. Bujająca w obłokach Klara zostaje iluzjonistką w Las Vegas. Starszy z braci, Daniel, po atakach na World Trade Center, szuka stabilizacji jako lekarz wojskowy. Najstarsza z rodzeństwa Varya rozpoczyna karierę naukową i poświęca się badaniom nad długowiecznością.
Czy bohaterom uda się zapomnieć o przepowiedni? Czyje życie zdeterminuje, a komu uda się pokonać ciążące jarzmo przeznaczenia?
Bo jak zachować się w sytuacji kiedy twoje dni są policzone?
Recenzja:
Jakiś czas temu Immortaliści przemknęli mi przed nosem w jakiejś księgarni i muszę przyznać, że opis ogromnie mnie zaintrygował. Zapowiadał ciekawe studium ludzkiej psychiki, oparte na świadomości daty śmierci, a – prawdę mówiąc – ciężko sobie wyobrazić życie z taką informacją, prawda? Byłam ogromnie ciekawa, w jaki sposób ukaże to Chloe Benjamin i jakie reakcje przedstawi w swej powieści. W moich oczach udało się jej to całkiem nieźle.
- Charakter człowieka jest jego przeznaczaniem, tak mówił. Jedno idzie z drugim ręka w rękę, jak brat i siostra. Chcesz znać swoją przyszłość? - Kobieta wskazuje na Varyę wolną dłonią. - To popatrz w lustro.
- A jeśli się zmienię? Varyi wydaje się niemożliwe, że przyszłość już gdzieś tam siedzi i czeka, schowana w jej wnętrzu jak aktorka za kulisami, czekająca całe dekady, aż będzie mogła wejść na scenę.
- To będziesz wyjątkiem. Bo większość ludzi się nie zmienia.
Chloe Benjamin maluje swoją opowieść w sposób elektryzujący, bo doprawdy nie lada wyzwaniem jest oderwać się od tych historii – przynajmniej w początkowych etapach. Później wkrada się nieco więcej melodramatu, niemniej mi to nie przeszkadzało – klimat tej książki fantastycznie wpisał się w mój jesienny nastrój. Czym więc książka wpasowała się w panującą atmosferę? Wieloma rzeczami – m.in. fantastyczną kreacją bohaterów, relacją między nimi (często bardzo burzliwą) oraz ich charakterami – często skrajnie różnymi od siebie. Na kartach powieści obserwujemy losy czwórki rodzeństwa, które w młodym wieku dowiedziało się o dacie swojej śmierci – i nie dla każdego z nich była to data odległa…
- Ja nie wracam.
(…) płacze, bo właśnie do niego dotarło, że to prawda: między nim a jego dawnym domem pojawiła się ściana ze szkła. Może przez nią patrzeć, ale nie jest w stanie przejść na drugą stronę.
Każdy z czwórki rodzeństwa inaczej przeżywa swoje życie – czerpią garściami, szaleją, szukają szczęścia lub… próbują poskładać się do kupy. Ale stale do nich wraca wspomnienie daty śmierci, które wisi nad nimi jak fatum. Znakomicie wpisuje się to wszystko również w tło – Nowy York, San Francisco (i nie tylko) - wszystko w późnych latach XIX wieku. Chwilami można odnieść wręcz wrażenie, że ogląda się obyczajowy film amerykański, przyprawiony mocno dramatem. Neony, kluby, rewolucja seksualna, strach związany z AIDS – to zaledwie zalążek tego, co można tutaj znaleźć. Jednak po przeczytaniu lektury – a i także w jej trakcie – czytelnika nie opuszczają pytania, czy jesteśmy w stanie zapanować nad przeznaczaniem, kierunkiem naszego życia, czy potrafimy się zmienić i… czy potrafimy żyć?
(…) magia to tylko jeden z wielu sposobów na utrzymanie siebie i innych przy życiu.
Immortaliści to książka przejmująca, dająca do myślenia, a chwilami wręcz wstrząsająca czytelnikiem. Mnie absolutnie zauroczył sposób prowadzenia historii bohaterów, bo choć na pierwszy plan wysuwają się cztery postacie, na kartach poznajemy znacznie więcej losów i ciekawych charakterów. Dodając do tego przyjemny styl i doprawdy interesujący temat, jestem przekonana, że niejeden czytelnik zatraci się bez pamięci w tej opowieści, bo… jest w czym się zatracać. Po prostu. Lektura życiowa, magiczna, poruszająca – polecam z całego serca!
Zdecydowanie to historia której nie chciałabym przeżyć sama. Znać datę swojej śmierci to musi być przerażające. Książka warta przeczytania.
OdpowiedzUsuńNigdy nie chciałabym poznać daty swojej śmierci. To straszne. Myślę, że nawet gdyby to tak naprawdę było kłamstwo tylko tak bardzo wiarygodnie powiedziane, to cały czas coś by mi o tym przypominało. Az w końcu człowieka sama świadomość tego doprowadziłaby do smierci. Gdzieś kiedyś o tym słyszałam że właśnie tak to się może skończyć. Nie lubie takich wrozkowych rzeczy nawet w ksiazkach, a gdy już chód o życie i śmierć to całkiem unikam.
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo interesująco, ale nie mam ochoty na teho tupu lekturę przynajmnien nie teraz. Dzięki za recenzję
OdpowiedzUsuńNa to pytanie nie chciałabym usłyszeć odpowiedzi. Pomysł na książkę interesujący, nie banalny. "Immortaliści" zmusza czytelnika do refleksji nad ludzkim życiem oraz naturą człowieka, przeznaczenie czy wybór. Książka Chloe Benjamin trafia na listę.
OdpowiedzUsuńRecenzja ciekawa, myślę, że książkę warto przeczytać, ale Ja swojej daty śmierci w życiu bym znać nie chciała.
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo mnie zaciekawiła. Historia rodzenśtwa Goldów jest inna niż wszystkie dotychczas mi znane, ciekawa i intrygująca. Myślę,że wkrótce zapoznam się z tą powieścią, bo w długie jesienne wieczory jej lektura może być naprawdę magiczna.
OdpowiedzUsuńNie chcę się dołować taką lekturą. Podobno niektórzy /wyjątki/ potrafią wyznaczyć czas śmierci, ale ja patrzę na to z przymrużeniem oka. Kiedyś trafiałam na opisy przedziwnych przypadków /rzekomo prawdziwe/, ale to już inna historia. Niektórzy twierdzą, że słowo zapisane ma wielką moc. Po co ryzykować? Czas odejścia wg mnie każdy ma wyznaczony, najwyżej drogi dojścia do niego można próbować zmienić, ale czy to wychodzi na dobre? Takie tematy to tematy - rzeka... Przeznaczenie, daty, śmierć itd....
OdpowiedzUsuńNie chciałabym znać daty swojej śmierci, ale recenzja zachęciła mnie do książki
OdpowiedzUsuńLubię książkowy wstrząs,ale taki bardziej pozytywny,skłaniący do fajnych zmian, a tu to bardziej czuje,że były przerażający, straszny wstrząs. Dlatego na pozycję się nie skuszę. Bardzo dziękuję za świetną recenzję 😘B.B
OdpowiedzUsuńNie chciałabym znać ani daty śmierci ani przyszłości, carpe diem, chwytaj dzień to moja dewiza. Ale książka zdaje się być ciekawa i chętnie bym ją przeczytała. 😉
OdpowiedzUsuńZatrzymałam się i zastanowiłam... a skoro już takie reakcje wywołuje we mnie recenzją, aż boję się pomyśleć, co będzie po książce. Jedno wiem na pewno, że ja nie chciałabym znać daty swojego odejścia. A i jeszcze jedno wiem, że chętnie sięgnę po tę historię...
OdpowiedzUsuń