Autor: Adrian Bednarek
Tytuł: Dziedzictwo zbrodni
Wydawnictwo: Zaczytani
Liczba stron: 332
Premiera: 28 lipca 2021
Ocena: 8/10
Opis:
On pragnie jej śmierci, ona jego. Czy wspólny wróg sprawi, że podejmą współpracę? Dominik wraz z ojcem prowadzą nietypowy biznes – są płatnymi zabójcami. Najnowsze zlecenie to czteroosobowa rodzina Grabowskich. Marysia Grabowska to beztroska dwudziestolatka, której życie zmienia się w piekło, gdy zamaskowani mężczyźni atakują dom jej rodziców. Dziewczyna cudem unika śmierci. Wie, czym zajmuje się jej familia, więc nie chce iść na policję. Postanawia dowiedzieć się, kto i dlaczego chciał ich zabić. Tymczasem Dominik próbuje odnaleźć Marysię, żeby naprawić swój błąd i dokończyć zadanie. W innym wypadku sam wpadnie w poważne tarapaty. Żadne z nich nie jest świadome, że mają wspólnego wroga, a prawda o rodzinie Grabowskich jest zupełnie inna, niż podejrzewają…
Recenzja:
Adrian Bednarek nie zwalnia tempa, jeszcze nie tak dawno pisałam tekst o „Fascynacji”, a już udało mi się przeczytać kolejną powieść tego autora, a mianowicie „Dziedzictwo zbrodni”. Nic tylko powinszować produktywności i dbania o zadowolenie czytelników! Ale przejdźmy do oceny, a ta nie będzie dla was zaskoczeniem, jeśli jesteście z Książkowirem od jakiegoś czasu. Jestem bowiem fanką Adriana Bednarka, a lektura każdej kolejna książki jego pióra to prawdziwa przygoda (choć nie całkiem family friendly), więc i w tym przypadku było tak samo. Bawiłam się świetnie!
W „Dziedzictwie zbrodni” przedstawiono historię Dominika i Marysi. Ta dwójka przypomina mi trochę Bonnie i Clyde’a, chociaż fabuła wymyślona przez autora jest nawet bardziej pokręcona niż prawdziwe losy przywołanych przestępców, a jeśli choć trochę je znacie, to pewnie domyślacie się, że czeka was niezła jazda bez trzymanki. Trup ścieli się gęsto, tak gęsto, że nasza swojska Częstochowa zaczyna deptać po piętach Los Angeles, jeśli chodzi o liczbę nieboszczyków. Przy okazji tej powieści pisarz poszedł w typową sensację i wyszło mu to naprawdę dobrze. Nie uświadczymy nudnego i przydługiego zawiązywania akcji, bo już pierwsza scena w książce jest bardzo mocna, a będzie tylko intensywniej.
Nie bójcie się jednak, że wasz żołądek nie wytrzyma. Jeśli już poznaliście styl Adriana Bednarka, pewnie wiecie, że nie stroni od obrazowych opisów. W przypadku tej książki powiedzenie, że postępował zachowawczo, byłoby sporym nadużyciem, jednak myślę, że jest to jedna z jego lżejszych do strawienia fabuł. Nie ma aż tak dużego nacisku na psychologię bohaterów, co można traktować jako plus lub minus, jednak ja uważam to za zaletę. Autor pozwolił na chwilę względnego oddechu dla czytelników, którzy jeszcze miesiąc temu zmagali się z meandrami psychiki Oskara Blajera.
Słowem: „Dziedzictwo zbrodni” to naprawdę dobra pozycja na letni urlop, dość lekka i przyjemna, jednak pozwalająca podnieść na chwilę poziom adrenaliny z komfortu leżaka.
Na pochwałę zasługują dodatkowo mięsiste postacie drugoplanowe, interesujące rozwiązania fabularne i realistyczne zwieńćzenie akcji, czyli coś, czego brakowało mi ostatnio. Nie mogę więc narzekać i nie zamierzam, bo tak jak wcześniej wspomniałam, uważam, że „Dziedzictwo zbrodni” to świetna odskocznia od prozy życia codziennego i materiał na udane, leniwe popołudnie. Nie jest to może dzieło na miarę Pulitzera, ale nie każda powieść musi taka być, a jeśli chodzi o dostarczanie rozrywki, Adrian Bednarek znów dostaje ode mnie ocenę bardzo dobrą!
Nie wiem jak to możliwe, ale nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora. Czytałam opisy poprzedniej serii, zapisałam żeby poszukać i zapomniałam, bo trafiałam na inne dobre książki. Dzięki tej recenzji przypomniałam, a przy okazji zainteresuję się tą książką
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że recenzja mnie zaciekawiła i chętnie przeczytam tą książkę. Zaraz lecę sobą żyć na Legimi czy tam jest dostępna.
OdpowiedzUsuńJeszcze jakoś nic tego autora nie czytalam. Ale kusi mnie ta historia. Sam opis juz mnie zaintrygował. Nawet bardzo. Wasza recenzja również brzmi bardzo zachęcająco. Coś czuję, że dam się skusić. Dziękuję za recenzję
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej chce poznać książki Adriana Bednareka. "Dziedzictwo zbrodni" intryguje, fabuła nie pozwoli na spokój a bohaterowie nie dadzą o sobie szybko zapomnieć. Mroczna wyrazista powieść, którą zapisuję na listę.
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej książki tego autora. Nie po drodze mi z taką tematyką.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki autorstwa Adriana Bednarka,więc z pewnością sięgnę po "Dziedzictwo zbrodni". Uważam,że jest jednym z ciekawszych polskich pisarzy a poytywna recenzja utwierdza mnie w moim przekonaniu. Zapowiada się idealna lektura na lato.
OdpowiedzUsuńLubię twórczość Adriana Bednarka i chętnie poznam i te jego "dziecko". Najbardziej cieszy mnie fakt lekkiego wytchnienia od strony psychologicznej ( jakoś za tym nie przepadam, chociaż u Adriana było znośnie). A recenzją zostałam jeszcze bardziej pozytywnie nastawiona do tej pozycji. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńKolejna nowość, a ja jeszcze nie czytałam żadnej powieści autora 😱 Muszę chyba odnaleźć Pasażera na gapę na półce i zobaczyć czy jego pióro mi podejdzie, wtedy może skuszę się i na tę, recenzowaną przez Ciebie książkę 😁
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszam wszystkich fanów Pana Adriana,ale do tej pory,jakoś wcześniejsze powieści Pana Bednarka,były dla mojego książkowego serca za mocne,mroczne i dlatego nie sięgałam na półkę z nimi. Lecz po tej recenzji wiem,że ta książka,to "(...) jedna z jego lżejszych do strawienia fabuł.(...)",jest czymś dla mnie i to nawet bardzo 😁 A do tego dodać, ze nasza swojska Częstochowa zaczyna mieć coś wspólnego z Los Angels,to zaczyna być bardzo intrygująca powieść, która sprawia,że mija czytelnicza dusza bierze górę nad gatunkową duszą i bardzo mam ochotę ją przeczytać 😍Leci na listę bardzo bardzo bardzo intrygujących pozycji czytelnicznych🙂Nie wiem co i jak,ale recenzja sprawiła,iż poczułam,że tą książką ma coś w sobie,ci do niej ciągnie i przyciąga czytelnika 🙃Bardzo dziękuję za taķa kuszącą do zaczytania się recenzję 😘😍🥰 B.B
OdpowiedzUsuńO tak. Adriana Bednarka brakowało mi tego lata. Krwawego i strasznego Bednarka w gronie słodkich romansów. Cieszę się, że Nasz Książkowir (mimo bardzo widocznej słabości ku owym romansom) nie stroni od przedstawienia mrocznej strony rynku wydawniczego.
OdpowiedzUsuńTrochę mi szkoda, że skończyły się spotkania z niezrównanym Oskarem Blajerem, istotą ze wszech miar godną tego, by nazwać ją pokręconą, ale istotą, o której trudno szybko zapomnieć. Mam tylko nadzieję, że bohaterowie "Dziedzictwa zbrodni" będą na tyle uprzejmi, by go godnie zastąpić.
Ta stosunkowo wysoka nota dla książki zachęca do spędzenia z nią czasu, co też na pewno uczynię.
Aleksandra Miczek