Autor: Paul Leicester Ford
Tytuł: Róże i kapryfolium
Wydawnictwo: MG
Premiera: 30 czerwca 2021
Liczba stron: 642
Ocena: 8/10
Patronat Książkowiru
Opis:
Literacka historia amerykańskiej rewolucji!
Dopiero Przeminęło z wiatrem usunęło nieco w cień tę wspaniałą opowieść o miłości, rozgrywającą się w czasach amerykańskiej wojny o niepodległość 1774–1782.
Historia zaczyna się w przededniu amerykańskiej wojny o niepodległość. Bohaterka – nastoletnia Janice, jest trzpiotką, rozpieszczoną przez ojca, chociaż matka po stracie czwórki dzieci stała się religijną radykalistką i próbuje wbić córce do głowy bojaźń bożą. Do posiadłości jej ojca, wiernego rojalisty, czyli zwolennika rządów króla Anglii, którego z tego tytułu spotykają afronty, bo sąsiedzi chętnie zrzuciliby angielskie jarzmo, przybywa kontraktowy sługa, przedstawiający się jako Karol i starający zachowywać się jak typowy parobek. Chłopakowi wpada w oko córka właściciela majątku, ale przecież panienka nie może zadawać się z parobkiem! Janice sprzyja, w odróżnieniu od ojca, rebeliantom, a przy tym zawraca w głowie każdemu mężczyźnie, który ją ujrzy, łącznie z Jerzym Waszyngtonem, który nie raz ją ocali. Jak dobry anioł stróż czuwa też nad nią Karol.
Recenzja:
Wiele lat temu, gdy byłam w szkole średniej, spotkałam się z powieścią Róże i kapryfolium. Wtedy poległam na pierwszych rozdziałach, bo – jak to w latach szkolnych wiele osób ma – nie pałałam sympatią do dzieł bardziej klasycznych. Cieszę się, że wróciłam do tej książki, bo jest doprawdy niesamowita, jednak porównanie jej do Przeminęło z wiatrem to lekka przesada – i z całą pewnością szkodliwa dla tego tytułu.
Nie od pierwszych stron polubiłam się z tą powieścią, ale to raczej wina tego, że dawno nie sięgałam po klasyki i musiałam się przestawić na ten nieco inny sposób prowadzenia narracji – z odrobiną patosu oraz wyszukanymi formami grzecznościowymi w dialogach (jednak nie pompatycznymi). Mimo tej swoistej elegancji i wykwintności w treści, książkę czyta się nadzwyczaj przyjemnie, bo język jest po prostu piękny i… nie można się w nim nie zakochać. W historię wciągnęłam się jednak dopiero, gdy pojawiły się wątek wojny, bo… Janice oraz jej rodzina nie budziła z początku mojej sympatii, a wręcz irytowali mnie niemiłosiernie. Zresztą, mam ogromną słabość do batalistycznych scen, a w Różach... są sympatycznie nakreślone (choć mogłyby być brutalniejsze) – podobnie jak sama historia amerykańskiej rewolucji, która nie jest tylko tłem dla wątku miłosnego, ale jego częścią oraz istotną kwestią w przemianie wielu postaci.
Jak wspomniałam wcześniej, z początku książka mnie nie urzekła, ale po kilkudziesięciu stronach faktycznie zaczęłam ją doceniać. Wraz z kolejnymi wydarzeniami bohaterowie zyskują na kreacji, nawet Janice, która ma więcej szczęścia niż rozumu. Ta kobieta wywoływała we mnie skrajne emocje, bo z jednej strony nie należy do najmądrzejszych, ale z drugiej… charakteryzowała się niezwykle poczciwym serduchem. Mieszane uczucie mam także do niektórych postaci męskich, bo nawet złoczyńcy są tutaj nadzwyczaj szlachetni, co z jednej strony imponujące, a z drugiej… hmm, świat tak chyba nie działa. Na dodatek, niemal wszyscy zakochują się – a jakże inaczej – w przepięknej Janice. Brzmi to odstręczająco, ale szczerze mówiąc… nie było to akurat w tej książce jakieś złe – często ukazywało prawdziwe motywacje niektórych bohaterów, tudzież ich słabości.
Róże i kapryfolium to burzliwa historia rodzin z dwóch przeciwnych stron na tle amerykańskiej rewolucji. To bez wątpienia klasyk warty uwagi – potrafi zaintrygować, wzruszyć, zirytować i… rozbawić (dialogi bywają doprawdy błyskotliwe i urzekające). Jeśli lubicie romantyzm na tle wojny i niesnasek – dzieło Paula Leicestera Forda Was porwie! Polecam z całego serca. ;)
Bardzo lubię "Przeminęło z wiatrem" chociaż jego bohaterka budzi we mnie skrajne uczucia. Z klasyki lubię też "Mistrza i Małgorzatę". Tej książki nie znam, ale gdybym ją czytała będąc młodszą, pewnie by mnie nie zachwyciła. Jednak ręce zna zrobiła na mnie duże, pozytywne wrażenie i myślę, że poszukam tej książki i ją przeczytam
OdpowiedzUsuńGratulacje myślę że to wspaniały patronat.Bardzo lubię książki z fascynującym tłem historycznym więc może będzie okazja i sięgnę po tą książkę.
OdpowiedzUsuńSzczerze przyznam, że o tej książce do tej pory nie słyszałam choć "Przeminęło z wiatrem" czytałam kilkakrotnie. Tu z opisu wynika, że to podobna tematyka więc myślę, że się na nią skusze.
OdpowiedzUsuńCzasami lubię sięgać po klasykę. Choć muszę przyznać, że pierwszy raz widzę ten tytuł, naprawdę. Zupełnie nie kojarzę tej książki. Tak dla porównania napiszę, że "Przeminęło z wiatrem", zupelnie mniw nie kusi do czytania, po pierwsze wiem o czym jest, film oglądałam i boją się, że nie polubiesię z tym, a po drugie ilość stron mnie przeraża.
OdpowiedzUsuńPo waszej receznji jestem ciekawa tej książki. Opis też wydaje się interesujący. Jak najdzie mnie kiedyś na klasykę, to chętnie to przeczytam.
Dzięki za recenzję
Z tego co widziałam, to książka należy do grubasków, ale mimo tego nadal jestem nią zainteresowana i pewnie niedługo ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Lubię takie książki. Tytuł jakoś mi znany, ale chyba nie czytałam.
OdpowiedzUsuń"Róże i kapryfolium" są w moim kręgu zainteresowań, uwielbiam motyw 'miłość w czasie wojny'. Pierwszy raz widzę tę książkę, ale będzie poszukiwana w bibliotece przez zemnie.
OdpowiedzUsuńKolejny tytuł z tego wydawnictwa wart uwagi. Szkoda, że wydawnictwo zupełnie ignoruje moje wiadomości do nich 😅😅 Myślałam, że mam jakieś szanse jak udało się trochę rozwinąć bookstagram, ale jak widać najwyraźniej nadal to za wysokie progi na moje nogi, a szkoda, bo widziałam kilka świetnych tytułów u nich. Dobrze, że zawsze są księgarnie i biblioteki 😍 One ratują człowieka 😁
OdpowiedzUsuńLubię klasykę, ale o tej powieści nie słyszałam. Muszę koniecznie nadrobić, bo to wstyd nie znać. Cieszę się, że będzie to dosyć ciekawa przygoda, trochę naiwna, ale ciekawa.
OdpowiedzUsuńHistoria Ameryki kryje w sobie ogromny potencjał. Wiele pozycji, w których tłem wydarzeń są właśnie dziejowe wydarzenia tego kraju, szybko stało się światowymi bestsellerami. Przypadek? Nie sądzę. Mają w sobie te książki coś takiego, ze czyta się je z wypiekami na twarzy, naprawdę trudno się od nich oderwać, a jeszcze trudniej po prostu o nich zapomnieć.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o "Różach i kapryfolium", ale jeszcze nie miałam okazji ich przeczytać. Myślę, że trzeba będzie szybko nadrobić tę zaległość, bo historia Janice wydaje się na to zasługiwać.
Aleksandra Miczek
Gratulacje patronatu 😘Lubię takie romanse z wojennym,historycznym tłem. Ale jakoś nigdzie wcześniej nie słyszałam ani tego tytułu ani autora. W szkole też była chyba jakaś zmowa milczenia o tej książce😁Ani nie była lekturą ani nie była omawiana,dziwne i szkoda jednocześnie. Nie była pewnie w programie nauczania. Obecne,niektóre, lektury szkolne, zostawiają wiele do życzenia,dlatego takie książki jak te powinny być albo lekturami szkolnymi,albo być omawiane na lekcjach. Fajnie właśnie jest, że można odkrywać dawny język, dla nie których na nowo,a dla jednych po raz pierwszy. Obecnie ten slogan młodzieżowy,to czasami jedne wielkie skróty,skrótów, skrótami gonione,że osoby,które są nie dużo starsze od obecnej młodzieży, której nie dzieli z nimi jakaś wielka przepaść, mają ciężko się z nimi dogadać czy porozumieć. Powieść zapisana, aby się w niej za jakieś czas zaczytać 😍Bardzo dziękuję za recenzję 😘B.B
OdpowiedzUsuń