Autor: Anna Benning
Tłumaczenie: Anna i Miłosz Urbanowie
Tytuł: Dzień, w którym rozpadł się świat
Cykl: Vortex
Wydawnictwo: Media Rodzina
Premiera: 30 czerwca 2021
Liczba stron: 512
Ocena: 8/10
Opis:
"Dzień, w którym pojawił się pierwszy vortex, zmienił wszystko. Zmienił nasze kraje. Nasze morza. I zmienił nas. Jego energia zbudziła moce, które nie miały prawa zaistnieć. Moc ognia, moc ziemi, powietrza i wody. Dziś nasz świat już nie jest taki jak dawniej. Ale vortexy zostały. Nauczyłam się nimi przemieszczać. Nauczyłam się korzystać z ich mocy. Nie miałam jednak pojęcia, jakie będą tego skutki… I co się stanie, kiedy rozpadnie się świat."
Moment, na który Elaine czekała całe życie, właśnie nadszedł. W Nowym Londynie ma miejsce spektakularny wyścig vortexami, a ona jest jedną z wybranych, która może spróbować swoich sił. Setki młodych ludzi z całego świata ruszają po zwycięstwo za pomocą tuneli energii podobnych do tych, które kilkadziesiąt lat wcześniej niemal zniszczyły nasz świat. Przeskok vortexem jest śmiertelnie niebezpieczny, ale dla łowców to codzienność. Niczym magiczny portal przenosi ich z miejsca na miejsce w ciągu zaledwie paru sekund. Elaine za wszelką cenę pragnie wygrać. Jednak podczas wyścigu budzi się w niej ukryta moc; moc, która znów może zatrząść światem w posadach. A jedynym sprzymierzeńcem dziewczyny ma być chłopak, który nie chce mieć z nią nic wspólnego…
Recenzja:
Wizja podróży w przestrzeni i czasie jest niezwykle fascynująca i jestem przekonana, że nie tylko ja lubię sięgać po książki przedstawiające ją w sobie. Właśnie z tego względu nie mogłam przejść obok powieści Dzień, w którym rozpadł się świat, pierwszego tomu nowej dystopijnej serii Vortex, autorstwa niemieckiej pisarki Anny Benning. I – już na wstępie powiem – że jestem naprawdę mile zaskoczona, choć… książce przydałyby się pewna poprawka…
Muszę przyznać, że zasiadłam do tej książki niemal bez oczekiwań, a zostałam naprawdę mile zaskoczona. Przede wszystkim styl Anny Benning jest niezwykle lekki i przyjemny, a historia przedstawiona w Dniu, w którym... wciąga nieziemsko, dzięki czemu książkę pochłonęłam w zastraszającym tempie. Szczególnie przypadły mi do gustu motywy vortexów (które – najprościej mówiąc – są swoistymi, niebezpiecznymi teleporterami) oraz osobliwego podziału społecznego, na grupy pod względem mutacji (np. grunterów, posiadających moce związane z żywiołem ziemi – swoją drogą fantastyczne tłumaczenie). Ogólnie struktura świata oraz cała jego kreacja jest niebywale klimatyczna, współcześnie-niewspółczesna i choć nie jest rozbudowana pod każdym kątem to najważniejsze kwestie zostają tu ukazane – i intrygują!
Nagle tunel się zakrzywił. Czułam, że owija się wokół mojego ciała, jakby energia chciała wpłynąć prosto we mnie.
Sam temat podróżowania tunelami energii, w przestrzeni i czasie, jest… zadziwiająco dobry. Autorka znakomicie go przemyślała, a wyjaśnienie ich działania vortexów jest dopracowane - mają swoje ograniczenia, konsekwencje z korzystania oraz inne bardziej lub mniej przyjemne kwestie. Bardzo mi tutaj zaimponowała, bo – nie oszukujmy się – wiele powieści chrzani taki motyw, szczególnie w przypadku książek dla młodych ludzi, a w Dniu, w którym... jest on dopieszczony. Niestety, nie można tego powiedzieć o głównej bohaterce, Elaine, której kreacja jest bardzo niekonsekwentna. Przy niej zmienna jak pogoda to mało powiedziane. Strasznie mnie frustrowała, ale na szczęście cała reszta wynagrodziła mi to, a i ona ma kilka momentów lepszych (i nie jest jedyną postacią – inne wypadają lepiej i ich los śledziłam z prawdziwym drżeniem serca). Mam nadzieję, że w kolejnych częściach się ustabilizuje, bo seria zapowiada się BOSKO!
Dzień, w którym rozpadł się świat to udana dystopia, pełna frapujących mutacji i tuneli energii, angażujących przygód oraz innych pasjonujących elementów (humoru weń też nie brakuje). Choć Anna Benning powiela motywy znane, robi to w sposób nieoczywisty – czuć tutaj vibe Mrocznych umysłów Alexandry Bracken oraz Wybrańców Veronicy Roth. Myślę, że miłośnikom tego rodzaju młodzieżówek bardzo ta książka przypadnie do gustu. Ja nie mogę doczekać się kontynuacji i tego, by Elaine się ogarnęła. Trzymajcie za to kciuki!
Jak najbardziej to moje klimaty ☺️zapisuję do przeczytania i dziękuję za recenzję 🤗
OdpowiedzUsuńLubię tego rodzaju książki (w zasadzie to lubię różne książki). W tej chwili mam duże zaległości w czytaniu, ale zapisuję ten tytuł na mojej liście
OdpowiedzUsuńTakiej fantastyki raczej nie czytam, to zupełnie nie moja bajka. Ale recenzja jest ciekawa.
OdpowiedzUsuńMyślę, że bardzo spodobał by mi się ten tytuł.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony dystopia, za którą nie przepadam, z drugiej budzące się moce w bohaterce, które uwielbiam. I jak tutaj pozostać w zgodzie ze samym sobą? Trzeba czytać recenzję!!! Skoro czyta się szybko, wciąga, to może warto będzie sięgnąć. Jednak ta niedojrzałość bohaterki i zmienność, jak chorągiewki na wietrze?... Hm?... Może jednak spróbuję, żeby potem nie żałować.
OdpowiedzUsuńJak tylko zobaczyłam zapowiedź tej książki, wiedziałam że muszę ją mieć. I ją już mam, grzecznie czeka na swoją kolej. Dystopia, zawsze zapowiada się ciekawie. Tunele, do przenoszenia, czasami i mi by się taki przydał. Liczena cudowną historię i coś czuje, że się nie zawiodę. Dzięki za recenzję
OdpowiedzUsuńZupełnie nie gustuję w takich klimatach.
OdpowiedzUsuńZapowiada się interesująco, bardzo lubię tego typu książki. Powstało wiele dystopijnych serii ciężko jest stworzyć coś, co powieje świeżością, Annie Benning chyba udało się wykreować serię nietuzinkową, świat stworzony przez pisarkę jest czymś całkowicie nowym. "Vortex. Dzień, w którym rozpadł się świat" zapowiada się na czasoprzestrzenną przygodę, na którą się piszę.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie mój typ książek. Tym razem sobie odpuszczam.
OdpowiedzUsuńJak ja dawno czytałam coś z takiej fantastyki młodzieżowej... Nie wiem czy by mi ten tytuł się spodobał, ale może kiedyś przeczytam albo przynajmniej sięgnę i spróbuję i zobaczę czy mnie porwie ten Vortex 😁
OdpowiedzUsuń"Dzień, w którym rozpadł się świat" wydaje się być ciekawą lekturą dla miłośników tego rodzaju literatury. Nie należę do tego grona. Motyw podróży w czasie i przestrzeni, nie wiem jak bardzo nawet wciągający, zaskakujący czy intrygujący, nie kusi mnie do poświęcenia mu czasu.
OdpowiedzUsuńAczkolwiek cieszę się, że młodzieżowy rynek wydawniczy zyskał kolejną dobrą pozycję. Młodzi chętnie sięgają po książki z tym motywem literacki, tym bardziej warto, by były to pozycje ciekawe i wartościowe.
Aleksandra Miczek
To nieodwracalnie nie jest moja biblioteczka, w której mogłabym przesiadywać godzinami. Za dużo takich rzeczy jest wszędzie dookoła, aby jeszcze w powieściach się w nich zagłębiać. Dla czytających takie książki, życzę udanej lektury :) Bardzo dziękuję za recenzję :) B.B
OdpowiedzUsuń