Autor: Weronika Tomala
Tytuł: NIEprzegrany zakład
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2020
Ilość stron: 304
Ocena: 7/10
Opis:
Cyniczny biznesmen i skromna kelnerka. Szansa na znajomość jak jeden na tysiąc. Szansa na miłość?…
Kolejna powieść autorki Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc.
Filip, zamożny przedsiębiorca, jak co roku bierze udział w świątecznej akcji organizowanej przez fundację na rzecz biednych dzieci. Nie z dobroci serca, ale by wykreować dobry wizerunek firmy. Tak trafia na list chłopca, który zaskakuje go swoim skromnym marzeniem. Filip upatruje w tym podstęp, co staje się powodem sprzeczki między nim a sekretarką, w wyniku której zawierają zakład. By przekonać się, kto ma rację, mężczyzna zdobywa adres rodziny nadawcy. Na miejscu, w ubogiej dzielnicy, drzwi otwiera mu zdezorientowana kobieta.
Natalia jest samotną matką. Ciężko pracuje jako kelnerka, by utrzymać siebie i syna. Niespodziewane pojawienie się młodego biznesmena wywołuje zamieszanie i Natalia wyrzuca go za drzwi. Filip nie przywykł do takiego traktowania ani do kobiet obojętnych na jego urok. Nie potrafi jednak zapomnieć pięknych, orzechowych oczu Natalii. Postanawia nie odpuszczać. Pomiędzy tą dwójką rodzi się coś, przed czym oboje starają się bronić…
Recenzja:
Książek Weroniki Tomali nie czytałam, ale słyszałam o nich dobre opinie. Stąd, kiedy dostałam propozycję zrecenzowania "NIEprzegranego zakładu", stwierdziłam, że chętnie się z tą powieścią zapoznam. I przyznam szczerze, że już po kilku stronach całkowicie wsiąkłam w przedstawioną tam historię. Mówiąc w skrócie: podobało mi się, bo to dokładnie taka opowieść, jakie lubię. W kolejnych akapitach natomiast opowiem trochę dokładniej o tym, co było największymi plusami tej pozycji.
Filip jest bogatym dupkiem. Ma dobre stanowisko i według niego niczego mu w życiu nie brakuje. Do tego wszystkiego ludzi traktuje raczej jak śmieci: nawet, gdy z niektórymi od dawna współpracuje. Mimo wszystko bierze on udział w świątecznej akcji charytatywnej, którą organizuje jakaś fundacja. Chodzi oczywiście o dobry wizerunek firmy - bo Filip nawet sam nie czyta listów od dzieciaków, tylko zleca to swojej asystentce.
W tegorocznej edycji jest jeden list, który najbardziej rzuca się w oczy zarówno asystentce, jak i samemu Filipowi. Mały chłopiec nie prosi o komputer, czy o drogie gadżety, a o kredki i blok rysunkowy, aby mógł rysować dla swojej mamusi. List ten składania Filipa i asystentkę do tego, że zawierają oni zakład. Główny bohater twierdzi, że tak naprawdę chłopiec potrzebuje czegoś innego, a ten list to taka zagrywka... więc postanawia bliżej przyjrzeć się zarówno chłopcu, jak i jego matce.
Matką dziecka okazuje się Natalia, która samotnie wychowuje swojego syna. Pracuje jako kelnerka w takim miejscu, gdzie nie zarabia zbyt wiele, za to ma sporo pracy i obowiązków - no i do tego dochodzi szef, który zdecydowanie zachowuje się niewłaściwie. Mimo to Natalia jest osobą, która nie lubi przyjmować od nikogo pomocy, bo jest osobą dumną, która uważa, że sama sobie da radę poradzić - nawet, jeśli to musiałoby ją dużo kosztować.
Spotkanie Filipa i Natalii nie jest idealną sytuacją, niczym z baśni. Natomiast prawda jest taka, że Filipa ta kobieta bardzo zaintrygowała... Co dodatkowo sprawiło, że ma on większą motywację, żeby lepiej ją poznać i pomóc jej i jej synkowi. Główna bohaterka nie jest jednak pierwszą lepszą paniusią, która z wdzięcznością będzie przyjmować wszystkie podarunki... Zresztą, sami się przekonajcie, jak rozwinie się historia Filipa i Natalii!
Z góry powiem, że chociaż opowieści o fabule trochę było, to poruszałam tematykę tylko pierwszych kilkunastu stron, żeby za dużo nie zaspojlerować. Uważam, że ta powieść jest warta tego, żeby samemu ją poznać i samemu ją odkryć. Polecam "NIEprzegrany zakład" wszystkim fanom literatury kobiecej, która wnosi jednak do życia coś więcej niż kilka opisów scen erotycznych.
To, co muszę przyznać, to fakt, iż Weronika Tomala stworzyła naprawdę fajną, ciekawą, wciągającą książkę. Jeśli taki jest właśnie "NIEprzegrany zakład", to mam ogromną chęć sięgnąć po jej wcześniejsze powieści - a także po te kolejne, bo liczę, że i takie się pojawią! Mocno trzymam kciuki za sukces tej autorki.
To, co mi się nie podoba, to okładka. Mam wrażenie, że jest zbyt sielankowa do tej powieści. Jakoś tak nie przedstawia tego, że nie jest to taki bardzo lekki romansik, tylko coś bardziej poważnego. Sama para może i by mnie jeszcze przekonała - ale te piórka na twarzy modelki... Nie wiem, co grafik chciał osiągnąć. Naprawdę nie wiem - ale mam wrażenie, że było to dodane w procesie tworzenia okładki, bo nie sądzę, żeby to był naturalny element zdjęcia.
Podsumowując: "NIEprzegrany zakład" to powieść, którą z całego serca polecam. Jest to idealna pozycja na długie, leniwe wieczory. Myślę, że wiele osób bardzo polubi tę historię! Wydaje mi się, że będziecie żałować, jeśli nie dacie szansy twórczości tej autorki. Także ten, polecam! I może życzę od razu miłego czytania?
Nieprzegrany... No nie wiem. Na pewno intryguje ze względu na polskie nazwisko na okładce (ponadto autorki, która nie wstydzi się swoich polskich korzeni, nie tak jak niektóre "Angel"), ale fakt, ja też nie znam, albo raczej nie kojarzę pozostałych jej pozycji, bo przecież już mi się sporo książek przewinęło przed oczyma. Jeśli chodzi o samą książkę, to na razie fabuła nie zaskakuje, jest dość schematyczna, takich opowieści jest wiele. W czym ta jest taka inna?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń"NIEprzegrany zakład" to książka dla mnie. Lubie takie książki romantyczna dusza we mnie siedzi i tylko czeka żeby dorwać książkę o miłości. Historia Filip i Natalii to pełna ciepła, urocza, taka życiowa opowieść która na pewno mnie pochłonie. Lubię wątek dzieci w książkach zawsze skradają serce. Idealna na jesienne wieczory. U mnie na liście 'must-have'.
OdpowiedzUsuńCo do okładki słodka może za słodka na taką historii (piórko na modelce przeszkadza).
Brzmi ciekawie, i klimat świąteczny, trochę jak komedia romantyczna, które lubię oglądać 🙃 Myślę, że sięgnę po twórczość pani Weroniki, czuję się przez Ciebie zachęcona. No cóż, nie zawsze trafi się okładka, która podbije serce.😉
OdpowiedzUsuńAleż piękna recenzja. Bardzo bardzo dziękuję i ogromnie się cieszę, że książka nie zawiodła.
OdpowiedzUsuńUwielbiam mocne kobiety, które potrafią facetom utrzeć nosa. A do tego jeszcze dziecko. To coś dla mnie, tym bardziej, że ta historia to coś więcej niż sceny łóżkowe. A skoro na pierwszych stronach tyle się dzieje, to dopiero musi być historia. Całe szczęście, że dalsze strony nie rozczarowują, a wręcz przeciwnie. Ja czuję się bardzo zachęcony i nie przepuszczę okazji, by przeczytać.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. Czytałam dwie ostatnie książki autorki, więc jest duża szansa, że i po ten tytuł sięgnę.
OdpowiedzUsuńCzytając pierwsze dwa akapity recenzji, czułam, że to książka nie dla mnie, taka typowa fabuła, mega seksowny ale beznadziejnie zadufany w sobie facet i cudowna kobieta dla której on się zmienia. Co tu może zaciekawić, skoro schemat już tak znany. Moje "nie dla mnie" w pierwszej kolejności złamał świąteczny klimat, późnej już im dalej brnełam w recenzję tym bardziej byłam przekonana. Sama nie wiem co mnie przekonało, może to postać Natalii, albo ja już poznałam całokształt tej powieści to stwierdziłam, że w sumie to mi się podoba, i na pewno na plus jest tez to , że nie jest to zwykły romansik. A jeśli recenzja przedstawia fabułę tylko pierwszych stron to muszę przyznać, że sporo się tam dzieje. Teraz to już nie wiem czemu z początku byłam na nie.
OdpowiedzUsuńOkładka mi się podoba, zwłaszcza jeśli chodzi o piórka, uważam, że dodają jej uroku, chociaż nie twierdzę, że do tej powieści nie pasowała by inna grafika, ale ta jest bardzo ładna jeśli chodzi o samą okładkę nie patrząc na fabułę.
Niby romans jakich wiele, ale uważam, że trzeba poznawać nowych autorów. Nazwisko jest dla mnie nowe, nic jeszcze nie czytałam, trzeba spróbować.
OdpowiedzUsuńZauroczyłam się okładką „NIEprzegrany zakład” od Weroniki Tomali w 100 procentach, na tyle, że nie przeszkadza mi nawet to, że twarz kobiety w większości skryło białe piórko, pióro. Dla mnie całość pod względem graficznym wpada w iście anielski, nieco świąteczny, romantyczny nastrój, aż można poczuć bijącą od tej dwójki radość, ich uczucie. On to przedsiębiorca, który bierze udział co roku w świątecznej akcji spełniania marzeń ubogich dzieci (chodzi mu o wykreowanie dobrego wizerunku firmy). Gdy natrafia na list chłopca, którego marzenie jest skromne od razu wypatruje podstęptu, co prawdzi do sprzeczki z sekretarką to do zakładu gdzie mają przekonać się kto ma racje. On z fałszem, czy ona z prawdziwym marzeniem chłopca. Filip nie nawykł raczej do porażki, zdobywa adres rodziny chłopca i tu się sprawa komplikuje, bowiem adres znajduje się w ubogiej dzielnicy, a drzwi otwiera zdezorientowana kelnerka Natalia, matka chłopca, która wywala Filipa za drzwi. Na to nasz ancymon nie może jednak pozwolić, nie nawykł do takiego traktowania, a co najważniejsze jeszcze żadna kobieta nie potraktowała go w ten sposób co Natalia. I jak możemy się domyślić pomiędzy tą dwójką zacznie się dziać i to na tyle, że ich uczucia pobiegną w kierunku, którego obydwoje się nie spodziewali. Czy spodobała mi się historia Natalii oraz Filipa? Oj tak, spodobało mi się to i bardzo. Co prawda ostatnio nie czytam zbyt wiele książek, których zarys fabuły oscyluje w takich ramach jak tutaj, jednak to, co oferuje nam pani Tomala zapowiada się na całkiem udaną historię w, której wszystko może się zdarzyć i niczego nie możemy być pewni. Poznamy ludzkie uczucia, historie, dowiemy się o ich zakończeniu, które ja zdecydowanie chce poznać, tak więc lekturze nie odmówię. Chociaż przyznam się, że po pierwszych zdaniach opisu obstawiałam, iż może tu chodzić o Filipa i jego sekretarkę, jednak jak widać otrzymujemy jego i Natalie, skromną matkę chłopca i kelnerkę, walczącą o lepsze jutro dla swej małej rodziny.
OdpowiedzUsuń