Tytuł: Ja, ocalona
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2020
Ilość stron: 416
Katarzyna Berenika Miszczuk jest definitywnie jedną z moich ulubionych polskich pisarek. Większość z jej dorobku literackiego bardzo mi się podobała - bo jej powieści są dużo lepsze niż przeciętne. "Ja, ocalona" to cudowna kontynuacja serii o Wiktorii Biankowskiej - akcja dzieje się jakieś dziesięć lat później... i ten zabieg według mnie wyszedł bardzo fajnie, bo sprawia to, że bohaterka też trochę dorosła, choć dalej zdarzają jej się zabawne lub kłopotliwe sytuacje.
Wiktoria przestała spotykać się z Belethem, siedzi w Arkadii i szkoli nowe kandydatki na anielice (które miałyby walczyć w targu ze Śmiercią i diabłem o dusze śmiertelników). Ze światem piekielnym Wiki ma już mało wspólnego - z Kleopatrą, swoją przyjaciółką, też się już praktycznie nie odzywa. Okazuje się, że najbliżej w tym momencie jest z jednym z cherubinów oraz z Azazelem (który siedzi w anielskim więzieniu i uczy się zasad dobrego wychowania).
Wydawać by się mogło, że nowe życie Wiktorii jak najbardziej jej odpowiada - mimo melancholii i nudy. Ot, po prostu życie w spokoju. Wszystko jednak bardzo szybko się kończy - w momencie, kiedy Wiki zostaje nadzorcą działań Azazela, który ma opuścić więzienie. Szybko okazuje się, że jej podopieczny ładuje się w nowe kłopoty, a ona ląduje w nich razem z nim. Tylko, co tu ta biedna Wiktoria ma zrobić, żeby zapobiec apokalipsie, zwanej również, jako definitywny koniec świata?
Fabuła "Ja, ocalona" jest bardzo pasjonująca - jak zwykle nie brakuje w niej odrobiny humoru. Ba, jest nawet nawiązanie do epidemii koronawirusa, który właśnie szaleje na świecie. Ogólnie jest to bardzo współczesna powieść, z dużą nutą informacji na temat aniołów, piekła, apokalipsy i samego Boga. Bez wątpienia autorka zrobiła dokładny research - bo informacje są bardzo szczegółowe, co tylko sprawia, że tę książkę dosłownie pochłania się wzrokiem. Jeśli miałby być koniec świata, to ja bym chciała, żeby to wyglądało właśnie tak, jak w pozycji, którą dziś recenzuję.
Katarzyna Berenika Miszczuk to mistrzyni pisania historii z nurtu fantastyki, które mają sporą dawkę przygody i akcji, ale także w "Ja, ocalona" mamy całkiem sporo relacji miłosnych. Warto wspomnieć, że autorka z każdą kolejną powieścią robi chyba coraz większy rozwój swojego warsztatu - ale także w jej twórczości widać to, że ona dojrzewa, że jej życie się zmienia (np. wątki ślubu, chęci posiadania potomstwa). Jak wspomniałam wyżej, fabuła "Ja, ocalona" rozgrywa się, kiedy Wiki jest już starsza - i także autorka jest starsza - w związku z czym ta opowieść jest po prostu fenomenalna i dopracowana.
Wydaje mi się, że będzie kolejny tom. Tak się jakoś zapowiadało po zakończeniu - i ja mam nadzieję, że faktycznie ukaże się piąta część. Wiki jest tak niezwykłą postacią, że chyba nie da się nie lubić jej, jej przyjaciół i sytuacji, w które ona się wplątuje. Jeśli tylko autorka będzie miała pomysły - bo w końcu nie tak łatwo wymyślić fajną fabułę związaną ze światem aniołów i diabłów - to niech je realizuje, bo czytelników na pewno jej nie zabraknie!
Podsumowując: ja dla tej pozycji zarwałam noc. Nie żałuję, bo to była jedna z lepszych książek, jaką przeczytałam w roku 2020. Jeśli nie znacie jeszcze przygód Wiktorii - to zachęcam do zapoznania się z nimi jak najszybciej. Szczególnie, że teraz powstała już nowa szata graficzna. Jeśli natomiast czytaliście trzy pierwsze tomy - to mam nadzieję, że wystarczająco zachęciłam Was do zapoznania się z treścią tomu czwartego.
Skoro to jedna z najlepszych książek, które Iwa czytała w 2020r, to nie ma już o czym dyskutować. Można tylko podkreślić walory tej pozycji, do których zaliczyć śmiało można: zarywanie nocy, odrobina humora, nutka fantastyki, pochłanianie wzrokiem, nawiązanie do epidemii koronawirusa, anielsko-piekielno-apokaliptyczno-boski research oraz "powieść jest po prostu fenomenalna i dopracowana". Takie recenzje cieszą i oby takich jak najwięcej, w tej pandemii romansów mafijno- erotycznych.
OdpowiedzUsuńSwoją przygodę z Katarzyną Bereniką Miszczuk rozpoczęłam od "Kwiatu paproci", a potem przyszła kolej na następne książki. Nieźle się bawiłam czytając kolejne części serii o Wiki, ta dziewczyna ma prawdziwy talent do pakowania się w kłopoty. Temat dopracowany, książki nie raz wywołują uśmiech na twarzy i czyta się z ciekawością, co dalej, w jakie jeszcze tarapaty wpadnie bohaterka, która da się lubić. Na pewno przeczytam tę i jeżeli jeszcze będzie to i kolejną z prawdziwą przyjemnością.
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać wszystkie części.
OdpowiedzUsuńKatarzyna Berenika Miszczuk jest jedną z moich ulubionych pisarek, uwielbiam Gosię oraz Mieszka a także doktor Joannę o kocie Lordzie nie wspomnę.
OdpowiedzUsuńTej serii akurat nie czytałam ale po takiej recenzji jestem zaintrygowana postacią Wiktorii oraz światem aniołów i diabłów. Akurat ten motyw lubię i z wielka chęcią zagłębiła bym się w przygody głównej bohaterki. Co do rekonesansu jakie autorka przeprowadza przed książkami to są bardzo szczegółowe, może obdzielić niejedną pisarkę. Przy następnej wizycie w bibliotece wiem co znajdzie się na liście do wypożyczenia.
W ogóle to zacznijmy od tego, że Miszczuk to od dawna zamierzam przeczytać, tylko jakoś się mi nie udaje. Na pewno chciałabym zacząć od serii z Ferrarem, potem Kwiat paproci... O tym "ja" zamierzam na późniejszym etapie. Jakoś tak wyszło, że przygodę z tą autorką zaczęłam od komedii kryminalnej "Ja cię kocham, a ty miau", co nie było najlepszym pomysłem, ponieważ strasznie się zawiodłam... Stąd pewnie się się nie spieszę do tej przygody. Ale słyszałam, że w fantastyce jest niezła.
OdpowiedzUsuńO tej serii to znowu czytałam, że była spora przerwa w powstaniu tego tomu, ale fani się nie zawiedli. Najwyraźniej przerwa wpłynęła pozytywnie na warsztat autorki, mam jednak nadzieję, że nie stanie się więcej takich nieporozumień, jak z "miau".
Katarzyna Berenika Miszczuk ma w swoim dorobku już sporo powieści, jednak ja nie miałam okazji przeczytać żadnej z nich. Fajnie byłoby znać chociaż jedną książkę tej autorki żeby wiedzieć o czym mówi recenzja, jednak jest tyle autorów, że ciężko każdego z nich znać.
OdpowiedzUsuńWidać, że autorka przygotowuje się do swoich powieści, skoro informacje w niej zawarte są szczegółowe (a mówią ze pisanie książek to bułka z masłem). Do tego jeszcze z każdą książką się rozwija i pisze corazlepiej. Przechodząc do fabuły, tak szczerze powiedziawszy to nie pamiętam żebym czytała jakąś książkę z motywem aniołów i diabłów.. nie mowie, że takiej nie było, ale jeśli czytałam to bardzo dawno, także czuję się zachęcona tym światem. Chyba trzeba nadrobić zanim jeszcze wyjdzie piąta część, albo przynajmniej przeczytać pierwszą i sprawdzić czy będę chciała więcej.
Na razie jeszcze muszę sobie odświeży "Ja, potępioną", a potem czekam na swój egzemplarz i biorę się za lekturę "Ja, ocalonej" <3
OdpowiedzUsuńW takim razie muszę przeczytać tę serię, widziałam ją na półkach bibliotecznych, ale nigdy jakoś nie sięgnęłam po nią. ☺
OdpowiedzUsuńOkładki książek Pani Miszczuk ostatnio, coraz częściej rzucają mi się w oczy, nie mogę jednak powiedzieć, aby przypadły mi do gustu. Niestety nie podobają mi się, a wyznaje zasadę, że nie ma co lubić czegoś na siłę. Co do samej treści? Przyznam, że tutaj mnie w pewien sposób zaintrygowała, chociaż po lekturze opisu oraz recenzji „Ja, ocalona” nie jestem w stanie jeszcze za wiele powiedzieć, a na pewno wydać pełnego werdyktu. Widzę tutaj duży potencjał jednak samo to, że jest to czwarta część serii, wpływa na fakt, że nieznajomość poprzednich trzech nie pozwala w pełni ocenić całości. Jak już wspomniałam, potencjał jest, spore szansę na lekturę dla mnie także widzę, jednak będę musiała zacząć od początku, czyli w tym przypadku „Ja, diablica”, aby zobaczyć, jak wszystko się ułoży. Wiem o tym, ponieważ spodobało mi się to, co przeczytałam w opisie, recenzji, to co dotyczy samej Wiktorii oraz pozostałych.
OdpowiedzUsuń