Autor: J.R.R. Tolkien
Wybór i opracowanie: Humphrey Carpenter, Christopher Tolkien
Tytuł: Listy
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 22 września 2020
Liczba stron: 626
Ocena: 10/10
Opis:
Unikatowy wgląd w umysł jednego z najwybitniejszych twórców fantastyki, który pozwala lepiej zrozumieć twórczość autora Władcy Pierścieni
Książka zabiera czytelnika w podróż przez całą pierwszą połowę XX wieku, od I wojny światowej do późniejszych dziesięcioleci, ukazując obraz wielkiego pisarza daleki od utrwalonych o nim stereotypów jako autorze, który uciekając od współczesności, schronił się w świecie swojej wyobraźni, czy przedstawiających Tolkiena jako znużonego światem, odizolowanego w uniwersyteckim świecie naukowca.
J.R.R. Tolkien, twórca bajecznego Śródziemia, przedstawionego w arcydziełach Hobbit, Władca Pierścieni i Silmarillion, był jednym z najwytrwalszych korespondentów w XX wieku. Pisał do swoich wydawców, rodziny, przyjaciół (m.in. do C.S. Lewisa, W.H. Audena i Naomi Mitchison) oraz do miłośników swych książek. Listy przedstawiają fascynujący portret Tolkiena jako gawędziarza, uczonego, katolika, ojca i uważnego obserwatora otaczającego go świata. Rzucają także wiele światła na jego geniusz twórczy oraz wielki plan stworzenia całego nowego świata - Śródziemia
Recenzja:
Listy J.R.R. Tolkiena to jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier jesieni 2020. Jestem absolutnie zakochana w twórczości tego pisarza, każda jego powieść fantasy jest dla mnie po prostu majstersztykiem, arcydziełem, dlatego… z przyjemnością postanowiłam go poznać od nieco innej strony – epistolarnej. I już na wstępie muszę przyznać, że było to bardzo ciekawe i owocne doświadczenie.
Najnowsze wydanie Listów Tolkiena od Wydawnictwa Zysk i S-ka jest po prostu przepiękne! Po ilości stron możecie się domyślić, że to zacny grubasek, a dodając do tego twardą oprawą, zjawiskową szatę graficzną okładki i zieloną wstążkę-zakładkę… Ah! Nie można przejść obojętnie obok takiego cuda! W skrócie rzecz ujmując– książka prezentuje się równie niebanalnie, jak jej treść! A o jej treści można napisać wiele – wiele dobrego, bo... wspaniale wprowadza nas w świat myśli i pasji Tolkiena.
Mimo robiącej wrażenie objętości, nie uchodzi wątpliwości, że jest to zaledwie zalążek korespondencji Tolkiena. A jednak nawet z tej niewielkiej ilości listów, lepiej można poznać ich autora oraz jego rodzinę, przyjaciół, wydawców, czytelników. Listy malują przed nami pisarza pełnego zainteresowań oraz niepohamowanej kreatywności, o nieoczywistych – a zarazem oczywistych – poglądach na otaczający go świat. Większość z jego listów skupia się na procesie tworzenia przez niego poszczególnych utworów – we wstępie wyraźnie zostaje zaznaczone, że – na przykład - wiele pism pomiędzy nim, a jego narzeczoną (a później żoną) Edith Bratt zostało sprowadzone do tworzenia powieści, gdyż większość miała charakter bardzo osobisty. Bardzo się cieszę, że w ten sposób uszanowano prywatność twórcy Śródziemia, choć... odrobinki romantyzmu można tu uraczyć.
Z tego smutnego dżdżystego popołudnia znów czytałem stare notatki z wojskowych wykładów – znudziły mnie po półtorej godziny. Trochę ulepszyłem swój nonsensowny język duszków.
Często ciągnie mnie do pracy nad nim, lecz nie pozwalam sobie na to, bo chociaż bardzo lubię tę robotę, rzeczywiście chyba to wariackie hobby!
Niezwykle przyjemnie poznawało mi się proces kreowania się trylogii Władcy Pierścieni i Simarilliona. J.R.R. Tolkien w swoich listach z najdrobniejszymi szczegółami omawia własne książki, dzięki czemu znaczenie jego dzieł staje się dla czytelnika bardziej wyraziste. Warto tutaj dodać, że część listów poprzedzona jest wyjaśnieniami oraz posiada przypisy, które bardzo dobrze wprowadzają w korespondencję i w pełni pozwalają zrozumieć jej treść. Krótko podsumowując, współpraca Humphrey’a Carpentera (odpowiedzialnego za wybór i opracowanie) oraz Christophera Tolkiena wypadła tutaj… znakomicie!
Listy J.R.R. Tolkiena to lektura obowiązkowa dla każdego fana twórczości tegoż pisarza. Książka jest nie tylko wspaniale wydana, ale i opracowana, dzięki czemu z pewnością przypadnie do gustu wielu czytelnikom. W tym wydaniu – poza listami – znajdują się też smaczki, jak treść kartki świątecznej napisanej krasnoludzkim runami oraz wiele innych atrakcji. Polecam z całego serducha – wyśmienity prezent dla wielbicieli Tolkiena!
Chętnie przeczytam. Interesuje mnie proces tworzenia książek, tutaj mamy wgląd bezpośrednio od strony autora, jego przemyślenia, wszystko to jak widzę napisane pięknym językiem. Dobrze jest też poznać zapomnianą już dzisiaj sztukę pisania listów. Wspaniałe wydanie, twarda okładka,dostosowana do treści, zakładka w pasującym kolorze sprawia, że byłby to wspaniały prezent pod choinkę dla każdego miłośnika twórczości Tolkiena.
OdpowiedzUsuńCoraz więcej wydaje się niestety pośmiertnie dzieł Tolkiena, jego syn najwyraźniej zamierza wydać wszystko, co się da, wszystko, co po nim pozostało. Są tego dobre i złe strony: z jedej strony ewidentnie bogaci się na pamięci ojca, z drugiej... mamy do dyspozycji prawie cały jego dorobek, co jest wspaniałym pomnikiem na jego cześć.
OdpowiedzUsuńKsiążka na pewno z przeznaczeniem dla fanów Tolkiena. Ja jeszcze muszę przejść przez trylogię "Władcy pierścienia", zanim sięgnę po tę pozycję, ponieważ jestem wyłącznie po "Hobbicie"... Niestety. Dawno temu próbowałam się zmierzyć z najawżniejszą serię, ale poległam w tej walce na sanmym początku, podczas długaśnego opisu przyrody. Się "Nad Niemnem" przypomniało zaraz :P Wiadomo, jakoś filmy lepiej weszły, ale przecież wiem, że to zupełnie nie to samo.
Ta pozycja jest ciekawym dodatkiem do samej lektury, można głębiej rozpoznać warsztat tego wielkiego pisarza. Ja miałam to szczęście, że chodziłam na wykłady do profesora, który część z tego mi przybliżył ;) Wcześniej nie spodziewałam się, że tyle motywów z różnych kultur znajduje się w tej książce, jakby autor miał zamiar zrobić coś w rodzaju epopeji światowej. Książka jak widać stanowi wielką pamiątkę po autorze, w postaci nie tylko listów, ale i wspomnień (krasnoludzkie życzenia mnie rozbawiły) i z tego powodu coraz przyjaźniejszym okiem patrzę na tę pozycję. Bo przyznaję, że początkowo uznałam piękną oprawę za maskowanie zbyt małej treści przekazu, ale cóż, trzeba przyznać, że przez ponad 600 stron byłoby to trochę trudne.
Będzie to wspaniała lektura dla fanów twórczości J.R.R. Tolkiena (ja nie należę do tego grona tylko oglądałam filmy). Zwolnicy spuścizny pisarza będą mogli poznać, zrozumieć a także wniknąć w umysł autora który stworzył klasykę fantasy. Dla wielbicieli "Listy" to prawdziwy skarb.
OdpowiedzUsuńListy... (nie)doceniana forma literacka. Ile kryją w sobie tajemnic piszącego? Ile emocji i pomysłów? Ile skrywają z duszy pisarza, a ile z jego umysłu? To niesamowite, że dane jest zwykłemu czytelnikowi poznać niezwykłego pisarza, twórcze, kreatora. To jak spotkanie osobiście, prawie twarzą w twarz. A do tego wspaniała oprawa. Brawa dla Wydawnictwa!
OdpowiedzUsuńOj to musi być bardzo, ale to bardzo pasjonująca pozycja ! 😍 Zapisuję na listę marzeń książkowych, może uda się w najbliższym czasie zdobyć ją. Uwielbiam Władcę Pierścieni i Hobbita ❤
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że ta książka w końcu dostała wznowienie. Długo polowałam na poprzednie wydanie, ale ostatecznie mam to wydanie. Aktualnie czytam ją sobie fragmentarycznie.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Nie wiem co jest ze mną nie tak, ale przeważnie wolę miękkie okładki w książkach, choć jak ta jest naprawdę tak ładnie wydana to możliwe, że bardziej mi się spodoba niż gdyby była w miękkiej, a sama grafika okładki jest piękna.
OdpowiedzUsuń"Listy" J.R.R Tolkiena przedstawiają nam jego swiat, zainteresowania, ale też procesy tworzenia jego powieści. Z tej książki fani autora mogą prześledzić jak powstały niektóre jego utwory, oraz poznać ich znaczenie. Jest to wspaniała książka dla osób którzy lubią książki Tolkiena i chcą się bardziej zagłębić w jego swiat. Gdybym miała w domu takiego wielbiciela to już bym wiedziała co mu podarować na gwiazdkę. Nie dość, że pięknie wydana to jeszcze jej zawartość jest zachwycająca. Jestem pewna że byłby to świetny prezent.
I przychodzi ten moment, gdy należy się przyznać, że jeszcze nie mam na swym czytelniczym koncie żadnej książki od J. R. R. Tolkiena, jednak pozycję o, której mowa, a mianowicie „Listy” miałam już w swych rękach i jestem pod jej wrażeniem. Wgląd w korespondencje Tolkiena, w jego listy, które wymieniał z wieloma osobami to możliwość poznania twórcy Władcy Pierścieni od nieco bardziej prywatnej strony. Poznania jego relacji łączących go z innymi wielkimi twórcami. To powód, dla którego być może sięgnę po jego twórczość. Przepięknie wydane listy pozwalają zgłębić jego psychikę, poznać co nim kierowało, gdy tworzył, poznaj twórcę, a poznasz być może jego twórczość. I to będzie mną obecnie kierowało.
OdpowiedzUsuń