poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Monica James - "Bad Saint"

Autor: Monica James
Tytuł: Bad Saint
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2020 
Ilość stron: ok. 400
Ocena: 8/10

Opis:

„Bad Saint”, pierwszy tom trylogii Moniki James, uzależnia i przyspiesza bicie serca. Mroczna sieć zależności między ofiarą a porywaczem została utkana z wyjątkowym wyrafinowaniem. Dla miłośniczek bad boyów, mrocznych romansów i zaskakujących zwrotów akcji.
Nosi imię, które oznacza świętość, ale przynosi tylko piekło.

Ktoś brutalnie przerywa miesiąc miodowy Willow. Związana i zakneblowana zostaje uprowadzona w nieznanym kierunku. Jej porywacz ma jasny cel, ale też jest w nim coś fascynującego. Willow nie potrafi znaleźć sensu swoich emocji. To, co rozgrywa się między nimi, balansuje na granicy bólu i przyjemności, piekła i nieba.



Recenzja:

Przyznam szczerze, że początek tej książki w ogóle do mnie nie przemówił - czytanie szło mi strasznie powoli, bo coś mi tam mocno zgrzytało. Jednak po kilkunastu stronach, kiedy główna bohaterka została już porwana, coś jakby zaskoczyło. I książkę nagle zaczęło czytać się jednym tchem, bo całkowicie potrafiła zawładnąć zmysłami czytelnika. Ostatecznie daję wysoką notę i czekam na kontynuację! Mam nadzieję, że będzie ona jeszcze w tym roku...

Willow miała trudne dzieciństwo. Dosyć wcześnie zmarł jej ojciec, a matka zaczęła ją wtedy traktować, niczym powietrze - twierdząc, że jej wygląd zaprowadzi ją do samego diabła. No cóż, Willow udowodniła, że niekoniecznie, bo została modelką i wzięła ślub z milionerem, który pozwolił jej uwierzyć w bajkę o dobrym zakończeniu. Wydawać by się mogło, że teraz wszystko pójdzie już w odpowiednią stronę, ale... podczas miesiąca miodowego ktoś porywa główną bohaterkę i więzi ją na jachcie, twierdząc, że teraz płyną do Rosji, żeby oddać ją jej prawdziwemu właścicielowi...

Wolność zostaje nagle odebrana, ale Willow nie zamierza przestać walczyć. Nawet, kiedy jej głównym prześladowcą okazuje się cudowny Saint, który rozpala wszystkie jej zmysły, mimo swej brutalności. Główna bohaterka ma jednak nadzieję, że jej mąż odnajdzie ją... zanim ktokolwiek ją zabije, albo zanim podda się ona swoim mrocznym pragnieniom.

Fabuła jest całkiem fajna - ale tak dopiero od połowy mi się zaczęło czytać naprawdę dobrze. Mam wrażenie, że ta trylogia - w całości - będzie dosyć mocna i emocjonalna, a "Bad Saint" było tak naprawdę tylko zapowiedzią talentu autorki i jej pomysłowości. Niemniej jednak jest całkiem dobrze, a sfera emocji jest przedstawiona idealnie w punkt.

Monica James stworzyła historię, która nie jest jakoś bardzo oryginalna - podobnych książek o porwaniach było już sporo, jednak udało jej się w tej pozycji przedstawić wszystko tak, że naprawdę mam wielką ochotę na kolejny tom (co ostatnio się często nie zdarzało - bo ostatnio prześladują mnie raczej słabe lub przeciętne pozycje książkowe...). Co więcej, jej dialogi i opisy były bardzo w porządku, a głównym bohaterom naprawdę nic bym nie zarzuciła. Jedynie te pierwsze kilka stron mnie nudziło, ale no cóż, napisałam Wam już, że później wszystko się rozkręciło. Tym razem nudny początek skrywa w sobie cudowny środek i imponujące zakończenie.

Nawet okładka idealnie pasuje do tej opowieści. Od grafiki, imponujących tatuaży, po piękną kolorystykę i cudowne czcionki. Książki w takich oprawach to ja bym mogła czytać codziennie - bo zwykle ładnie wyglądają na półce, ale no... Chyba dalej nie jestem taką okładkową sroką, żeby omijać powieści, które nie mają takiej fantastycznej oprawy graficznej.

Podsumowując: zachęcam gorąco do czytania! Naprawdę się nie zawiedziecie! Jeśli tylko lubicie ciut mroczniejsze romanse, a mafii macie już po dziurki w nosie... "Bad Saint" odpowie na wszystkie Wasze potrzeby. Jeszcze raz napiszę, że polecam, bo naprawdę nie będziecie żałować tego, że sięgnęliście po tę pozycję. Jest naprawdę super!

8 komentarzy:

  1. Nie przemawia do mnie tematyka książki. Gdyby nie czytała Waszej recenzji, po opisie powiedziałabym stanowcze NIE. A teraz mam mętlik w głowie. Z jednej strony ciągle mam jakieś bleee do porwań, a z drugiej jestem ogromnie ciekawa tych emocji, "cudownego środeka i imponujące zakończenie". Dodam jeszcze, że musi być ciekawie, skoro Iwi nie może doczekać się kontynuacji. Czuję się skuszona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie moje klimaty. Nie lubię książek typu "Katuj, tratuj, ja przebaczę wszystko ci jak bratu". Nie potrafię postawić się w pozycji bohaterki. Mimo pozytywnej recenzji, nie przekonuje mnie ani cudowny środek, ani zakończenie. Tym razem odpuszczam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mocniejsze romanse pełne mroku jakoś ostatnio w ogóle mnie nie pociągają. Jeszcze raz przeczytałam recenzję i ... Sama nie wiem. Jednak coś mnie pociąga w tej historii. Specjalnie nie będę gonić za zdobyciem tej książki, ale gdyby wpadła w moje ręce, nie powiem "nie".

    OdpowiedzUsuń
  4. Tematyka "Bad Saint" może nie odpowiadać wielu osobom, ja osobiście mam mieszane uczucia co książki. Monica James zaprezentowała nam znany schemat podczas porwań a jest to syndrom sztokholmski, uwieziona i porywacz, może to złe skojarzenie z tym wątkiem mam. Z drugiej strony intryguje mnie to całe porwanie dlaczego Willow a relacje bohaterki z Saintem tylko mnożą moje zainteresowanie tą lekturą. Dark romance rzadko gości u mnie ale rekomendacje recenzentki i moja wrodzona ciekawość co do zakończenia tej części pomału się przekonuję co do książki pisarki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka nie do końca typowa, bo nie przypominam sobie, abym spotkała się z tego typu ukazaniem postaci, w ten sposób. Jednak spodobała mi się zarówno kolorystyka grafiki, jak i to, że czcionka ukazana za pomocą intensywnej żółci natychmiastowo zwraca na siebie uwagę. W dodatku żadna litera nie zasłania przesadnie grafika i jest umieszczona we właściwym miejscu. Przyznam, że lubię produkty od Wydawnictwa Kobiecego, a „Bad Saint” tylko potwierdza mą opinię o produktach. Monika James, jak widać, zafundowała nam całkiem niezłą książkę, gdzie zaczyna się już od momentu porwania, gdzie miesiąc miodowy Willow zostaje właśnie w ten sposób przerwany, a ona uprowadzona w nieznanym kierunku. Nie zna jednak ona celu porywacza, a jak możemy się domyślić, będzie między tą dwójką iskrzyło (nie wiem, jak to jest, ale akurat ten element można zauważyć, przewidzieć w wielu książkach, jednak nie przeszkadza mi ta powtarzalność). Wiem, że to nie książka dla wszystkich, niektórzy mogą zrazić się tym, jaki relacje zaobserwują u Willow oraz Saint'a (porywacz), jednak to może być całkiem dobra alternatywa na przyjemnie spędzony wieczór. Wiadomo, widzimy też tutaj coś, co może nam zakrawać na syndrom sztokholmski (przywiązanie się do porywacza?), jednak dajmy tej książce szanse, ja ją na pewno dam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam szczerze, że jak dotąd zawsze przechodziłam obok tej książki nie poświęcając jej wystarczająco dużo czasu i właściwie nie mam pojęcia dlaczego. Okładka przyciągała mnie pierwsza później porywał mnie tytuł i nie wiem, może to opis mnie zniechecał? Ale jak się okazuje dobrze czasami przeczytać recenzję bo rzucają całkiem nowe światło na tą historię. Szczerze jestem zaintrygowana mimo że jak wspomniałaś książka składa się z kilku części a za tym nie przepadam (głównie chodzi tutaj o zbyt długie czekanie na kolejną część lub o zajmowanie później kartek niepotrzebnymi opowieściami), w każdym razie przeczytam i przekonam się czy warto bo jak się ostatnio okazuje pominęłam wiele dobrych lektur, ale przynajmniej mam teraz co robić:D Pozdrawiam Ania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Trochę z tym porwaniem przypomina fabułę 365 dni 😂😂 Coś innego niż gangsterzy i ochroniarze, kto wie, może się skuszę i przeczutam ☺ ale to w przyszłości, nie w najbliższym czasie

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy tylko mi się wydaje, że fabuła jest podobna do 365 dni?? Przynajmniej po trzecie i czwartym akapicie recenzji tak stwierdzam. Mnie osobiście nie przekonuje ta książka, chociaż recenzja jest bardzo obiecująca,ale właśnie mam wrażenie , że to już czytałam. Zresztą nudny początek również zniechęca mimo tego że podobno ma się rozkręcić, ale z racji tego, że nie przekonuje mnie sama fabuła to nie czuje się zachęcona tą książką.

    OdpowiedzUsuń