Tytuł: Luca Vitiello
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 2020
Ilość stron: ok. 400
Ocena: 8/10
Opis:
Bestsellerowa powieść Złączeni honorem z perspektywy Luki Vitiello!
Luca był potworem. Okrucieństwo płynęło w jego żyłach niczym trucizna, podobnie jak u każdego mężczyzny z rodziny Vitiello. Jego ojciec zatroszczył się, żeby syn nigdy o tym nie zapominał. Ojcowski nóż i nieznoszące sprzeciwu słowa miały wyrzeźbić mafiosa z krwi i kości, prawdziwego Vitiello.
Od urodzenia miał zostać capo, rządzić twardą ręką, budzić respekt i być bezlitosnym.
Kiedy ojciec znalazł mu żonę, oznajmił: „Mam nadzieję, że spodoba ci się podcinanie jej skrzydeł”. Luca wiedział, że wszyscy czekają na to, aż złamie Arię. Obedrze z niewinności i dobra, które w sobie miała.
Zniszczenie jej byłoby dla niego naturalne. W końcu był potworem, którego wszyscy się bali.
Recenzja:
Jak już wiecie - jeśli czytacie nasze recenzje - jestem zakochana w twórczości Cory Reilly. Uważam, że nikt nie tworzy takich romansów mafijnych, jak ona - są one po prostu dobre, dopracowane i w każdej dzieje się coś innego: więc po prostu są ciekawe i nie nudzą czytelnika. "Luca Vitiello" był ciut inny - bardziej krwawy, bardziej tyczący się tej mrocznej części. Ja się w tej pozycji po prostu zakochałam. Jakby tylko tak napisane były wszystkie romanse mafijne, to świat byłby lepszym miejscem...
Luca od zawsze był szkolony do tego, żeby zostać capo w mafii. Miał być szefem - twardym, zabójczym, niezniszczalnym. I dokładnie taki się stawał: zabijał bez mrugnięcia okiem, już nawet wtedy, kiedy miał jedenaście lat, a na dodatek ojciec sprawił, że Luca nie brał pod uwagę czegoś takiego, jak emocje. Był bardziej bezwzględny, czasem wręcz wyrachowany. Aż w pewnym momencie okazało się, że ma się ożenić z jedną dziewczyną z wrogiego gangu, żeby zacieśnić sojusz... i odwlec wojnę.
Aria - znana już z pierwszej części tego cyklu, z racji tego, że ta historia już była: tyle, że teraz jest oczami innego bohatera i dowiadujemy się nowych smaczków - jest słodką, niewinną dziewczyną, która w życiu pragnie trochę miłości, bezpieczeństwa i stabilizacji. Ślub z Lucą jest dla niej całkowitą zmianą jej dotychczasowego życia. Dziewczyna boi się, że Luca jest takim potworem, jak w opowieściach, które o nim powstały, ale... szybko okazuje się, że Luca jest wobec Arii całkowicie inny niż ktokolwiek sądził.
Historia ta jest trochę słodko-gorzka, ale naprawdę bardzo wciągająca i fascynująca. Nie spodziewałam się, że opowieść, którą już znam, pokaże mi się w całkiem nowych barwach. Tyle krwawych i brutalnych szczegółów, które zostały tu pokazane, sprawiły, że "Luca Vitiello" jest jedną z najlepszych książek, jakie czytałam w ostatnim czasie. Po prostu ją uwielbiam!
Cora Reilly bez wątpienia jest jedną z najlepszych autorek romansów mafijnych, jakie znam (a czytałam tego typu powieści dosyć sporo, bo lubię ten klimat). Jej postacie są bardzo dobrze wykreowane i dopracowane - są realistyczne, co jest największym plusem. Do tego wszystkiego opisy i dialogi, którym nic nie można zarzucić. No i ciekawy pomysł na fabułę - mam wrażenie, że z każdym tomem prezentuje nam ona coś nowego, ale nie sądziłam, że zaskoczy mnie w tej samej historii, tylko prezentowanej z innej perspektywy - a się jej udało!
Od "Lucy Vitiello" nie da się oderwać. Tę książkę dosłownie pochłania się wzrokiem. Wręcz pożera. Nie mogę się doczekać kolejnej powieści, którą napisała ta autorka, ale wiem, że wydawnictwo NieZwykłe ma ją w najbliższych planach, więc trzymam tylko kciuki, żeby nie było żadnych opóźnień (chociaż nawet koronawirus nie spowolnił premier w tym wydawnictwie - co jest super wiadomością!).
Podsumowując: koniecznie musicie przeczytać. Powieści tej pisarki są wręcz obowiązkowe, jeśli lubicie trochę brutalniejsze romanse - pod względem bardziej krwawy, a nie pod względem jakiegoś BDSM. To co, miłego czytania?
Luca od zawsze był szkolony do tego, żeby zostać capo w mafii. Miał być szefem - twardym, zabójczym, niezniszczalnym. I dokładnie taki się stawał: zabijał bez mrugnięcia okiem, już nawet wtedy, kiedy miał jedenaście lat, a na dodatek ojciec sprawił, że Luca nie brał pod uwagę czegoś takiego, jak emocje. Był bardziej bezwzględny, czasem wręcz wyrachowany. Aż w pewnym momencie okazało się, że ma się ożenić z jedną dziewczyną z wrogiego gangu, żeby zacieśnić sojusz... i odwlec wojnę.
Aria - znana już z pierwszej części tego cyklu, z racji tego, że ta historia już była: tyle, że teraz jest oczami innego bohatera i dowiadujemy się nowych smaczków - jest słodką, niewinną dziewczyną, która w życiu pragnie trochę miłości, bezpieczeństwa i stabilizacji. Ślub z Lucą jest dla niej całkowitą zmianą jej dotychczasowego życia. Dziewczyna boi się, że Luca jest takim potworem, jak w opowieściach, które o nim powstały, ale... szybko okazuje się, że Luca jest wobec Arii całkowicie inny niż ktokolwiek sądził.
Historia ta jest trochę słodko-gorzka, ale naprawdę bardzo wciągająca i fascynująca. Nie spodziewałam się, że opowieść, którą już znam, pokaże mi się w całkiem nowych barwach. Tyle krwawych i brutalnych szczegółów, które zostały tu pokazane, sprawiły, że "Luca Vitiello" jest jedną z najlepszych książek, jakie czytałam w ostatnim czasie. Po prostu ją uwielbiam!
Cora Reilly bez wątpienia jest jedną z najlepszych autorek romansów mafijnych, jakie znam (a czytałam tego typu powieści dosyć sporo, bo lubię ten klimat). Jej postacie są bardzo dobrze wykreowane i dopracowane - są realistyczne, co jest największym plusem. Do tego wszystkiego opisy i dialogi, którym nic nie można zarzucić. No i ciekawy pomysł na fabułę - mam wrażenie, że z każdym tomem prezentuje nam ona coś nowego, ale nie sądziłam, że zaskoczy mnie w tej samej historii, tylko prezentowanej z innej perspektywy - a się jej udało!
Od "Lucy Vitiello" nie da się oderwać. Tę książkę dosłownie pochłania się wzrokiem. Wręcz pożera. Nie mogę się doczekać kolejnej powieści, którą napisała ta autorka, ale wiem, że wydawnictwo NieZwykłe ma ją w najbliższych planach, więc trzymam tylko kciuki, żeby nie było żadnych opóźnień (chociaż nawet koronawirus nie spowolnił premier w tym wydawnictwie - co jest super wiadomością!).
Podsumowując: koniecznie musicie przeczytać. Powieści tej pisarki są wręcz obowiązkowe, jeśli lubicie trochę brutalniejsze romanse - pod względem bardziej krwawy, a nie pod względem jakiegoś BDSM. To co, miłego czytania?
Mimo tak zachęcającej recenzji, odpuszczam. Romanse mafijne, to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńAleż mnożą się te mafijne powieści. Za brutalnymi, krwawymi scenami nie przepadam. Może jednak i ja zakocham się kiedyś w twórczości tej autorki po czytaniu tych wszystkich recenzji jej książek. Wciąga i fascynuje, nie można się oderwać, pożeranie przy czytaniu, koniecznie warto przeczytać - takie zachęty bardzo mnie mobilizują.
OdpowiedzUsuńDla niektórych pisanie tej samej historii z perspektywy mężczyzny to ogrzewane kotlety ja tak nie uważam bardzo lubię książki pisane z męskiego punktu widzenia. "Złączeni honorem' to ulubiona część a Luca to ulubiony bohater i z wielką przyjemnością poznam więcej szczegółów z jego przeszłości. Jego stosunki z ojcem, z bratem oraz jakie emocje towarzyszyły kiedy przebywał z Arią, dowiem się dlaczego stał się takim człowiekiem którego wszyscy się boją. Co do Cory Reilly też uważam że to najlepsza pisarka mafijnych romansów, nie sposób się oderwać od historii jakie stworzyła oraz bohaterów. "Luca Vitiello" oraz "Złączeni honorem'' uzupełniają się, z chęcią znowu doświadczę magnetyzmu Luci.
OdpowiedzUsuńI znów romans mafijny, mam za sobą trzy naszej rodzimej autorki i na razie jestem na tak. Być może kiedyś sięgnę po inne romanse mafijne, takie jak ten, kto wie 😉 Choć musiałabym sama kupić albo postarać się wygrać w konkursie, bo niestety nasza biblioteka nie zakupuje takich nowości 😉
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jestem fanką serii Born in Blood Mafia od Cory Reilly. A tutaj jeszcze okładka przypomina mi na myśl czarno-białe filmy, gdzie femme fatale leży na kolanach mężczyzny. Już wcześniej czytałam historię Luki oraz Arii przedstawioną w „Złączeni honorem". Natomiast w „Luca Vittiello” otrzymujemy historię opowiedzianą tym razem nie z perspektywy Arii, a z perspektywy Luki! Dowiadujemy się rzeczy, których wtedy jeszcze nie znaliśmy. A ja nie przedłużając, bez żadnych większych wstępów wiem, że sięgnę po tę książkę. Jestem bezwarunkowo zakochana zarówno w tej serii, jak i książkach z gatunku romansu mafijnego. Jest to coś, co czytam z prawdziwą przyjemnością, połykam w szybkim tempie.
OdpowiedzUsuńOch ja również kocham twórczość tej autorki a książki z tego cyklu sponiewierały mnie niesamowicie, zawsze głównych bohaterów z pierwszej części zapamiętuje się jakoś najbardziej i tak mam w tym przypadku. Jednak nie lubię o tych samych bohaterach czytać dwóch części tym bardziej gdy ta sama historia jest pisana z Jej perspektywy a po jakimś czasie z Jego. Jak do tej pory odmawiałam sobie czytania tej części ale moje mury powoli się kruszą i naprawdę nabrałam ochoty żeby powspominać A żeby to urozmaicić to może właśnie potrzebuje perspektywy Luki. Chyba po skończeniu aktualnej książki którą czytam zdecyduję się na tą;)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji poznać tej historii, ale poznania tych smaczków trudno będzie sobie odmówić. Tym bardziej, że historia tak bardzo wciąga i na dodatek fascynuję. A jak dodać do tego kreację bohaterów, dialogii i opisy, to po co męczyć się z romansami mafijnymi, które ostatnio straciły poziom, skoro tutaj na tacy dostajemy perełkę.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie ze strasznie dużo ostatnio tu erotykow i gatunku mafijnego. W większości widzę tu właśnie książki Cory Reilly i juz wiem, że piszę ona bardzo dobrze, ale juz samymi recenzjami mam przesyt tego gatunku. Napisanie tej samej części z innej perspektywy nie jest niczym nowym, jednak autorka zrobiła to tak, że nie można się nudzić mimo, że już ta historia była. Widać, że ma talent do pisania książek w tym gatunku. Ja nie przepadam za romansami mafinymo, chociaż Lubie słodko gorzkie historie to nie lubię brutalnych wiec ich po prostu nie czytam.
OdpowiedzUsuńOkładka jak zwykle pasującą do pozostałych. Nie da się nie wiedzieć że to kolejna część.