Autor: Angelika Łabuda
Tytuł: Cassiano Boss
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2020
Ilość stron: 286
Ocena: 1/10
Opis:
Pakt, który zmienił więcej niż jedno życie.
Powalająco przystojny Włoch skrywający wielką tajemnicę zakochuje się w zwykłej dziewczynie.
Brzmi jak bajka? Ona już dawno przestała w nie wierzyć.
Dwudziestosześcioletnia Anastasia Jones pracuje w punkcie nadawania paczek. Wiedzie normalne życie, które jednak jej nie zadowala. Szuka mężczyzny na stałe, lecz do tej pory żaden z kandydatów nie potrafił ujarzmić jej burzliwego temperamentu. Co więc się stanie, gdy na swojej drodze spotka niebezpiecznego gangstera z podejrzaną przeszłością? Miłość nie wybiera, ale przeznaczeniu przecież można pomóc.
Dwudziestodziewięcioletni Cassiano Lorenzo, przystojny i bogaty prezes jednej z największych korporacji w Nowym Jorku, jest obiektem westchnień każdej kobiety. Co środę wysyła tajemnicze paczki do Włoch. Piękna pracownica punktu nadawczego sprawi, że jego świat wywróci się do gory nogami. Czy mężczyzna z mroczną przeszłością będzie potrafił okiełznać pannę Jones i ukryć ją przed swoją włoską rodziną? Jaką tajemnicę skrywa za oceanem?
Recenzja:
No cóż, mamy kandydaturę do najgorszej książki roku 2020 w moim osobistym rankingu. Czy nie będzie niczego gorszego - dowiemy się za kilka miesięcy. Natomiast ciężko będzie to pobić, a już z góry mówię, że to zdecydowanie najgorszy romans mafijny, jaki czytałam. Mnóstwo zgrzytów, braku logiki, bezsensów. Na dodatek momentami wręcz obrzydliwe teksty... A to tylko wierzchołek góry lodowej. Zapraszam do czytania dalszej części recenzji.
Główną bohaterką jest Anastasia - szara myszka, która od razu kojarzy się z pewną serią. Dziewczyna jest olśniewająco piękna, a na co dzień pracuje ze swoją najlepszą przyjaciółką w pewnym punkcie pocztowym. Kiedy pewnego dnia poznaje ona Cassiano - wydawać by się mogło, że jej życie nie zmieni się ani odrobinę. Kiedy jednak wpadają na siebie drugi raz... główna bohaterka musi jechać do szpitala, gdzie okazuje się, że ma skręconą kostkę.
Cassiano już w tamtym momencie jest najwidoczniej szalenie zakochany w Anie. Dosłownie na jakiejś czterdziestej stronie błaga ją, żeby ta obiecała mu, że spędzi z nim całe swoje życie i od niego nie odejdzie. Trochę śmieszne, patrząc na to, że nasz główny bohater jest członkiem mafii. A później? Później dzieje się także bardzo wiele rzeczy. Szkoda, że głównie są to głupoty, z których po prostu można się pośmiać podczas czytania. Tak jak ze spotkania z taką postacią jak Zac Defron.
Fabuła miała mnóstwo zgrzytów. Części sytuacji po prostu nie rozumiałam. Natomiast dialogów nie rozumiałam momentami wcale - dziewczyna od początku zachowuje się jak napalona nastolatka, która myśli tylko o seksie. Jej flirtowanie polegało mniej więcej na rzucaniu aluzji seksualnych - które czasem były tak niesmaczne, że po prostu się krzywiłam na twarzy. Nie znam nikogo, kto by się tak ordynarnie zachowywał. Na szczęście. Natomiast te dialogi nie ograniczają się tylko i wyłącznie do rozmowy Any z Cassiano, czego dowód załączam poniżej.
Anastasia - córka Catreriny, wnuczka Danki. Tak, tak, Danka z Wrocławia najwidoczniej już wtedy trochę popiła i poszalała w urzędzie! Jak jestem w stanie zrozumieć historię, że matka Any poznała swojego męża w Polsce, bo był na jakimś wyjeździe i później wyjechali do Stanów Zjednoczonych (bo on stamtąd pochodził), tak nie rozumiem, jakim cudem matka głównej bohaterki ma obcobrzmiące imię, skoro dopiero od niedawna można bardziej poszaleć z nadawaniem imion swoim dzieciakom.
Humor w tej pozycji praktycznie istnieje na tym najbardziej pierwotnym poziomie, co także można zaobserwować po cytacie, który dodałam ciut wyżej. Zwykle tyczy się to jakichś gierek słownych (np. ze słowem "puknąć"). Ale nie będę Wam dostarczała większej ilości cytatów, bo uważam, że to całkowicie niepotrzebne - tylko część z Was jeszcze bardziej zniesmaczę do romansów mafijnych, które mogą być fajne i przyjemne: chociaż w tym wypadku tak nie jest.
Wiem, że ma być drugi tom, ale ja już odpuszczam sobie po tym. To mi wystarczyło, żeby już nie sięgnąć po kontynuację. Angelika Łabuda musi niestety jeszcze trochę popracować nad kilkoma rzeczami, żeby jej książki nie wzbudzały we mnie takich negatywnych uczuć. Rozumiem natomiast, że na Wattpadzie, gdzie wcześniej publikowała, jej pozycje mogły wzbudzać niemałą sensację. Problem jest tylko w tym, że na Wattpadzie może publikować każdy - a książek każdemu od ręki nie publikują. Nie mówię, że autorka jest u mnie skreślona - jeśli dalej będzie wydawała, to sięgnę po jej pozycje za jakiś dłuższy czas, żeby porównać poziom. Na razie jestem na "nie", chociaż obstawiam, że to byłby świetny następca "365 dni" - gdzie część rzeczy nie ma sensu, ale liczy się przede wszystkim mnogość nawiązań seksualnych.
Podsumowując - jeśli planujecie przeczytać, to na własną odpowiedzialność. Ja ostrzegłam, że niestety - to jest po prostu coś ponadprzeciętnie kiepskiego. Szkoda, miałam duże nadzieje co do tego tytułu, a wyszło, jak wyszło.
Kiedy pisałam we wcześniejszych komentarzach do Waszych recenzji, że mam dosyć romansów mafijnych, bo są cienkie, nie przypuszczałam, że trafi się w końcu taki, który je wszystkie przebije. Szkoda tylko, że przebija w negatywnym znaczeniu. Kiedy sięgam po książkę, to szukam w niej przede wszystkim prawdy ( niekoniecznie w dosłownym znaczeniu, ale ukrytej w symbolach i przenośniach). Prawdziwi muszą być bohaterowie, czyli jeśli są mafiozami, to nimi są, a nie ciepłymi misiami. Od dialogów wymagam, by były choćby na poziomie, czyli takie, które można usłyszeć np. w "poczekalni do lekarza", w kawiarni, w pociągu czy na szkolnym korytarzu. I akcji, która choć trochę zawróci w głowie i porwie. A tej książce, zgodnie z recenzją, poza wulgaryzmami, są zgrzyty i głupotami, nie ma nic więcej. Całe szczęście, że jesteście, bo szkoda, czasu, pieniędzy i lasów...
OdpowiedzUsuńI stało się romans mafijny który jest klapą. Jak grzyby po deszczu wyrastają to nowe książki z tym wątkiem jedne są dobre a drugie do świetności im dużo brakuje i chyba debiut Angeliki Łabudy do tego grona się zalicza. Każde wydawnictwo chce mieć w swoim dorobku takową książkę ale czy tylko tym się kieruję wydając ją. Biorę książkę w rękę oczekuję żeby bohaterowie nie irytowali mnie, przy czytaniu dialogów nie czuła się zakłopotana, humor też się przydaje a o akcji już nie wspomnę. Przy książce chce odpoczynku i może szybkiego bicia serca a nie zniechęcenia. "Cassiano Boss" nie zapewni mi odprężenie, tyle książek czeka na poznanie ale ta na pewno nie.
OdpowiedzUsuńO, nie. Takiej oceny to jeszcze chyba tu nie widziałam... Odechciało mi się nawet czytać recenzji, ale jednak powoli przeczytałam. Faktycznie "Cassiano Boss" to gorzej niż przeciętność. Nawet nie będę próbować planować dotarcia do takiej książki. Nie znam autorki i na pewno nie chcę jej poznawać. Dzięki za recenzję /ostrzegającą/.
OdpowiedzUsuńOd kilku lat obserwuję modę na pisanie na określony temat. Niektóre pisarki i pisarze podejmują się napisania książki innej niż dotychczas, ale na modny obecnie temat i powstają lawinowo książki o wampirach, czarownicach, itp. W tym roku widzę 2 takie nurty: Oświęcim i romans mafijny. Powstaje cała masa książek, a wśród nich giną te naprawdę wartościowe i godne przeczytania. Mało tego, czytelnik, który chciałby "spróbować" nowego gatunku i trafi na taką książkę da sobie spokój i będzie omijał książki o tej tematyce szerokim łukiem. Dlatego cieszę się, że są osoby, które robią to za mnie i korzystając z ich doświadczeń mogę sobie dobierać tytuły, które mnie zainteresują.
OdpowiedzUsuńZac Defron..uśmiałam się �� tak słabej oceny romansu mafijnego jeszcze nie widziałam, przeważnie większość jest po prostu dobraa tu.. Sama nie wiem co o tym myśleć. Po pierwsze teksty beznadziejne, niby szara myszka a rzuca takimi tekstami jakby była nie wyżytą nastolatką lub panią do towarzystwa. Autorka chyba nie wie, że takie książki są niesmaczne. Chciała stworzyć gorący romans mafijny a wyszło coś co nawet nie zalicza się do erotyków, bo bohaterka zachowuje się jak nastolatka a ja raczej bym nie polecała tej książki nastolatkom, dorosłym tez nie. Nie lubię w książce zgrzytów i nieporozumień, bardzo mnie irytują. Ale w sumie to nic nie zmienia i mogą sobie być te zgrzyty bo cala książka jest tak zła,ze nie zamierzam jej czytać. Nie znalazłam tu nawet jednego plusa. Nie wiem czemu ta książka została wydana i czy ktoś ją czytał przed wydaniem, ale myślę że istnieją takie które bardziej na to zasługują. Nawet dziwi mnie ze będzie kontynuowana. Marnotrawstwo papieru, drzewa się załamują widząc na co sa ścinane. Jestem na nie dla takich książek.
OdpowiedzUsuńO matko, to brzmi naprawdę źle... Na pewno odpuszczę sobie lekturę ><
OdpowiedzUsuńWszystko i nic. Wiadomo, niekiedy mniej znaczy więcej, a w tym przypadku otrzymujemy na wstępie okładkę, która jest aż przeładowana elementami. W dodatku kolorystyka w mym odczuciu jest kompletnie nietrafiona, gdyby przyciemnić barwy, może usunąć tron na, którym siedzi mężczyzna byłoby lepiej, ale w tym wydaniu tego nie widzę. Opis wskazuje nam, jakbyśmy mieli tutaj do czynienia z historią rodem z Kopciuszka. On to książę, w tym przypadku Cassiano Lorenzo, przystojny, bogaty prezes jednej z największych korporacji w Nowym Jorku, który co środa wysyła tajemniczą paczkę do Włoch. Ona to Anastasia Jones, pracownica firmy, która tak się składa, że wysyła właśnie te paczki. Oczywiście ona wpada mu w oko, jednak jak to bywa, on jest Włochem, a jak to w książkach często się zdarza, ma kontakty z mafią. „Cassiano Boss” od Angeliki Łabudy może stanowić do bólu przewidywalną książkę, w której mamy aż zanadto powtarzalnych, przewidywalnych elementów z większości książek tego typu. Wiem, że takie książki, publikacje nie zaskakują czymś nowym, nie zawsze mają zbyt wysoki poziom. Jednak zapisze sobie to na liście — dla rozluźnienia i przeczytam, gdy będę chciała łatwą lekturę, w sam raz na dzień czy góra dwa dni.
OdpowiedzUsuńAż nie wiem co napisać... Dzięki, że przeczytałaś i nas ostrzegłaś 😘 Szkoda, że nikt tego bardziej nie filtruje co idzie do druku, jest wydawane. Gdzie korekta, poprawki? 😁
OdpowiedzUsuńNa Was zawsze można liczyć. Dziękuję za to, że nie kaDa recenzja jest "lukrowana". Przedstawiacie sprawę bardzo rzetelnie. Fakt o gustach się nie dyskutuje. Jednym się podoba innym nie. Ale ja już za tę publikację podziękuję.
OdpowiedzUsuńCzytając recenzje mam wrażenie, że to antyreklama. Książka jest jak wiele innych romansów przesączona erotyzmem i prosta fabułą. Nie rozumiem, co w niej jest niezrozumiałego i które dialogi są trudne do przyswojenia (???). Nasuwa mi się podstawowy cel edukacji na pierwszym szczeblu nauczania, czytać ze zrozumieniem. Uważam że opinia krzywdząca, niepotrzebnie zniechęcająca innych. Książka nie należy do bestselerów , ale kto tego oczekuje od romansu(?). Kiedy chcemy przenieść się w świat wysokiej twórczości to sięgamy po Tokarczuk lub Dostojewskiego.
OdpowiedzUsuń