Autor: Ruth Ware
Tytuł: Pod kluczem
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 1 lipca 2020
Liczba stron: 416
Ocena: 9/10
Opis:
„Panie Wrexham, to ja jestem tą nianią ze sprawy Elincourtów. I nie zabiłam tego dziecka.”
Intratna oferta pracy w charakterze niani skłania Rowan do złożenia aplikacji. Gdy dziewczyna dostaje odpowiedź na swoje zgłoszenie, dowiaduje się, że wokół domu państwa Elincourtów krąży wiele przesądów dotyczących jego historii – mówi się nawet, że jest on nawiedzony. Co więcej, w ciągu ostatnich czternastu miesięcy aż cztery nianie zrezygnowały z pracy w tym miejscu.
To jednak nie zniechęca Rowan, która udaje się na rozmowę kwalifikacyjną. Wiktoriański dom, zbudowany w pewnym oddaleniu od miasta, urządzony jest nowocześnie, a w jego wnętrzach widać przepych. Rowan od razu czuje, że pragnie tej pracy, tego domu, pragnie być częścią tej idealnej rodziny. I to mimo ostrzeżeń i narastającego niepokoju, który zaczyna odczuwać, przebywając w domu Elincourtów.
Ale przecież to wszystko jest zbyt piękne, żeby było realne. Prawda?
Recenzja:
Ostatnio mam naprawdę wielkie szczęście do nietuzinkowych powieści. Wystarczy spojrzeć na Pod kluczem - książkę, która na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia, ale gdy już się po nią sięgnie… ach! Nie przedłużając wstępu – zostałam niesamowicie zaskoczona i jestem wręcz zachwycona tym tworem.
Sama forma powieści wydaje się dość nietypowa. Początek jest epistolarny, to swoisty monolog autorki do prawnika, gdzie próbuje udowodnić następnie swoje racje. I czytelnik wówczas czuje dokładnie to, co Remigiusz Mróz napisał w swojej rekomendacji – pragnie się Rowan chronić i trzyma za nią mocno kciuki. Następnie książka bardzo łagodnie przechodzi do powieściowej formy, niemniej gdzieniegdzie ta listowa forma wciąż się pojawia – nie tyle w oddzielnych listach, co we swobodnych wtrąceniach. To trochę jak kubeł wody na głowę czytelnika, jakby autorka chciała nam przypomnieć, że coś złego już się wydarzyło, a to po prostu opowieść Rowan – naszej narratorki i… bardzo bliskiej osoby zarazem.
Mogłabym uprząść sieć bzdur o tym, jaką to jestem idealną, troskliwą, świętą osobą - ale nie byłoby to niczym więcej. Bzdurą. A ja nie zamierzam tu opowiadać Panu bzdur. Chciałabym, żeby Pan w to uwierzył - niczego bardziej na świecie nie pragnę.
Z Rowan łatwo się zaprzyjaźnić i poczuć do niej sympatię. To zwyczajna kobieta, której nie brakuje wad, ale jest niesamowicie sympatyczna, szczera i przepełniona ironią. Prawdę mówiąc, z początku powieść zaczyna się dość humorystycznie-obyczajowo (naprawdę, wybuchłam głośnym śmiechem przy kilku scenach (szczególnie z majstrem, str. 86, nic więcej nie zdradzę), dopiero wraz z rozwojem fabuły zaczynają pojawiać się jakieś niepokojące niuanse – jak choćby wspomnienie o duchach przez jedną z dziewczynek. Sielska historia stopniowo zaczyna budzić dreszcze na plecach czytelnika i wywoływać w nas dyskomfort… a ja bardzo lubię takie zabiegi.
Ogromnie również przypadła mi do gustu kreacja domu, technologicznie wręcz niemożliwego, który – jak to ładnie Rowan w treści powieści określiła wiktoriańską duchotą poprzecinaną akcentami kosmicznej nowoczesności. To miła odmiana po tych wszystkich starych, nawiedzonych domostwach z thrillerów i horrorów. Dla mnie – coś nowego, co dodaje smaczku całości.
Zamrugałam. W tym, jak ten dom łączył stare z nowym, było coś niepokojącego. Nie wyglądał jak większość domów, gdzie nowoczesne dodatki docierały się z oryginalnymi elementami i łączyły w przyjazną, elektryczną całość. Tutaj można było odnieść wrażenie, że to olej i woda – wszystko było albo nieśmiało oryginalne, albo krzykliwie nowoczesne, bez żadnych starań, by te obie cechy połączyć.
Pod kluczem to fantastyczny thriller, świeży i nowoczesny. Choć wiemy od początku, co się mniej-więcej wydarzy (bardziej mniej niż więcej, bo mamy jedynie świadomość, że zginie jedna z dziewczynek), historia niesamowicie wciąga, a zagadki i niepokoje stale się piętrzą. Ruth Ware z powodzeniem mogę po tym dziele nazwać królową suspensu, bo od dawna żaden pisarz nie trzymał mnie tak długo w niepewności, z gulą w gardle. I od dawna nie poczułam takiej bliskości i solidarności z główną bohaterką. Rowan jest zwyczajnie-nadzwyczajna i za to można ją pokochać. Zresztą, samo dążenie do rozwiązania tajemnicy to ogromna przyjemność, a rozwikłanie intrygi jest doprawdy zaskakujące. Polecam z całego serca!
Coś dla mnie. Bohaterka budząca sympatię, tajemnica i zaskakujące zakończenie. To jest to, co "tygrysy lubią najbardziej". Spotkałam się już z nazwiskiem autorki i nawet zastanawiałam się nad kupnem książki. Teraz wiem, że warto. I jeszcze te elementy humorystyczne. Sięgnę też po inne jej książki. W końcu nie bez powodu nazywają ją Agatą Christie naszych czasów.
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam książki gdzie króluje mroczny klimat, w której nie zbraknie tajemnic i zagadek, "Pod kluczem" będzie się nadawać idealnie. Do tego książka napisana jest w niespotykanej często formie pisarka zaskakuje tym czytelnika. Ciekawa jestem tego domu może po przeczytaniu książki inaczej spojrzę na swoje domostwo. Zakończenie intryguje, z chęcią poznam twórczość Ruth Ware.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem zachęcona po tej recenzji. Wpisuję powieść na listę poszukiwań.
OdpowiedzUsuńTa książka chodzi za mną od dawna, zainteresowałaś mnie jeszcze bardziej, uwielbiam takie niepokojące powieści z sympatycznymi bohaterkami, bohaterami. Muszę
OdpowiedzUsuńją przeczytać koniecznie ! I tak okładka, przyciąga wzrok 😍
Gdybym miała zadecydować na podstawie okładki, natychmiastowo odrzuciłabym tę książkę. W tym przypadku nic mi tutaj się nie podoba, ten oranż w postaci koloru tła, ciemniejsza grafika na dole, tytuł. Nie i jeszcze raz nie, po prostu niekiedy mamy tak, że coś nam nie pasuje od pierwszej chwili, chociaż nie potrafimy tego wyjaśnić i tak jest w tym przypadku dla mnie. Jednakże wrażenie uratował zarówno opis, jak i przeczytana później recenzja. Dowiaduje się, że główną bohaterką jest Rowan, która decyduje się na przyjęcie posady niani w wiktoriańskiej rezydencji, domu rodziny Elincorutów. I nic, że 4 poprzednie nianie zrezygnowały z pracy w ciągu ostatnich 14 miesięcy. Na nic ostrzeżenia, niepokój. A, jak możemy się dowiedzieć z opisu - „Panie Wrexham, to ja jestem tą nianią ze sprawy Elincourtów. I nie zabiłam tego dziecka”. Przyznam, że zaintrygowała mnie ta książka, bardzo zaciekawiła, lubię taki klimat, pasjonuje się książkami, które mają w sobie elementy nawiązujące do wiktorianizmu. Czy to w postaciach, umiejscowieniu akcji czy tutaj w przedstawionym domu. Tak więc „Pod kluczem” od Ruth Ware zapowiada się na całkiem pasjonującą lekturę.
OdpowiedzUsuńNiby jest to fajna nietuzinkowa pozycja, z bohaterką która budzi sympatię i ciężko jej nie polubić, a sama książka jest bardzo dobra, to ja jednak chyba podziękuję, nie jest to mój gatunek, i nie jest to historia do której mnie ciągnie, chociaż nie powiem, że recenzja nie zachęca, bo dużo tu zachwycen i plusów. Na pewno polecę ja komuś kto lubi takie książki, ja nie skorzystam z propozycji,
OdpowiedzUsuń"Pod kluczem to fantastyczny thriller, świeży i nowoczesny (, którym) zostałam niesamowicie zaskoczona i jestem wręcz zachwycona tym tworem"- i najchętniej wpisałabym tutaj cały ostatni akapit, bo cóż więcej można chcieć. Tylko brać i czytać!
OdpowiedzUsuń