Autor: Anna Langner
Tytuł: Syreny
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2020
Ilość stron: 376
Ocena: 6/10
Opis:
To lato wszyscy spędzą tak, jakby miało być ostatnim w ich życiu.
Kiedy zaczyna się upalny lipiec, jest dobrze. Kiedy czekają cię beztroskie wakacje nad morzem, jest bardzo dobrze. Kiedy przyjaciółki, z którymi rok temu spędziłaś całe lato, okazują się słynnymi na cały internet Syrenami, jest bardzo źle.
Majka wyjeżdża z Warszawy do spokojnego nadmorskiego Burzewa. Dołącza do ekipy Syren – pięknych kobiet, które wyruszają na eskapady po nadbałtyckich klubach, polując na bogatych przystojniaków. Majka ma w tym swój cel – chce zrealizować sekretny projekt i przy okazji chronić przyjaciółki przed kłopotami. Jednak ten plan zaczyna sypać się jak zamek z piasku. Jakby tego było mało, jej życie uprzykrza pewien tajemniczy, przystojny turysta.
Recenzja:
Czytałam już jedną książkę tej pisarki, ale całkowicie mi się ona nie spodobała. Było w niej mnóstwo absurdalnych sytuacji (recenzja jest zresztą na blogu, możecie ją przeczytać). Postanowiłam dać jednak pani Annie kolejną szansę i zapoznać się z "Syrenami". Momentami dalej czuć pewne zgrzyty, ale jest dużo, dużo lepiej. Zaraz zresztą opowiem Wam o wszystkich plusach i minusach. Natomiast autorce życzę tego, żeby każda kolejna książka była coraz lepsza, bo myślę, że jest w stanie pewne rzeczy bardziej dopracować!
Majka, na co dzień studentka z Warszawy, wyjeżdża na wakacje do wujostwa, które mieszka nad morzem. Bohaterka ma z nimi o wiele lepszy kontakt niż ze swoimi rodzicami, z którymi praktycznie widuje się tylko z okazji świąt. Dla Mai pobyt w Burzewie ma być swego rodzaju miejscem na odpoczynek, dorobienie kilku groszy, a także na spędzenie czasu z osobami, którym serio zależy na losie dziewczyny.
Niemniej już na samym początku książki dowiadujemy się, że te wakacje będą inne - nie tylko dla Majki, ale także dla jej przyjaciółek, z którymi widuje się co lato. Zwariowane dziewczyny wymyśliły sobie, że zostaną Syrenami - takimi wakacyjnymi paniami do towarzystwa. Maja jest temu całkowicie przeciwna, ale postanawia im towarzyszyć. W końcu dla dziennikarki z Warszawy taki temat nie może przejść obojętny...
Szybko też poznajemy trzech przystojniaków: Igora, Filipa... i Damiana. Chłopcy są bogaci, rozpieszczeni i chętnie chcą spędzać czas z Syrenami. Problem jest jednak w tym, że Maja i Damian od początku drą ze sobą koty i ranią się wzajemnie w najbardziej bolesny sposób. Niemniej jednak... między tą dwójką pojawia się też jakaś chemia, chociaż wydawać by się mogło, że całkowicie się nienawidzą. Ale podobno od nienawiści do miłości jest tylko jeden krok, nie? Jak się to rozwinie i skończy... tego musicie dowiedzieć się sami!
Fabuła była płynna, sporo się działo. Pod tym kątem nie mam pozycji nic do zarzucenia. Problem pojawił się dalej - w bohaterach. Chyba nie było takiego bohatera, którego w pełni bym polubiła. Większość wydawała mi się mega irytująca - a już szczególnie główni bohaterowie (chociaż później było trochę lepiej). Nie umiałam się przez tę antypatię w ogóle wczuć w emocje postaci... Ale co miałam zrobić? Nie byłam się w stanie do nich przekonać.
Sposób narracji jest dosyć szczegółowy, a dialogi często są ciętymi ripostami, często humorystycznymi. Jest o wiele lepiej niż w poprzedniej książce autorki, z którą miałam okazję się zapoznać. Niemniej jednak mam wrażenie, że w tym stylu pisania nie odnajdą się starsze osoby, które nie są przyzwyczajone do takich odzywek. Mojej babci na pewno bym do czytania nie dała, a mama... nie jestem pewna, czy to by się jej spodobało (chociaż ona też wielką fanką romansów jest).
W pewnym momencie zauważyłam też zgrzyt... Przykład: kilkadziesiąt pierwszych stron było pisanych z perspektywy Mai, nagle pod jednym rozdziałem było napisane "Damian..." i kolejne rozdziały ciągnięto z jego perspektywy. Zrobiłabym to inaczej, bo spodziewałam się, że tylko ten jeden rozdział będzie z perspektywy Damiana. Po prostu do każdego rozdziału dołożyłabym informację, kto jest narratorem - co bardzo często się zdarza w książkach i pozwala lepiej się zorientować co i jak. Czytelnik nie ma wtedy takiego zaskoczenia. Ale to już kwestia techniczna, mała drobnostka.
Podsumowując - na pewno jest lepiej z warsztatem autorki niż było. Liczę na dalszy rozwój i na kolejne książki. Najbardziej do dopracowania jest jednak kreacja bohaterów - przynajmniej według mnie. Ogólnie nie jest źle. Przyjemne czytadełko, bardzo wakacyjne i letnie.
Myślę, że mogę ją sobie darować. Jakoś mnie do niej nie ciągnie. Lubię poznawać nowe autorki, ale poczekam, aż będzie warto, pomimo ciętych dialogów.
OdpowiedzUsuńNastawiałam się od pewnego czasu na "Syreny", ale trochę moja chęć posiadania tej książki osłabła. To faktycznie wygląda na takie sobie czytadełko i chyba można natrafić na lepsze wakacyjne powieści.
OdpowiedzUsuńNie czuję tej powieści.... nie wiem jak to określić, ale nie czuję z tą książką chemii już od kiedy zobaczyłam okładkę. Opis mnie nie przekonała, a recenzja jeszcze utwierdziła w moim odczuciu. Czytałam jedną książkę Anny i przyznam, że nie miałam jakiś zgrzytów ( zwłaszcza warsztatowo- językowych), jednak niektóre sytuacje, wydawały mi się absurdalne. Może ja też już staje się starszą panią ( bo młodsza to raczej już nie będę). Odpuszczę i tym razem zdam się na swój instynkt, poparty po części Waszą recenzją.
OdpowiedzUsuńOstatnio często widuję tę książkę na blogach. Pomysł na fabułę ciekawy, wydawała się idealna na letni czas nieskomplikowana, lecz coś poszło nie tak bohaterowie jak męczą czytelnika to jest problem. Nie urzekła mnie książka Anny Langner (może mój wiek daje sobie znać).
OdpowiedzUsuńHehe 😁 nie wiem czemu, ale na myśl przyszedł mi polsatowski paradokument "Pamiętniki z wakacji" 😂😂 Na lato taka lektura niewymagająca w sam raz, jako przerywnik między poważniejszymi książkami 😉
OdpowiedzUsuńZdecydowanie się zgadzam że tą lekką lekturę można przeczytać w przerwie między bardziej wymagającymi książkami. Ogólne moje wrażenie jest średnie. Z pewnością nie jestem bardzo podekscytowana tą książką. Nie jestem pewna czy przeczytałam tą książkę od tak. Mimo wszystko po książce którą aktualnie czytam z pewnością przydałaby się taka lekka historia która znajduje się w tej książce. Gdyby nie to że ostatnio czytam dość trudną książkę myślę że wigilię nie byłabym zainteresowana nią. Mimo to umieszczę ja na liście rezerwowej. Może kiedyś nabiorę do niej większego przekonania.
OdpowiedzUsuńNa początku okładka mi się bardzo spodobała, jednak drugi rzut oka utwierdził mnie w innym przekonaniu. Odnoszę wrażenie, że postać kobiety jest za duża, jej wymiar jest zbyt wielki, a może gdyby był nieco mniejszy, przedstawiałaby się lepiej? Takie tutaj odnoszę wrażenie. Element taki, jak tytuł - „Syreny” został przedstawiony za pomocą zarówno świetnego koloru (ten ni to turkus, nit o akwamaryna) i, jak i odpowiedniego kroju pisma, który wygląda niczym ręcznie pisany. Podoba mi się kolorystyka, a gdybym miała określić całość wrażenia, dałabym tutaj ocenę 4. Wielkość postaci kobiety na mniejszą i wtedy byłoby 5. Co mogłabym powiedzieć na temat treści? Główną bohaterką jest Majka, która studiuje w Warszawie, a w wakacje przyjeżdża do wujostwa w Burzewie. Tam już w zeszłym roku zaprzyjaźniła się z dziewczynami, które okazują się Syrenami. Nie żadnymi mitycznymi stworzeniami, a kobietami, które w nadbałtyckich klubach polują na bogatych przystojniaków (prawda wychodzi dopiero teraz przed tegorocznym przyjazdem Majki na jaw). W tym roku nasza Majka do nich dołącza, jednak jak się dowiadujemy ma w tym ukryty cel, a jednocześnie chce ochronić swoje przyjaciółki. Otrzymujemy również trzech przystojniaków, bogaczy — Igora, Filipa i Damiana. Oni chcą spędzać czas z Syrenami, a Majka z Damianem drą ze sobą koty, raniąc się w jak największy sposób. Podsumowując, książka wydaje się całkiem, ciekawą, lekką lekturą. W sam raz na lato, a przynajmniej takie odniosłam wrażenie na początku. I tutaj po drugim czytaniu recenzji, coś mi zazgrzytało, coś przestało pasować. Sama nie jestem pewna, o co w tym chodzi, jednak wiem, że chociaż z chęcią książkę bym przeczytała, to nie zrobię tego w najbliższym czasie, dam tej lekturze odstać, poczekać, być może na swa kolej.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKolejna książka tej autorki która nie jest dopracowana. Nie wiem co o tym myśleć, bo niby jest to dopiero druga jej książka, ale z drugiej strony jest wielu autorów którzy już od debiutu piszą świetnie, a tu mam wrażenie , że trzeba będzie jeszcze poczekać aż pani Langer się wyrobi, szczególnie w bohaterach. Sama fabuła wydaje mi się średnia, opis niby jest spoko, jednak ja chyba poszukuję czegoś innego, czegoś nie tak lekkiego. Recenzja też wiele mówi o fabule i także nie czuje się przekonana. Przechodząc do okładki twierdze, że jest całkiem ładna, taka wakacyjna i na pewno pasuje do tej książki.
OdpowiedzUsuńBędę nadal śledzić postępowania autorki, bo jak na razie żadna z książek mnie nie przekonuje.