piątek, 26 czerwca 2020

Kelly Siskind - "New Orleans Rush"

Autor: Kelly Siskind
Tytuł: New Orleans Rush
Wydawnictwo: Papierówka
Data wydania: 2020
Ilość stron: 368
Ocena: 6/10

Opis:

Zakochanie się w marudnym szefie nie jest najlepszym pomysłem, a pozwolenie mu na to, by przeciął cię na pół, jeszcze gorszym…
Beatrice Baker wierzy, że każda życiowa trudność ma swoją dobrą stronę. Przynajmniej do czasu, kiedy chłopak rzuca ją dzień po przeprowadzce do nowego miasta. Zamiast swoim zwyczajem przerobić tę „cytrynę” na lemoniadę, wypija o kilka martini za dużo i niszczy samochód nie tego faceta, co trzeba.
W takich okolicznościach rozpoczyna pracę dla Huxleya Marlowa, z Nowoorleańskich Wspaniałych Chłopców Marlowa, gdzie czeka ją dużo zamykania w skrzyniach, przepoławiania, podpalania oraz masa innych równie pasjonujących obowiązków asystentki magika. Niby całkiem ciekawa perspektywa, gdyby nie szantaż zmuszający do pokonania panicznej tremy i odpracowania długu. Może też się zdarzyć, że będzie fantazjować o zręcznych dłoniach swojego pracodawcy i o tym, co jeszcze potrafią. Jednak absolutnie i kategorycznie się w nim nie zakocha. Ani nie będzie całować go do utraty zmysłów. Przynajmniej dopóki nie spróbuje…
Enigmatyczny Huxley, nawet o tym nie wiedząc, staje się jej natchnieniem i przywraca wiarę we własne siły, jednak jego nocne zajęcie wydaje się być bardzo podejrzane. Ostatnim razem, gdy Beatrice zaufała mężczyźnie, jej konto bankowe zostało wyczyszczone do cna i mało brakowało, by została aresztowana. Przecież teraz nie może być równie źle… prawda?


Recenzja:

Powiem Wam, że po okładce nie spodziewałam się takiej historii, nawet, jeśli opis sugerował, że ta książka może być warta grzechu. Dopiero po kilku stronach czytania uzmysłowiłam sobie, że to może być fajna, trochę niecodzienna podróż, a po całości historii stwierdziłam, że było warto się z nią zapoznać i poświęcić jej czas. Jest to w sumie chyba pierwszy romans między magikiem a jego nietypową asystentką, jaki kiedykolwiek wpadł w moje ręce. I wydaje mi się, że ta pozycja jest całkiem niezła...

Główna bohaterka - Beatrice (Bea) - nagle traci grunt pod nogami. Jej facet - a raczej już były facet - cztery dni po tym, jak specjalnie przeprowadziła się do niego do innego miasta, powiedział jej, że to w sumie koniec, bo ma ochotę umówić się z inną dziewczyną z Tindera. Bea nagle musiała szukać więc pracy, miejsca do spania i bezpieczeństwa... więc jak to robią "rozsądni" dorośli, poszła na drinka. Niestety, alkohol szybko uderzył jej do głowy, więc kiedy tylko zobaczył samochód, który swoim wyglądem i kolorem przypominał auto jej byłego chłopaka... no cóż, trochę uszkodziła lakier. Okazało się, że był to samochód pewnego magika (takiego z cylindrem i peleryną), który prowadzi lokalny teatr przy pomocy swoich braci. 

Huxley - bo tak ma na imię nasz magik - też był w podbramkowej sytuacji. Jego asystentka właśnie się zwolniła, a nie mógł sobie pozwolić na to, żeby odwoływać pokazy. W związku z uszkodzeniem auta (a także tym, że Bea) wpadła mu w oko... zaproponował jej pracę. Oferty jednak nie można było odrzucić. Niemniej jednak nasza główna bohaterka nawet o tym nie myślała, bo potrzebne było jej miejsce, w którym mogła by się zaczepić.

Dosyć niepozornie zaczyna się ta historia - a mimo wszystko jest bardzo urzekająca. Poznajemy historię Beatrice, która nie jest ciekawa, ale także historię głównego bohatera (który też nie miał w życiu lekko), czy nawet jego braci. W międzyczasie odkrywamy, że optymistyczna, ciekawska Bea ma też cięty język, a Huxley - jest wrażliwym romantykiem, który kiedyś zaczytywał się w romansach. Bardzo mi się ta dwójka spodobała, chociaż postacie drugoplanowe także były świetne. Przez chwilę miałam nadzieję, że może jest kontynuacja tej powieści, ale nie widać, żeby był z tego jakiś cykl.

To nie jest typowy romans związany z magikiem i jego asystentką - tam się dzieje dużo więcej: począwszy od problemów rodzinnych, kryzysu własnej tożsamości, po problemy związane z hazardem. To jest miks - ale bardzo fajny miks, który sprawi, że czytelnik nie będzie się nudził. Mnie to wszystko wystarczyło, żebym się dobrze bawiła!

Do tego wszystkiego autorka pisze w fajnym stylu - bardzo lekko, czasem zabawnie. Emocje także są przedstawione w fajny sposób. Nie ma tu także seksu przy pierwszym kontakcie... ta relacja się powoli rozwija, a napięcie jest budowane. Chemię między bohaterami czuć właściwie od samego początku. 

Czemu więc dalej tylko 6 punktów? W sumie nie wiem. Wahałam się między 7 - ale no, to było typowo lekkie czytadełko, które jakoś nic nie wniosło więcej do mojego życia na dłużej. Chociaż przez chwilę faktycznie - dzięki "New Orleans Rush" miałam w swojej codzienności trochę magii. W ogólnym rozrachunku - polecam jednak przeczytać. Możecie nie ufać okładce, możecie nie ufać opisowi, ale ja Was w recenzji gwarantuję, że takiej przygody możecie nie przeżyć już nigdy. Ja przynajmniej na pewno szybko nie będę miała szansy sięgnąć po podobne motywy.

8 komentarzy:

  1. Zapowiada się ciekawie. Może za niedługo zacznę ją czytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Idealne czytadełko na letni, upalny dzień.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z początku miałam wrażenie, iż mam do czynienia z książką na temat sztuki. I chociaż w przypadku grafiki przedstawienie kobiecej postaci mi się podoba, tak nie mogę tego powiedzieć o kolorze tła. W tym samym odcieniu co twarz kobiety, gdzie bardziej widziałabym tutaj może czerń, czy też biel. Takie odnoszę odczucie, okładka jest prosta, czcionka zarówno tytułu, jak i danych autorki przyjemna w odbiorze. Jednak o ile tytuł w bieli jest okey, tak słowa Kelly Siskind gubią się na swym tle, zaryzykowałabym użycie tutaj mocniejszego koloru — czerni, czerwieni, czegoś wyrazistego. Przyznam, że sam tytuł nie naprowadza nas na zawartość, właściwie okładka nas na nią nie naprowadza. A więc przejdźmy do treści, Beatrice przez przypadek niszczy nie ten samochód, co trzeba, efektem czego zostaje agentką magika Huxleya Marlowa (już widziałam ten element niszczenia, nie tego auta co trzeba, występuje on w książkach nie raz i nie dwa). Sama Beatrice obiecuje sobie nie zakochać się w swym szefie, zwłaszcza że jej ostatnie zakochanie było tragiczne dla niej w skutkach. W sumie nie spotkałam się jeszcze z książką, która w swej tematyce poruszałaby aspekty pracy magika, jego sztuczek. A tutaj mam zarówno to, jak i dawkę emocji, relacji pomiędzy Beą oraz Huxleyem. Zapowiada się całkiem ciekawa, pogodna książka, która może stanowić niezłą rozrywkę. W końcu kto nie lubi magi? A tutaj magię otrzymujemy w połączeniu z elementami romansowymi. Więc tym bardziej jestem na tak, w końcu książka już mnie oczarowała.

    OdpowiedzUsuń
  4. "New Orleans Rush" może być fajna odskocznią od mafii czy motocyklistów można zatopić się w opowieści z magią w roli głównej. Książka intryguje z chęcią poznam głównych bohaterów, a że książka jest obsadzona w Nowym Orleanie tajemniczość, urok klimat tego miasta jeszcze bardziej wzbudza moją ciekawość na temat książki Kelly Siskind. Zapisuję te pozycję na listę 'must-have'.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdaje się być lekką, zabawną powieścią, która wywołuje uśmiech na Twarzy i wprowadza w dobry nastrój, w sam raz na letnie wieczory lektura ❤ A magia, magicy, to coś nowego w świecie romansów 😉

    OdpowiedzUsuń
  6. Za niebanalny pomysł na historię... skuszę się może. Skoro jeszcze styl jest bardzo lekki, a czasami zabawny, to uważam, że to będzie super pozycja na plażing. ;-) I jeśli to jedyna szansa by przeżyć taką przygodę, ciężko jest mi sobie jej odmówić.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli trafi w moje ręce, przeczytam tę niebanalną historię. Gwarantowana przygoda zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  8. Po ocenie spodziewałam się czegoś gorszego, a dostaje tutaj całkiem ciekawą i przyjemną lekturkę która, w sumie nie ma minusów poza tym, że jest ona tylko do poczytania dla przyjemności i nie wnosi żadnych głębszych refleksji.
    Juz na początku poznajemy Beatrice która, przeprowadza się do innego miasta dla swojego faceta. Jednak na próżno, bo kilka dni później jej facet ją rzuca a ona zostaje bez pracy i bez dachu nad głową. Wiedziona złością rysuje samochód myśląc, że to jej byłego, jednak jak się okazuje nie był to jego samochod, co w sumie i tak na dobre wyszło bo dostaje ona ofertę pracy której nie może odmówić.
    Niby zwykła historia a jednak ma coś w sobie, coś co urzeka. Ciekawym pomysłem jest romans magika ze swoją asystentką. Nigdy nie czytałam nic podobnego, i może nie jest to książka która wnosi coś do życia, ale myślę, że i tak warto ją poznać.
    Okładka fakt faktem niepozorna, jednak moim zdaniem odzwierciedla to co znajduje się w środku, przynajmniej w małej części, ja tu widzę dziewczynę, która zaczyna życie w innym mieście. A kolorystyka też jest spoko.

    OdpowiedzUsuń