Autor: Małgorzata Falkowska
Tytuł: Na lodzie
Wydawnictwo: Inanna
Data wydania: 2020
Ilość stron: 280
Ocena: 3/10
Opis:
Uczestnictwo w olimpiadzie to cel każdego sportowca. Dla Leny, łyżwiarki figurowej, kwalifikacja na igrzyska w Pjongcznagu to efekt ciężkiej pracy i wielu wyrzeczeń. Gdy niefortunny wypadek zaprzepaszcza jej szansę na udział w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich, dziewczyna się załamuje. Bliscy, martwiąc się o nią, zapisują łyżwiarkę na terapię do Krzyśka Łukaszewskiego, który jak nikt inny wie, co znaczy stracić wszystko, o czym się marzyło.
Czy Luki pomoże Lenie na nowo uwierzyć w siebie? A może to ona okaże się jego lekiem w walce z demonami przeszłości i ciężką chorobą.
Recenzja:
Jest to chyba moje pierwsze spotkanie z powieścią pani Falkowskiej. Niestety, nie jest chyba zbyt udane, bo jakoś średnio podeszła mi ta książka, chociaż lubię tematykę, o której pisała autorka. Czegoś mi jednak zabrakło i powieść tę czytało mi się strasznie powoli. Nie potrafiłam się wciągnąć. Niemniej jednak z chęcią sięgnę po inną pozycję od tej pisarki - żeby porównać poziom i warsztat. W końcu pani Małgorzata ma wielu fanów: za coś ją muszą kochać, prawda?
W powieści "Na lodzie" poznajemy Lenę - łyżwiarkę figurową, która ma wystąpić na igrzyskach olimpijskich. Dla dziewczyny łyżwiarstwo oznacza praktycznie wszystko i wiele poświęca, by dążyć do perfekcji. Niestety, w wyniku pewnego wypadku Lena traci szansę na udział w tym ważnym wydarzeniu - natomiast chłopak Leny, który jest także jej partnerem na lodowisku, dostaje inną partnerkę, z którą ma wykonać układ, który wymyślał wcześniej z główną bohaterką.
Lena jest załamana. Z dnia na dzień traci sens życia. Na dodatek jej relacje z chłopakiem strasznie się rozluźniają. Dziewczyna nie wie, co tak naprawdę powinna robić. Szczególnie, że duet, który ma jechać na olimpiadę, potrzebuje jej pomocy - a ona nie ma ochoty nawet patrzeć na łyżwy.
W pewnym momencie Lena trafia do Krzyśka - który według opisu jak nikt inny wie, co znaczy stracić wszystko, o czym się marzyło. Przy czytaniu szybko się jednak okazuje, że ten cały terapeuta Krzysiek (który podobno robi psychoterapię grupową po kursie, a nie po studiach!) sam jest pogrążony w głębokiej depresji. Lena pomaga więc Krzyśkowi, chyba jeszcze bardziej, niż on jej... Ale to dłuższa historia. Jeśli macie ochotę dowiedzieć się, co się działo dalej, to zachęcam do czytania książki.
Dla mnie było tu sporo niespójności - przede wszystkim do terapii grupowej trzeba mieć na pewno jakieś wykształcenie (nie wiem nawet, czy w Polsce istnieje kurs, co by do tego przygotowywał...). Już nie wspominając o tym, że osoba, która choruje na depresję, nie jest za bardzo w stanie pomóc innym, którzy mają złe myśli i są w dołku. Po prostu strefa logiki średnio mi się w "Na lodzie" kleiła.
Sam sport powinien być tu jakoś bardziej wyeksponowany - a nie licząc wzmianek o igrzyskach, to o samym hokeju wspomniano może z pięć razy (i to bardzo ogólnikowo). Po okładce można się było spodziewać dużej ilości sportu z dodatkiem romansu, ale tu jednak był romans, a sport był takim bardzo odległym wątkiem.
Książkę czytało mi się ciężko - o czym pisałam już wcześniej. Jakoś ta powieść do mnie nie była w stanie trafić. Szczególnie, że książka jest pisana z dwóch narracji, a czasami rozdział oczami jednej postaci nie ma nawet strony. Po prostu odnosiłam czasem wrażenie, że druga perspektywa była wtrącona na siłę, żeby trochę zapchać ilość stron.
"Na lodzie" to i tak nie jest jakaś bardzo długa powieść - ale mogła by być bardziej dopracowana. Szczególnie przez redaktorów, którzy tu wiele nieścisłości jednak nie wyłapali.
Podsumowując, nie jest to powieść, po którą sięgnęłabym po raz kolejny. Ledwo dokończyłam czytanie po raz pierwszy. Wiem jednak, że wielu osobom ta pozycja się spodoba - bo nie będą im przeszkadzały błędy logiczne. Jeżeli chcecie sami się przekonać, jak w Waszych oczach wypada ta pozycja, to zachęcam, żeby po nią sięgnąć. W przeciwnym wypadku - lepiej poszukajcie czegoś innego.
Skoro coś ma ocenę 3/10 to już jest coś nie tak. Ja bym jeszcze dodała, że sama okładka, opis i tytuł też powinien na nią wpłynąć. Już z tego powodu raczej bym po nią nie sięgnęła.
OdpowiedzUsuńCo do treści - no właśnie, jest jeszcze gorzej. Po raz kolejny nieporozumienie na tle wykształcenia, błądy logiczne i rozumiem, że jeszcze błędy językowe, nie poprawione przez korektorów? W każdym razie dziwna książka.
Ależ mnie zasmuciliście swoją oceną, a recenzją dobiliście. Czekam na książkę :-( . Z uśmiechem przyjmuję wszystko. Oszczędziliście mi rozczarowania. Teraz już mogę zostać zaskoczona w jakiś pozytywny sposób. Czuję się ostrzeżona.
OdpowiedzUsuńKolejny cud radosnej twórczości romansowej na naszym rynku czytelniczy. Nie raz wspominałem, że takich mamy coraz więcej. Tylko tym razem chyba właściwie oceniony i skomentowany. Dziwię się tylko, że książka jest o łyżwiarstwie figurowym, a doszukujemy się hokeja? Aha, tego z okładki?
OdpowiedzUsuńCo do kompetencji terapeutów i innych uzdrowicieli, to w naszej rzeczywistości nawet po kursach internetowych dostaje się uprawnienia i już można prowadzić działalność. Niestety nie tylko w powieściach tak się dzieje, to jak z książkami- jest popyt na romanse, więc i podaż (niekontrolowana). Samo życie...
Zastanawiałam się, czy warta przeczytania, bo często ktoś ją zachwalał... Jakoś ciągle odkładałam zakup. No nic, po tej recenzji książka wypadła z mojego koszyka zamówień... Przynajmniej nie mam wyrzutów, że z niej rezygnuję. Książek na rynku wydawniczym przybywa szybciej, niż grzybów po deszczu, nowych autorów też nie brakuje. A wybrać w tym wszystkim coś naprawdę dobrego, to trzeba sporo się nagłowić. Recenzje innych bardzo pomagają. Zanim cokolwiek zakupię /niestety, z bibliotek od dawna nie korzystam, nie są w moim zasięgu/ długo się zastanawiam.
OdpowiedzUsuńDo tej pory czytałam tylko kryminał "Nagranie", który nie bardzo zapadł mi w pamięć, czyli nie wywarł jakiegoś wielkiego wrażenia. Nie przepadam zresztą za wątkiem jasnowidzów w kryminałach. W takim wypadku poszukam sobie innej pozycji.
OdpowiedzUsuńLubię książki tej autorki, tej jeszcze nie czytałam, mam ją w planach, choć recenzja mnie teraz trochę ...może nie zniechęciła, ale dała do myślenia, czy warto ją kupić czy poczekać, aż uda się dostać ją w bibliotece.
OdpowiedzUsuńZ poczatku wydawało mi się, że ocena 3 jest zbyt surowa i zdziwiłam się czemu aż tak niska. W pierwszych trzech akapitach recenzji czułam się nawet zachęcona, fabuła wydała mi się ciekawa i życiowa. Sama pokusiła bym się o przeczytanie tej książki. A pozniej coś sie zepsuło.. Terapeuta z depresją który prowadzi zajecia by pomóc innym i to jeszcze bez odpowiedniego wykształcenia- serio? Może autorka chciała dorzucić coś komediowego? Zeby nie było zbyt dramatycznie to odrzuciła Pana Terapeutę bez wykształcenia.
OdpowiedzUsuńA te skąpe rozdziały? Tak szczerze to jaki jest sens w napisaniu jednostronnego rozdziału? Marnotrawstwo kartek!
Posiadam książkę tej autorki i aż się sama przekonam, czy ta też będzie tak samo nieciekawa, bo faktycznie, pani Małgorzata ma grono fanów, i właśnie z ich opinii pokusiłam się o jej kupno.
Tematyka ogółem mnie zainteresowała jednak skoro ciężko się ją czyta postanowię ją odłożyć na inny raz.
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną książkę tej autorki, nie podeszła mi. Zbyt płaska i płytka🤷♀️
OdpowiedzUsuńPołączenie hokeja i łyżwiarstwa figurowego przypomina mi film 'Na ostrzu', który już swoje lata ma ale jest świetny. Co do pisarki nie czytałam żadnej z książki autorki, a tu taka nota "Na lodzie", która to książka była w moim kręgu zainteresowanie. Chyba za mało dopracowana książka, a gdzie tu sport się pytam, w książkach z sporowcami w roli głównej powinno być chyba więcej wzmianek o dyscyplinie niż 'pięć razy'. Tą pozycją odpuszczam sobie .
OdpowiedzUsuńA mi przed oczami stanął film chyba Disneya Księżniczka na lodzie 😂😂 no wybaczcie, ale łyżwiarstwo figurowe i dziewczyna, która musi podjąć ważne decyzje życiowe... Autorki nie znam, choć mam ją polubioną na fb ( znaczy się jej stronę autorską) ale skoro nie warto czytać to sobie odpuszczę 😉
OdpowiedzUsuńOkładka, okładka. Niby z nią wszystko okey, a jednak czegoś mi tu brakuhe. I może to wina nierównomiernej wielkości postaci w stosunku do siebie, czy też dobranej kolorystyki. Kednak brakuje mi tu przysłowiowej kropki nad i. Co do fabuły. Podobnie, jak powyżej. I tu czegoś brakuje. Niby okey, niby zapowiada się interesująco a odnosi się wrażenie, jak gdyby to była kolejna infantylna powieść. Chętnie czytam książki o tej tematyce, tutaj zapewne również sięgnę, jednak czy będzie to jednorazowe spotkanie? Czas pokaże.
OdpowiedzUsuń