Autor: Rachel E. Carter
Tytuł: Ostatnia walka
Tytuł serii: Czarny Mag
Wydawnictwo: Uroboros
Rok wydania: 2020
Ilość stron:
Ocena: 8/10
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU
Opis:
On jest Czarnym Magiem, a ona zdrajczynią. Świat Ryiah runął, gdy odkryła niecne plany króla Blayne'a. Teraz musi zdradzić wszystko, co kocha, aby uchronić królestwo przed wojną. Rozdarta między miłością a obowiązkiem, sercem a rozsądkiem Ry podejmuje się niebezpiecznej misji. Ma pomóc rebeliantom i przekonać przedstawicieli królestwa Pythus, aby zerwali pakt ze skorumpowanym królem Jeraru, jednocześnie oszukując najpotężniejszego maga w królestwie, a zarazem swojego męża. Wcześniej czy później będzie musiała stanąć do walki.
Recenzja:
Czekałam z ogromną niecierpliwością na zwieńczenie serii Czarny mag. Pokochałam historię Riyah całym sercem i nie potrafiłam oderwać się od niej nawet na chwilę. Obawiałam się jednak tego, w jaki sposób autorka zakończy tę opowieść. Że złamie mi serce. Rozgniecie je. Gdy dostałam w swoje ręce tekst Ostatniej walki, spodziewałam się wszystkiego. I jak było? Rany. Wow. Po prostu wow.
Riyah została księżniczką Jeraru, poślubiła swojego ukochanego, jest drugą maginią w kraju. Chciałoby się teraz tylko dodać: zatem będzie już żyła długo i szczęśliwie. Jednak los nie jest łaskawy, a po wszystkich wydarzeniach z przeszłości, dziewczyna kolejny raz będzie musiała stanąć do walki. Do tej najważniejszej w swoim życiu. By ją wygrać, będzie musiała zdradzić tego, którego kocha... Czy uda jej się zapobiec najgorszemu? Jak zakończy się jej ostatnia walka?
„Chcielibyście żyć długo i szczęśliwie w czasach, w których szczęśliwe zakończenia są niemożliwe”.
Cóż. Gdy zaczynałam czytać tę serię, myślałam, że będzie to fajna fantastyka młodzieżowa z wartką akcją i ciekawym wątkiem miłosnym. Ale w miarę kolejnych tomów ta historia ewoluowała, jej bohaterowie się zmieniali, wszystkie intrygi się zazębiały, kolejne zdarzenia wiodły nieuchronnie do następnych i tak powstała naprawdę zawiła, pełna tajemnic, poświęceń i ciepła historia, którą pochłonęłam na jednym tchu. Przez całą lekturę Ostatniej walki drżałam z emocji, jakie wywoływała we mnie ta książka i ze strachu przed tym, co czeka mnie na samym końcu. Ale wiecie co? Mimo że moje serce wiele razy zostało złamane, kocham tę serię całą sobą.
Przede wszystkim za główną bohaterkę. O ile w pierwszych tomach Riyah czasami irytowała mnie swoimi wyborami, o tyle później zaczęła się zmieniać, a to obserwowałam z naprawdę dużym zadowoleniem. W Ostatniej walce stała się kobietą, której szczerze kibicowałam. Jasne, popełniała błędy. Jasne, czasami jej zachowanie nie było odpowiednie. Ale to czyniło jej postać jeszcze bardziej autentyczną, za to naprawdę ją polubiłam. Tak samo jak Darrena, który skradł moje serce od pierwszej strony pierwszego tomu. W tej części musiał mierzyć się z tyloma przeciwnościami… A kolejne zdarzenia z jego udziałem sprawiały, że pękało mi serce. Nie mogłabym jednak przestać uwielbiać tego „chłopca z potworami czającymi się w jego przeszłości”.
Nie mogę też nie wspomnieć o bohaterach pobocznych. O Ianie, do którego też pałałam wielką sympatią, o Paige, której na początku nią nie darzyłam, o Elli i Aleksie, a także wielu innych świetnych postaciach stworzonych przez autorkę. Chętnie przeczytałabym o nich jeszcze więcej, poznała tę historię z ich perspektywy, ale już sam ich udział w tej opowieści sprawił, że zapisali się w moim sercu na długo.
„Gdyby spojrzenia mogły zastąpić słowa, nasze oczy przekazałyby całą opowieść”.
I choć gdybym chciała, znalazłabym kilka rzeczy, do których mogłabym się przyczepić… Wiecie, jakiś wątek, który nie przypadł mi do gustu czy rozwiązanie, które było zbyt pospieszne… Zwyczajnie nie chcę. Ta książka wywołała we mnie tyle emocji, przeżywałam historię bohaterów całą sobą i nie potrafiłam się od niej oderwać. Zdecydowanie zajęła szczególne miejsce w moim sercu, choć z początku sądziłam, że będzie kolejną lekką opowieścią, którą przeczytam z przyjemnością, a potem o niej zapomnę. Tak jednak nie było.
Rachel E. Carter udało się jednak stworzyć historię, którą będę przeżywać jeszcze długo po jej zakończeniu. Jej barwni bohaterowie, kolejne intrygi, fenomenalnie rozpisane sceny walki i te emocje, które dzięki niej przeżywałam, były naprawdę świetne. Uwielbiam Ostatnią walkę całym swoim startym na pył sercem. Myślę, że to jedna z tych historii, które potrafią nas oczarować, rozzłościć, rozkochać w sobie i zniszczyć jednocześnie, a właśnie takie lubię najbardziej. Dlatego z czystym sumieniem polecam tę książkę, a przede wszystkim całą serię, każdemu z Was. Jeśli lubicie czytać o odważnych heroinach, dworskich intrygach, walce, miłości i poświęceniu, o przyjaźni oraz kochacie magię, niesamowite klimaty i wspaniałych bohaterów, którzy nie są tylko czarni lub biali, na pewno pokochacie też historię Riyah. Polecam, polecam, polecam i polecam!
Ostatecznie ta seria wyszła na plus, odbieram ją dość pozytywnie. Aczkolwiek podobnie jak Ty, mam pewne elementy, które niekoniecznie mi przypadły do gustu :P Choćby pierwsza połowa książki, która strasznie się wlekła.
OdpowiedzUsuńMi się nie ciągnęła, za bardzo bałam się tego, co będzie dalej i jak to się skończy, więc połknęłam ją niemal od razu :D
UsuńCarter przywraca wiarę w fantastykę <3 W każdym razie są niedociągnięcia, ale czyta się całkiem nieźle, można wybaczyć (i mówi to ta, co się zawsze do czegoś przyczepi). Ciekawa już jest sama ewolucja, z serii typowo młodzieżowej do czegoś więcej, jak zostało to zaznaczone w recenzji, dzięki temu nie tylko młodzież się tu odnajdzie. Przyznaję, że bałam się przeczytać recenzję, aby się nie zrazić do ostatniego tomu (ostatnio książki są dość słabo oceniane po styczniowym bumie), ale w końcu - jeśli się nie przeczyta, to jak to skończyć? A lubię kończyć to, co zaczęłam :) Szczególnie że historia ciekawa, warto zobaczyć zwieńczenie całości!
OdpowiedzUsuńPrzez te recenzje na blogu zaczynam przekonywać się do fantastyki. Dzięki za to. Warto trochę od czasu do czasu przenieść się w inny świat.
OdpowiedzUsuńoczywiście, że warto! czasem fajnie spróbować czegoś nowego, może akurat się spodoba!
UsuńOstatni tom, teraz mogę przeczytać całość. Cieszę się, ze seria "wyszła na plus". "Barwni bohaterowie, intrygi, fenomenalne sceny walki" - wspaniała zachęta do poznania tej serii.
OdpowiedzUsuńWow. Wow. Wooow. Ta seria od jakiegoś czasu zajmuje miejsce na liście, ale nigdy nie sądziłam że cokolwiek sprawi że nie będę mogła się doczekać aby móc przeczytać tę książkę. A jednak ta recenzja rozpaliła moje zmysły czytelnicze. Mocno zaskoczyła mnie postawa jej ukochanego. Jestem pod ogromnym wrażeniem i nie mogę się doczekać aby ta seria zdalazła się w moich rękach. Nie mogę się doczekać tych walk i intryg . Pomimo że już dawno zamierzałam ją przeczytać teraz pragnę tego jeszcze mocniej. Chciałbym mieć te książkę już w swoich rękach.
OdpowiedzUsuńJak już pisałam tu nie raz, fantastykę uwielbiam, więc bardzo mnie cieszy fakt, że przede mną taka świetna przygoda z kolejną serią fantastyczną ! Na pewno sięgnę, nie wiem kiedy, bo ostatnio coś nie idzie mi czytanie 🙁
OdpowiedzUsuńRecenzja "Ostatniej walki" zbudza moje zainteresowanie poznaniem całości. Ostatnio zaniedbuję fantastykę, chyba czas odświeżyć ten gatunek. Książki Rachel E. Carter idealnie się do tego będą nadawać. Nie będę się nudzić przy czytaniu książek, główna postać Ryiah intryguje chętnie poznam jej historię.
OdpowiedzUsuńPatronat książkowiru?!!! Poważnie?! Żartuję, wcale mnie to nie dziwi... pamiętam zachwyt przy poprzednich częściach. Kocham "odważnych heroinach, dworskich intrygach, walce, miłości i poświęceniu, o przyjaźni oraz kochacie magię, niesamowite klimaty i wspaniałych bohaterów, którzy nie są tylko czarni lub biali" więc "zaczajam" się do czytania. Wszak moja miłość do tej historii zapewne będzie podobna do tej którą zapałała recenzentka. Czekam tylko na ostatni tom tej historii.
OdpowiedzUsuńHaha, nie może być inaczej! Patronuję tej serii od początku, bo jest wspaniała i takie książki uwielbiam polecać :)
UsuńPS to jest właśnie ostatni tom.
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU... Czemu nie dziwi mnie taka entuzjastyczna recenzja? Nie może być inaczej...
OdpowiedzUsuńGdyby oceniać po okładce, już z miejsca byłabym zachwycona tą książką. W sobie ma to co mnie najbardziej zachwyca. Postać ognisto włosej kobiety od, której aż bije energia. Pokazuje silną kobietę, która poradzi sobie z wieloma przeciwnościami. Jednocześnie kolorystyka okładki, grafiki współgra dla mnie idealnie ze sobą. I tak gdybym wyboru miała dokonać na podstawie tego, jednego elementu składowego książki już znalazłaby się ona na mej półce. Niestety dalej już nie jest tak różowo. Nie przemawia do mnie ani opis, ani recenzja. I nie jest to tak, że nie istnieje żadne uzasadnienie. Chociaż też nie jestem w stanie klarownie wyjaśnić dlaczego. Po prostu czytając słowa, nie trafia do mnie nic, ani nie jestem zauroczona fabułą, ani bohaterami. Wydaje mi się, jak gdyby istniały tutaj wątki, które niespecjalnie ze sobą współgrają. I być może wina w tym jest tego, że nie czytałam poprzednich tomów. W sumie też ten rodzaj fantastyki nie przemawia do mnie za bardzo, chociaż wcześniej czytałam ją, obecnie wybieram książki z zupełnie inną treścią. Nie oceniając wielbicieli tej autorki, nie jestem w stanie powiedzieć, czy przekonam się kiedyś do tej pozycji, czy też trafi ona do mnie na listę - nie do przeczytania.
OdpowiedzUsuńCzytałam Adeptkę, podobała mi się ta młodzieżowa fantastyka, chciałabym kiedyś wszystkie przeczytać 🙂
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki trafiając w serce. Uwielbiam takie serie które nie dają o sobie zapomnieć. Jedynie nie lubie tego że kiedyś muszą się skończyć i muszę sie rozstać z bohaterami i wyjść z tego świata. Czasami miewam tak, że zacznę jakąś serie czytać a w ostatnim tomie odkładam go na później bo chcę wiedzieć jak się skończy ale też nie chcę, bo tak ciężko się rozstać :D
OdpowiedzUsuńA ci do minusów to czasami książki tak nam się podobają, że już wszelkie niedociągnięcia stają sie nieostotne, bo która książka ich nie ma, a jak już trafi się taka która jest naprawdę świetna to nie ma co się ich doszukiwać.
Już wcześniejsze tomy mnie urzekły, mimo tego jeszcze żadnego nie przeczytałam. Czekam na czas kiedy będę mogła poznać tą serie.