Autor:
Andrzej Pilipiuk
Tytuł:
Czarownik Iwanow
Tytuł
kolekcji: Mistrzowie Polskiej Fantastyki 55
Wydawnictwo:
Fabryka Słów i Edipresse Polska
Rok
wydania: 2020
Ilość
stron: 208
Ocena:
7/10
Opis:
Jakub Wędrowycz jest jedną z najlepiej
wykrojonych postaci polskiej fantasy.
Opowiadania o wiejskim egzorcyście łączą
wisielczy humor z nader precyzyjną obserwacją obyczajową. Ta ostatnia sprawia,
że wszelkie potwory, demony i wampiry trapiące Jakuba Wędrowycza są znacznie
mniej przerażające niż podejrzenie, które ogarnia w pewnym momencie czytelnika –
mianowicie, iż ów wiejski pejzaż krainy Wędrowycza nie jest jedynie fantazją.
Recenzja:
Pamiętacie jeszcze Jakuba Wędrowycza – bimbrownika,
kłusownika, hienę cmentarną i egzorcystę amatora? Jeśli nie, to chętnie Wam
dziś odświeżę pamięć tym krótkim zbiorkiem opowiadań o wyżej wymienionym. Bo jedno
trzeba przyznać: tak oryginalną postać naprawdę trudno spotkać!
Czarownik
Iwanow to drugie opowiadanie w książce, najdłuższe w całym zbiorze, a
dzięki temu najbardziej dopracowane. Jakub nie dość, że musi się tutaj mierzyć
z powracającym problemem wampirów, ciągle uciekać przed irytującą milicją, to
jeszcze na jego teren sprowadza się tytułowy czarownik. Także wydarzeń mamy tu
sporo, nudy nie będzie, a pośmiać się można nieraz, chociażby podczas czytania
o próbie kupna drutu, o metodzie warstwowej czy przy scenie, gdy Jakub
doprowadza do płaczu Birskiego.
Właśnie wisielczy humor jest największą zaletą
opowiadań o Wędrowyczu, ale trzeba też zdawać sobie sprawę, że czasami balansuje
on już na cienkiej granicy między żartem a czymś niesmacznym. Także nie będą to
pewnie historie dla każdego, ale jeśli nie macie nic przeciwko tego typu
humorowi, na pewno będziecie się dobrze bawić! Na przykład w momencie, gdy
Wędrowycz zajada się kaszanką nad odkopywanym grobem wampira albo przy egzorcyzmowaniu
młodego punka.
Oprócz tego poczytacie tutaj o innych perypetiach
Jakuba: z księdzem i policją, o tym, jak zakończyła się próba zabrania
Wędrowycza do piekła czy też jak przebiegała jego wizyta u syna. I choć
niektórych może odstraszać to, że mamy do czynienia z opowiadaniami, myślę, że
akurat w tym przypadku ta forma sprawdza się najlepiej. Chociaż to ciągnie za
sobą też minusy, na przykład nie mamy tutaj szerszych wyjaśnień i czy
rozbudowanych opisów, które czasem by się przydały, ale są dynamiczne sceny i
fajne dialogi, a same postacie są na tyle charakterystyczne, że można z nimi
świetnie spędzić czas.
I właśnie uważam, że jeśli sięgniecie po kolejne
przygody Wędrowycza, spędzicie kilka godzin, dobrze się bawiąc, czasami
dziwiąc, czasami krzywiąc, ale ostatecznie perypetie wiejskiego egzorcysty będą
miłą odskocznią od innych zajęć. Ja zdecydowanie takiej potrzebowałam i cieszę
się, że znowu mogłam zajrzeć do Wojsławic. To była jak zawsze fajna przygoda i
chętnie jeszcze wrócę do innych przygód Jakuba, a Was zachęcam do poznania tych
i poprzednich! Ich zaletą jest to, że raczej nie musicie czytać ich po kolei, więc
możecie zacząć przygodę z Wędrowyczem w dowolnej chwili!
Idelana książka dla mojej siostry, zaraz jej podesle tytuł...ona w przeciwieństwie do mnie uwielbiam takie książki
OdpowiedzUsuńTakiej zabawy sobie nie odmówię. Cieszy mnie ta recenzja, bo kolekcja Mistrzów Fantastyki Polskiej stoi u mnie na półce. A dzięki Wam, już wiem, po jaką książkę sięgnę, gdy mój humor będzie wymagał "rehabilitacji".
OdpowiedzUsuńNie znam tego autora, ale to akurat nic dziwnego. Dopiero od niedawna powoli zaczynam czytać fantastykę. W końcu przyjdzie też kolej na pana Pilipiuka.
OdpowiedzUsuńA.Pilipiuk jest mi nieznany do tej pory, choć nazwisko znam doskonale. Spróbuję przyjrzeć się bliżej jego twórczości, może i mnie się spodoba.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię cięty język autora i jego poczucie humoru. Na pewno skorzystam z tej książki, chociażby z sympatii dla Jakuba Wędrowycza. Pilipiuk przedstawia w swoich powieściach byłą Polskę w krzywym zwierciadle, jednak często to, o czym pisze było niestety naszą rzeczywistością, teraz coraz częściej zapominaną.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że pamiętam, choć tylko z recenzji. Nadal niechętnie podchodzę do opowiadań z nim w roli głównej. Wisielczy humor zawarty w tych opowiadaniach, jest dla mnie nieprzekonujący. A sam Wędrowycz jest na tyle specyficzną osobą, że wątpię bym zapałała do niego choć odrobiną sympatii. I jak już wiele razy pisałam, nie przepadam za krótkimi historyjkami. To zdecydowanie nie w moim guście taki rodzaj literatury.
OdpowiedzUsuńOstatnio nie ma wiele okazji do śmiechu, więc jeśli jest możliwość do skorzystam. Może nie każdemu przypadnie humor jaki serwuje Andrzej Pilipiuk, przestawiony karykaturę świata, nasze przywary. Czas na poznanie Jakuba Wędrowycza.
OdpowiedzUsuńHeh, klasyk xD
OdpowiedzUsuńW ogóle to Andrzej Pilipiuk już sam w sobie jest ciekawą postacią, poznałam go na targach książki w Warszawie i wywarł na mnie ogromne wrażenie, przede wszystkim swoją osobowością. No i tym, jak się kłócił z Katarzyną Grocholą, ale to pomijam, jak widać :P Tak w sumie to bym powiedziała, że z niego to taki prawdziwy Jakub Wędrowycz (albo Wędrowniczek xD) i chyba życie stworzyło tego bohatera. W każdym razie on z popularnością nie ma żadnych problemów.
Co do samej postaci - widać, że autorowi się pomysły nie kończą i to wciąż niezła lektura, już zaczynając od tego, że trzeba mieć naprawdę w czubie, by wymyślić w ogóle takiego niesamowitego bohatera. Aby tak dalej!
Coś kojarzę, musiałam czytać coś autora dawno temu, o Jakubie Wędrowyczu właśnie albo coś onnego, ale autora kojarzę 😍 Super, uwielbiam cięty język i czarny humor, to coś dla mnie, dziękuję za polecenie ❤
OdpowiedzUsuń*innego 😉
UsuńNie znam autora. A o książce słyszę pierwszy raz i po przeczytaniu recenzji sądzę że ta książka mi nie odpowiada.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Wędrowycza! Bawi do łez! Momentami fantastyczna i groteskowa, świetnie oddaje polskie zaściankowe myślenie 🖤
OdpowiedzUsuńNie. I chociaż wiadomo, że książkom należy dawać szansę w tym przypadku zarówno okładka jak i fabuła mnie odrzucaja. Nie jestem w stanie się do niej przekonać, chociaż nie mówię jej na pewno nie . To na chwilę obecną nie przekonała mnie do siebie, a wręcz odrzuciła biorąc pod uwagę że mam więcej książek, atrakcyjniejszych z mego pubktu widzenia do przeczytania.
OdpowiedzUsuńOooo nie słyszałam o tej książce, a z chęcią przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuń