Autor: Karin Slaughter
Tytuł: Ostatnia wdowa
Wydawnictwo: HarperCollins
Data wydania: 2 października 2019
Ocena: 9/10
Opis:
Rutynę rodzinnych zakupów przerywa uprowadzenie
Michelle Spivey, matki opuszczającej sklep z jedenastoletnią córką. Śledztwo
trwa, policja szuka porwanej, a partner błaga o jej uwolnienie. Bez powodzenia.
Jakby Michelle rozpłynęła się w powietrzu.
Miesiąc później, w senne niedzielne popołudnie lekarka sądowa Sara Linton jest
na lunchu ze swoim chłopakiem, Willem Trentem, agentem Georgia Bureau of
Investigation. Spokój letniego dnia przerywa gwałtowne wycie syren.
Oboje Sara i Will to profesjonaliści. Ale tego jednego dnia instynkt zawodzi
ich oboje. W ciągu kilku godzin sytuacja wymyka się spod kontroli: Sara staje
się zakładniczką, a Will musi pracować pod przykrywką. Wydarzenia tego dnia
zaprowadzą ich w odległe tereny Appalachów, ku przerażającej prawdzie o tym, co
rzeczywiście stało się z Michelle Spivey.
Recenzja:
Oto i ona, moja ulubiona autorka płci żeńskiej, w swojej najnowszej książce z cyklu, w którym głównym bohaterem jest Will Trent. Niestety dalej nie uporałam się z jej wszystkimi starszymi książkami, ale cały czas dążę do tego. Dzisiaj mam dla Was Ostatnią wdowę, która jest chyba najlepszą, którą do tej pory przeczytałam z tego cyklu.
Uprowadzenie Michelle Spivey odbiło się szerokim echem. Niestety śledztwo nie przyniosło rozwiązania, a sama kobieta jakby rozpłynęła się w powietrzu. Miesiąc później podczas lunchu Sarę i Willa zawodzi ich instynkt i nagle kobieta staje się zakładniczką, a Will musi działać pod przykrywką. Czy to wydarzenie jakoś wiąże się z zaginięciem Michelle?
Każda nowa książka Karin Slaughter, która pojawia się w zapowiedziach, automatycznie powoduje, że chcę ją mieć. No i mam i od razu przeczytałam. Uwielbiam jej książki i zawsze mi szkoda, kiedy się kończą. A muzę przyznać, że ta była wyjątkowo dobra i trzymała w napięciu do ostatnich stron.
Tak jak już wspomniałam, nie czytałam wszystkich książek Karin Slaughter, zwłaszcza tych pierwszych. W tym gronie niestety znajdują się pierwsze części książki z Willem Trentem w roli głównej. Jednak chyba już od trzech jestem na bieżąco i daję radę spokojnie ogarniać co i jak. Wydaje mi się, że niezależnie po który tom sięgnięcie i tak się nie pogubicie, także śmiało.
Dawno nie miałam okazji czytać książki, która wzbudziłaby we mnie takie emocje. W sumie nie było ich wiele, ale praktycznie przez całą książkę cały czas czułam pewien rodzaj zdenerwowania i chęci, żeby w końcu się wszystko skończyło dobrze. I właśnie dlatego ta książka jest taka dobra, bo ja, jako czytelnik żyłam tym co dzieje się z bohaterami.
Swoją drogą, bardzo lubię postać Willa Trenta a także Sary. Bardzo mocno im kibicowałam, więc może dlatego ten tom wzbudził we mnie takie zainteresowanie. Pozostałe postaci, choć zostały przyćmione przez tę dwójkę, wciąż są świetnie wykreowane i nadają charakteru tej historii.
Twórczość Karin Slaughter bardzo mi odpowiada. Uwielbiam jej styl pisania i to jak buduje napięcie i klimat w swoich książkach. Nie można się od nich oderwać i nierzadko zaskakują swoim rozwiązaniem i zakończeniem. Jeśli szukacie dobrych książek z efektem wow, to koniecznie musicie sięgnąć po którąś z książek autorki.
Uprowadzenie Michelle Spivey odbiło się szerokim echem. Niestety śledztwo nie przyniosło rozwiązania, a sama kobieta jakby rozpłynęła się w powietrzu. Miesiąc później podczas lunchu Sarę i Willa zawodzi ich instynkt i nagle kobieta staje się zakładniczką, a Will musi działać pod przykrywką. Czy to wydarzenie jakoś wiąże się z zaginięciem Michelle?
Każda nowa książka Karin Slaughter, która pojawia się w zapowiedziach, automatycznie powoduje, że chcę ją mieć. No i mam i od razu przeczytałam. Uwielbiam jej książki i zawsze mi szkoda, kiedy się kończą. A muzę przyznać, że ta była wyjątkowo dobra i trzymała w napięciu do ostatnich stron.
Tak jak już wspomniałam, nie czytałam wszystkich książek Karin Slaughter, zwłaszcza tych pierwszych. W tym gronie niestety znajdują się pierwsze części książki z Willem Trentem w roli głównej. Jednak chyba już od trzech jestem na bieżąco i daję radę spokojnie ogarniać co i jak. Wydaje mi się, że niezależnie po który tom sięgnięcie i tak się nie pogubicie, także śmiało.
Dawno nie miałam okazji czytać książki, która wzbudziłaby we mnie takie emocje. W sumie nie było ich wiele, ale praktycznie przez całą książkę cały czas czułam pewien rodzaj zdenerwowania i chęci, żeby w końcu się wszystko skończyło dobrze. I właśnie dlatego ta książka jest taka dobra, bo ja, jako czytelnik żyłam tym co dzieje się z bohaterami.
Swoją drogą, bardzo lubię postać Willa Trenta a także Sary. Bardzo mocno im kibicowałam, więc może dlatego ten tom wzbudził we mnie takie zainteresowanie. Pozostałe postaci, choć zostały przyćmione przez tę dwójkę, wciąż są świetnie wykreowane i nadają charakteru tej historii.
Twórczość Karin Slaughter bardzo mi odpowiada. Uwielbiam jej styl pisania i to jak buduje napięcie i klimat w swoich książkach. Nie można się od nich oderwać i nierzadko zaskakują swoim rozwiązaniem i zakończeniem. Jeśli szukacie dobrych książek z efektem wow, to koniecznie musicie sięgnąć po którąś z książek autorki.
Wydaje mi się, że spokojnie doczekamy się kontynuacji i już teraz nie mogę się na nią doczekać. Mam nadzieję, że chociaż odrobinę udało mi się Was zachęcić do sięgnięcia po tę, lub którąkolwiek z książek Slaughter.
Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Nigdy jej nie czytałam chociaż o niej słyszałam ale z tego co tu widzę to mam co żałować! Wygląda na to że są to trzymające napięciu thrillery! Muszę szybko nadrobić 🖤
OdpowiedzUsuńMiłośniczką sensacji ani kryminałów nie jestem. Ale dobrze napisanych książek nie potrafię sobie odmówić, szczególnie tych, których atmosfera przenosi się na czytelnika i wywołuje w nim emocje. Już ocena mówi wszystko. A recenzja stawia kropkę nad i. I przyznać muszę, że sam tytuł intryguje mnie od kilku dni.
OdpowiedzUsuńZnam i lubię Karin Slaughter. Czytałam ją i po polsku i w oryginale. Ostatnio "Dobrą córkę" i "Fatum", a w kolejce czeka jeszcze "Ostatnie tchnienie" i "Serce jak lód". Wdowę dopisuję do listy, jestem też bardzo ciekawa co wyszło z jej współpracy z Lee Childem i muszę koniecznie przeczytać "Na wagę złota".
OdpowiedzUsuńMam za sobą jedna książkę Karin i jest oto zdecydowanie za mało ta książka ląduje na liście obok innych😉 mam nadzieję że wkoncu sei do nich dokopie. Lubię w książkach Karin ten dreszcz emocji tą gęsią skórkę 🙂potrafi zaskoczyć
OdpowiedzUsuńNie znam zupełnie książek Karin Slaughter, ale poszukam na lubimyczytać. Może to będzie kolejna autorka, która skradnie moje serce?...
OdpowiedzUsuńKolejna autorka o twórczości, której nie mam pojęcia, a szkoda... Uprowadzenie to bardzo intrygujący temat. Skoro książka wywarła na Tobie tak silne wrażenie to muszę przekonać się sama, czy również i mnie porwie w swój świat. Zwrócę także uwagę na inne książki autorki, może zaspokoję dzięki nim swój czytelniczy głód naprawdę dobrych książek, które nie pozwalają się odkładać dopóki nie pozna się finału a nawet wtedy pozostają w naszej głowie. Trzeba się przekonać :)
OdpowiedzUsuńU mnie jakoś nie ma tak, że mam ukochane autorki. Oczywiście lubię wiele autorek i autorów ale nie mam tak, że każdą wydaną ich książkę koniecznie muszę mieć.
OdpowiedzUsuńJa zawsze przy książkach które wywołują we mnie wiele emocji, siedzenia jak na szpilkach i żyje tylko tym światem, a jak muszę skończyć czytać to się zastanawiam co się dalej będzie działo i czy wszystko się dobrze skończy.
Uwielbiam książki z efektem wow, ale niestety nie w tym gatunku. Nie przekonam się czy ta książka jest naprawdę, aż tak emocjonująca.
Opis ciekawy, ale póki co zdecyduje się na książki, jakie czekają już od dawna na półce :) Pozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com
OdpowiedzUsuńFajnie, że książka tak Ci się podobała :)
OdpowiedzUsuńOk... Po tytule i okładce nie byłam pewna, czego się spodziewać. Dla mnie tytuł nie ma sensu (zawsze gdzieś na świecie jest jakaś wdowa xD), ale może ma głęboki sens dla treści tego utworu. Okładka ciekawa, choć przyznaję, że według mnie dość drastyczna, mimo że przecież za wiele nie przedstawia. Ale dobrze dobrana, na pewno bardziej niż ostatnie powieści, jakie oglądałam w księgarni. O dziwo po raz pierwszy stykam się z tym wydawnictwiem - to dlatego jestem dość podejrzliwa, na niestabilnym gruncie.
OdpowiedzUsuńAkurat kryminał właśnie czytam ("Dwoje dochowa tajemnicy" i też uważam ich okładkę za udaną, ale czego innego spodziewać się po Prószyńskim?), bardzo mi się podoba, choć uznaję go za młodzieżówkę, choć wyjątkowo dobrze zagraną (jestem przy końcu i pogubiłam się w typowaniu sprawcy, co jest przy tym gatunku wspaniałe i wnerwiające zarazem). Ta lektura mnie nakręciła na kolejne z tej sfery - dawno się nie wgłębiałam w rolę detektywa, dawno nie czułam solidarności z niektórymi bohaterami. Slaughter więc na pewno przejrzę. Albo zajrzę dalej :)
Nie znam pisarki, kryminały u mnie są rzadkim gościem, ale dobrej książki 'nigdy nie za wiele', 'Ostatnia wdowa' intryguje. Fajnie, że można czytać serię tę nie od początku i nawet zacząć teraz możemy połapać się 'jak to się je'. Jeśli książka przez nas czytana wywołuje emocje, utożsamiamy się z bohaterami to powieść jest z tych najlepszych. Książka Karin Slaughter wzbudza zainteresowanie, będę musiała sama się przekonać jak to jest z jej książkami, trzeba odświeżyć ten gatunek.
OdpowiedzUsuńWidziałam ją dziś w bibliotece 😂 A u Sztukatera jest możliwość jej zrecenzowania, ale ja się nie zdecydowałam ostatecznie, bo to kolejny tom serii, i bałam się, że nie ogarnę co i jak 😉ale skoro piszesz, że idzie się połapać w wątkach to sięgnę na pewno po nią jak będę następnym razem w bibliotece 😊
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie
OdpowiedzUsuń