Autor: Jacek Piekara
Tytuł: Ja, inkwizytor. Przeklęte krainy
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2019
Ilość stron: ok. 450
Ocena: 7/10
Opis:
Pierwsza od pięciu
lat książka o inkwizytorze Mordimerze Madderdinie.
Życie warto poświęcać
tylko dla Boga. Bo kiedy Bóg woła, to odpowiadam:
"jestem!",
nie patrząc i nie zważając czy wzywa mnie dla chwały czy dla męczeństwa.
Kraina, gdzie plenią
się herezja i pogaństwo, a inkwizytorzy nazywani są "rzymskimi
diabłami".
Kraina biednego,
otępiałego ludu i toczących wieczne wojny okrutnych książąt.
Kraina niezmierzonych
puszcz i mokradeł - królestwa demonów i kolebki czarnej magii.
To tutaj inkwizytor
Mordimer Madderdin zawrze chwiejne przymierze z tymi którym nie ufa, których
nienawidzi lub którymi pogardza. Uczyni to, by nie stracić życia, miłości oraz
nieśmiertelnej duszy.
Recenzja:
Mordimer Madderdin powraca! Kogo
także ucieszyły te słowa? Mnie na pewno, bo chociaż seria ma swoje lepsze i
gorsze momenty, zdecydowanie nie mogłam się doczekać, by poznać losy inkwizytora
na Rusi. Ten wątek zaintrygował mnie już w Płomieniu
i krzyżu, dlatego z niecierpliwością wyczekiwałam premiery Przeklętych krain. Czy książka spełniła
moje oczekiwania?
Jak najbardziej. Chociaż pewnie
osoby znające serię także mają czasem problemy z chronologią (nawet jeśli autor
sugeruje, że nie jest ważna, dla mnie to jednak nie do końca prawda) i wiem, że
niektórym czytelnikom nie podoba się do końca to, kiedy toczy się akcja tego
tomu, ja nie miałam takich problemów. Naprawdę wciągnęłam się w świat
przedstawiany przez Piekarę i bawiłam bardzo dobrze. A oczka puszczane do czytelnika
przez autora, i to już w Przedmowie, naprawdę były świetne.
No dobrze, ale wróćmy do książki.
Mordimer został pozostawiony przez swoich towarzyszy na Rusi, na łasce księżnej
Ludmiły. W krainie, gdzie herezja i pogaństwo plenią się niczym chwasty. Gdzie
pojawiają się częściej demony, czarna magia wiedzie prym. Mordimer będzie musiał
strzec księżnej, a by to się udało, zawrze także niepewne sojusze. Będzie musiał
również być uważniejszy niż zwykle, by nie stracić życia, miłości oraz
nieśmiertelnej duszy…
Mamy tu nieco inny klimat, niż
ten z poprzednich części. Trzeba przyznać to na samym początku, że Przeklęte krainy nieco różnią się od
wcześniejszych tomów i to nie tylko przez umiejscowienie zdarzeń poza
Cesarstwem. Akcja też nie jest tak dynamiczna, płynie raczej wolno, jednostajnie,
ale dzięki temu można też lepiej poczuć panującą dokoła atmosferę. Atmosferę
zdecydowanie magiczną, bo chociaż poprzednie części także zawierały elementy
nadprzyrodzone, to tutaj one dochodzą do głosu z pełną mocą.
Mamy też Mordimera, który, choć
zdaje się nieco inny niż w poprzednich tomach, moim zdaniem nadal jest jednym z
lepszych książkowych bohaterów. Jego narracja jest przyjemna, pełna typowego
dla niego humoru, a także ważnych dla stworzonego przez Piekarę świata
szczegółów. Pojawia się również sporo postaci pobocznych, jak księżna Ludmiła,
Andrzej czy Natasza, dzięki którym książka nabiera nowych kolorów. Tajemnice się
mnożą, kolejne zagrożenia także. Zdaje się, że Mordimer będzie miał ponownie
trudny orzech do zgryzienia. Ale czymże są te małe przeszkody na drodze
skromnego sługi bożego?
Ja jestem na tak. Naprawdę lubię
ten świat, ten mrok, tajemnice i humor. I choć znalazłoby się kilka minusów, jak
na przykład dość przewidywalne zakończenie, było tu też trochę zaskoczeń i
naprawdę z niecierpliwością będę wyczekiwać Przeklętych
kobiet, żeby poznać dalsze losy bohaterów. Was natomiast zachęcam, byście
jak najszybciej poznali Mordimera Madderdina.
Nie znam jeszcze tego cyklu. Może kiedyś po niego sięgnę. Opis i recenzja zachęcają.
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja. Nie znam tej serii nie sięgnę po nią to nie moje klimaty ale opis zaciekawia
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGdy zobaczyłam, że dziś na tapecie jest coś z fantastyki, to zanuciłam sobie; "Nic nie może przecież wiecznie trwać" :D Przez kilka ostatnich dni było jej trochę mniej i to mi pasowało :) hehe. Niestety ja nie czekałam na tę kontynuację, bo jej po prostu nie znam. Nie są to moje klimaty, chociaż oczywiście nazwisko Jacka Piekary nie jest mi obce, i to chyba głównie dzięki Wam, bo u mnie kiepsko z czytaniem polskich autorów. Niemniej zawsze chętnie czytam każdą recenzją, chociażby po to aby wiedzieć co w trawie piszczy, i mieć jakieś pojęcie o każdym gatunku. No i z przyjemności oczywiście, bo czytanie recenzji to kolejny pretekst aby sobie POCZYTAĆ :D :D :D
OdpowiedzUsuńTempo akcji zamienić na magiczną atmosferę. Jestem zdecydowanie na tak. Uwielbiam, kocham, zachwycam się w fantastyce magią, zjawiskami nadprzyrodzonymi- to jest to czego pożądam. Jestem zdecydowanie na tak dla tej części i dla poprzednich, a herezja jest tym elementem na którym z przymrużeniem oka popatrzę i bawić się mam nią zamiar.
OdpowiedzUsuńLubię mrok i tajemnice... Tej serii jeszcze nie czytałam. Recenzja zachęcająca.
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii chociaż pisarza kojarzę. Nie wiem dlaczego ale opis książki kojarzy mi się z Terry Pratchettem i jeśli ten świat stworzony przez Piekarę jest odrobinkę podobny to mi się spodoba. Mroczna historia i nadprzyrodzone zjawiska są bardzo w moim klimacie, domieszka humoru plusuje. Jak będę miała możliwość przeczytania po kolei to chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńNa razie w kolejce czekają dwie pierwsze części cyklu inkwizytorskiego: "Sługa Boży i Młot na czarownice. Zobaczę, czy mi się spodobają.
OdpowiedzUsuńInkwizytor wkracza na nieznany teren Ruś, gdzie pogańskie wierzenia, demony oraz magia są czymś oczywistym. "Ja, inkwizytor. Przeklęte krainy" interesuje, nie czytałam nic Jaceka Piekara, przyciąga mnie ten mrok, tajemnice, zjawiska nadprzyrodzone. Może kiedyś trafi do mnie to przeczytam.
OdpowiedzUsuń