Autor: Brigid Kemmerer
Tytuł: Więcej niż słowa
Wydawnictwo: YA!
Data wydania: 2019
Ilość stron: 432
Ocena: 8/10
Opis:
Nowa książka autorki powieści "Listy do utraconej".
Rev każdego dnia pracuje nad tym, aby utrzymać swoje wewnętrzne demony w ryzach. Chce poukładać swoje życie i zapomnieć o czasie sprzed adopcji. Pewnego dnia, kiedy na osiemnaste urodziny dostaje list od ojca, traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa powracają z pełną siłą.
Tymczasem Emma chowa się przed realnym światem w cyberprzestrzeni. Kodowanie jest prostsze, bardziej przewidywalne, a przez to bezpieczniejsze niż kontakt z toksycznymi rodzicami. Kiedy Rev i Emma spotykają się, połączy ich nie tylko miłość, lecz także sekrety. Choć ich problemy wydają się całkiem różne, postanawiają wspólnie stawić im czoła.
Recenzja:
Kiedyś, już dłuższy czas temu, czytałam książkę "Listy do utraconej" - kochałam tę powieść całym swoim sercem i dałam jej najwyższa możliwą notę, bo miałam po niej nawet kaca książkowego (a to, co przeżywałam przy czytaniu, to jeszcze inna sprawa!). Kiedy wyszła więc kolejna powieść tej autorki, to od razu ją zamówiłam - a kiedy przyszła, to od razu zaczęłam ją czytać. Zastanawiacie się pewnie, co myślę na temat "Więcej niż słowa"? Powiem w skrócie: jest naprawdę dobra! Może nie powaliła mnie tak, jak poprzedniczka, ale jest naprawdę cudowna i wyjątkowa. Dlaczego jest taka fajna? Zaraz wytłumaczę!
Rev, główny bohater tej książki, miał bardzo trudne dzieciństwo. Teraz mieszka już w normalnej, kochającej rodzinie, ale blizny, które ma na swoim ciele, codziennie przypominają mu o tym, że w dzieciństwie przeszedł piekło. Mimo wszystko chłopak nie jest w stanie odwrócić się od swojej wiary, którą za dzieciaka wpajał mu nawiedzony ojciec.
Pewnego dnia Rev dostaje list od swojego ojca, a wszystkie traumatyczne wydarzenia od razu powracają do jego głowy. Ojciec oczywiście żąda kontaktu ze swoim synem, którego nie widział od wielu lat (bo mu go odebrali), ale Rev nie chce się z nim spotkać... nie chce też jednak nikomu powiedzieć, że dostał ów list. Chłopak idzie więc na spacer, pod kościół i spotyka tam dziewczynę z psem, której postanawia się wyżalić (w końcu z nieznajomym zawsze rozmawia się łatwiej), ale szybko okazuje się, że ta dziewczyna także ma masę problemów. Oboje dowiadują się też, że bardzo dobrze idzie im rozmowa, więc postanawiają spotkać się ponownie.
Dziewczyna, z którą spotkał się Rev, ma na imię Emma i jest maniaczką gier komputerowych - tyle, że ona mimo młodego wieku umie je sama tworzyć. W jej domu nie układa się zbyt dobrze - jej rodzice cały czas pracują i się kłócą, więc dziewczyna spędza dużo czasu na programowaniu i rozmowie z wirtualnymi znajomymi. Niestety, w jej grze pojawia się pewien toksyczny gracz, który nie dosyć, że ją obraża, to wręcz ją nęka - a Emma zamiast powiedzieć o tym rodzicom, albo policji, to woli działać na własną rękę. Nie wpływa to jednak zbyt pozytywnie na jej psychikę, bo dziewczyna jest przestraszona i roztrzęsiona - nie można się jednak temu dziwić. Czy jednak spotkanie Reva zmieni coś w jej życiu?
To naprawdę świetna młodzieżówka, jedna z lepszych, jakie ostatnio czytałam. Naprawdę się przy niej odprężyłam, chociaż poruszane tu problemy nie były banalne (i zdecydowanie były oryginalne!). Co prawda nie zalała mnie taka fala emocji, jak przy pierwszym tomie (chociaż można czytać "Więcej niż słowa" bez znajomości poprzedniej części) - ale mimo wszystko to było przyjemnie spotkanie z książką.
Brigid Kemmerer świetnie pisze - przede wszystkim ma naprawdę dobry, wyrobiony już styl i warsztat. To, co najbardziej lubię w jej książkach, to chyba dialogi - jest ich dużo i są naprawdę ciekawe i na poziomie. Kocham też jej dopracowanych bohaterów, którzy są rozłożeni na kartach powieści praktycznie na części pierwsze. Niesamowite jest także to, w jaki sposób autorka przekazuje emocje - niektórzy tego nie potrafią robić, a tutaj one są wręcz namacalne. Mam więc nadzieję, że przeczytacie "Więcej niż słowa" i dacie szansę tej pozycji!
Okładka jest prosta, dosyć pomysłowa i ma świetną kolorystykę - bardzo mi się podoba. Świetna robota grafika. Mam nadzieję, że moja opinia nie jest odosobniona - ale zdecydowanie bardziej wolę już w takiej młodzieżówce takie coś niż kolejną całującą się parkę, albo coś w ten deseń. Tu przynajmniej jest przedstawione coś innego... chociaż bardziej minimalistycznego (i pasującego do tego, że Emma uwielbiała komputery - te dymki i emotki w końcu o tym świadczą).
Podsumowując, ta młodzieżówka to istna petarda. Polecam młodszym i starszym czytelnikom. Ja już od dłuższego czasu jestem dorosła i niby nie powinnam po młodzieżówki sięgać, a jednak sięgam i mam z ich czytania dużo radości. Jeśli więc czujecie się młodzi duchem, to możecie śmiało wziąć do ręki "Więcej niż słowa" i zapoznać się z tą cudowną historią. Nie będziecie żałować - możecie tylko chcieć więcej!
Okładka ciekawa, bo czasem emotikon pokazuje więcej niż słowa, dosłownie tak jak jest tytuł książki. Lubię literaturę młodzieżową a ta widać, że typowa nie jest. Z jednej strony to smutne, że Ci młodzi ludzie w sytuacji problemów nie mają się do kogo zwrócić o pomoc A z drugiej strony to dobrze, że się odnaleźli i może faktycznie sobie pomogą. Każdy inaczej sobie radzi z problemami. Bardzo jestem ciekawa tej historii:)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam, gdy wpadnie w moje ręce. Lubię młodzieżówki i dobrze, że nie jestem odosobniona.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie okładka jest bardzo przeciętna, nie wyróżnia się, ale nie szpeciłaby półki.
OdpowiedzUsuńFabuła nie jest zbyt oryginalna(,,Listy do utraconej" brzmią dla mnie ciekawiej) - dwoje zakochanych w sobie nastolatków z problemami, chociaż tu akurat historia Emmy się wyróżnia - jest mało książek o prześladowaniu w Internecie, a to bardzo poważny problem. No i główna bohaterka ma nietypowe hobby jak na dziewczynę. Od razu żal zrobiło mi się Reva i jestem ciekawa, czy jego relacja z ojcem skrywa jakąś dramatyczną tajemnicę. Mam nadzieję, że związek tej dwójki został dobrze opisany, ale z tego co wiem o tej autorce, to mogę się nie obawiać o psychologię. Liczę na dobry i dopracowany styl, bo to znana i ceniona autorka. Z chęcią przeczytam tą książkę.
Okładka nie porwała mnie specjalnie, chociaż lubię takie minimalistyczne, to ta mnie nie porwała od razu, a już na pewno nie powiedziałabym, że jest to okładka książki młodzieżowej, ale faktycznie, idealnie wpisuje się w fabułę książki :) O pierwszym tomie nie słyszałam, bo przecież wiecie jak bardzo szaleję za młodzieżówkami :P Ta porusza klika poważnych spraw, nie jest płytka, więc wydaje mi się, że na pewno jest warta przeczytania, i chociaż sama pewnie nie przeczytam, to zawsze podaję Wasze tytuły dalej, niech idą w świat, niech młodzież (i nie tylko) czyta :)
OdpowiedzUsuńWow. Bardzo orginalne. Skoro sam pomysł na fabułę jest bardzo orginalny to nie wątpię, że problemy również takie będą.
OdpowiedzUsuńOkładka jest typowo młodzieżowa co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Niby jakaś nie szczególnie interesująca, ale za tymi krótkimi słowami kryje się jakaś magia.
Jeszcze nie słyszałam o poprzedniej książce tej autorki, ale skoro tak ją wychwalasz, to muszę poszukać. :D
Jesteśmy pochłonięci 'wyścigiem szczurów' zapominamy o rodzinie nie poświęcamy ich uwagi, dzieci zagłębiają się w świat internetu szukają pomocy i akceptacji w sieci to staje się pożywieniem ludzi którzy mogą skrzywdzić nas. Lubię książki młodzieżowe za ich różnorodność, poruszają ważne zagadnienia, z którymi boryka się duża część młodzieży (może nie tylko oni). "Więcej niż słowa" wyrówna się okładką niekiedy ważne są czyny nie słowa, jestem ciekawa historii Rev'a jakie tajemnice skrywa jego ciało. Muszę nadrobić poprzednią książkę Brigid Kemmerer.
OdpowiedzUsuńW "Listach do utraconej" jestem zakochana i tak bardzo bałam się, że część o Rev'ie nie zostanie wydana, bo zbyt długo wydawnictwo milczało na jej temat. Na szczęście jednak się doczekałam i już zacieram ręce aż dorwę w nie ten tytuł. Postać Rev'a tak mnie zaintrygowała, że nie wiem czy nie jestem bardziej ciekawa jego losów niż byłam poprzednich bohaterów. Mam jednak pewne obawy, bo właśnie nie pierwszy raz czytam, że jest gorsza od Listów :( Boję się, że się zawiodę i nie dostanę tego, czego oczekiwałam. Mam jednak nadzieję, że lekturą będę usatysfakcjonowana i że zabiorę się za nią zaraz po czytaniu obecnej. Co do okładki, to ja jestem na nie. Mnie kojarzy się z książką dla 12 latków niestety :( I chyba nie tylko mi, bo książka przeszła bez echa. Jest miesiąc po premierze a ja w sieci widziałam ją tyle co nic. Myślę, że po części to wina właśnie okładki. A oryginalna jest równie prosta, ale sto razy lepsza :( Szkoda, bo uważam, że autorka pisze wspaniale i pouczająco i to jedne z tych niedocenianych i niezauważanych powieści.
OdpowiedzUsuńW młodzieżówkach kocham emocje. Nie wiem dlaczego, ale w tym gatunku najwięcej ich odkrywam. Dlatego też, tak bardzo je sobie cenię. I wydaje się, że ja, kobieta dojrzała ( ha, ha,), co ma 18+ ( duży plus) powinna zaczytywać się w książkach "kobiecych". Ale co ja na to poradzę, że tamte bardziej mnie denerwują niż zachwycają, w przeciwieństwie do młodzieżówek (, które wydają się być bardziej dojrzałe w treści i postępowaniu bohaterów).
OdpowiedzUsuńMłodzieżówki dotykają też problemów, które często w istotny sposób wpływają na dorosłość bohatera. I w tej książce mamy podobną sytuację. Dzieciństwa Rev i Emmy nie można zaliczyć do szczęśliwych. Przeżycia, atmosfera w domu, kłótnie, brak poczucia bezpieczeństwa, brak spokoju, wszystko to wpływa na dziewczyny i ich decyzję oraz problemy w życiu nastoletnim. Jak sobie z tym poradzą? Jestem ogromnie ciekawa. Tym bardziej, że recenzja obiecuje emocje z petardą!
Lubię od czasu do czasu czytać młodzieżówki, tej autorki jednak nie znam. Zaciekawiła mnie recenzja i zamierzam sięgnąć po "Więcej niż słowa", a także jeżeli uda mi się zdobyć po "Listy do utraconej".
OdpowiedzUsuńO kurcze, bardzo mnie zachęciłaś!!! Skoro istna petarda, to trzeba się zdecydowanie za nią obejrzeć :o
OdpowiedzUsuńJuż gości na mojej liście książek do przeczytania. Mam nadzieję, że niebawem znajdzie się w moich rękach.
OdpowiedzUsuń