Autor: Meghan March
Tytuł: Król bez skrupułów
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2019
Ilość stron: 232
Ocena: 6/10
Recenzja:
Pozwolę sobie tym razem dodać recenzję bez opisu - z racji tego, że jest on strasznie długi i pewnie niejedną osobę by zanudził, zanim skończyłaby czytać. Jestem pewna, że może też odebrać trochę radości z czytania, więc go tu po prostu nie wklejam. Naprawdę: lepiej go nie czytać i samemu dowiedzieć się o pewnych rzeczach, prosto z kart powieści.
Przejdźmy jednak do większych konkretów na temat tej książki. Jest to moje pierwsze zetknięcie się z tą autorką i stwierdzam, że do złych ono nie należało, chociaż od tej książki oczekiwałam znacznie więcej. Czy jednak sięgnę po kolejną powieść spod pióra tej pisarki? Myślę, że tak - chociażby po to, żeby sprawdzić, czy spodoba mi się bardziej niż "Król bez skrupułów". Pozycja, którą dzisiaj recenzuję pod pewnymi względami jest dosyć ciekawa, ale pod pewnymi - to są motywy, które są bardzo częste w książkach i wiele z tej fabuły można było przewidzieć, zanim się to wydarzyło.
Keira to kobieta, która kieruje rodzinnym biznesem - zajmując się wytwarzaniem i sprzedawaniem whiskey. Bohaterka ta otrzymała tę firmę od swojego ojca. W skrócie mówiąc: jest czwartym pokoleniem, który zajmuje się zarządzaniem tą destylarnią. Chociaż Keira wie, że ma długi - ma plan, jak z nich wyjść. Przynajmniej do czasu, kiedy w jej życiu pojawia się człowiek, który twierdzi, że jej mąż, który niedawno zmarł w nieszczęśliwym wypadku, zadłużył rodzinną firmę na pół miliona złotych. Keira nie ma pojęcia, jak wytrzasnąć te pieniądze - ale wie, że człowiek, u którego zapożyczył się jej zmarły ukochany, rządzi miastem w bardzo brutalny sposób i jak ktoś zalezie mu za skórę, to może pożegnać się ze swoim życiem... albo z życiem swoich bliskich.
Lachlan znany jest ze swojej bezwzględności i z tego, że zawsze dostaje to, czego chce. W przypadku, kiedy spotyka Keirę - wie, że chce ją, zamiast tych pieniędzy: i doskonale zdaje sobie sprawę, że jest w stanie wejść z nią w układ, dzięki któremu ona mu się odda, tylko po to, żeby zniwelować dług i ochronić rodzinny biznes przed bankructwem. Lachlan wierzy, że przy tej rudowłosej piękności nie będzie się nudził - że ona będzie dla niego w jakiś sposób wyzwaniem. Bardzo szybko się przekonuje, że miał co do tego dużo racji...
Jak widzicie, ta fabuła nie zapowiada niczego spektakularnego. Właściwie bardziej podobało mi się to, jak ta powieść była napisana, niż to, co się w niej kryło, bo podobnych książek czytałam już wiele. Jedne kończyły się dobrze, inne źle - ale po prostu masa różnych wariancji na temat takiego układu jest mi znajoma.
Wyżej wspomniałam, że sposób napisania jest tu najlepszym aspektem i tak właśnie jest. Zdecydowanie warto zapoznać się z "Królem bez skrupułów" chociażby po to, żeby zobaczyć, jak autorka prowadzi narrację, jak przedstawia emocje i jak łączy różne sytuacje i wątki. Za to wszystko zdecydowanie należą jej się gratulacje. Może nie wymyśliła w swojej fabule za bardzo niczego odkrywczego, ale napisała książkę w taki sposób, że każdy chciałby ją pożreć wzrokiem. Zresztą - ja tę recenzję piszę bardziej ze swojej perspektywy nałogowego książkoholika... bo jak ktoś nie czytał za dużo powieści w takich klimatach, to "Królem bez skrupułów" może się mile zaskoczyć! Dajcie tej pozycji szansę, zanim z góry ją skreślicie!
Przyznam szczerze, że ta okładka średnio mi się podoba - z jednej strony ma fajne napisy i idealnie dobrane kroje czcionek, a z drugiej przedstawia fragment ciała faceta. Okładek z nagimi brzuchami mężczyzn jest cała masa i wydaje mi się, że powoli zaczynają one wychodzić z mody. Mało wydawnictw już je stosuje - odchodząc do czegoś subtelniejszego i ciekawszego. Półnagie ciała już nie przyprawiają czytelniczek o szybsze bicie serca - raczej o kolejne znudzone westchnienie. W "Królu bez skrupułów" co prawda jeszcze nie jest najgorzej z tą oprawą graficzną (a dokładniej ze zdjęciem), ale mogłoby być znacznie lepiej.
Podsumowując, całkiem dobrze mi się czytało tę książkę, chociaż nic odkrywczego to nie było. Polecam - mimo wszystko. Myślę, że jak szukacie czegoś ciekawego, co wciąga, a jednocześnie jest napisane w fenomenalny sposób, to ta pozycja bardzo się Wam spodoba. Jak mówiłam wcześniej - jeśli nie czytałabym wcześniej tylu książek z podobną fabułą, to ta powieść zgarnęłaby u mnie pewnie jedną z najwyższych not. Niestety, jestem już za bardzo zaprawiona w boju i za dużo książek mam za sobą. Czy to źle? Myślę, że nie. Po prostu następnym razem poszukam czegoś, co bardziej mnie zaskoczy!
Bardzo chciałabym przeczytać, ale nie da się przeczytać wszystkich książek świata... ba, nie dam rady przeczytać wszystkich książek wydawanych na rynku polskim ( a co dopiero światowy). I to jest ten powód , który stawia kropkę nad sławnym "i" bądź na końcu zdania. Za drogowskazy do owej kropki robiła dość banalna fabuła ( nic odkrywczego, nic zaskakującego) oraz oklepana okładka.
OdpowiedzUsuńDzięki Waszej recenzji obiecuję mieć tą autorkę na uwadze. Wspominany przez Was styl, język, oddanie emocji, itd. to wszystko brzmi jak najlepsza rekomendacja dla pisarki.
Zdradzę w tajemnicy, że może gdyby nie moje stosy wstydu, to sięgnęłabym po tą książkę.
Ja nie czytam za dużo takich książek, bo zawsze się boję, że romans będzie nudny i płytki, a sceny erotyczne przysłonią całość. Jednak ostatnio postanowiłam, że muszę coś poczytać z tego gatunku, zeby wyrobić sobie opinię - w końcu każdy temat można przedstawić ciekawie lub słabo, w zależności od talentu autora. Skoro komuś, kto nie czytał dużo tego typu powieści, ta historia może się bardzo spodobać, to będę ją miała na uwadze. Może nie przeczytam jej w najbliższym czasie, ale jeśli kiedyś rzuci mi się w oczy w bibliotece, to spróbuję ją przeczytać i zdecydować, czy taki typ literatury jest dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJuż mniej wydawnictw serwuje półnagie zdjęcia na okładce? Wreszcie! Czasami trudno było się wytłuaczyć w autobusie lub innym miejscu publicznym, że nie czytam porna... Nawet w gruncie rzeczy niewinne publikacje potrafiły mieć szczególnie brudne myśli na wierzchu. Mnie się podobają te z dawnych czasów, gdy okładka była jednokolorowa i zawierała tylko tytuł oraz opis autora. Ale co zrobić, skoro okładka jest już w pewnym sensie reklamą.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie musisz aż tak zawzięcie bronić tej książki. Jeśli jest rzeczywiście niezła, to nawet zawierając dobrze znaną wszystkim fabułę, sama będzie się bronić tym, co nowego wniosła sama autorka. Warto zauważyć, że gdy dwie osoby opowiadają tę samą opowieść, to i tak zawsze jest inna. Wystarczy spojrzeć na filmy. Podobny scenariusz jak w tej książce występuje chyba w połowie filmów akcji, a jakoś widzowie nie narzekają i chętnie przychodzą na seanse.
Jeśli chodzi o mnie, to nie wiem, czy sięgnę po tę książkę. Ale to z prywatnych względów: ostatnio przeczytałam tyle romansów, jakbym specjalnie przygotowywała się na różową magię nadchodzących Walentynek. Tak że już mam dość. Ale będę miała tę autorkę na uwadzę. Kto wie, może też zahaczy o inny gatunek?
I na koniec takie czysto retoryczne pytanie: czy bohaterkami podobnych pozycji zawsze muszą być ognistorude? Takie liczne kopie Angeliki? Niedługo się chyba przefarbuję!
Czytałam mieszane opinię o tek książce, ale twoja skusiła mnie do czytania :)
OdpowiedzUsuń~Pola
www.czytamytu.blogspot.com Zapraszam!
Ja powiem szczerze że bardzo czekam na tą pozycję, BARDZO BARDZO :) chciałam po nią sięgnąć jak tylko pojawiła się w zapowiedziach (ps. dzięki wam i konkursowi na fb będę miała szansę za co wam bardzo dziękuje :* :* :*) ja wiem też że takich ksiażek jest wiele ale jak jest dobrze napisana coś czuję że będę się przy niej dobrze bawiła :) i ja też nie lubię gołych klat na okładkach one jakoś mnie nie kupują wolę te bardziej subtelne...
OdpowiedzUsuńKsiążki gdzie na okładkach są 'gołe klaty' już jest passe, rynek wydawniczy z podobnymi historiami został zalany podobnymi obwolutami, za dużo tego, mam wrażenie, że wydawnictwa poszły na łatwiznę w przyciąganiu czytelniczek. "Król bez skrupułów" wydaje się historią gdzie iskry będą się sypać między głównymi bohaterami i będzie bardzo niegrzecznie. Ostatnio romanse są dla mnie 'powszechne jak chleb' jeśli schemat się powtarza i tak ja z chęcią sięgnę po książkę Meghan March prędzej czy później ją przeczytam i się przekonam na własnej skórze jak ta książka została napisana.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam mnóstwo romansów erotyków , jest taki podobny schemat w nich wszystkich- zły chłopak + dobra dziewczyna / lub na odwrót/, a jednak jak się coś pojawia nowego - przepadam z kretesem i nocka z głowy.Czekam zatem na premierę .
OdpowiedzUsuńZgadzam się co do okładki. Nagie klaty już nudzą i nie ukrywam, że tak jak na początku czaiłam się na nie jak kot, tak teraz mnie momentami odpychają. I właśnie z tą pozycją tak było jak ujrzałam ją w zapowiedziach. Niby opis pasuje do tego co lubię i po co często sięgam, ale z drugiej strony w ogóle nie miałam ochoty na tę pozycję. Zganiam to więc na okładkę :D C do samej książki, myślę że moja opinia byłaby podobna, właśnie z tego samego powodu - mam na koncie zbyt dużo książek z tym motywem i nie wiem, czy po przeczytaniu jej od razu o niej nie zapomnę w gąszczu tych wszystkich tytułów. Tytuł awaryjnie mam zapisany, ale szczerze mówiąc, to jakoś nagminnie nie będę poszukiwać tej pozycji. Jak wpadnie w ręce to super, przeczytam, ale jak nie to rozpaczać też nie będę i pewnie szybko zapomnę, że istnieje, dopóki się na nią nie natknę. Może bardziej zaciekawią mnie inne książki autorki - jeśli się pojawią :)
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzję. Nie będę szukać tej książki, chyba jednak nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńZawsze boję się takich odważnych książek, odważnych okładek. Rzadko sięgam po takie pozycje, mam wrażenie, że język w nich jest zbyt prosty, a teksty zbyt oklepane. Teraz jednak sobie pomyślałam, że może oprócz Grey-a, którego zdarzyło mi się kiedyś przeczytać, może mogłabym spróbować? Wszak ostatnio czytam same klasyki, biografie itp. Może przydałaby mi się jakaś mała odskocznia i reset :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam po cichu czytać erotyki, nie przeszkadzają mi powielające się w nich schematy. A ta podobno jest całkiem fajnie napisana. Jedyny minus to ta okładka! Czy naprawdę nie ma mniej sugestywnych opraw? Jak ktoś mieszka w domu wielopokoleniowym gdzie dziadkom i rodzicom może nie podobać się czytanie takiej literatury ma takie książki czytać? Lubię książki w wersji papierowej, zapach papieru itd., ebook to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuń