Autor: Andrew Rea
Tytuł: Filmowe Menu: Przewodnik kulinarny dla miłośników kina
Wydawnictwo: Laurum
Data wydania: 2018
Liczba stron: 128
Ocena: 8/10
Opis:
OGLĄDAJ. DELEKTUJ SIĘ.
Pamiętacie orgazmiczną kanapkę z filmu Kiedy Harry poznał
Sally? A gigantyczne timpano z Wielkiego otwarcia, słodkości z Czekolady czy
boeuf bourguignon z Julie i Julia? Wiele z naszych ulubionych filmów pozostawia
wspomnienie kultowych scen kulinarnych. Prezentowana kolekcja ponad
czterdziestu przepisów to subiektywny wybór najwspanialszych ról filmowych,
jakie zagrało jedzenie.
Andrew Rea, twórca niezwykle popularnego kanału na YouTube
Binging with Babish, podjął się trudnego zadania wyselekcjonowania i opracowania
filmowych receptur, dzięki czemu powstał ten filmowo-kulinarny przewodnik.
Niech was zainspiruje do przygotowania niezwykłych dań, nie tylko pysznych, ale
również czasami bardziej porywających niż filmowa fikcja.
Książka będzie nie lada gratką dla każdego, komu zapadły w
pamięć hamburgery z Pulp Fiction, ślimaki z Pretty Woman, strudel z Bękartów
wojny czy szparagi z American Beauty.
Recenzja:
Jak pewnie zdążyliście zauważyć, ostatnio pochłaniam wszystko co tyczy się kuchni i gotowania. Jednak do tej pory królowały u mnie raczej książki skupiające się wokół zdrowego odżywiania. Natomiast dzisiaj, proponuję Wam książkę z kultowymi przepisami, ale nie byle jakimi, bo kultowymi daniami z kultowych filmów. No dobra, to skoro już się tak kultowo zrobiło, to chyba pora przejść do rzeczy.
Jedzenie w filmach odgrywa często dosyć znaczącą rolę. Piwo kremowe z Harrego Pottera czy kanapka z filmu Kiedy Jarry poznał Sally, są czymś, co już zawsze będzie utożsamiane z tymi konkretnymi produkcjami. Nawet niektóre fabuły bardzo mocno wiążą się z gotowaniem, jak choćby Julie i Julia. Andrew Rea postanowił opracować i zebrać najbardziej znane przepisy w jednym miejscu.
Książka posiada bardzo ładne zdjęcia gotowych potraw, które umieszczone są na czarnych rolkach filmowych. Taka prosta ramka, a genialnie odzwierciedla klimat tej książki. Ja bardzo doceniam dobre zdjęcia gotowych potraw i wiem, że to nie jest najważniejsze, ale ja już zaczynam jeść wzrokiem, więc dobre zdjęcia dają większe szanse, że się zainteresuję daną książką. Filmowe Menu jak najbardziej spełnia moje oczekiwania pod tym względem.
W książce oprócz przepisów z filmów, znajdują się także krótkie opisy tych właśnie filmów i czasem też cytaty. Jeśli jesteście miłośnikami kina, to fajnym pomysłem może być połączenie dania z przepisu razem z seansem filmowym. Ja jak przekartkowałam pierwszy raz tę pozycję, to od razu w głowie pojawił mi się pomysł maratonu Harrego Pottera razem z piwem kremowym. Ale że aktualnie nie bardzo mogę, to będę musiała swoje plany odłożyć na później.
Przepisy są zróżnicowane pod względem trudności, ale raczej z przewagą tych prostszych. Jeśli jednak chodzi o składniki, to tutaj też występują różne opcje i czasami faktycznie możemy nie mieć jakiegoś ciężej dostępnego produktu, ale w dzisiejszych czasach, wszystko można zamówić online, także nie jest to jakiś wielki problem.
To, co odrobinę mi przeszkadza to, to że nie ma tutaj podziału na jakieś kategorie czy rozdziały. Chociażby prosty podział na dania słodkie i wytrawne by starczył, bo zanim pozna się książkę, to jednak trochę trzeba poszukać, jeśli się nie zaznaczyło szukanego przepisu. Natomiast nie ma tu tych przepisów na tyle dużo, aby była to jakaś większa tragedia.
No i nadszedł czas, abym oddała się mojemu ulubionemu aspektowi technicznemu książek kulinarnych, czyli temu, czy książka ta leży i podczas gotowania się nie zamyka. No i w końcu trafiłam na pozycję, która jak się ją dobrze "dogniecie", nie zamyka się, a ja nie muszę jej co chwila otwierać. Miód na moje serce.
Czy polecam tę pozycję? Jak najbardziej! Ja sama nie mogłam przejść obok takiej pozycji obojętnie. Na pewno przygotuję z niej nie jedno danie i później się pochwalę co mi wyszło. Póki co, koniecznie zainteresujcie się tą książką.
Jedzenie w filmach odgrywa często dosyć znaczącą rolę. Piwo kremowe z Harrego Pottera czy kanapka z filmu Kiedy Jarry poznał Sally, są czymś, co już zawsze będzie utożsamiane z tymi konkretnymi produkcjami. Nawet niektóre fabuły bardzo mocno wiążą się z gotowaniem, jak choćby Julie i Julia. Andrew Rea postanowił opracować i zebrać najbardziej znane przepisy w jednym miejscu.
Książka posiada bardzo ładne zdjęcia gotowych potraw, które umieszczone są na czarnych rolkach filmowych. Taka prosta ramka, a genialnie odzwierciedla klimat tej książki. Ja bardzo doceniam dobre zdjęcia gotowych potraw i wiem, że to nie jest najważniejsze, ale ja już zaczynam jeść wzrokiem, więc dobre zdjęcia dają większe szanse, że się zainteresuję daną książką. Filmowe Menu jak najbardziej spełnia moje oczekiwania pod tym względem.
W książce oprócz przepisów z filmów, znajdują się także krótkie opisy tych właśnie filmów i czasem też cytaty. Jeśli jesteście miłośnikami kina, to fajnym pomysłem może być połączenie dania z przepisu razem z seansem filmowym. Ja jak przekartkowałam pierwszy raz tę pozycję, to od razu w głowie pojawił mi się pomysł maratonu Harrego Pottera razem z piwem kremowym. Ale że aktualnie nie bardzo mogę, to będę musiała swoje plany odłożyć na później.
Przepisy są zróżnicowane pod względem trudności, ale raczej z przewagą tych prostszych. Jeśli jednak chodzi o składniki, to tutaj też występują różne opcje i czasami faktycznie możemy nie mieć jakiegoś ciężej dostępnego produktu, ale w dzisiejszych czasach, wszystko można zamówić online, także nie jest to jakiś wielki problem.
To, co odrobinę mi przeszkadza to, to że nie ma tutaj podziału na jakieś kategorie czy rozdziały. Chociażby prosty podział na dania słodkie i wytrawne by starczył, bo zanim pozna się książkę, to jednak trochę trzeba poszukać, jeśli się nie zaznaczyło szukanego przepisu. Natomiast nie ma tu tych przepisów na tyle dużo, aby była to jakaś większa tragedia.
No i nadszedł czas, abym oddała się mojemu ulubionemu aspektowi technicznemu książek kulinarnych, czyli temu, czy książka ta leży i podczas gotowania się nie zamyka. No i w końcu trafiłam na pozycję, która jak się ją dobrze "dogniecie", nie zamyka się, a ja nie muszę jej co chwila otwierać. Miód na moje serce.
Czy polecam tę pozycję? Jak najbardziej! Ja sama nie mogłam przejść obok takiej pozycji obojętnie. Na pewno przygotuję z niej nie jedno danie i później się pochwalę co mi wyszło. Póki co, koniecznie zainteresujcie się tą książką.
Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Pierwsze skojarzenie jakie nasunęło mi się na myśl ( patrząc na okładkę) było, że jest to książka o przekąskach do kina na seans filmowy. Dlaczego? Nie wiem. Może to tytuł, a może klaps? Uczepiłam się tej myśli tak bardzo, że te pyszne pankejki wydawała mi się być hamburgerem ( hi,hi,hi- co ślepe nie zobaczy, to do wymyśla... wiem, wiem, to było ze słuchem). Cała szczęście, że to nie o takie przepisy chodziło.
OdpowiedzUsuńSama jestem ogromnie ciekawa piwa kremowego z Harry Pottera i dla samego tego właśnie przepisu zaopatrzę się w tą książkę ( inne pewnie także będą zachęcające). Podoba mi się pomysł połączenia kulinarnych przepisów z informacjami o filmach, cytatami itp. Mieszanka ta może nie tylko zachęcić do spróbowania potrawa, ale i do oglądnięcia filmu ( a pomysł ze seansem filmowo-kulinarnym - BOMBA!)
Kiedy wspominasz o otwieraniu i zamykaniu książki z przepisami, to moja wyobraźnia przywołuje obraz jednego z bohaterów Disney'a piekącego ciasto. Każdy składnik, dodany przez niego do ciasta, był z innego przepisu, bo kartki w książce kucharskiej same się przewracały.
Jedyny minus to taki, że nie lubię zamawiać artykułów spożywczych przez internet.
Natomiast w recenzji brakuje mi chociaż jednego zdjęcia ujawniającego przykładową fotografię z książki. Patrząc na zdjęcie gotowej potrawy, czasami cieknie mi ślinka.
Serio coś takiego powstaje?
OdpowiedzUsuńChociaż to nawet niezły pomysł na książkę kulinarną. A potem na małe przyjęcie, na których naleśniki zostaną pociągnięte do roli prawdziwych gwiazd danego filmu (albo ten maraton filmowy, też dobre). W sumie to punkt wyjściowy do wielu tematycznych imprez... Chociaż mam zastrzeżenie.
Bo nie oszukujmy się, to zwykłe przepisy, czerpiące sławę ze słynnych filmów i na nich bazujące, by czytelnik o zapędach kulinarnych się połasił i kupił. Co takiego innego może znaleźć się w naleśniku? Niech mnie zaskoczą. Ślimaków i tak nie zjem ani nie przygotuję, nawet takich kultowych. Zaskoczyło mnie tylko to potterowskie piwo kremowe - jeśli takich podobnych inności jest w tej książce więcej, to proszę wykreślić moje ostatnie zdanie. Na razie pozostałe propozycje mnie nie zachwyciły.
Dobrze, ponarzekałam, to teraz plusy - jak nadmieniłam wyżej, na pewno pomysł. W ogóle nie wiedziałam, że ktoś się zajmuje obrazem jedzenia w filmach, o co jestem teraz zazdrosna, bo to niezły materiał. Czy w jakimś filmie w ogóle nie wystąpiło jedzenie? Bohaterowie też muszą jeść, nawet suchary, chociaż... w "Cast Away" to chyba się robaki pojawiały w menu, muszę to przejrzeć :P w książce nie ma żadnego przepisu z tego filmu? Chyba mamy już pomysł na następny tom - "Kultowe Przepisy Ekstremalne".
Przepraszam, trochę zaczęłam się nabijać... Nie miałam nic złego na myśli. Ogólnie nie mam nic do tej publikacji prócz mojej jednej "wątpliwości", o której wspomniałam. Może jest to jakiś sposób, żeby zagonić nas do kuchni i pomóc w kreatywnych odmianach naszych potraw. Mnie jednak nie zachęciła, głównie dlatego, że żadna ze mnie kucharka, ponadto tylko jednen przepis chciałabym wykorzystać, to na kremowe piwo (pochwalę się - umiem robić naleśniki!), więc nie mam na co kupować całej książki. Ale dla tych, lubujących się w gotowaniu (jak nasza recenzentka oraz większość wypowiadających się tu osób), będzie to nie mała gratka.
Całkiem inna książka kucharska...Podoba mi się. I, że nie trzeba jej przygniatać po otwarciu, też ważne. Muszę do niej dotrzeć i obejrzeć. Może się skuszę.
OdpowiedzUsuńNie jestem ani fanką gotowania, ani filmomaniaczką, ale na myśl o tym, że mogłabym spróbować znanego z filmów jedzenia, ślinka mi cieknie! Fajna propozycja dla tych, którzy naprawdę lubią gotować i szukają nowych wyzwań kulinarnych :)
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie ta książka. Fajnie byłoby zrobić sobie jakieś danie i obejrzeć film, z którego to danie pochodzi. Może właśnie od maratonu Harry'ego bym zaczęła? Już od dłuższego czasu planuję zrobić sobie taki magiczny maraton, więc piwo kremowe idealnie by się do nadawało.
OdpowiedzUsuńJejku ... taka kulinarno - filmowa gratka jest właśnie dla mnie :) kocham filmy a taka książka będzie super :) i to prawda zazwyczaj jemy najpierw wzrokiem wiec jeśli tak jak piszesz zdjęcia są piękne i jeszcze dodatki nawiązań do filmów ;) kupię ją na pewno ...ps. fajnie że się nie zamyka też tego nie lubię, ostatnio jedna książka kulinarna tak mnie tym zdenerwowała że aż zrobiłam zdjęcia telefonem i tak robiłam ciasto ;)
OdpowiedzUsuńFilmy i jedzenie czyż to nie wspaniałe połączenie, ekstra pomysł żeby stworzyć książkę kucharską z przepisami które pochodzą z filmów. Chętnie bym spróbowała danie z które pochodzi z filmu może Ratatouille albo jakiś deser z czekoladą :). Do tego możemy znaleźć cytaty z filmów które dane danie pochodzi oraz też możemy poprzez oczy na jeść się do syta. Do tego książka się nie zamyka naroście. Trzeba pomyśleć nad zakupem.
OdpowiedzUsuńPomysł na książkę ciekawy! Pomimo tego, że nie sięgam po książki kucharskie, gotuję z "głowy" według własnego natchnienia to chciałabym taką ale z przepisami z seriali. Na przykład w serialu "Magia kłamstwa" często była mowa o grzankach z fasolką ale ani razu tego nie pokazali, więc po dziś dzień się głowię co to za grzanki? :) czy to zwykła fasolka ala po bretońsku podawana z grzankami, czy po prostu grzanki z masłem a na to fasolka? czy może jakaś pasta z fasolki? Ciekawe!
OdpowiedzUsuń