Autor: Marie Brennan
Tytuł: Podróż Bazyliszka
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 26 listopada 2018
Liczba stron: 368
Ocena: 8,5/10
Opis:
Sześć lat po ryzykownej wyprawie do Erigi Izabela wyrusza na jak dotąd najbardziej ambitną ekspedycję: podróż dookoła świata, aby badać wszystkie odmiany smoków we wszystkich miejscach, gdzie te gady występują. Od pierzastych węży wygrzewających się na ruinach upadłej cywilizacji po potężne węże morskie w tropikach, stworzenia te są źródłem nieustannej fascynacji i śmiertelnego niebezpieczeństwa.
Oczywiście badania naukowe są głównym celem wyprawy, ale życie Izabeli rzadko bywa takie proste. Nieustraszona podróżniczka musi stawić czoło sztormom, chorobom i intrygom na najwyższych szczeblach władzy. Wbrew sobie musi wziąć też udział w działaniach wojennych na skalę międzynarodową, a przy tej okazji dokonuje rewolucyjnego odkrycia, które rzuci całkiem nowe światło na starożytną historię smoków.
Recenzja:
O podróżach, smokach i niesamowicie odważnej kobiecie – tak w skrócie opisałabym cykl Pamiętnik Lady Trent. Marie Brennan stworzyła coś niezwykłego, bowiem fantastyka w jej powieściach jest całkowicie naturalna, a motywy archeologiczne, etnograficzne i antropologiczne po prostu fenomenalne. To zupełnie nowy gatunek – ot, fantastyka podróżnicza, która porywa do niebywałego świata, w którym chciałoby się przeżyć przygodę i wraz z główną bohaterką, Izabelą, podjąć się badania smoków…
Podróż Bazyliszka to już trzeci tom serii. Akcja rozgrywa się kilka lat po wydarzeniach Zwrotnika Węży i jest kontynuacją prowadzonych badań przez Izabelę. Niemniej, książka ta jest zupełnie inna od poprzednich części pod wieloma względami i – przede wszystkim – znacznie lepsza. O ile wcześniejsze tomy mi się podobały, tak ten całkowicie skradł moje serce. Przede wszystkim w końcu NAPRAWDĘ skupia się na smokach. Jest tutaj ich znacznie więcej, podobnie jak innych smokopodobnych stworzeń, a badania o nich znacznie bardziej interesująca – nauka tym razem dotyczy wpływu smoków na świat Izabeli. Cudowne w tym cyklu jest to, że istoty te zdają się całkowicie… naturalne. Kreacja smoków jest po prostu nieziemska – autorka opisuje wiele rozmaitych gatunków (węże morskie, ogniste jaszczurki itp.), które występują zależnie od terytorium, są częścią rozmaitych ekosystemów, ewoluują – to po prostu jest bajeczne! Podobnie sytuacja z samą podróżą – jest ona inna, bowiem to Izabela nią kieruje. Bohaterka staje przed mnóstwem trudnych decyzji, bowiem to najdłuższa (2-letnia) i najbardziej ambitna z dotychczasowych wypraw, a wyzwań tu nie brakuje. Nie zabrakło tutaj również obecności jej syna…
Fabuła Podróży Bazyliszka jest zdecydowanie bardziej rozbudowana i – tym samym – bardziej wciągająca niż poprzednie tomy. Czytając miałam najprawdziwsze dreszcze! Świat Izabeli nabrał tutaj głębi, kolorów. Jej spotkania z tubylczymi ludnościami, które w poprzednich częściach pochłaniały zbyt wiele stron, tutaj są doskonale wyważone i opisane. Czytelnik wręcz zanurza się w ich kulturze i stale rozszerzającym się uniwersum, zwyczaje miejscowych ludność ciekawią, a nie nudzą. Odwiedzamy soczyste dżungle i wulkaniczne wyspy, odkrywamy nowe tereny oraz… nową stronę Izabeli, dzięki czemu zżywamy się z nią jeszcze bardziej. Jej decyzje zaskakują i – choć nie zawsze były dla mnie zrozumiałe, tak pasowały do jej osoby – autorka konsekwentnie ją rozwija. Izabela rozkwita na tych stronach, podejmuje się większych wyzwań (jak choćby prowadzenie wyprawy), nie krępuje się już tworzyć własnych hipotez oraz… potrafi przyznać się do błędów. Tutaj pojawia się postać jej syna, Jake’a, który również zdaje się być tutaj jednym z głównych bohaterów. Poznajemy jego nadzieje i marzenia, obserwujemy relację z matką i zachodzące w niej zmiany – te fragmenty budzą w czytelniku pełną gamę emocji. Pojawiają się również nowe postacie, m.in. ekscentryczny kapitan tytułowego Bazyliszka.
Podróż Bazyliszka to doskonała kontynuacja, dzięki której pokochałam zarówno tę serię, jak i główną bohaterkę jeszcze bardziej. Izabela jest postacią niezwykle realną, kobietą z krwi i kości, humorystyczną, inteligentną i odrobinę dramatyczną – czuję z nią niemożliwą do zerwania więź. Cykl ten jest idealny nie tylko dla osób lubiących lekką fantastykę i smoki, ale także dla miłośników powieści podróżniczych i przygodowych. Książki zawierają również cudowne, klimatyczne ilustracje. Polecam z całego serca!
Książki z gatunku fantastyki podróżnicze są mi całkowicie obce. Dotąd stroniłam od wątków fantastycznych. Moja wiedza na temat smoków również jest bardzo uboga. Dlatego z chęcią poznam nieznane gatunki, Izabelę i jej syna Jake'a. Jestem ciekawa jak przebiegały spotkania z tubylczymi ludnościami. Wzmianka klimatycznych ilustracjach całkowicie mnie przekonała. Biorę ją!
OdpowiedzUsuńSmoki należą do moich ulubionych magicznych, fantastycznych stworzeń. W Podróży Bazyliszka będę miała okazję przyjrzeć się im bliżej, poznać je w ich środowiskach naturalnych, a także ich rolę w fantastycznych ekosystemach. Jeśli do tego dołożyć kulturę i zwyczaje tubylczych ludów etnograficznych ( oczywiście fantastycznych), to zaczynam się czuć jak mała dziewczynka z zaciekawieniem oglądająca Pieprz i Wanilię. To jest książka, którą "nie odpuszczę". Podróż i przygody w świecie fantastyki, tego nie sposób nie kochać. A i ilustracje są bardzo obiecujące.
OdpowiedzUsuńCzekam na tę powieść, za kilka dni się do niej dorwę! Zakochałam się w stylu autorki. Jest tak cudownie naukowy i momentami zgryźliwy. Żałowałam, że w dwóch poprzednich częściach o smokach było mało, ale z tego co piszesz to wreszcie się to zmieniło. Nie mogę się doczekać, aż znów będę towarzyszyć Lady Trent w jej przygodach. Zapowiada się smakowita podróż :).
OdpowiedzUsuńLubię książki, które tworzą serie, ponieważ dzięki nim możemy lepiej poznać bohaterów i wczuć się w ich role. To pozwala nam w pewien sposób zżyć się z nimi. Autor, stwarzając kilka części jednego dzieła, zabiera nas tym samym w kolejne przygody, które czekają wykreowane przez niego postacie. Dodając do nich sporą nutkę fantastyki porywa nas w marzenia z dzieciństwa, gdzie nasza wyobraźnia nie miała końca. To wspaniałe, że takie książki powstają i na nowo pozwalają nam się przenieść w ten cudowny świat magii, czarów i wymyślonych stworzeń.
OdpowiedzUsuńCzytając Pani recenzję przypomniały mi się czasy dzieciństwa i to te gdy byłam naprawdę malutka i niewiele z tego pamiętam, ale własne te smoki kojarzą mi się z tamtymi czasami. Może dlatego, że to był okres czytania bajeczek? Być może dlatego, że moi bracia uwielbiali smoki a ja jako ich młodsza siostrzyczka uczyłam się od nich i ich naśladowałam.
OdpowiedzUsuńOdkąd zaczęła się moja fascynacja romansami nie miałam styczności z książkami typu „Podroz Bazyliszka". Może to byłaby dobra pozycja na to by na chwilę zatracić się w takim bajkowym świecie.
Książki z tej serii wydają się być pełne stworzeń mitycznych, które nas fascynuję, przerażają. Chętnie zagłębie się i poznam fantastykę podróżniczą, chociaż jak przeczytałam opis "Podróży Bazyliszka" skojarzył mi się Indiana Jones, może Izabela też będzie miała interesujące przygody. Marie Brennan nazwisko do zapamiętania a do tego ilustracje dzięki którym możemy zobaczyć różne gatunki smoków.
OdpowiedzUsuńNooo... I wreszcie przestanę być taka stronnicza i aż napiszę, że się zaciekawiłam :D wracam do fantastyki!
OdpowiedzUsuń