Autor: L.A. Fiore
Tytuł: Bestia. Przebudzenie
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 2018
Ilość stron: 360
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU
Opis:
Nazywają go potworem.
Zimne jak lód bladoniebieskie oczy prześwietlają cię na wylot.
Zimne jak lód bladoniebieskie oczy prześwietlają cię na wylot.
Jest bezwzględny.
Jest okaleczony.
Jest niebezpieczny.
Żyje w zamku godnym baśni, ale nie jest księciem.
Jest bestią.
Jest brutalem.
Jest zabójcą.
Przeznaczenie sprawi, że nasze światy zderzą się ze sobą.
Nazywają go potworem, ale jest moim ocaleniem.
Jest zabójcą.
Los sprawił, że nasze światy się zderzyły.
Los sprawił, że nasze światy się zderzyły.
Nazywają go potworem, ale jest on moim zbawieniem.
Recenzja:
Mam trochę mieszane uczucia co do tej książki - bo właściwie nie wiem, jak dobrze ją zrecenzować. Na pewno zapada ona w pamięć i jest dosyć nieszablonowa, tylko jej opis całkowicie nie odzwierciedla tego, co znajduje się w środku! Uważam, że to straszny błąd, bo przez to nie wiadomo, o czym jest dana historia i mamy złe oczekiwania co do treści! Jeśli chcecie kupić więc tę powieść po opisie - to nie róbcie tego. Lepiej dokładnie przeczytajcie recenzję, którą tu macie i wyróbcie sobie zdanie na temat tej pozycji. Co więcej - okładka i tytuł są nawet bardziej wiarygodne niż ten opis, a to już jest dziwne: zazwyczaj to okładka nie jest odpowiednia do treści!
Przejdźmy jednak do konkretów dotyczących "Bestii. Przebudzenia", z racji tego, że na pewno jesteście bardzo ciekawi, co kryje się w środku i czy warto przeczytać. W tym momencie napiszę już może, że ta powieść jest pod moim patronatem medialnym, czyli ma moje logo na okładce: a to już powinno Was naprowadzić, czy warto tę książkę przeczytać, czy nie. Niemniej jednak po raz kolejny ostrzegam, że środek tej powieści kryje w sobie coś innego, niż sugeruje opis!
Głównym bohaterem też książki jest Brochan, którego matka zmarła przy porodzie. Jego ojciec nienawidził go za to i nazywał bestią. Ba, jego ojciec był przekonany, że gdyby nie to, że jego żona zdecydowała się na dziecko, to na pewno żyłaby jeszcze bardzo długo i była szczęśliwa. Brochan był więc niekochanym dzieckiem, któremu serce okazywała tylko służba, chroniąc go przez złością jego ojca. Trzeba wiedzieć, że ojciec Brochana nie był wcale łaskawy i jawnie okazywał to, jak wielką pogardę żywi wobec swojego syna - chociaż nie traktował nawet naszego głównego bohatera jak człowieka.
Lizzie - główna bohaterka - także nie miała łatwego życia. Jej matka zaszła z nią w ciążę tylko po to, żeby złapać faceta na dziecko. Szybko jednak okazało się, że dziewczynka stanowi duży problem dla egoistycznej i chciwej matki, więc wysłała ją ona do szkoły z internatem, która umiejscowiona była gdzieś w pobliżu klasztoru. Dziewczynka poznała tam, co to znaczy ból i surowa dyscyplina. W chwilach rozpaczy towarzyszyło jej jednak rysowanie, w którym Lizzie znalazła swoje wytchnienie od cierpienia.
Pewnego dnia losy tej dwójki się krzyżują: Lizzie jedzie do Szkocji, aby obejrzeć domek, który w spadku zostawiła jej ciotka, której nawet nie znała, a Brochan mieszka w miasteczku, do którego trafia dziewczyna. Pomimo tego że okoliczni mają o Brochanie jak najgorsze zdanie, właściwie już na samym początku podróży Lizzie, bardzo jej on pomaga: z samochodem, w chorobie, a nawet oferuje jej pokój w jego zamku. Już od samego początku widać, że Lizzie intryguje Brochana - dosłownie tak samo, jak on intryguje ją. Co więcej - Lizzie nie boi się go, chociaż ludzie z okolicy bardzo ją przed nim przestrzegali, tylko okazuje mu, że on dla niej wyjątkowy...
Początek - czyli kilka pierwszych rozdziałów - to właściwie historia z przeszłości Brochana i Lizzie, która to pokazuje, że dzieciństwo tej dwójki szczęśliwe nie jest. Później następuje właściwe zawiązanie akcji, a od połowy powieści dopiero zaczyna robić się bardziej ciekawie. Jak mówię - nie dostrzegam tu za bardzo niczego, co było w opisie, ale niemniej jednak wydarzeń jest sporo, a czyta się o nich całkiem przyjemnie.
L.A. Fiore stworzyła historię, która nie jest jakaś spektakularna - ot, mogłaby się przydarzyć wielu osobom. Jej opisy są jednak całkiem dobre, dialogi są raczej autentyczne, a kreacja postaci wydaje się dosyć realistyczna. Jedyne, czego nie rozumiem, to fakt, że Lizzie nazywa swoją matkę w bardzo niecenzuralny sposób i opowiada ona o niej właściwie każdemu, kto tylko pojawia się w jej okolicy - nawet nieznajomym. Nie wiem, czy to jest takie typowe, nawet dla osób, które czują awersję do swoich rodziców... w końcu matka to jednak matka - jakakolwiek by nie było, dziecko zawsze w jakiś sposób ją kocha.
Sama okładka jest spolszczeniem zagranicznej i przyznam szczerze, że nawet mi się ona podoba. Fajny jest napis i cała ta kolorystyka. Naprawdę lepiej kupić tę powieść dla okładki niż dla opisu. Chociaż to trochę śmieszne, że i w opisie, i na okładce, Brochan wychodzi na takiego złego, strasznego łobuza - a naprawdę nie wynika tak z kart tej historii.
Podsumowując, wiem, że ta powieść znajdzie wielu swoich fanów. Każdy, kto lubi tego typu historie na pewno będzie czytał tę powieść i będzie czuł przy niej wiele emocji. Wydaje mi się, że nie będziecie żałować, jeśli się z nią zapoznacie, chociaż opinie w internecie są różne - albo się kocha "Bestię. Przebudzenie", albo się nienawidzi tej opowieści. Ja uważam jednak, że ta powieść powinna się podobać każdej kobiecie!
Przejdźmy jednak do konkretów dotyczących "Bestii. Przebudzenia", z racji tego, że na pewno jesteście bardzo ciekawi, co kryje się w środku i czy warto przeczytać. W tym momencie napiszę już może, że ta powieść jest pod moim patronatem medialnym, czyli ma moje logo na okładce: a to już powinno Was naprowadzić, czy warto tę książkę przeczytać, czy nie. Niemniej jednak po raz kolejny ostrzegam, że środek tej powieści kryje w sobie coś innego, niż sugeruje opis!
Głównym bohaterem też książki jest Brochan, którego matka zmarła przy porodzie. Jego ojciec nienawidził go za to i nazywał bestią. Ba, jego ojciec był przekonany, że gdyby nie to, że jego żona zdecydowała się na dziecko, to na pewno żyłaby jeszcze bardzo długo i była szczęśliwa. Brochan był więc niekochanym dzieckiem, któremu serce okazywała tylko służba, chroniąc go przez złością jego ojca. Trzeba wiedzieć, że ojciec Brochana nie był wcale łaskawy i jawnie okazywał to, jak wielką pogardę żywi wobec swojego syna - chociaż nie traktował nawet naszego głównego bohatera jak człowieka.
Lizzie - główna bohaterka - także nie miała łatwego życia. Jej matka zaszła z nią w ciążę tylko po to, żeby złapać faceta na dziecko. Szybko jednak okazało się, że dziewczynka stanowi duży problem dla egoistycznej i chciwej matki, więc wysłała ją ona do szkoły z internatem, która umiejscowiona była gdzieś w pobliżu klasztoru. Dziewczynka poznała tam, co to znaczy ból i surowa dyscyplina. W chwilach rozpaczy towarzyszyło jej jednak rysowanie, w którym Lizzie znalazła swoje wytchnienie od cierpienia.
Pewnego dnia losy tej dwójki się krzyżują: Lizzie jedzie do Szkocji, aby obejrzeć domek, który w spadku zostawiła jej ciotka, której nawet nie znała, a Brochan mieszka w miasteczku, do którego trafia dziewczyna. Pomimo tego że okoliczni mają o Brochanie jak najgorsze zdanie, właściwie już na samym początku podróży Lizzie, bardzo jej on pomaga: z samochodem, w chorobie, a nawet oferuje jej pokój w jego zamku. Już od samego początku widać, że Lizzie intryguje Brochana - dosłownie tak samo, jak on intryguje ją. Co więcej - Lizzie nie boi się go, chociaż ludzie z okolicy bardzo ją przed nim przestrzegali, tylko okazuje mu, że on dla niej wyjątkowy...
Początek - czyli kilka pierwszych rozdziałów - to właściwie historia z przeszłości Brochana i Lizzie, która to pokazuje, że dzieciństwo tej dwójki szczęśliwe nie jest. Później następuje właściwe zawiązanie akcji, a od połowy powieści dopiero zaczyna robić się bardziej ciekawie. Jak mówię - nie dostrzegam tu za bardzo niczego, co było w opisie, ale niemniej jednak wydarzeń jest sporo, a czyta się o nich całkiem przyjemnie.
L.A. Fiore stworzyła historię, która nie jest jakaś spektakularna - ot, mogłaby się przydarzyć wielu osobom. Jej opisy są jednak całkiem dobre, dialogi są raczej autentyczne, a kreacja postaci wydaje się dosyć realistyczna. Jedyne, czego nie rozumiem, to fakt, że Lizzie nazywa swoją matkę w bardzo niecenzuralny sposób i opowiada ona o niej właściwie każdemu, kto tylko pojawia się w jej okolicy - nawet nieznajomym. Nie wiem, czy to jest takie typowe, nawet dla osób, które czują awersję do swoich rodziców... w końcu matka to jednak matka - jakakolwiek by nie było, dziecko zawsze w jakiś sposób ją kocha.
Sama okładka jest spolszczeniem zagranicznej i przyznam szczerze, że nawet mi się ona podoba. Fajny jest napis i cała ta kolorystyka. Naprawdę lepiej kupić tę powieść dla okładki niż dla opisu. Chociaż to trochę śmieszne, że i w opisie, i na okładce, Brochan wychodzi na takiego złego, strasznego łobuza - a naprawdę nie wynika tak z kart tej historii.
Podsumowując, wiem, że ta powieść znajdzie wielu swoich fanów. Każdy, kto lubi tego typu historie na pewno będzie czytał tę powieść i będzie czuł przy niej wiele emocji. Wydaje mi się, że nie będziecie żałować, jeśli się z nią zapoznacie, chociaż opinie w internecie są różne - albo się kocha "Bestię. Przebudzenie", albo się nienawidzi tej opowieści. Ja uważam jednak, że ta powieść powinna się podobać każdej kobiecie!
Bardzo niecierpliwie czekam aż będę mogła ją przeczytać. Mimo tego, że okazuje się być czymś innym niż opis. W wielu książkach występuje motyw, że ojciec nienawidzi dziecko bo matka przez nie zmarła ale i tak jestem ciekawa. Tylko mam teraz wątpliwości co do osoby głównej bohaterki bo nie bardzo lubię jak osoba wszystkim rozpowiada coś na temat swojego życia osobistego, a ona najwyraźniej nie ma z tym problemu, dlatego się waham czy ja polubie.
OdpowiedzUsuńMoże opis książki jest tylko po to żeby bardziej przyciągnąć czytelnika? Bo ludzie czasami lubią na chwilę odskoczyć od typowego romansu i sięgnąć po coś co tytułem jest bardziej "nadzwyczajne". Ja przynajmniej miałam takie wrażenie.
Po ujrzeniu okładki, przeczytaniu tytułu i opisu myślałam że to będzie coś w stylu ksiazki "Weteran" którą po prostu pokochałam.
No nic tak jak Pani napisała albo ja pokocham, albo znienawidze, a żeby to sprawdzić muszę ją przeczytać. :D
"Weteran" to inna para kaloszy - całkiem inny sposób napisania i przeprowadzania akcji :D Więc jak Pani chciałaby coś na poziomie "Weterana", to "Bestia. Przebudzenie" to troszkę coś innego - i trzeba mieć inne oczekiwania.
UsuńTeraz już wiem. Po prostu wcześniej tak pomyślałam ale nie przeszkadza mi to, że będzie inna.
UsuńKsiążkę na pewno przeczytam, z resztą mam ją w planach odkąd tylko zobaczyłam ją w zapowiedziach. Trochę jednak martwi mnie recenzja, niby dobra, ale określania typu "raczej", "dość", "całkiem" nie zapowiadają rewelacji. Mam nadzieję, że niedługo będę mogła sama się przekonać czy będę należała do strony, która kocha Besię, czy może jednak do tej drugiej która nienawidzi.
OdpowiedzUsuńUważam, że "Bestia. Przebudzenie" to sympatyczna lektura na wieczór - ale też nie jest to coś odkrywczego, co by mnie zwaliło z nóg :D Ot, fajna książeczka do poczytania! ;)
UsuńUmiesz zachęcić do czytania, muszę przyznać:D
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że słyszałam wcześniej o tej książce, ale jak zauważyłaś - przeczytałam opis i już wyrobiłam sobie o niej zdanie. Że to coś z romansu gotyckiego dla nastolatków. Że pewnie nudne, że nie moja bajka. W przeciwieństwie do ciebie zdjęcie z okładki jakoś mi nie podeszło.
Ale twoja recenzja owszem. Czasami trzeba sięgnąć głębiej do treści, by kogoś zachęcić do przeczytania danej książki. Bo ja się kompletnie minęłam z prawdą...
Choć dopiero po przeczytaniu powinnam to zweryfikować :D
Opis przyprawił mnie o gęsią skórkę, a po przeczytani recenzji pojawiły się dreszcze.
OdpowiedzUsuńTa książka to zdecydowanie mój klimat. Bohaterowie po przejściach, owiani złą sławą, zaznajomieni z bólem i surową dyscypliną. I nagle okazuje się, że ich życie może wyglądać inaczej, że mogą być dla siebie lekarstwem.
Być może w dzieciństwie naczytałam się zbyt wielu bajek, mam jednak sentyment do takich naiwnych, szczęśliwych zakończeń.
Nie mam pojęcia jaki los spotka Brochana i Lizzie, ale z chęcią się o tym przekonam. To zdecydowanie moje MUST HAVE.
Właśnie jestem w trakcie czytania tej książki. Póki co mam mieszane uczucia... Zobaczymy co będzie dalej. Niemniej czyta się przyjemnie i strasznie lekko.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie po opisie nie wiemy z jaką książka mamy do czynienia. Bierzemy ją na własne ryzyko ale po recenzji wynika że dobrze zrobiliśmy bo 'Bestia. Przebudzenie' to ciekawa historia dwóch osób którzy nie zaznali szczęścia, miłości od najbliższych może razem odnajdą te uczucia. L.A. Fiore stworzyła idealną książkę do przeczytania wygodnym miejscu oraz z czymś ciepłym do picia. Sam chciałabym się przekonać jak to z ksiąską jest czy będę ja kochać czy nie.
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu.
Czekałam na tę książkę. I na recenzję szczerze mówiąc też.
OdpowiedzUsuńMuszę napisać parę słów od siebie, bo ostatnio ta książka łazi za mną krok w krok i nie daje mi spokoju.
A więc zaczynam ;-)
Ekhm...
Poza tym, że sama okładka jest mega przyciągająca, bo te stalowe oczy aż świdrują na wylot niczym RTG, to jeszcze sama fabuła jest niczym z rodu "Pięknej i Bestii", tyle, że w nowym, współczesnym wydaniu. Uwielbiałam tę bajkę od dziecka i tak mi zostało do dnia dzisiejszego. To moja ulubiona historia. Ta książka strasznie mi ją przypomina. Na swój sposób sporo w niej elementów podobnych. Jeśli znajdę fundusz, a na pewno najwcześniej po świętach, to w pierwszej kolejności zainwestuję w tę powieść. ♥
A mnie ta książka kusi od dawna, a ta recenzja tylko mnie przekonuje, że po nią warto sięgnąć. Okładka jest obłędna, te oczy mnie magicznie przyciągają a opis ani trochę nie odstrasza. To, że otoczenie ma o kimś wyrobione złe zdanie nie znaczy, że ktoś taki jest w głębi duszy. Czasem życie zmusza niektórych do przejścia na "złą stronę mocy", niektórzy wchodzą w pakt z diabłem z miłości. Dla otoczenia wydają się być straszni, bestialscy a w głębi duszy są bardzo wrażliwi, czasem trzeba właściwej osoby na ich drodze, by zaczęli dobrze czynić. Z opisu wynika, że bohaterowie są po przejściach, trudnym dzieciństwie, pewnie głęboko w środku psychicznie poranieni i jestem ciekawa jak się ta historia potoczy, czy te ich problemy choć różne połączą ich razem, właśnie dzięki temu, że będą potrafili znaleźć w sobie nić wzajemnego porozumienia i będą potrafili się wzajemnie wspierać?
OdpowiedzUsuń