Autor:
Andrzej Pilipiuk
Tytuł:
Kroniki Jakuba Wędrowycza
Tytuł
kolekcji: Mistrzowie Polskiej Fantastyki 19
Wydawnictwo:
Fabryka Słów i Edipresse Polska
Rok
wydania: 2018
Ilość
stron: 222
Ocena:
6/10
Opis:
Masz problemy z duchami przodków? Coś stuka w twoim
domu? Sąsiad jest wampirem?
Udaj się do Jakuba Wędrowycza, najlepszego
cywilnego egzorcysty w kraju! Być może mieszka na zapadłej wsi na ścianie
wschodniej, być może odżywia się własnoręcznie pędzonymi trunkami i wygląda na
starego kłusownika, ale nie daj się zwieść pozorom! Jeszcze nie pojawił się
wampir, kosmita, wilkołak czy upiór, który dałby radę nieustraszonemu
egzorcyście w gumofilcach.
Recenzja:
Przyznam szczerze, że do Kronik Jakuba Wędrowycza podchodziłam z niepokojem i pewną dozą
sceptycyzmu. O ile sama tematyka mnie jak najbardziej przyciągała – wystarczy w
opisie książki wspomnieć o wampirach, wilkołakach, upiorach czy innych istotach
fantastycznych i istnieje dziewięćdziesiąt osiem procent szans, że po nią
sięgnę – miałam wątpliwości co do formy opowiadań, no i tytułowego bohatera.
Wiecie, ponad osiemdziesięcioletni gość w gumofilcach, z małej wsi, który
zajmuje się wypędzaniem upiorów? A więc, jak wspomniałam, miałam obawy.
Tymczasem wreszcie sięgnęłam po książkę Andrzeja Pilipiuka i…? Bawiłam się
świetnie, zapominając o tamtym niepokoju.
Jak podpowiada opis na czwartej stronie okładki:
Jakub Wędrowycz jest specjalistą od wszelkiego rodzaju paranormalnych kłopotów.
Jest w stanie znaleźć rozwiązanie każdego problemu (o ile wcześniej solidnie
wypije), może pomóc w każdej sprawie (jeśli uprzednio udało mu się sięgnąć po
pędzony własnoręcznie trunek) i… chyba rozumiecie, w którym kierunku zmierzam.
Niemniej trzeba przyznać, że Kroniki
Jakuba Wędrowycza, choć składają się z wielu wesołych scen z udziałem
butelki tudzież kieliszków, zawierają także inne elementy. Autor na przykład
pokazuje, jak wyglądają wakacje starego egzorcysty, co się dzieje, gdy trzoda
próbuje wzniecić rebelię albo jak radzić sobie z ukradzioną głowicą jądrową.
Takie rzeczy jedynie w Wojsławicach, możecie być pewni!
Sam Jakub Wędrowycz to starszy, z pozoru przygłupawy,
pijaczyna. Dzięki chociażby opowiadaniu „Implant” możemy trochę zrewidować
poglądy na temat jego inteligencji, choć jestem przekonana, że sam Jakub nigdy
by nie uwierzył w to, co go wtedy spotkało. Jest on także zabawnym, pomysłowym
człowiekiem, i choć nie podoba mi się jego książka kucharska (a raczej przeraża
mnie jej wnętrze), horoskopy pisze już całkiem niezłe. Ma też smykałkę do
interesów, choć nie do końca wychodzi mu to na dobre, potrafi pomóc w potrzebie
(zwłaszcza, jeśli ta potrzeba dotyczy alkoholu), i jak nikt jest w stanie
poradzić sobie z zagrożeniem.
Moim ulubionym opowiadaniem z całego zbioru jest
chyba „Świńska rebelia”. Tytuł dość dziwny, treść zabawna, ale u Jakuba
Wędrowycza spotyka się niemal same takie groteskowe scenki, przy których można
pośmiać się i pokręcić z niedowierzaniem głową. Jeśli traktuje się je w taki
sposób, na czytelnika czeka tylko dobra zabawa i mnóstwo humoru, a dzięki temu,
że całość utrzymana jest w gładkiej, dynamicznej i bardzo swobodnej konwencji,
czyta się kolejne teksty błyskawicznie.
Dużym plusem tych Kronik
jest to, że zawierają właśnie opowiadania. Wiele razy pisałam, że jestem
raczej fanką długich form, ale w przypadku Wędrowycza jak najbardziej
pozytywnie wypadają krótsze teksty. Idealnie da się wczuć w świat wykreowany
przez autora, zrozumieć jego specyfikę, poznać bohatera, a jednocześnie nie
jest się znudzonym przydługawymi opisami czy męczącymi wyjaśnieniami, które
mogłyby się pojawić. Myślę, że do tego bohatera bardzo pasują właśnie takie
krótkie scenki, choć nie ukrywam, że pełnometrażowe przygody Wędrowycza także
chętnie bym poznała.
Wydaje mi się, że Jakub Wędrowycz to postać, którą
albo się od razu pokocha, albo całkowicie znienawidzi. Opowiadania są bowiem
napisane z bardzo specyficznym poczuciem humoru i z pewnymi mogącymi wywołać
kontrowersje wątkami. Ale można do nich podejść też jak do tekstów lawirujących
na granicy fantastyki i groteski z kilkoma innymi elementami, a wtedy dobra
zabawa i śmiech są gwarantowane. Polecam wam poznanie przygód Jakuba, jeśli
jeszcze nie mieliście okazji. Ja na pewno z chęcią i zaciekawieniem sięgnę po
kolejne książki z nim w roli głównej, bo należę właśnie do tych osób, które
pokochały go niemal od pierwszej strony.
Wydaje mi się, że to dość specyficzne utrzymanae w siemankowym klimacie historie podstarzałego pajączka. I choć może ich czytanie sprawić wiele radości to jakość zbyt nie przyciągają mnie one do siebie. Oczywiście nie zaprzeczam, że to mogą być ciekawe opowiadania. Jednak nie czuję, że muszę je przeczytać, ale być może kiedyś książka ta wpadnie w moje ręce. To będzie dość oryginalna lektura, z którą z pewnością miło można spędzić czas. Trochę się boję, że główny bohater może mnie trochę irytować, ale kto wie może jednak zapałałabym sympatią do niego, chociaż tak nie lubię nadużywania alkoholu...
OdpowiedzUsuńZ kolei ja miałam na odwrót. Bardzo ciekawił mnie Wędrowycz, był gdzieś tam w kolejce i... Zleciał z niej z chwilą przeczytania recenzji. Może to i zabawne, może i ma cel, ale aż taki pijaczyna i aż tak niesamowite historie do mnie nie przemawiają. A może to wszystko tylko wytwór jego wyobraźni i człek po prostu zmyśla? Nie, nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńOd kilku lat to moje must read i w dalszym ciągu nie udało mi się jeszcze jej nadrobić. Jestem ogromnie ciekawa czy ja bym ją pokochała czy jednak znienawidziła :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się niezła zabawa z udziałem Jakuba Wędrowycza, mocno zakrapiana samogonem... No, dobra, z tym samogonem to się zapędziłam. Wystarczy ciepły kocyk i kubek kakao i towarzystwo Jakuba. Na poprawę humoru, na jesienną depresję, na długie chłodne wieczory, trochę uśmiechu od "osiemdziesięcioletniego gościa w gumofilcach, z małej wsi, który zajmuje się wypędzaniem upiorów". Bardzo cieszą mnie krótkie formy. Mogę szybko skończyć i albo zacząć drugą, albo zrobić krótką przerwę ( np. na uzupełnienie kakao w kubku).
OdpowiedzUsuńJakub Wędrowycz wydaje się dość specyficzną osobą. Niekiedy takie pijaczki bywają zabawni ale częściej są bardzo irytujący i obawiam się że tak samo byłoby z tym bohaterem. Książka niczym do mnie nie przemawia, ani treścią, ani tymi krótkimi historykami ani nawet okładka nie wydaje się zbyt ciekawa a już na pewno nie tym że jest on starym przuglupawym egzorcystą. Być może książka jest ciekawa i pełna humoru ale osobiscie się o tym nie przekonam.
OdpowiedzUsuńOryginalny pomysł na zbiór opowiadań oraz głównego bohatera. Andrzej Pilipiuk zapewni czytelnikowi poprawę humoru oraz inne spojrzenie na wampira, kosmitę, wilkołaka czy upiora w wersji polskiej z egzorcystą w gumofilcach w roli głównej, który rzadko jest trzeźwy. Jeśli zobaczę "Kroniki Jakuba Wędrowycza" z chęcią zapoznam się z przygodami Jakuba.
OdpowiedzUsuńJaki kraj, taki John Constantine... :D Od jakiegoś czasu kusi mnie ten cykl. Kiedyś natknęłam się na niego w bibliotece, ale okazało się, że był to 8 tom... Więc wtedy sobie darowałam. Lubię taką humorystyczną prozę, ale wiem, że łatwo jest przekroczyć granicę dobrego smaku, kiedy książka zamiast śmiesznej robi się po prostu żenująca i niesmaczna - i poniekąd mam takie wrażenie, że tu jest spora szansa na drugą opcję - ale nie dowiem się, dopóki sama po nią nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńHaha, coś jest w tym pierwszym stwierdzeniu!
UsuńPrawda? Ale od razu widząc ten opis, skojarzył mi się John Constantine! (co chyba jest dla niego marnym komplementem - ale przecież sam też jest mocnym 'uzależnieńcem' :D )
Usuń