Ostatnio miałyśmy przyjemność, by patronować powieści Triskel: Gwardia Krystyny Chodorowskiej, która ukaże się nakładem wydawnictwa Uroboros już 20 czerwca. Już niedługo na naszym fp będzie szansa na zgarnięcie tej świetnej książki w konkursie, a w oczekiwaniu na niego zapraszamy do przeczytania wywiadu z autorką. Dowiecie się z niego czegoś o tym, czym zajmuje się na co dzień, jak narodził się pomysł na Triskel, a także tego, że przed kolejnym tomem musimy być gotowi na wszystko! :D
Więcej dowiecie się po przeczytaniu wywiadu zamieszczonego poniżej!
Zapraszamy :D
fot. Jarosław Poliwko |
Zacznijmy od początku, niech Pani opowie naszym
czytelnikom coś o sobie. Kim na co dzień jest Krystyna Chodorowska?
Na co dzień pracuję w firmie
farmaceutycznej, w dziale sztucznej inteligencji. Co prawda, nigdy nie
zaprogramowałam żadnego androida, nawet żadnego czworonożnego robota, zazwyczaj
zajmujemy się usprawnieniem analiz – na przykład wykrywania niepożądanych
objawów działania leku – ale jest w tym coś fascynującego, takie połączenie
pracy programisty, językoznawcy, matematyka i detektywa. Z urodzenia jestem
dzieckiem miasta, całe życie mieszkałam w blokach, i może dlatego na urlopie
wolę zwiedzać miejsca słabo zamieszkane, niegościnne i zimne. Poza tym lubię
różne drobne przyjemności: spódnice z kieszeniami, swetry z guzikami, uczenie
się nowych rzeczy, jazdę na rowerze, RPG, gry planszowe, koncerty i wafle
ryżowe.
Ma Pani na swoim koncie wydanych już kilka opowiadań, ale
Triskel: Gwardia to Pani debiut
powieściowy. Zarówno opowiadania, jak i książkę możemy zaliczyć do szeroko
pojmowanej fantastyki. Od zawsze czuła się Pani najlepiej w tym gatunku?
Trudno powiedzieć, czy najlepiej, bo za bardzo nie
próbowałam pisać w jakimkolwiek innym. Ale przyznam się, że pierwszą powieścią,
stworzoną, żeby się przekonać, czy potrafię napisać coś dłuższego od opowiadania,
była powieść obyczajowa, bez śladu fantastyki opowiadająca, między innymi, o
perypetiach niedofinansowanych i lekko
zdesperowanych naukowców. Ponieważ zawierała sceny mocno inspirowane życiem na
uczelni, na wszelki wypadek postanowiłam wydać ją pod pseudonimem, a akcję
umieściłam w innym kraju.
A dlaczego w ogóle zaczęła Pani pisać?
Historie, które miałam w głowie, domagały się opowiedzenia.
Kiedy i w jakich okolicznościach narodził się pomysł na Triskel?
Podczas kampanii RPG, gdzie przez półtora roku wraz z trójką
innych graczy wcielaliśmy się w role postaci obdarzonych nadludzkimi mocami – było to zaraz po sukcesie pierwszych filmów
Marvela i wszystkich wzięła nostalgia za dzieciństwem i komiksami. Co ciekawe,
większość naszych najbardziej dramatycznych sesji, takich, z których wychodziło
się na miękkich kolanach, nie skupiała się na walkach czy kolejnych
katastrofach zagrażających światu, tylko na osobistych wyborach, mocno
osadzonych w historii naszych postaci i chyba wtedy po raz pierwszy zdałam
sobie sprawę, że najlepsze historie o superbohaterach to te, które w gruncie
rzeczy nie opowiadają o mocach, tylko o ludziach. Postanowiłam sprawdzić, czy uda mi się to
oddać w tekście.
Jest Pani także tłumaczką literatury fantastycznej. Może Pani
porównać co jest trudniejsze: przekładanie czyjejś wizji na nasz język, czy
może przelewanie własnej wyobraźni na papier?
Tłumaczenie
– przynajmniej dla mnie – jest jak szukanie w skrzynce właściwych narzędzi i
naprawianie nimi zepsutego urządzenia, pisanie jest jak zbudowanie go od zera.
Pierwsze jest łatwiejsze i daje większą pewność, że się uda, drugie daje więcej
satysfakcji (jeśli się uda).
Czy są jakieś osoby, które inspirowały Panią do pisania?
Tak. Pierwsza z nich
osobiście odpowiada za pomysł, że Triskel mógłby stać się czymś więcej niż
pojedynczą scenką (rewolucyjny dla mnie, bo ja nie wybiegałam myślą aż tak
daleko), druga przez dwa lata regularnie dopytywała się, czy już wysłałam
propozycję do tego czy innego wydawcy.
Ma Pani swoich ulubionych autorów, ulubione tytuły?
Kiedy wyprowadzałam się z domu na studia, zabrałam ze sobą
pięć książek. Były tam: „Władca pierścieni” Tolkiena (przeczytałam go, mając
osiem lat; ja byłam mała, a Tolkien wielki, kombinacja tych dwóch elementów
sprawiła, że już nigdy nic innego nie zrobiło na mnie takiego wrażenia), „Neuromancer” Williama
Gibsona, „Czarnoksiężnik z archipelagu” Ursuli LeGuin, „Wędrówki po Internecie”
J.C. Hertz (zestarzało się razem z usenetem, ale wtedy każde zdanie było o
mnie) i „Zamieć” Neala Stephensona. Gdybym znów musiała się wyprowadzić gdzieś,
gdzie nie byłoby dużo miejsca, pewnie dołożyłabym do tego kilka rzeczy, których
wtedy jeszcze nie znałam, jak „Stan wyczerpania” Grega Egana, „Krakena” Chiny
Miéville'a i „Ślepowidzenie” Petera
Wattsa.
W Triskel mamy
całą gamę odmiennych charakterów. Sinead, Burza, Duncan… czy charakter którejś
z postaci jest inspirowany osobą z Pani otoczenia? Lubi Pani wplatać bardziej
osobiste nitki, czy raczej ich Pani unika?
Triskel
jest specyficzny, ponieważ uwielbiam wykorzystywać istniejące miejsca i rzeczy,
które przeżyłam, lub widziałam i robię to bardzo często... wszędzie, tylko nie
tutaj. W przypadku opowiadań najczęściej piszę SF bliskiego zasięgu i tam aż
się prosi o odwołania do naszej rzeczywistości, ale to z założenia miał być
świat alternatywny, dlatego żeby uniknąć automatycznych przełożeń, wolałam
wszystko wymyślać specjalnie dla niego. Z drugiej strony, jak wspomniałam
wcześniej, historia zaczęła się od sesji RPG, gdzie wydarzenia wprawdzie są
fikcyjne, ale emocje graczy są prawdziwe. A zatem „osobiste nitki” są tu prawie
nieistniejące, albo bardzo silne, zależy z której strony spojrzeć.
Jakie rzeczy uważa Pani za plusy, a co nie jest przyjemne
w pracy pisarza?
Nie wiem, czy mogę się wypowiadać o pracy pisarza, bo nie
jestem zawodowym pisarzem. Dla kogoś takiego jak ja, kto siada do pisania
książek dopiero po pracy, najczęściej wieczorem, najtrudniejsze jest chyba to,
że trzeba się bardzo pilnować, żeby ta godzina w ogóle zaistniała. Nie ma
wymówek czy usprawiedliwień, nieważne, że jesteś zmęczona, że wolałabyś porobić
coś innego, nieważne, że próbujesz i ci nie idzie, zaciśnij zęby i pisz, a jak
wyjdzie bardzo złe, to poprawisz w sobotę. Z rzeczy przyjemnych – najlepszy
jest chyba ten moment, gdy inni zaczynają czytać gotowy tekst: najpierw ktoś
zaprzyjaźniony, potem redaktorzy w wydawnictwie, w końcu czytelnicy i wszyscy
jakoś reagują na to, co przeczytali... dopiero wtedy można na dobre uwierzyć,
że historia wyruszyła w świat i że istnieje już nie tylko w mojej głowie.
Po tym, jak zakończyła się Gwardia, możemy sobie co nieco wyobrażać odnośnie przyszłych
przygód bohaterów, ale przede wszystkim obawiać się tego, co Pani dla nich
planuje w drugim tomie… Możemy się
trochę uspokoić, czy lepiej być przygotowanym na wszystko?
Doświadczony czytelnik jest zawsze gotowy na wszystko! A
poważnie: stawka robi się coraz wyższa, decyzje bohaterów mają konsekwencje,
których echo rozchodzi się po świecie. W kolejnym tomie zdecydowanie nie będzie
im łatwo... ale w końcu nie trafiło na amatorów ;)
A najbliższe plany książkowe? Może Pani nam zdradzić czy
będzie to właśnie kolejna część Triskel,
a może coś nowego?
Planuję zakończyć ten cykl, zanim wezmę się za coś innego:
po pierwsze dlatego, że lubię swoich bohaterów i głupio bym się czuła,
zostawiając ich w sytuacji, gdzie ich osobiste marzenia wydają się bardziej
odległe od obcych światów (bo z nich co chwila coś wyłazi), a do tego pewna
grupa osób i instytucji chce ich zabić, a przynajmniej wykorzystać do niecnych
celów. Prace nad drugą częścią są już dość zaawansowane, a doba ma śmiesznie
mało godzin, przez co nie daję rady pracować nad więcej niż jedną powieścią
naraz. Za to czasem potrafię zagłuszyć wyrzuty sumienia i oderwać się na tyle, żeby
napisać krótkie opowiadanie i one – mam nadzieję – będą się ukazywać
regularnie.
Gdyby miała Pani okazję na jeden dzień stać się postacią
z Triskel, kogo by Pani wybrała i
dlaczego?
Ha, trudny wybór! Wiele dałabym za to, żeby móc samej
wypróbować, jak działa moc Sinead, ale z drugiej strony, za duże byłoby ryzyko,
że trafię na bardzo typowy dzień z jej życia, kiedy akurat nie było żadnej
ciekawej akcji, za to na uczelni dowiedziała się, że zawaliła ważne zaliczenie,
plany fundacji znów poległy w starciu z miejscową biurokracją, a na ulicy
usłyszała za plecami jakieś obraźliwe komentarze. Dlatego pewnie wybrałabym
Burzę: jest bardzo inteligentna i ciekawa świata, do tego dostała okazję, by
zrobić coś, co było moim niespełnionym marzeniem – wyjechać na zagraniczne
stypendium do jakiegoś odległego kraju i móc go w spokoju poznawać, nie
martwiąc się o pracę czy mieszkanie. Wprawdzie jest tam obca, nie rozumie
miejscowych i czasem popełnia gafy, ale ta obcość nie budzi niechęci, raczej
zaintrygowanie.
A jeśli miałaby Pani możliwość, by posiąść jedną z mocy
swoich bohaterów… która by to była i czemu? Czy może wolałaby Pani jakąś
całkowicie odmienną zdolność?
Moce moich bohaterów nadają się przede wszystkim do walki
bezpośredniej, co w ich sytuacji jest bardzo dobre, a w mojej nie takie ważne,
dlatego dla siebie wybrałabym chyba moc adaptacji do zmieniających się
warunków. Ktoś mnie ściga? Potrafię biec szybciej niż kiedykolwiek. Bójka?
Skóra błyskawicznie twardnieje. Pożar w budynku? Robię się żaroodporna, mogę
nawet wrócić i sprawdzić, czy ktoś nie został wewnątrz. Katastrofa samolotu nad
oceanem? Wyrastają mi skrzela. Nowa praca wymaga znajomości SAS? Dajcie mi pół
godziny.
Na sam koniec: jak krótko zachęciłaby Pani czytelnika do
sięgnięcia po Triskel?
Gdzie tkwi wasza lojalność? Czy istnieje rzecz, dla której
zrobicie wszystko, czy są granice, których nie przekroczycie? Ta książka
opowiada o ludziach, którzy jeszcze tego nie wiedzą... a podnoszą kilka ton
jedną ręką.
Bardzo dziękuję za wywiad! Życzę kolejnych książkowych
sukcesów i stale powiększającego się grona wiernych czytelników! :)
Dziękuję i odwzajemniam życzenia dotyczące czytelników!
Bardzo ciekawa osoba! :) No i szanuję za podejście - najpierw kończę jeden cykl, a później myślę o innych książkach ;) Wiadomo, czasem po dłuższym okresie, kolejny tom cyklu może zyskać niczym stare wino, ale jednak wychodzę z założenia, że człowiek cały czas się zmienia, więc i styl pisarski czasem może ulec takiej zmianie - a nie ma nic gorszego niż jakaś niespójność w cyklu książkowym! Gdzie ma się wrażenie, że poszczególne tomy były pisane przez różne osoby...
OdpowiedzUsuńI jak już pisałam wcześniej pod recenzją książki tej autorki, strasznie chcę ją przeczytać! Więc zdecydowanie będę się czaić na ten obiecany konkurs! :)
Ciekawa osoba i bardzo zajęta. Zawód Pani Krystyny Chodorowskiej intrygujący i nieszablonowy. Po wywiadzie aż chce się wziąć książkę "Triskel" i ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńMoc adaptacji do zmieniających się warunków! Zachwyciło mnie to,też bym tak chciała. Świetny, nieszablonowy pomysł. Jestem też ciekawa, co to za książka wydana pod pseudonimem, może gdzieś się na nią natknę. Chętnie przeczytam "Triskel" i kolejne tomy także. Autorce życzę samych świetnych pomysłów, siły i by doba była jak najdłuższa.
OdpowiedzUsuńPo tylu słowach od samej autorki, nie potrzeba już recenzji ;-) i dodatkowych zachęt, by sięgnąć po Triskel. A taka moc adaptacji bardzo by mi się przydała. Najpierw pach i czytam bardzo szybko, potem pach i zarabiam bardzo dużo, i znowu pach i kupują mnóstwo książek, które sama taszczę do domu, i znowu pach i przeczytane.... Fajnie :-) . Cieszę się, że są ludzie, dla których pisanie jest pasją ( bo "historie, które miałam w głowie, domagały się opowiedzenia."), a nie zawodem. Gratuluję i czekam na jeszcze...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad i odpowiedzi, z pewnością zachęca do zapoznania się z twórczością Krystyny Chodorowskiej.
OdpowiedzUsuńSmuci mnie to jak słabo znam polskich autorów, prawie w ogóle ich nie czytuję, a po wywiadzie widać, że są to ludzie niezwykli i z pasją. Nieskromnie powiem, że widzę tu pewne drobne podobieństwa między Panią Krystyną a mną ( lubię spódnice z kieszeniami i również mam w głowie historie, które domagają się opowiedzenia) Koniec podobieństw :D Miło było dowiedzieć się skąd niektórzy pisarze czerpią pomysły na powieści fantastyczne. Widzę, że ten cykl zaczyna się bardzo dobrze, fajny pomysł na fabułę, fantastyczny świat i różnorodni bohaterowie. Nigdy nie zawiodłam się na wydawnictwie Uroboros, więc zachęcona wywiadem zapisuję ten tytuł na listę książek do przeczytania :)
OdpowiedzUsuń