Autor: Jeff
Wheeler
Tytuł:
Trucicielka królowej
Wydawnictwo: Jaguar
Rok
wydania: 2018
Ilość
stron: 400
Ocena: 7/10
Opis:
Króla Severna Argentine’a wyprzedza jego straszliwa reputacja:
uzurpator, morderca prawowitych następców tronu, który bezwzględnie karze
zdrajców. Próbując go obalić diuk Kiskaddon podejmuje ryzyko… i przegrywa.
Teraz diuk musi za to zapłacić, oddając swego najmłodszego syna Owena, jako
zakładnika króla. I jeśli znów okaże się nielojalny, chłopiec zapłaci za to
życiem.
Poszukując sojuszników i unikając szpiegów Severna, Owen uczy się
przetrwania na dworze w Królewskim Źródle. Gdy pojawiają się nowe dowody zdrady
jego ojca, które mogą przypieczętować los chłopca, Owen musi wkraść się w łaski
mściwego króla, udowadniając ile jest wart – i to nie w zwykły sposób. Istnieje
też tylko jedna osoba, która może mu dopomóc w tej rozpaczliwej próbie:
tajemnicza kobieta, działająca w ukryciu, która dzierży prawdziwą władzę nad
życiem, śmiercią i przeznaczeniem.
Recenzja:
Uwielbiam czytać o dworskich intrygach, budzących postrach
monarchach, bitwach i tajemnicach, a jeśli to zostaje dodatkowo zanurzone w
gładkim nurcie fantastyki młodzieżowej, jestem zachwycona. Nie odmówię wtedy
takiej książce, po prostu nie będę w stanie. Tak było też w przypadku Trucicielki królowej, którą zobaczyłam
jakiś czas temu w zapowiedziach wydawnictwa Jaguar. W końcu dostałam powieść w
swoje łapki i muszę przyznać, że i w tym wypadku się nie zawiodłam.
Owen to ośmioletni chłopiec, który wydaje się wyjątkowy. Jego
rodzice muszą oddać go na wychowanie bezwzględnemu królowi – jako zapłatę za
nieposłuszeństwo i ostrzeżenie przed kolejnymi próbami zdrady. Owen nie wie
dokładnie, co się wokół niego dzieje, nie wie, o co toczy się tak naprawdę gra,
a już zostaje brutalnie wciągnięty w sam jej środek. I jak sobie poradzi sam na
wielkim dworze? No i co czeka go później? Zdecydowanie warto się przekonać, bo
z każdą kolejną stroną jest tylko ciekawiej…
Jeśli chodzi o narrację, to prowadzona jest w trzeciej osobie,
dzięki czemu możemy odpowiednio zdystansować się do wydarzeń, a jednocześnie
jesteśmy na tyle blisko, by je bardzo przeżywać. Myślę, że gdy głównym
bohaterem jest ośmioletni chłopiec, jest to dobry wybór, by uniknąć nadmiernego
wywyższania jego wyjątkowości i mądrości, którą niewątpliwie posiada i która
jest podkreślana dość często. Owen rzeczywiście jest ciekawym bohaterem
książkowym i zdecydowanie zasługuje na uwagę, jego kreacja jest dobra, nie
irytuje, chociaż przyznam, że z początku miałam problemy z większym wczuciem
się w to, co się dokoła niego dzieje. Wiecie, jak to jest. Mały, a już taki
sprytny i niezwykły, pokarany przez los nie ze swojej winy… Brzmi sztampowo i
nudnie, dlatego przez pierwsze strony nie potrafiłam wciągnąć się w fabułę. Ale
później, gdy zaczęło dziać się więcej nowych i zaskakujących rzeczy,
zorientowałam się, że jest już popołudnie, a mi zostało zaledwie kilkadziesiąt
stron do końca, tak bardzo dałam się pochłonąć tej historii.
W książce mamy wielu pobocznych bohaterów, jak okrutny król
(którego okrucieństwo moim zdaniem jest właściwie jedynie zapisane, a nie
pokazane naprawdę), Evie, Mancini czy tytułowa Trucicielka. Wheeler dobrze
zarysował przede wszystkim świat, w którym się obracamy, zaniedbał jednak troszeczkę
bohaterów – ale tylko na początku. Bo podczas pierwszych zdarzeń większości z
nich czyny nie podążały za słowami. Później jednak można powiedzieć, że autor
się rozkręcił i – jak już pisałam wyżej – zostałam pochłonięta przez kolejne
ciekawe zdarzenia, a bohaterowie zaczęli nabierać coraz wyraźniejszych
kształtów.
Trucicielka
królowej to niezwykle ciekawa fantastyka młodzieżowa. Na początku może
odrzucać, że główny bohater jest aż tak młody, ale hej, Harry
czy Percy nie byli wiele starsi na początku swoich historii, a i tak zawładnęli naszymi sercami, prawda? Dlatego
polecam tę książkę starszym czytelnikom, ale przede wszystkim tym młodszym, bo
to ich najpewniej najbardziej zaintryguje. Ma ciekawą, pełną tajemnic, które
tylko czekają na odkrycie, fabułę, fajnych bohaterów i dobrze wykreowaną
rzeczywistość. Można się tam uśmiechnąć, można zadrżeć z napięcia czy strachu,
a przede wszystkim można przepaść na kilka godzin bez pamięci. A jeśli pierwsza
część jest w stanie tak zająć czytelnika, nie pozostaje nic innego, jak tylko zabrać
się za kolejną!
Czytając recenzję zastanawiałam się, co może być tak wyjątkowego w tej książce. Dwór, intryga, zły monarcha, małoletni bohater, zemsta... niby nic nowego. A jednak coś mnie przyciąga do książki od momentu, kiedy zobaczyłam okładki w zapowiedziach. Chociaż myślałam, że główne skrzypce w historii będą należeć do dziewczynki bądź kobiety. Nie szkodzi. Szukając powodu dla którego powinna przeczytać, trafiłam w recenzji na zdanie: "Ale później, gdy zaczęło dziać się więcej nowych i zaskakujących rzeczy, zorientowałam się, że jest już popołudnie, a mi zostało zaledwie kilkadziesiąt stron do końca, tak bardzo dałam się pochłonąć tej historii." - i nad i znalazła się kropka. Chociaż i tak by po nią sięgnęła, wszak to fantastyka, na dodatek młodzieżowa.
OdpowiedzUsuńWedług mnie to jednak dobry pomysł, by głównego bohatera książki stworzyć jako kilkuletniego chłopca - można wtedy lepiej go poznać a i daje to większe możliwości na kreowanie jego dalszych losów. Jestem ciekawa tej książki, tym bardziej, że ostatnio gustuję w fantastyce młodzieżowej. Z pewnością będzie to kolejna seria, którą chciałabym śledzić. Takie historie choć bywają lekkie i przyjemne to potrafią zrobić wrażenia i na dłagodzi zapaść w pamięć. Ale tu nie będzie tak słodko, więc czuję, że warto poznać Owena - jego życie i przygody.
OdpowiedzUsuńJuż nie pierwszy raz spotykam się z tą książką, czytałam już kilka opinii na jej temat. Na pewno należą się tu brawa dla wydawnictwa, bo wiem, że wyszły od razu dwa tomy - za to duży plus! Okładka jest niezwykła i interesująca. Fajnie, że spotykamy się znów z cyklem gdzie głównym bohaterem jest mały chłopiec - myślę, że gdybym podarowała tę książkę mojej siostrzenicy, na pewno byłaby zachwycona ( to są jej klimaty). Grunt to dynamiczni i zaskakujący bohaterowie i oczywiście dynamiczna akcja ( a chyba taka jest, skoro nawet nie zauważyłaś kiedy zostało Ci tylko kilkadziesiąt stron :) ). Podsumowując - dworskie intrygi, źli królowie, bitwy i tajemnice, pełno tajemnic, do tego kilka tomów, bo przecież tak trudno jest rozstać się nam z bohaterami - to wszystko tu znajdziemy i SUPER !!!
OdpowiedzUsuńDwór bez intryg, tajemnic, morderstw nie wzbudzałby w czytelniku licznych emocji. Jestem ciekawa jak młody, niewinny chłopiec sobie poradzi na terenie gdzie władzą ma "okrutny król", i jakie w nim zmiany zachodząc żeby przetrwać dworskie intrygi i rozgrywki polityczne. Chętnie sięgnę po serię Jeff Wheeler w szczególności, kiedy recenzentka nie może oderwać się od "Trucicielka królowej"- "Można się tam uśmiechnąć, można zadrżeć z napięcia czy strachu, a przede wszystkim można przepaść na kilka godzin bez pamięci."
OdpowiedzUsuńSądzę, że właśnie po tak olbrzymim fenomenie Harrego Pottera autorom ciężko jest stworzyć jakieś książkowe uniwersum z tak młodymi bohaterami, które chociaż w ułamku dorównałoby popularności tego czarodzieja... Trochę szkoda, że sporo tych książek przechodzi bez echa.
OdpowiedzUsuńTa książka mnie kusi odkąd zobaczyłam ją w zapowiedziach, ale z drugiej strony - bardzo nie lubię zbytnio politycznych zawirowań w fabule. Więc ta kombinacja: młody bohater (z którym na pewno nie będę się w żaden sposób utożsamiać) + dworskie intrygi = mogą nie być zbyt idealną kombinacją dla mnie. Ale pożyjemy (poczytamy) zobaczymy :D