Autor: Evžen Boček
Tytuł: Ostatnia Arystokrata
Wydawnictwo: Szara Szkoła
Data wydania: 30 stycznia 2015
Liczba stron: 245
Ocena: 8/10
Opis:
Rodzina Kostków powraca z Ameryki do Czech, by przejąć dawną siedzibę rodu – zamek Kostka. W zamku zastają dotychczasowych pracowników: kasztelana, ogrodnika oraz kucharkę. Jak nowi właściciele poradzą sobie w nowej rzeczywistości? Jak odnajdą się w rolach dotychczas nieodgrywanych?
Recenzja:
O tej książce słyszałam już wtedy, kiedy miała swoją premierę i bardzo mnie zainteresowały opinie na jej temat, jednak nigdy jakoś nie było mi z nią po drodze. Teraz po ponad trzech latach od wydania jej, nadrabiam zaległości i zastanawiam się, czemu ja po tę pozycję nie sięgnęłam wcześniej. Dzisiaj słów kilka o Ostatniej arystokratce, która nie bez przyczyny została nazwana najśmieszniejszą książką roku w Czechach.
Rodzina Kostków z Ameryki dowiaduje się, że ich rodzinne włości w Czechach od teraz wracają w ich posiadanie i postanawiają się tam przeprowadzić. Na miejscu zastają trzech pracowników, którzy teoretycznie powinni ich wprowadzić i ułatwić wejście w nowe życie. No właśnie - teoretycznie. Kostkowie nie do końca wiedzą jak odnaleźć się w nowych rolach, które bardzo odbiegają od tego, czego się spodziewali.
Z tej książki dowiecie się jak nie przewozić prochów zmarłych krewnych, jak nie podróżować z kotem i że poncz z alkoholem na reżyserowanym Bożym Narodzeniu, to nie kończenie dobry pomysł. Na pewno się NIE dowiecie jak gospodarować majątkiem i w jakich ilościach spożywać orzechówkę. Sięgacie po tę pozycję na własną odpowiedzialność.
Muszę przyznać, że dawno nie śmiałam się aż tak przy żadnej z książek. Wiedziałam co mnie czeka i byłam na to przygotowana i nie wiem, czy dobrym pomysłem było zabieranie ze sobą tej książki do pociągu, bo musiałam się mocno opanować, żeby nie śmiać się na głos. Jestem teraz w ferworze przygotowań do obrony, magisterka i te sprawy i w chwilach kryzysowych, tak książka była dla mnie zbawieniem, bo chociaż na chwilę mogłam się oderwać od tego wszystkiego i czytać coś naprawdę przyjemnego. Dlatego też dosyć długo czytałam tę książkę, bo mało czasu i trochę szkoda było mi ją kończyć.
Uwielbiam wszystkich bohaterów, którzy pojawili się na kartach tej książki, bez wyjątku. Każdy jest wykreowany w taki sposób, że niezależnie od tego co robi w tej historii, nie da się go nie lubić. Lekko przerysowane i groteskowe zachowania postaci sprawiały, że śmiałam się praktycznie cały czas. Każdy w tej historii odgrywa swoją rolę i wszyscy świetnie się ze sobą zgrywają, co tworzy rewelacyjną całość. Główna bohaterka - Maria, pisząc swój dziennik, nakreśla bardzo obrazowo zachowanie pozostałych osób dzięki czemu czytelnik ma okazję poznać ich bardzo dokładnie.
Książka jest pisana w formie dziennika - no bo przecież wszyscy przodkowie pisali dzienniki - co bardzo mi się spodobało. Dawno nie miałam okazji czytać historii pisanej z takiej perspektywy i myślę, że w tym przypadku sprawdziła się ona świetnie. Oczywiście, czytelnik nie doświadczy w niej dialogów, chyba, że są one cytowane, ale mi to w najmniejszym stopniu nie przeszkadzało, bo narracja jest świetna.
Chyba już od pierwszej strony bardzo przypadł mi do gustu styl jakim posługuje się autor. Bardzo lekki, zabawny i przyjemny w odbiorze, w sam raz na wakacyjne wypady. Tym samym autor od samego początku tworzy fenomenalny klimat, dzięki któremu czytelnik może się poczuć jakby był na miejscu razem z bohaterami, a nie tylko jako przypadkowy turysta, który wada na wyreżyserowane Boże Narodzenie.
Ostatnia arystokratka w przemiły i sympatyczny, lekko przerysowany sposób pokazuje przywary naszych sąsiadów - Czechów. Pod przykrywką śmiechu autor przemyca kawał dobrej literatury, który śmiało mogę polecić każdemu. Zabawna, wbrew pozorom bardzo inteligenta książka, jest idealna na te doskwierające upały.
Jeszcze nie słyszeliście o tej książce? Koniecznie musicie nadrobić zaległości, bo naprawdę warto ją przeczytać. Ja już widziałam, że są kolejne dwie części, wiec czym prędzej chce się z nimi zapoznać bo jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczą się losy Ostatniej arystokratki.
Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Jeszcze nie słyszałam o tej książce. A po przeczytaniu recenzji, zgadzam się z Pani Klaudią, że koniecznie muszę nadrobić zaległość. Bardzo chciałabym bym się dowiedzieć jak "nie przewozić prochów zmarłych krewnych, jak nie podróżować z kotem i że poncz z alkoholem na reżyserowanym Bożym Narodzeniu, to nie kończenie dobry pomysł".
OdpowiedzUsuńOpis i recenzja już wywołały na mojej twarzy uśmiech i pomimo tego, że za oknem leje jak z cebra. Nawet cieszę się, że książka jest w formie pamiętnika- można wczuć się w atmosferę opisanych w książce wydarzeń. Myślę, że to będzie wspaniała pozycja na "zresetowanie ludzkiego twardego dysku", leżąc na plaży w słoneczny dzień. (boję się tylko, że będę się chichotać, a ludzie będą dziwnie mi się przyglądać- a może ich to zachęci do czytania).
Biegnę zapisać tytuł! Już wiem po jaką książkę sięgnę chcąc poprawić sobie humor. Na mojej liście brakuje właśnie takich książek, dlatego też cieszę się, że mogłam przeczytać tę recenzję. Dobre wyczucie humoru to coś, co wbrew pozorom nie jest takie łatwe. Dodając do tego fakt, że losy "Ostatniej arystokratki" będą kontynuowane - cieszę się podwójnie, gdyż nie lubię rozstawać się z takimi historiami i bohotelami. Forma dziennika to kolejny dla mnie atut. Myślę, że czas spędzony z tą książkę minie bardzo szybko i że często będę do niej wracała.
OdpowiedzUsuńO ile brytyjski i francuski humor do mnie jeszcze przemawia, to do czeskiego mam pewne zastrzeżenia - czasem ich humor jest dla mnie już nieco zbyt 'surrealistyczny', że tak to określę... Ale, że zdecydowanie lubię się śmiać przy książkach, to może dam się skusić na tę pozycję i dam Czechom szansę na odbudowanie swojej reputacji w moich oczach :D
OdpowiedzUsuńJeszcze czesc pierwsza jest godna uwagi, ale co kolejna - to ma sie wrazenie, że autor pisał na siłe i byleby cos napisać.
OdpowiedzUsuńJa się przy drugiej też pysznie uśmiałam i zamierzam niebawem przeczytać trzecią :) Nawet jeżeli pewne chwyty się powtarzają, wciąż jest to dawka niezłej zabawy, a przecież o to w tych książkach chodzi.
Usuń"Bóg stworzył Czechów, żeby Polakom było weselej" Mariusz Szczygieł słowa wypowiedziane przez niego jest wiele prawdy lubimy humor naszych sąsiadów, ja uwielbiam stare komedie ich ale jeszcze żadnej książki nie czytałam ale po recenzowanej pozycji już wiem że oto jest. Jestem ciekawa tych wszystkich sytuacji oraz formy jaką została napisana "Ostatnia Arystokratka". Oczywiście książka na listę do przeczytania.
OdpowiedzUsuń"Dwa miesiące po ukończeniu budowy Kostkę zdobyli rycerze zakonu krzyżackiego. Potem Kostkę zdobywał praktycznie każdy, kto akurat koło niej przechodził." :D O książce słyszałam już jakiś czas temu od koleżanki, mówiła, jaka jest fantastyczna i zabawna, powiedziałam jej wtedy " Ty się śmiejesz ze wszystkiego, nie jesteś więc obiektywna" a dziś, zobaczyłam Twoją recenzję, poczytałam jeszcze kilka innych i chyba muszę zadzwonić do koleżanki żeby pożyczyła mi tę książkę. Forma fajna, lekka, zabawna? Przecież to coś dla mnie! Dzięki za recenzję :)
OdpowiedzUsuń