niedziela, 6 maja 2018

Joyce Carol Oates - "O człowieku, który stracił cień"

Autor: Joyce Carol Oates
Tytuł: O człowieku, który stracił cień
Wydawnictwo: REBIS
Data wydania: 3 kwietnia 2018
Liczba stron: 368
Ocena: 8/10

Opis: 

Czy można kochać kogoś, kto nie jest w stanie odwzajemnić uczucia, bo nie pamięta, że cię kiedykolwiek poznał?
W 1965 roku młoda neuropsycholożka Margot Sharpe, początkująca badaczka, poznaje przystojnego, wykształconego, obdarzonego charyzmą Elihu Hoopesa, człowieka cierpiącego na ciężką amnezję. To spotkanie na zawsze naznaczy nie tylko jej karierę naukową, ale i ścieżkę życia.
O człowieku, który stracił cień to nadzwyczaj oryginalna opowieść o zakazanej miłości i tajemnicach psyche, napisana w precyzyjnym i zarazem emocjonalnym stylu charakterystycznym dla autorki. Dzieło wybitne i strukturalnie złożone, które zgłębia najciemniejsze zakamarki umysłu i ukazuje świetlistą prawdę o ludzkim sercu.

Recenzja:

Nie będę ukrywać, że po powieść O człowieku, który stracił cień sięgnęłam dzięki intrygującemu tytułowi. Dotychczas nie miałam przyjemności z prozą Joyce Carol Oates, choć – za sprawą szerokiego grona czytelników na portalu Lubimy Czytać – wnioskuję, że jest pisarką znaną i lubianą. Psychologia, zakazana miłość, pełna emocji treść – bardzo lubię te aspekty, więc nie miałam wątpliwości, że nie tylko tytuł będzie świetny, ale i treść. I wiecie co? Miałam rację. 

NOTATKI O AMNEZJI: PROJEKT E.H. (1965-1996) 
Spotyka się z nim, jest zakochana. A on ją zapomina. 
Spotyka się z nim, jest zakochana. A on ją zapomina. 
Spotyka się z nim, jest zakochana. A on ją zapomina. 
W końcu trzydzieści jeden lat po ich pierwszym spotkaniu, żegna się z nim. A on zapomniał ją, tuż przed swoją śmiercią. 

Powieść rozpoczyna powyższa notatka, która już sama w sobie budzi emocje. Dalej poznajemy główną bohaterkę, młodą neuropsycholożkę Margot Sharpe oraz Eliha Hoopesa – niemal czterdziestoletniego mężczyznę, który nie może zapamiętać nowych informacji na dłużej niż siedemdziesiąt sekund, a zdarza się, że nawet krócej. Motyw zakochania w osobie chorej na amnezję w pierwszej chwili przywiódł mi na myśl film 50 pierwszych randek, jednakże - jak się pewnie domyślacie - w O człowieku, który stracił cień nie jest tak kolorowo. Fascynacja kobiety rozpoczyna się na pozór niewinnie - Elih jest w końcu niebywałym przypadkiem, dla naukowca to nie lada gratka. Z czasem jednak jej uczucia zaczynają nabierać kształtu i bohaterka wpada w błędne koło ambicji, pragnień i pogłębiającej się sympatii... 

Skąd mamy wiedzieć, kim byliśmy, skoro nie wiemy, kim jesteśmy? Skąd mamy wiedzieć, kim jesteśmy, skoro nie wiemy, kim byliśmy? 

Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Przede wszystkim - jak wspominałam wcześniej - powieść jest pełna emocji i bezlitośnie atakuje wnętrze czytelnika. Dużo tu moralnych i etycznych rozterek, wiele kontrowersji. Wątek miłosny jest przygnębiający, tragiczny, ale i swoiście piękny. Język zachwyca, podobnie opisy i dialogi, choć chwilami nieco przeszkadzało mi zamiłowanie autorki do powtórzeń. Wzmacniały one niektóre sceny, podkreślały ważność danego wydarzenia, jednakże z czasem ten zabieg zaczął irytować, zatracił swój sens. Mam nadzieję, że w innych powieściach autorka jest bardziej oszczędna w repetycjach. 

W O człowieku, który stracił cień uwagę zwraca również studium psychologiczne postaci, bardzo szczegółowe, niepokojące. Obie postaci poznajemy dogłębnie dzięki wszystkowiedzącemu narratorowi. Margot zdaje się być wewnętrznie rozrywana pomiędzy chorą ambicją a empatią. Elih natomiast to charyzmatyczny i przyjazny mężczyzna, o zamglonych wspomnieniach. Ciężko tu jednoznacznie stwierdzić, kto jest bardziej zagubiony - oboje są na swój sposób samotni i zdaje się, że to właśnie przez tę swoistą samotność budzi się ich uczucie. W tle przeplatają się również mroczne obrazy, które budują nastrój grozy i niepokoju - przez nie i czytelnik bywa zagubiony. Akurat ta dezorientacja była przyjemna, tajemnicza, wzbudziła we mnie niebywałą ciekawość.

Im głupsi jesteśmy, tym mniej groźni. Nie ma ryzyka w okazywaniu nam życzliwości. Możecie nam wyznawać swoje tajemnice, bo i tak ich nie zapamiętamy. 

Spotkanie z książką O człowieku, który stracił cień było dla mnie niebywałym doświadczeniem. Czytałam ją na raty, gdyż emocjonalnie było mi niezwykle ciężko. Margot budziła we mnie zarówno wstręt, jak i współczucie, a historia jej i Eliha potrafiła doprowadzić do łez. Polecam tę książkę osobom, którym niestraszne książki rozrywające duszę i szukają czegoś nowego, nieprzeciętnego w literaturze. Na pewno sięgnę po inne książki autorki. 

Tę książkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu Rebis. :)

5 komentarzy:

  1. Kurczę, jak nie jestem fanką romansów, tak chyba przeczytam tą książkę, jeżeli oczywiście gdzieś ją znajdę. Podoba mi się fabuła, jest taka inna niż wszystkie książki o zakochaniu z jakimi się spotkałam. Swoją droga, lubię motyw amnezji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to nie był romans. Raczej dramat psychologiczny z niełatwym wątkiem miłosny, który urozmaicił całość.

      Usuń
  2. Dramaty psychologiczne mają to do siebie, że bazują na naszych emocjach i wyzwalają w nas mocne uczucia. Brak w nich słodyczy i zakłamania, są takie ludzkie i dogłębnie prawdziwe. Lubię takie powieści, ponieważ poruszają najgłębsze pokłady wrażliwości i empatii, zmuszają do refleksji, pomagają zrozumieć wiele problemów i złożonych sytuacji. Czuję, że to książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa jestem tej książki, historii człowieka, który szybko zapomina,że jest zakochany, smutny czy zły i kobiety kochającego takiego człowieka. Jaki wpływ choroba ma na nią oraz jej psychikę a także jak potoczy się jej kariera naukowa. Na pewno nie oderwę się od tej książki, zostanie w moim sercu i głowie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Studium psychologiczne człowieka nie jest tym, co kocham najbardziej w książkach. Jestem pełna obaw, że nie podołam tej historii. Dlaczego? Groza, mroczne zakamarki pamięci, duszy, człowieka... to mnie trochę przeraża. W dodatku obnażenie natury ze strony psychologicznej człowieka, postawienie go bezbronnym i nagim przed samym sobą, przed własnym ja. To funduje mam autorka... Człowiek bez cienia, człowiek bez maski, człowiek bez przebrania... taki jaki jest prawdziwy... bez obciążeń przeszłości, bez nacisków teraźniejszości, bez widoków na przyszłość.. ECCE HOMO!!!

    OdpowiedzUsuń