Tytuł:
Natura leczy, czyli co sprawia, że
jesteśmy szczęśliwsi, zdrowsi i bardziej kreatywni
Autor:
Florence Williams
Wydawnictwo:
WydawnictwoUniwersytetu Jagiellońskiego
Rok
wydania: 2018
Liczba
stron: 304
Opis:
Zacznij
czerpać z natury pełnymi garściami!
Autorka
udowadnia, że najlepsze sposoby na poprawę naszego zdrowia są na wyciągnięcie
ręki! Wraz z Florence Williams odkrywamy „leśne terapie” w zaciszu koreańskich
gajów cyprysowych; pozytywny wpływ obozów survivalowych oraz korzyści płynące
ze spacerów po miejskich parkach. Drzewa za oknem, śpiew ptaków czy zapach
sosny mają niebagatelne znaczenie dla naszego samopoczucia. Ta książka dowodzi,
że obcowanie z naturą wpływa na ciało i umysł - wzmacnia odporność, obniża
ciśnienie krwi, a do tego redukuje stres i pobudza do kreatywnego myślenia.
Od
wieków wiedzieli o tym m.in. Ludwik van Beethoven, Nikola Tesla czy Theodore
Roosevelt, którzy zachwalali korzyści płynące z długich spacerów i spędzania
czasu na świeżym powietrzu. W dzisiejszych czasach coraz częściej pozostajemy
zamknięci w czterech ścianach naszych biur, domów albo galerii handlowych i…
wiele na tym tracimy. Najwyższa pora to zmienić!
Recenzja:
Zastanawialiście się kiedyś, co jest przyczyną waszego złego
samopoczucia? Czy po spędzeniu ośmiu godzin w biurze i kolejnych dwóch w
korkach, w nieustannym hałasie, przyszło wam do głowy, że może to przesycone
spalinami miejskie powietrze wam nie służy? A jeśli tak, czy zdecydowaliście
się wybrać do parku lub lasu miejskiego, by dla odmiany „zaczerpnąć natury”?
Autorka tej książki spróbuje przekonać was, że powinniście to robić. Że
powinniście spędzać przynajmniej pięć godzin w miesiącu na świeżym powietrzu,
by znacząco poprawić swoje zdrowie i samopoczucie. I – że miejsce ma znaczenie,
jak udowadniali już Arystoteles i Einstein.
Florence Williams to amerykańska dziennikarka i redaktorka. Gdy wraz z
mężem przeprowadziła się z domku położonego w idyllicznym górskim miasteczku do
Waszyngtonu, do domu mieszczącego się w pobliżu lotniska, zauważyła u siebie znaczny
spadek dobrego samopoczucia: czuła się zdezorientowana, przytłoczona,
przygnębiona. To, gdy już otrząsnęła się z marazmu, skłoniło ją do rozpoczęcia
badań nad związkami natury i ludzkiego mózgu. Zaczęła się zastanawiać, co
takiego ma w sobie przyroda, czego potrzebują ludzie i jak możemy zapewnić
sobie tego czegoś na tyle dużo, żeby być jak najlepszą wersja siebie. W
poszukiwaniu odpowiedzi na te pytania wyjechała do Japonii, gdzie przyglądała
się tamtejszemu zwyczajowi kąpieli leśnych i po raz pierwszy zainteresowała się
badaniami naukowymi, które mogły wyjaśnić to, co się z nią działo. Jak się
okazało, nie tylko Japończycy interesują się wypływem natury na ludzki mózg,
badania w tym zakresie prowadzą również Amerykanie czy Szkoci.
Autorka podzieliła książkę na pięć części. W pierwszej przedstawia dwie
dominujące teorie wyjaśniające, dlaczego nasze mózgi potrzebują natury, sformułowane
przez Japończyków oraz Amerykanów. W kolejnych bada, jak wpływa na nas natura w
zależności od dawki: od zalecanego minimum, czyli pięciu godzin w miesiącu, po
dłuższe przebywanie w „dziczy”.
Choć autorka niewątpliwie jest przekonana o pozytywnym wpływie natury na
mózg człowieka, pozawala sobie na wątpliwości: okej, po kilku dniach spędzonych
na łonie natury nasze samopoczucie wyraźnie się poprawia, ale czy to zasługa
natury, czy tego, że uciekliśmy z miasta, oderwaliśmy się na chwilę od
problemów i zmieniliśmy otoczenie? Kolejne wyniki badań, które przytacza, mają rozwiać
te wątpliwości. Nie musicie się jednak martwić, że ostatecznie autorka każe wam
wyrzucić telefony do jeziora i przeprowadzić się do lasu – jest świadoma, że
nasze życie przeniosło się do wnętrz, ale szuka sposobów na lepsze zaplanowanie
swojego dnia, a nawet życia, tak by wszyscy na tym skorzystali.
Williams przytacza liczne badania i opisuje swój udział w nich. Robi to
dość przystępnie, ale choć po kolorowej, nieco dziecinnej okładce można się
tego nie spodziewać, ostatecznie jest to książka popularnonaukowa, więc wymaga
od czytelnika skupienia. Dużym plusem publikacji jest zamieszona na końcu
obszerna bibliografia, z której większość pozycji została przetłumaczona na
język polski – jeśli tylko kogoś zainteresuje ten temat, będzie wiedział, gdzie
szukać, by się w niego zagłębić.
Każdy człowiek jest inny i choć na autorkę natura może działać zbawiennie
(nastawienie odgrywa tu na pewno ogromną rolę), nie jestem przekonana, czy i ja
mam w sobie równie silną potrzebę przebywania na jej łonie. Ta książka
przekonała mnie jednak na tyle, że będę pilnowała, by przynajmniej te pięć
godzin w miesiącu spędzić na świeżym powietrzu – jeśli to ma mi pomóc, czemu
nie. A jeśli nawet nie odczuję jakiejś znaczącej poprawy samopoczucia i wzrostu
kreatywności, tak czy inaczej nie będzie to czas stracony. Zachęcam do
przeczytania, może was również ta książka zainspiruje.
Mieszkam na wsi i muszę powiedzieć, że jest tu cudownie, pomimo tego, iż wszędzie daleko. Wiele się słyszy o zbawiennym wpływie lasu, czy też samej natury na organizm człowieka. Na pewno przyjemniej i zdrowiej jest wybrać się na spacer, piknik czy nad jezioro niż siedzieć w domu przed telewizorem, co jest niebezpieczne szczególnie dla oczu i kręgosłupa. Osobiście uwielbiam spędzać czas na świeżym powietrzu, a teraz mając smartfony można połączyć przyjemne z pożytecznym. Trzeba korzystać z uroków pięknej pogody i czerpać jak najwięcej, bo w końcu nic za to nie płacimy, a możemy tylko wiele na tym zyskać. Fajnie, że są wydawane takie książki, bo mogą przypomnieć zabieganym ludziom, że dla wytchnienia i poprawy samopoczuciu naprawdę nie trzeba wiele.
OdpowiedzUsuńDo tego, że otoczenie się przyrodą ma zbawienny wpływ na nasze samopoczucie, a w związku z tym i zdrowie, nikt nie musi mnie przekonywać ( podobnie jak czytanie książek zbawiennie wpływa na obniżenie naszej podatności na stres, gospodarkę jelitową i energię do działania- innymi słowy na nasze zdrowie :-) ). Od kiedy spędzam codziennie co najmniej godzinkę na świeżym powietrzu ( i nie mam tutaj na myśli osiedle w mieście, ulice centrum ), zorganizowałam prosty ogródek pod oknami mieszkania, a do mieszkania i na balkon wstawiłam donice i skrzynki z kwiatami, świat stał się radośniejszy i weselszy.
OdpowiedzUsuńMyślę,że po tą pozycję sięgną osoby takie jak ja, te które same znają zbawienny wpływ natury na człowieka. Przypadkiem, kilka osób, które powinni dowiedzieć się tego. Szkoda wielka...
Pozycja jest wspaniałym pomysłem na prezent dla komputerowców, karierowiczów, uczestników wyścigu szczurów, internetowców, komórkowców i innych przypadłości XXI wieku, które to mnożą się w zastraszającym tempie.
Odkąd sama wyprowadziłam się na dalsze obrzeża mojego miasta, to powiem szczerze, że teraz miewam się znacznie lepiej zarówno psychicznie jak i fizycznie. Jednak obcowanie z naturlą na codzień wpływa bardzo pozytywnie na człowieka zwłaszcza jeśli ma się codziennie prace czysto biurową przy komputerze. A tak to kawa w ogrodzie z samego rana przy śpiewie ptaków, czy może regularne spacery z pieskiem po pobliskim lesie, to jest po prostu to!
OdpowiedzUsuń