piątek, 6 kwietnia 2018

Sarah J. Maas - "Dziedzictwo ognia"


Autor: Sarah J. Maas
Tytuł: Dziedzictwo ognia
Cykl: Szklany tron. Tom 3
Wydawnictwo: Uroboros
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 654
Ocena: 8/10

Opis:
Celaena Sardothien przeżyła już wiele – brutalne szkolenia, niewolę, turniej o pozycję Królewskiej Obrończyni… Tym razem jednak przyjdzie się jej zmierzyć z własnymi demonami, z ciężarem jej dziedzictwa. Aby uzyskać informacje – kluczowe w wojnie z okrutnym królem Adarlanu – musi nauczyć się panować nad ogniem, który nosi w sobie. Podczas gdy codziennie ćwiczy pod czujnym okiem nieśmiertelnego Rowana, król wciela w życie kolejne z jego mrocznych planów. Jednak i na dworze władcy zawiązują się sojusze, mające na celu zakończenie jego panowania i przywrócenie magii na kontynencie.
Celaena, nieświadoma tego, co się dzieje w Rifthold, ma jeden cel – dostać się do legendarnego Doranelle, którym rządzi Maeve, i uzyskać odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Jak jej władca zdołał usunąć magię? Co zrobić, by ją przywrócić? Jednak opanowanie jej mocy to niejedyna rzecz, z którą będzie musiała się przedtem zmierzyć – król Adarlanu już o to zadbał. Czy dziewczynie uda się wyjść cało z koszmaru, jaki zgotował jej władca pozbawionego magii kontynentu? Co jeszcze planuje król? I jaki los czeka rebeliantów?


Recenzja:
Ostatnio zaczytuję się w świecie Szklanego tronu i całkowicie zapominam o czymkolwiek innym. Ale jeśli zapoznaliście się z historią Celaeny i jej przyjaciół, to wiecie, że właściwie nie robię niczego dziwnego. W końcu jak można nie dać się pochłonąć opowieści o Zabójczyni Adarlanu oraz jej najbliższych? No właśnie, nie można!

Celaena w tym tomie musi zmierzyć się z kolejnymi przeciwnościami – tym razem są to jednak jej własne demony. Potrzebuje informacji, by pokonać króla Adarlanu, a jedyną osobą, która może ich udzielić, jest niebezpieczna królowa Fae. By się z nią spotkać, Celaena musi zapanować nad własną mocą, nad swoim dziedzictwem i… może wreszcie się z nimi pogodzić? Ale nie tylko to napędza akcję w tym tomie, bo w Rifthold oraz Górach Ruhnn także mają miejsce przełomowe wydarzenia. Z każdą minutą przybywa niebezpieczeństw, z którymi trzeba się będzie zmierzyć… O ile Celaena i jej przyjaciele poradzą sobie z tym, co czeka na nich już teraz.

Bardzo mnie ucieszyła zmiana miejsca rozgrywania akcji – szczerze mówiąc trzeci tom, który rozgrywałby się nadal w murach królewskiego pałacu, mógłby być nużący. Chociaż nie brakowałoby zapewne akcji, bo mam wrażenie, że wyobraźnia pani Maas to studia bez dna, to jednak przeniesienie głównej bohaterki w inne miejsce było naprawdę dobrym pomysłem. Poza tym gdyby nie wyjechała, nie poznałaby odpowiedzi na ważne pytania, nie byłoby też nowej postaci, która całkowicie zawładnęła moim sercem, więc takie rozwiązanie przyniosło same plusy!

A co do postaci – pojawiają się w tym tomie trzy nowe, które zdają się mieć duże znaczenie dla reszty fabuły. I to również bardzo mnie cieszy, bo nie dość, że polubiłam całą trójkę wprowadzonych bohaterów, to jeszcze pozostali bynajmniej nie zostali przez autorkę zapomniani. Narracja nadal prowadzona jest w trzeciej osobie, tyle że teraz jeszcze częściej odchodzi od Celaeny, by pokazać nam wydarzenia, które stają się udziałem Chaola, Doriana, czy Manon, kolejnej wspaniałej żeńskiej postaci. Trochę brutalnej i przerażającej, ale zdecydowanie ciekawej, która ponadto jest właścicielką wywerny – zwierzęcia, które także znalazło osobne miejsce w moim sercu. Wspominałam już, że uwielbiam tę serię, ze względu na wspaniałe postaci, które wykreowała autorka? Bo każda z nich jest tak różna, tak świetnie dopracowana, że ma się wrażenie, jakby za chwilę mogli po prostu stanąć przed nami i się przywitać. Albo zaatakować nas, to by chyba bardziej pasowało. Tak czy inaczej nie mogę się doczekać tego, kiedy losy ich wszystkich wreszcie zaczną się krzyżować, bo to dopiero będzie mieszanka wybuchowa!

Chociaż znałam już historię Celaeny, jej przeszłość cały czas ją prześladuje, więc jest to nieodłączny element opowieści. Tyle że w tym tomie wywołała ona u mnie jeszcze więcej emocji i nie kryję, że nie potrafiłam nawet powstrzymać łez podczas niektórych scen. A zakończenie po raz kolejny sprawiło, że nie potrafiłam się powstrzymać i od razu zaczęłam czytanie kolejnego tomu. Jak tak dalej pójdzie to przestanę jeść, pić i spać, bo książki nie należą do najkrótszych, a ja całe dnie siedzę pogrążona tylko w Imperium Adarlanu…

Co mogę dodać na koniec? Chyba tylko tyle, że z każdą kolejną stroną historia staje się jeszcze ciekawsza. Pierwszy tom zapoczątkował wspaniałą serię, która rozwija się w zaskakującym tempie i wywołuje jeszcze więcej emocji. Mam wrażenie, że z każdym tomem powieści są coraz dojrzalsze, a przecież i Szklany tron nie był jakąś naiwną opowiastką. Dlatego mam ogromny podziw dla pani Maas za tworzenie tak świetnego świata, w którym można zniknąć na godziny, który pochłania tyle czasu i wywołuje tyle przeróżnych reakcji. Nie pozostaje mi nic innego, jak po raz kolejny zachęcić was, byście zapoznali się z serią Sarah J. Maas. Jeśli nie macie jej jeszcze oznaczonej jako „przeczytane”, naprawdę nie wiecie, co tracicie!

Za książkę dziękuję wydawnictwu Uroboros


6 komentarzy:

  1. Kolejna fantasy .A ja tak nie lubię tej literatury.Ale pewno inni fani tego gatunku znajdą fajną recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam podobnie. :> Jak poznałam świat stworzony przez panią Maas nie mogłam zrobić sobie przerwy i przeczytałam chyba cztery tomy w bardzo krótkim czasie. :D
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach ten cykl. :) Pierwszy tom mam na swojej półce i czeka na swoją kolej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo, tylko tyyyle innych tytułów też tam stoi :(

      Usuń
  4. Kiedy podczas czytania lecą łzy to onzacza tylko tyle że jest to rewelacyjnie dobra książka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowe miejsce, nowi bohaterowie, nowe przygody, a jednak nie oderwane od poprzednich części ( po prostu kontynuacja jest kontynuacją, a nie zupełnie nową powieścią )i już nie mogę się doczekać, kiedy doczytam do tego tomu. I wierzę, że to już za chwil kilkanaście, bo i poprzednie tomy czyta się tak, że nie można się oderwać.

    OdpowiedzUsuń