Autor: Anna Bellon
Tytuł: Nie zapomnij mnie
Wydawnictwo: OMGBooks
Data wydania: 2017
Ilość stron: 320
Ocena: 4/10
Opis:
The Last Regret są na szczycie: wyprzedana trasa koncertowa, nominacje do Grammy, uwielbienie fanów, świetna zabawa z paczką najlepszych przyjaciół.
Ale Ollie nie jest tak naprawdę szczęśliwy: ma apartament, którego nie może nazwać domem i dziewczynę, która nie jest jego wielką miłością. Bo Ollie nie zapomniał o Ninie, pierwszej i jedynej, którą naprawdę kochał. Którą chciał mieć w sercu na zawsze. I która zniknęła z jego życia.
Aż do dziś...
Dlaczego Nina odeszła bez słowa? Czy kiedykolwiek kochała Olivera? I dlaczego skrywana przez nią tajemnica nieodwracalnie zmieni życie Oliego?
Recenzja:
Chciałabym dać tej książce wyższą ocenę, ale nie mogę. Chociaż gorąco polecam jako lekkie czytadło, to w porównaniu do książek, które czytałam w swoim życiu, ta była dosyć mało zaskakująca. Ba - "Uratuj mnie" (tom 1 serii The Last Regret) było zdecydowanie lepsze! Tam cały czas się coś działo i chociaż można było z góry przewidzieć, że głównych bohaterów połączy miłość, było to wszystko rozpisane w jakiś taki fajny sposób, z zachowaniem jakiegoś smaku. Tutaj sytuacja wygląda trochę inaczej - w dalszej części swojej recenzji pokażę Wam, o co mi chodzi.
Oliver - a właściwie Ollie, gdyż tak jest chyba w książce nazywany częściej - jest jednym z muzyków w zespole The Last Regret. Jego życie wygląda teraz praktycznie idealnie: nowe mieszkanie, mnóstwo pieniędzy, fani, chętne dziewczyny, nowa płyta na horyzoncie, wokół sami przyjaciele... ale mimo wszystko chłopakowi czegoś brakuje - a właściwie kogoś, nawet konkretnego - Niny. Oliver w swoim życiu kochał tylko jedną dziewczynę, którą poznał w domu dziecka i z którą przeżył masę wspaniałych chwil. Nina jednak porzuciła go - z dnia na dzień, chociaż wydawać by się mogło, że wszystko w ich związku jest idealne. Od tego czasu, nawet jeśli Oliver z kimś jest, to nie potrafi zlekceważyć swojego uczucia w stosunku do Niny i szybko zrywa z potencjalnymi kandydatkami na żonę.
Kiedy pewnego dnia, w przerwie między trasami koncertowymi, Oliver wpada na Ninę, jego życie przewraca się do góry nogami. Jest pewien jednego - jego uczucie do niej się nie zmieniło, chociaż dziewczyna nie wygląda już tak samo jak kiedyś. W głowie chłopaka krąży tylko jedna myśl - czy mogłoby być dalej tak samo, jak kiedyś? Niestety - albo stety - Nina ma wiele swoich tajemnic, do których nie od razu chce dopuścić Olivera, a dodatkowo - największą z tego tajemnicą jest to, dlaczego kilka lat temu wyjechała, zostawiając Olliego.
Tak właściwie kiedy Nina pojawia się gdzieś w 1/4 książki, to akcja nie rozwija się jakoś zaskakująco: koncerty, spotkania, od początku wiadomo, co kto do kogo czuje, nie ma żadnego budowania punktu kulminacyjnego, niczego zaskakującego. W romansach zazwyczaj przynajmniej zakochiwanie się trwa jakiś czas, dzięki czemu czytelnik nie odczuwa znużenia. W "Nie zapomnij mnie" nie było czegoś takiego - a ja najchętniej w ogóle bym zapomniała o tej pozycji, zachowując wspomnienie tylko o dosyć przyjemniej pierwszej części tej serii.
W kilku recenzjach tej książki - zresztą całkiem pochlebnych - czytałam, że "Nie zapomnij mnie", to zaskakująca książka o trudnej miłości i szczypcie muzyki. Cóż, przynajmniej to z muzyką się zgadzało, bo jest tu jej całkiem dużo, chociaż miałam wrażenie, że akurat w tej książce bohaterowie słuchali głównie jednego zespołu, jakby innych nie było (kolejny minus w porównaniu z "Uratuj mnie").
To, co się natomiast nie zmieniło - a szkoda - od czasu "Uratuj mnie", to ten felerny zapis esemesów i innych czatów. Znowu głupiutkie teksty, których zazwyczaj już się nie używa, a do tego masa emotek w stylu "^^". Ja rozumiem, że takie coś było może modne w gimnazjum, ale teraz naprawdę już tak nie jest, a w książce - dziele literackim, które mają czytać przyszłe pokolenia - to po prostu aż drażni w oczy. Gdyby nie to, że chciałam wiedzieć, co się w fabule dzieje, to chyba bym jej wzrokiem omijała, naprawdę.
Annie Bellon nie można natomiast zarzucić tego, że pisze źle - jej książka jest lekka, a ona sama ma całkiem fajny styl i niezły przekaz myśli. "Nie zapomnij mnie" pod względem tekstu pisanego, a nie fabuły, to całkiem niezła młodzieżówka. Niestety, tak naprawdę nie byłam w stanie wyczuć jakiegokolwiek klimatu, ale zwalam to na to, że ta historia po prostu mnie nie porwała. Mimo wszystko, Anna Bellon to dosyć młoda pisarka i mam nadzieję, że jej kolejne dzieła będą lepsze - równie dobre, albo jeszcze bardziej dopracowane niż "Uratuj mnie".
Wiecie, co mnie w tej książce najbardziej zawiodło? Zakończenie. Końcówka była wydarzeniem ważnym dla bohaterów poprzedniego tomu, ba, nawet się narracja bohaterki "Uratuj mnie pojawiła", chociaż przez całe "Nie zapomnij mnie" była tylko prowadzona oczami Olivera i Niny. Tak, czy siak, po prostu brakło mi czegoś, czegokolwiek, co jakoś by to fabułę spięło, zakończyło fajnie losy Olliego i Niny (bo wspominać o urywku na pół strony, na samym końcu, oczami Olliego nie warto, dla mnie to już było praktycznie jak zapchanie strony, skoro to nijak nie grało z tym, co chwilę wcześniej było w narracji bohaterki poprzedniego tomu).
Okładka oczywiście jest utrzymana w konwencji do tomu poprzedniego, pewnie kolejne też będą. Jak w poprzednim tomie chyba najbardziej narzekałam na oprawę graficzną, to tutaj jestem neutralna, o wiele bardziej mogę ponarzekać na fabułę. Nawet nie wiecie, jak chciałabym się znaleźć w sytuacji, gdzie mogłabym tylko ponarzekać na słaby pomysł grafika! Ale nie - tutaj, w tym wypadku, trzeba mu raczej pogratulować.
Podsumowując, jeśli nie musicie - nie czytajcie i zachowajcie dobre wspomnienia o "Uratuj mnie". Jeśli chcecie, zaufajcie pozytywnym recenzjom, których w internecie jest całkiem sporo. Nie stawiajcie jednak poprzeczki zbyt wysoko, bo możecie się zawieść. Mam nadzieję, że moja recenzja trochę rozwiała Wasze wyobrażenia - "Nie zapomnij mnie" zdecydowanie nie jest dziełem idealnym.
Pozycję dostałam od OMGBooks
Właśnie czytam "Nie zapomnij mnie" (jestem mniej więcej w 3/4 książki) i tez mam wrażenie że Uratuj mnie było lepsze
OdpowiedzUsuńspodziewałam się więcej po tej książce :(
OdpowiedzUsuńDla mnie "Uratuj mnie" było takim czytadłem na odmóżdżenie się i jeśli sięgnę po tom drugi tej serii, to raczej z takim samym podejściem. Nie spodziewam się cudów. :)
OdpowiedzUsuń