Tytuł:
Szczęście. Poradnik dla pesymistów
Autor:
Oliver Burkeman
Wydawnictwo:
MUZA S.A.
Data
wydania: 15 marca 2017
Liczba
stron: 256
Ocena:
7/10
Opis:
Według Olivera Burkemana niepohamowane
dążenie do szczęścia i sukcesu może przysparzać nam nieszczęść. Autor proponuje
zatem koncepcję, że tylko godzenie się na porażkę, stratę i doświadczanie
większej ilości negatywnych emocji lub przynajmniej nauczenie się zaprzestania
tak usilnej od nich ucieczki, oraz analizowanie ich sprawi, że staniemy się od
nich wolni.
Ta książka to perełka. Dyskretnie
wywrotowa, pięknie napisana, przekonująca i głęboka. Zachęca do myślenia i
niezwykle podnosi na duchu.
Przecząc poradnikowej tradycji, zgodnie z
którą pozytywne myślenie zbyt często zastępuje po prostu myślenie, Oliver
Burkeman kieruje naszą uwagę ku kilku głębszym tradycjom filozoficznym, a robi
to lekką ręką i z gorzkim poczuciem humoru.
Recenzja:
Gdyby spytać przypadkowego przechodnia o optymizm, pewnie powiedziałby,
że to coś pozytywnego. W Ameryce jest on niemal otaczany kultem, co innego w
Anglii, gdzie ludzie porażki świętują – a warto wspomnieć, że autorem tej
książki jest nie Amerykanin, ale Anglik. My w Polsce chyba nie jesteśmy
szczególnie optymistyczni, ale z pewnością dosięgł nas trend dążenia do
szczęścia, stawiania sobie celów i wyrzucania ze słownika słowa „niemożliwe”.
Popularność trenerów rozwoju osobistego i wszelkiego rodzaju poradników,
które mówią nam, jak żyć, nie bierze się znikąd. Ludzie pragną prostej recepty
na szczęście. Tylko czym właściwie jest to szczęście? Dużo się o nim mówi, goni
się za nim nieraz całe życie, usilnie stara się chwycić je za rogi, a ono cały
czas ucieka i pozostaje nieuchwytne… Oliver Burkeman przedstawia nam w swojej
książce teorię, wedle której może się tak dziać dlatego, że za bardzo się
staramy i sugeruje, że szczęście możemy odnaleźć, gdy przestaniemy
podporządkowywać temu wszystkie swoje działania. Jak pisała Edith Wharton,
nieszczęśliwym można być na wiele sposobów, lecz jest tylko jeden na to, by żyć
w wygodzie i brzmi on: przestać gonić za szczęściem.
Każdy z nas w jakimś stopniu planuje swoją przyszłość. Plany mają jednak
to do siebie, że znacznie częściej się nie spełniają niż spełniają. Kiedy
jesteśmy zorientowani na sukces i wyrzucamy ze swojego słownika słowo „niemożliwe”,
porażka, która nieuchronnie nadchodzi, jest tym bardziej druzgocąca. Burkeman
zwraca uwagę, że w naszym sposobie myślenia o szczęściu rozwinęliśmy nawyk
przeceniania tego, co pozytywne. Tymczasem do szczęścia może wieść nas
negatywna droga, polegająca na sztuce akceptacji swoich porażek, docenieniu
niepewności i uświadomieniu sobie swojej śmiertelności oraz próbie jej
oswojenia. Całe życie dążymy do zapewnienia sobie poczucia bezpieczeństwa, ale
kiedy je osiągamy, okazuje się, że nie daje nam ono szczęścia. Jasno określamy
swoje cale, a kiedy uda nam się je osiągnąć (choć znacznie częściej się nie
udaje, co jest powodem frustracji), nie jesteśmy wcale zadowoleni albo jesteśmy
usatysfakcjonowani zaledwie w jakimś, niewielkim, stopniu. Optymistyczne
myślenie w zderzeniu z rzeczywistością sprawia, że jesteśmy tylko bardziej
przygnębieni.
Autor prezentuje garść praktycznych porad, które mogą nam pomóc, takich
jak wyobrażanie sobie najgorszych scenariuszy tego, co może się stać, zastanowienie
się w konkretnej sytuacji, co nas właściwie denerwuje – nasz osąd o niej, czy sytuacja
sama w sobie, albo szczere odpowiedzenie sobie na pytanie „Czy masz jakiś
problem w tej chwili?”. Burkeman sięga
też do historii i przytacza poglądy na szczęście m.in. stoików i buddystów. Stoicy
proponują osiągnięcie spokoju poprzez nieprzejmowanie się wydarzeniami, jeśli
nie mamy na nie wpływu – a zwykle nie mamy. Dla buddystów z kolei droga do
spokoju wiedzie przez medytację. Burkeman przedstawia przekrój takich sposobów
myślenia, uwzględniając również te współczesne (każdy urozmaica odpowiednimi
anegdotkami). Wszystkie łączy jedno – odrzucają one optymizm i proponują inną, „negatywną”
drogę do szczęścia.
Znalazło się w tej książce kilka celnych spostrzeżeń i praktycznych
porad, które można wykorzystać, by nie tylko zmienić swoje podejście do życia, lecz także po prostu mniej się stresować codziennymi sytuacjami.
Nie wszystko trzeba brać do siebie, ale warto przeczytać tę książkę i samemu
zdecydować, co może nam się przydać. Nigdy nie byłam optymistką i jestem
usatysfakcjonowana lekturą, która dowodzi, że optymizm nie jest wcale taki
zbawienny, za jaki uchodzi, ale już całkiem obiektywnie mówiąc – ta książka
prezentuje ciekawą alternatywę dla optymizmu. Dajcie sobie więc spokój z
słuchaniem Grzesiaka albo kupowaniem kolejnych książek, które będą namawiać was
do wyznaczania celów i ich realizacji – zamiast tego przeczytajcie Poradnik dla pesymistów. Na pewno będzie
to odświeżająca lektura.
Książkę dostałam od
wydawnictwa MUZA S.A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz