Autor: Samantha Young
Tytuł: Ostatnia szansa
Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 2015
Ilość stron: 388
Ocena: 7/10
Opis:
Hannah Nichols nie potrafi się uwolnić od bolesnej przeszłości i przyjąć tego, co niesie przyszłość.
Po raz ostatni widziała Marca D'Alessandro pięć długich lat temu. Od dawna był miłością jej życia. Po niezwykłej nocy, gdy oboje ulegli pożądaniu, wyjechał ze Szkocji, zostawiając Hannah ze złamanym sercem. To, co stało się później, w konsekwencji zniszczyło dawną, romantyczną dziewczynę; dotąd nie zdołała się otrząsnąć z poczucia krzywdy i osamotnienia.
Ucieczka od Hannah okazała się największą pomyłką Marca - przez lata żałował swojego zachowania. Gdy los zetknął ich znowu, postanowił walczyć i zdobyć kobietę swego życia, nie szczędząc wysiłku, by jej udowodnić, że powinni być razem.
Kiedy wydaje się, że Marco zdołał przekonać Hannah o swojej miłości i o tym, że mogą zostać szczęśliwą parą, ona dowiaduje się o jego tajemnicy. Budzą się dawne upiory i zakorzeniony głęboko w jej sercu ból ożywa - sekret Marco rozdziela ich po raz kolejny...
Recenzja:
Powiem tak - nigdy nie sądziłam, że ta powieść jest aż czwartym tomem serii. Nie odczuwa się tego. Nie trzeba znać poprzednich tomów, aby odnaleźć się w fabule - szczególnie, że poprzednie tomy tyczą się innych członków rodziny Hannah. Mam jednak nadzieję, że chociaż zaczęłam od tego tomu, to będę miała jeszcze okazję przeczytać wcześniejsze części. Mimo tego, iż ta seria opiera się głównie na romantycznych wątkach, to jednak definitywnie ma coś w sobie...
"Czasami czujemy to, co czujemy. Nie ma znaczenia, co uważamy za racjonalne, i tak emocje zwykle zwyciężają."
Hannah - główna bohaterka - obecnie pracuje jako nauczycielka i za wszelką cenę stara się zapomnieć o swojej przyszłości, a mianowicie o chłopaku, który złamał jej serce kilka lat temu i sprawił, że nie potrafiła się z tego otrząsnąć. Dodatkowo dziewczynę nękają tragiczne wspomnienia o tym, co stało się, kiedy Marco ją porzucił - a działo się naprawdę sporo. Nic więc dziwnego, że pewna siebie dziewczyna, która potrafiła człowieka zagadać na śmierć, stała się odrobinę zgorzkniała i cyniczna. Niemniej jednak jest to według mnie bohaterka na tyle pozytywna, że nie da się jej nie polubić.
"Czasem człowiek naprawdę tego potrzebuje, aby trzymać innych ludzi na dystans, bo inaczej rozkleiłby się. Ale też trzeba nauczyć się odsłaniać przed innymi - wtedy, kiedy to właśnie inni ludzie trzymają człowieka przy życiu."
Marco - początkowo dosyć tajemniczy obiekt westchnień Hannah, okazuje się być naprawdę intrygującą osobą. Kiedy wkracza do jej życia ponownie, próbując walczyć o jej serce, które kiedyś złamał, dowiadujemy się o nim naprawdę wielu rzeczy - o jego przeszłości, o jego braku pewności siebie, o lękach i kompleksach, które ma. Nie dowiadujemy się jednak jednej rzeczy, która całkowicie zmienia sytuację w relacji między nim a Hannah. Nie trzeba się dziwić, że dziewczyna nie jest w stanie tego zaakceptować "od tak" i czuje się rozdarta... W końcu to wygląda tak, jakby jej własna przeszłość zaczęła się z niej naśmiewać i z niej kpić.
"Bo kiedy jestem z tobą, czuję się tak, jakby wszystko miało dobrze się ułożyć. Nie
potrafię tego wyjaśnić."
Pomimo tego, że w fabule tej jest naprawdę sporo wątków romantycznych - nie tylko ze strony Hannah, ale też innych członków jej rodziny, a także scen łóżkowych, których od pewnego momentu jest aż nadmiar (chociaż ówczesna relacja między bohaterami nie jest zbyt dobra!), to w powieści tej możemy znaleźć więcej przesłania i ciekawych motywów, niż na pierwszy rzut oka by się nam wydawało.
Chociaż akcja dzieje się dla bohaterów w teraźniejszości, to jednak najwięcej wydarzeń dzieje się w retrospekcjach Hannah, które przedstawiają całkowicie inną historię. Początkowo zastanawiałam się, jakim cudem przeżyła to wszystko i dalej dawała szansę Marco - w końcu sprawił jej ogrom bólu, cierpienia i na dodatek przyczynił się do tego, że nie dosyć, że zaprzepaściło się jedno z jej marzeń, to jeszcze to wszystko zaczęło silnie na nią oddziaływać.
Wątkiem, który najbardziej ujął mnie za serce... jest wątek z jednym z uczniów. Nie kończy się on jednak dobrze i nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek romansem - żeby wszystko było jasne. Chłopak jednak przypomina Hannah jej ukochanego w czasach młodości i bardzo chce mu pomóc wyjść z kłopotów. Niestety, zakończenie tego wątku może tylko sprawić, że bardziej wrażliwe osoby będą potrzebowały chusteczek higienicznych do wylania morza łez...
Okładka ta bardziej podoba mi się niż jej zagraniczny odpowiednik. Zresztą - sami porównajcie. Polska okładka znajduje się na samym początku recenzji, zagraniczna jest wpleciona w tekst recenzji. Która z nich podoba Wam się bardziej? Jak dla mnie ta zagraniczna bardziej nawiązuje do tego, że to jest romans/erotyk - ale jednocześnie kojarzy mi się z tandetą i kiczem.
"Myślę, że właśnie tak uczucie żalu zmienia ludzi."
Warto jeszcze wspomnieć o autorce, która używa naprawdę prostych słów i tworzy z nich zdania, które aż chce się czytać i dosłownie pożerać wzrokiem! Może nie wszystko jest idealne - oprócz ciekawych dialogów pojawiają się nijakie, to samo tyczy się opisów, z których część to raczej zapychacze stron, albo ogólnej idei tego, że wykreowani bohaterowie zachowują się czasem jak zwierzęta w okresie godowym. Niemniej jednak jestem pewna, że sięgnę jeszcze po twórczość tej autorki. Mam nadzieję, że każda kolejna książka będzie jeszcze lepsza, ciekawsza, bardziej dopracowana...
"Młodzi ludzie zwykle żywią głębokie przekonanie, że śmierć ich nie dotyczy, że mogą wszystko i każdego ranka będą się budzić do życia razem z całym światem."
Jeżeli zastanawiacie się jeszcze, czy warto się zapoznać z "Ostatnią szansą", to mogę jedynie powiedzieć, że ja nie żałowałam czasu, który spędziłam podczas czytania jej. Myślę, że i wy nie będziecie go żałować - a wręcz przeciwnie - docenicie tę niby lekką lekturkę, odnajdując w niej więcej wartości niż w większości książek na rynku wydawniczym.
Pozycję tę dostałam od Burda Książki
Mam nadzieję, że i mi się spodoba, ale zapowiada się na prawdę ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na rozdanie ;)
http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2016/03/konkurs-z-jutrem_10.html
Lubię czasami sięgnąć po literaturę erotyczną, a tę serię mam w planach - jednak mam tak, że mimo wszystko wolę czytać wszystkie tomy po kolei. :)
OdpowiedzUsuńOjej, nie słyszałam o tej serii; w ogóle dawno nie czytałam nic od Burdy! Muszę to nadrobić! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Nie słyszałam jeszcze o tej serii, ale z czasem chętnie po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Recenzja ciekawa, ale książka raczej nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńRecenzja ciekawa, ale książka raczej nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę serię, a autorka jest jedną z moich ulubionych. Bardzo ją cenię i... z niecierpliwością czekam na jej kolejne książki. Co do samej okładki, to masz zupełną rację. Zagraniczna okładka to sam kicz. Polska — cudo! Ja osobiście jestem zakochana w całej serii On Dublin Street :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie znam stylu tej autorki, ale wszędzie sypią się dobre solową o jej twórczości wiec z chęcią poznam.
OdpowiedzUsuńOstatnio przeczytałam 3 tom innej serii i przyznam, że też byłam zaskoczona, że można czasem coś przeczytać właśnie w ten sposób, bez konieczności zapoznania się z poprzednimi.
OdpowiedzUsuńKsiążka nie dla mnie, ale recenzję przeczytałam z zaciekawieniem :)
Autorka mi nie znana.. myślę, że czas to nadrobić.
OdpowiedzUsuń