Tytuł: Bez słów
Wydawnictwo: OTWARTE
Data wydania: 2016
Ilość stron: 384
Ocena: 8/10
recenzja przedpremierowa
Opis:
Czasem słowa nie są potrzebne, by wyrazić, co kryje się w sercu.
Czy są takie rany, których miłość nie zdoła uleczyć?
Archer, obarczony niewypowiedzianym cierpieniem, mieszka w swojej samotni blisko lasu. Jest przekonany, że tylko tyle mu zostało.
Do sennego, pobliskiego miasteczka przybywa Bree. Dziewczyna liczy na to, że w końcu odnajdzie rozpaczliwie poszukiwany spokój. Gdy spotyka Archera, jej początkowa nieufność zamienia się w rosnącą fascynację outsiderem. Próbując przedrzeć się przez warstwy niedostępności i dzikości, jakimi Archer przez lata zasłaniał się przed innymi, Bree powoli rozbiera go z kolejnych tajemnic.
Czy budzące się w ciszy uczucie uwolni ich od bolesnej przeszłości?
Recenzja:
Moje serce dalej szybciej bije, jak tylko pomyślę o tym, co autorka przygotowała dla swoich czytelników... Wir emocji to chyba wręcz za słabo powiedziane - wszystko zmieniało się tam jak w kalejdoskopie, powodując to, że czytelnik dosłownie zakochiwał się w przedstawianej treści. Nie da się powiedzieć nic innego, jak to, że jest to pozycja obowiązkowa dla każdej czytelniczki - w sumie czytelnika też - którzy uwielbiają dobrze napisane książki. Uwaga dla bardziej wrażliwych - paczka chusteczek podczas czytania jest jak najbardziej wskazana i pożądana! Mia Sheridan i jej "Brak słów" to zdecydowanie powieść, z którą warto się zapoznać! Dlaczego? Już tłumaczę!
Historia rozpoczyna się tak, jak wiele różnych już to robiło i robić będzie - do zapierającego dech w piersiach miasteczka przybywa śliczna dziewczyna, która najbardziej na świecie poszukuje ciszy, bezpieczeństwa i stabilności. Bree - bo tak nazywa się główna bohaterka - nie jest jednak schematową dziewczyną, która od razu rzuca się na jakiegoś przystojniaka - jej celem nie jest poszukiwanie mężczyzny, ale przede wszystkim pracy i odrobiny relaksu. Już na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że Bree potrafi zawładnąć sercem czytelnika - opiekuńcza, uwielbia psy, potrafi gotować, nie boi się ciężkiej pracy i definitywnie walczy ze wszystkimi przeciwnościami losu - taka kobieta to zdecydowanie coś ciekawego pod względem kreowania postaci w tym gatunku literackim.
Wracając jednak do historii... Wiadome jest, że pewnego pięknego dnia musi wydarzyć się coś w jej życiu - przełomowym momentem dla Bree jest poznanie Archera - chłopaka, który definitywnie jest spełnieniem marzeń sennych niejednej osoby! Chłopak ten również zmaga się ze swoimi koszmarami z przeszłości, które dręczą go tak bardzo, że nie jest w stanie żyć jak normalny człowiek. Bree jest jednak cierpliwa, wyrozumiała... i czuje do Archera niesamowite przyciąganie, któremu nie jest w stanie się oprzeć - a może zwyczajnie nie chce się oprzeć? Właśnie tak rozpoczyna się ich historia, która pomimo wzlotów i upadków jest naprawdę niesamowitą opowieścią o miłości, która walczy ze wszystkimi problemami.
Sama fabuła nie jest tak naprawdę niczym niezwykłym - historia, jakich może być pełno we współczesnym świecie. Można by rzec, że takich książek też pewnie powstała masa... ale tak zdecydowanie nie jest! "Bez słów" jest pierwszą książką, która porusza kilka niezwykle ciekawych aspektów, których ze względu na to, że są spojlerami zdradzić nie mogę. Cały czas coś się dzieje, czytelnik wręcz wczuwa się w bohaterów na tyle, że śledzi ich los z zapartym tchem i nie może oderwać się od tekstu. Przede wszystkim jednak powinnam napisać, że wartości, jakie są propagowane w tej powieści i postawy życiowe niektórych ludzi... zdecydowanie zasługują na to, by je naśladować!
Największym plusem tej historii jest chyba to, że napisana jest w magiczny sposób - naprawdę. Autorka odwaliła kawał dobrej roboty. Używając prostych słów, prostych zdań, potrafiła stworzyć coś, co chciałoby się czytać i czytać. Bogate opisy, które od razu oddziałują na wyobraźnie czytelnika, realistyczne dialogi oraz niesamowita zdolność do wyrażania i przelewania tych emocji na karty utworu jest nie lada sztuką - Mii Sheridan zdecydowanie się to udało (za co serdecznie jej gratuluje i jestem pełna podziwu). Śmiało mogę powiedzieć, że jeśli kolejne książki tej autorki będą tak dobre jak ta, to zdecydowanie po nie sięgnę - tak jak pewnie wielu innych ludzi na całym świecie.
Minusem tej powieści jest chyba tylko to, że w pewnym momencie pojawiało się za dużo scen erotycznych - według mnie powinno być ich troszkę mniej, ponieważ ta historia nie potrzebowała ich aż tylu. Natomiast sam początek rozwijania takowego wątku urzekł mnie zupełnie - autorka chyba specjalnie torturowała czytelnika i celowo opóźniała rozwijanie biegu wydarzeń. Niemniej jednak świetnie się to jej udało i warto było czekać. Końcówka tej książki była też odrobinę zbyt przesłodzona, ale jestem pewna, że dla wielu z Was nie będzie to aspekt negatywny, a wręcz przeciwnie - będziecie uważać to za coś romantycznego.
Czasami książki mają "to coś" - tyczy się to także ludzi. Jestem pewna, że "Bez słów" potrafi urzec czytelnika na tyle, że większość po przeczytaniu jest w stanie stwierdzić, że ta pozycja definitywnie ma coś w sobie - zapada głęboko w naszą pamięć i nasze serca.
Dodatkowo cała ta historia "opakowana" jest w okładkę, od której aż nie chce się odrywać wzroku - nic dziwnego, w końcu mamy przedstawione dwa ładne, apetyczne widoki. Aż chciałoby się mieć takie w rzeczywistości! Wydawnictwo świetnie się spisało - jestem pewna, że byłabym w stanie kupić tę książkę nawet po samej okładce!
Cóż, chyba nie mogę powiedzieć nic innego, że musicie to przeczytać! To całkowita i niezaprzeczalna konieczność. Jestem pewna, że nie będziecie żałować tej decyzji, ani też czasu, który spędzicie nad tą powieścią. Gwarantuję, że poczujecie emocje, których często w książkach brakuje. Dajcie szanse tej książce i pozwólcie jej na to, aby Was uwiodła...
Pozycję tę dostałam od Wydawnictwa Otwartego
Specjalnie do tej książki stworzyłam playlistę... Posłuchajcie!
Wiedziałam, że ta książka to spełnienie moich marzeń... Zbliża się Dzień Kobiet więc pewnie się skuszę, a co mi tam! Zwłaszcza, że okładka jest... Oooch, wspaniała wręcz :D <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;*
Już jestem zakochana w powieści, wir wydarzeń, tempo rozwijania się relacji, jestem tym kupiona. Nie wiem nawet, czy wspomniany minus, bym zauważyła, jeśli historia jest tak dobra :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Tak, zdecydowanie muszę ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńMam zamiar po nią sięgnąć. To nie do końca moje klimaty, ale coś mnie do niej ciągnie :D
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Brzmi dobrze, przeczytałabym :D
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja. Tak sobie myślę, że jeśli ta książka jakimś cudem trafi w moje ręce, to zapewne ją przeczytam, ale nie będę jakoś specjalnie na nią polować :) Wszędzie są "historie, jakich wiele", a szukam ostatnio czegoś więcej. :)
OdpowiedzUsuńDziwią mnie moje własne słowa, ale brzmi ciekawie... Czasem są potrzebna takie ciepłe książki. :)
OdpowiedzUsuńRecenzja już od pierwszego zdania zachęca do przeczytania :) Super pomysł z play listą!
OdpowiedzUsuńBuziaki <3