czwartek, 3 marca 2016

Jacek Łukawski - "Kraina Martwej Ziemi. Krew i stal"

Autor: Jacek Łukawski
Tytuł: Krew i stal
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2016
Ilość stron: 384
Ocena: 7/10

Opis:

Sto pięćdziesiąt lat po powstaniu Martwej Ziemi z twierdzy granicznej wyrusza oddział żołnierzy, by wąskim przesmykiem przekroczyć zapomnianą krainę. W starym klasztorze u podnóża Smoczych Gór ukryte jest coś, co musi powrócić do królestwa, zanim Zasłona Martwej Ziemi pęknie i zaniknie.

Silny oddział pod dowództwem Dartora, starego, zaprawionego w bojach oficera, wkracza w suche stepy, by zmierzyć się z demonami przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Prawdziwy cel misji zna tylko przysłany w ostatniej chwili przewodnik. Lecz nawet on – tajemniczy Arthorn – nie przypuszcza, jaki los przygotowali dla nich bogowie i jak krucha jest równowaga znanego im świata.


Recenzja: 

Wszyscy porównują tę książkę do sławnego "Wiedźmina". No cóż, ja nie mogę, ponieważ nie czytałam powieści Sapkowskiego. Tytuł "Krew i stal" to jeden z tych lubianych przez autorów   tego typu literatury, nie wyróżniający się z rzeki powieści fantasy. Gdy widzimy na półce taki utwór, od razu wiemy, z czym będziemy mieć do czynienia. Czy treść okazała się równie przewidywalna? Moim zdaniem autor wykazał się szeroko pojętą poprawnością. Nie byłam oczarowana samą fabułą. Najmocniejszym punktem tej propozycji jest zdecydowanie jego lingwistyczna strona.       

Akcja zawiązuje się dość szybko, jednak nie biegnie z prędkością światła, więc czytelnik nie dostaje zawrotu głowy od nadmiaru emocji. Tak jak wspomniałam, fabuła nie jest zbyt oryginalna i możemy wielokrotnie złapać się na porównywaniu "Krwi i stali" do innych utworów. Nie jest to jednak tak rażące, mówimy tutaj zapewne jedynie o lekkiej inspiracji, co jest nieuniknione w każdym przypadku, nie o żadnym plagiacie. Autor płynnie opowiada historię niczym rasowy gawędziarz, która jest przyjemna w odbiorze. Obfituje w wielokrotne zwroty akcji, co stanowi gwarancję dobrej zabawy podczas czytania. 

Postaci bohaterów niestety nie były wystarczająco wyraziste. Nawet wymyślne imiona nie pomogły mi ich rozróżniać. Zlewały się w jednolitą masę ze względu na brak cech indywidualnych. Autor zdecydowanie zaniedbał kwestię bohaterów, którzy przecież stanowią bardzo ważny element całej historii.

Łukawski pozytywnie zaskoczył mnie, używając dosyć charakterystycznego języka. W swoim stylu połączył archaizację obejmującą zarówno fleksję, składnię i fonetykę. Jak to mówią niektórzy - "szacun"! Dzięki temu język zyskał "słowiański" koloryt, co dopełniało fabułę. Dla czytelnika, który woli tak zwany "język przezroczysty", czytanie "Krwi i stali" będzie prawdziwą wyprawą na Mount Everest. Cały czas będzie nadziewał się na nieprzystępny i trudny do zrozumienia styl bardzo typowy raczej dla beletrystyki historycznej. Autor nie określił dokładnie czasu akcji, jednak jestem pewna, że rozgrywa się ona w czasach średniowiecza. Jednak na wytrwałym i wymagającym fanie literatury fantastycznej taka drobiazgowość pisarza zrobi wielkie wrażenie.

Nie sposób pominąć wyjątkowych scen bitewnych, do których Łukawski przyłożył się szczególnie. Widać jak na dłoni jego wielkie zainteresowanie rodzajami broni. 

Może nie jestem ekspertem w dziedzinie naszych rodzimych autorów, ponieważ do tej pory miałam głównie do czynienia z "towarem eksportowym", jednak jestem przekonana, że Jacek Łukawski  podołał standardom wyznaczonym przez gigantów słowa, pisząc naprawdę dobrą książkę. Polecam osobom, które są z fantastyką "za pan brat", ponieważ będą bardzo zadowolone z lektury. Mniejszą frajdę mogą mieć osoby, które z zasady nie przepadają za tym gatunkiem, ponieważ "Krew i stal" to dość ciężka fantasy. Możecie się zrazić, więc polecam zaczęcie oswajania tego typu literatury od lżejszych powieści, a tę zostawcie na razie w spokoju. Chociaż może się mylę i lubicie skoki na głęboką wodę! ;)      

 Wasza  Ariada :)
      
Za książkę dziękuję Wydawnictwu SQN

2 komentarze:

  1. Szczerze mówiąc, to gdy pierwszy raz zobaczyłem tę okładkę, byłem przekonany, że to dzieło zagranicznego autora. Kiedy dowiedziałem się, że to dzieło naszego rodzimego pisarza, nabrałem chęci na tę książkę. Bardzo rzadko sięgam po powieści polskich autorów, dlatego Krew i stal byłaby z pewnością miłą odmianą :) Kto wie, może kiedyś będę miał okazję, żeby ją przeczytać... :D
    http://mybooktown.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że ta książka mnie zaintrydowała odkąd zobaczyłam tą genialną okładkę. Wydaje się taka tajemnicza i wręcz idealna. Rzadko kiedy sięgam po polskie powieści, bo zazwyczaj mi się nie podobają. Nie mniej jednak może na tą się skuszę, bo jak najbardziej do mnie przemawia :)
    Pozdrawiam,
    swiat-pelen-liter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń