Tytuł:
Inwazja na Tearling
Autor:
Erika Johansen
Cykl:
Królowa Tearlingu (tom 2)
Wydawnictwo:
Galeria Książki
Data wydania: 13 kwietnia
2016
Liczba
stron: 560
Ocena:
8/10
Opis:
W pasjonującej
kontynuacji bestsellerowej Królowej Tearlingu wrogie Mortmesne najeżdża ziemie
Tearlingu, stanowiąc śmiertelne zagrożenie zarówno dla Kelsea, jak i całego
królestwa.
Z każdym dniem
Kelsea Glynn coraz bardziej oswaja się z rolą władczyni. Kładąc kres zsyłkom
niewolników do sąsiedniego Mort, wchodzi w drogę czerpiącej moc z czarnej magii
Szkarłatnej Królowej – a ta nie cofnie się przed niczym. Szkarłatna Królowa
postanawia wysłać straszliwą armię, by upomnieć się o swoje. Nic już nie
powstrzyma inwazji na Tearling.
Lecz gdy
mortmesneńskie wojska podchodzą coraz bliżej, Kelsea w tajemniczy sposób udaje
się spojrzeć w czasy sprzed Przeprawy i odnaleźć w nich niezwykłą i groźną
sojuszniczkę: Lily, która walczy o życie w świecie, w którym już samo bycie
kobietą bywa przestępstwem. Przyszłość Tearlingu – i duszy Kelsea – może
zależeć od Lily i kolei jej życia, lecz młoda królowa ma bardzo mało czasu, by
dowiedzieć się, jaki los spotkał kobietę.
W kolejnej
olśniewającej książce Eriki Johansen wracają doskonale znani czytelnikom
bohaterowie – w tym Buława i Szkarłatna Królowa – oraz pojawiają się
fascynujący nowi aktorzy, przez co ta niezwykła opowieść o magii, tajemnicach i
zawziętej młodej bohaterce zyskuje kolejne ekscytujące wymiary.
Recenzja:
Już wkrótce w księgarniach pojawi się drugi tom
pasjonującej trylogii Królowej Tearlingu!
Czekaliście? Bo ja czekałam. Może nie wstrzymywałam oddechu w oczekiwaniu, ale
wypatrywałam tej książki wśród zapowiedzi.
To jedna z tych trylogii, które koniecznie trzeba
zacząć od pierwszej części i czytać następne po kolei, więc jeśli nie mieliście
jeszcze przyjemności z Eriką Johansen, odsyłam was do recenzji pierwszej części [klik].
Kelsea poznaliśmy jako nieco zakompleksioną
dziewczynę, która miała zastać królową. Ale okazało się, że musi walczyć nawet
o szacunek swojej straży przybocznej. Udało jej się, zdobyła go. Zdobyła o
wiele więcej. Podjęła kilka decyzji, którymi zapewniła sobie przychylność ludu,
ale też sprowadziła na nie śmiertelne niebezpieczeństwo.
Krwawa Królowa za złamanie traktatu zarządza najazd
na Tearling. Wróg stoi u bram, a Kelsea nie ma pojęcia, jak mogłaby go pokonać.
Mimo wszystko stara się najlepiej jak możne, znaleźć wyjście z tej patowej
sytuacji. Po tamtej niepewnej siebie dziewczynie, którą była jeszcze niedawno,
nie ma już ślady. Kelsea jest już władczynią przez duże W. To prawda, nadal
działa pod wpływem impulsu, ma problemy z pohamowaniem gniewu i czasem
podejmuje błędne decyzje, ale bierze za nie odpowiedzialność. I jest gotowa
zrobić wszystko, by ocalić swój lud.
Choć Kelsea i przemiana jej osobowości wybijają się
na pierwszy plan w powieści Johanson, w tej części pojawia się inna, równie
ciekawa kobieca postać. Nie wiedzieć czemu, Kelsea nawiedzają wizje. Szybko
orientuje się, że śledzi w nich losy kobiety sprzed Przemiany. Okazuje się, że
Lily, bo tak ma na imię, osobiście znała Williama Teara. Dzięki tym wizjom
Kelsea zdaje sobie sprawę z tego, czym naprawdę była Przeprawa i w jakich
okolicznościach do niej doszło.
W poprzedniej części Kelsea była dziewczyną o
przeciętnej urodzie, co wywoływało u niej liczne kompleksy. W Inwazji jej
wygląd zmienia się za sprawą klejnotów. Rysy twarzy jej się wygładzają, znika
zbędny tłuszczyk. Kelsea pięknieje, ale jak się okazuje, jeszcze zanim do tego
dochodzi, zdobywa serce pewnego mężczyzny. Nie zdradzę wam, którego, ale ku
rozczarowaniu naszej bohaterki, nie będzie to Duch, do którego wzdycha.
Ta część zdecydowanie trzyma poziom poprzedniej, może
nawet jest odrobinę lepsza. Autorka ma dar do tworzenia wciągających historii,
choć czasem przesadza z opisami. Niemniej całość wychodzi jej porywająca. Mimo
że książka ma grubo ponad 500 stron, przeczytałam ją błyskawicznie. I byłam
rozczarowana, kiedy okazało się, że to już koniec.
W poprzedniej recenzji długo rozwodziłam się nad
cudownym wydaniem i okładką. Wydawnictwo zdecydowało się jednak na jeszcze jedno wydanie, w nowej szacie graficznej. W innych okolicznościach uznałabym je za bardzo dobre
(szczególnie pomysłowa jest ta do pierwszej części), ale w porównaniu do starych,
niestety nie mają startu. Przykro mi szczególnie dlatego, że dostałam drugą
część w nowym wydaniu, które nijak nie pasuje do poprzedniego. A co wy
sądzicie?
Książkę oczywiście wam polecam, niezależnie od
okładki. To kawał dobrej fantastyki, która zabierze was do innego świata,
nakreślonego przez autorkę niezwykle sprawnie i plastycznie.
Książkę dostałam od wydawnictwa GaleriaKsiążki
Nie czytałam żadnej z tych książek i nie za bardzo mnie ciągnie, ale jesli zobaczę w bibliotece na pewno przeczytam. Kelsei wydaje się być interesująca bohaterką, lubię takie przemiany. Głupio że wydawnictwo zmienilo w trakcie okładki:(
OdpowiedzUsuńwithcoffeeandbooks.blogspot.com
Strasznie mnie zaciekawiłaś, chyba zabiorę się za nią jak tylko ją zobaczę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Ines de Castro z bloga http://swiatksiazkoholiczek.blogspot.com/
Nie czytałam jeszcze pierwszego tomu ale mam go w planach... I chyba sprawię sobie w twardej oprawie bo wygląda cudownie <3
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji przeczytać tych lektur, ale chętnie to zmienie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
Fantastykę czytam bardzo rzadko, ale mimo tego... mam ogromną ochotę, aby zapoznać się z tym cyklem. Jeśli będę miała okazję - z pewnością to zrobię... Mi osobiście bardziej podoba się pierwsze wydanie.. chyba, choć oba wydania są świetne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com
Przede mną jeszcze pierwszy tom. Jestem bardzo ciekawa tej książki. Mam nadzieję, że mi się spodoba, to wtedy sięgnę po "Inwazję..." :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
houseofreaders.blogspot.com
Ojej, zaraz sięgam po tę ksiązkę! Nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuń