Autor: Mikel Santiago
Tytuł: Ostatnia noc w Tremore Beach
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2016
Ilość stron: 392
Ocena: 6/10
Opis:
Kompozytor Peter Harper bardzo przeżywa rozwód. W poszukiwaniu wyjścia z życiowego impasu wynajmuje dom na odludnej plaży w Irlandii i w samotności próbuje odzyskać siły twórcze i kontrolę nad własnym życiem. Niespodziewanie zostaje rażony piorunem. Przeżywa, ale w jego głowie pojawiają się niepokojące myśli. Ich bohaterami są najbliższe mu osoby: dzieci, przyjaciele, a także niezwykła kobieta, Judie, która osiedliła się w sąsiedniej wsi. Makabryczne wizje stają się jeszcze bardziej niepokojące, kiedy Peter odkrywa, że zarówno przyjazne małżeństwo Leo i Marie, jak i Judie mają swoje tajemnice…
Recenzja:
Deklaracja, że trzymamy w rękach książkę autorstwa "hiszpańskiej wersji Kinga" zdecydowanie przyciągnie każdego wielbiciela thrillerów. Czy jednak nie jest to tylko wyszukany chwyt marketingowy?
Opis rozbudza apetyt na więcej. Fabuła zdecydowanie jest ciekawa, jednak czy nie nazbyt wtórna? Ile już widzieliście produkcji, niezależnie filmowych czy książkowych, w których główną rolę odgrywają wizje? Wydawałoby się, że na ten temat powiedziano już wszystko. Moim zdaniem autor nie wyniósł się ponad poziom innych tego typu historii. Całość jest spójna, a fragmentom dotyczącym wizji zdecydowanie nie można odmówić oryginalności, jednak to nic odkrywczego. Jak na mój gust autor wprowadził zbyt dużo pobocznych wątków, które ostatecznie zamieszał niczym w wielkim kotle. Te składniki niezbyt do siebie pasowały, ponieważ długie okresy między ponownymi wizjami bohatera są odrobinę przydługie i miałkie. Muszę jednak przyznać, że dzięki nim przemiana wewnętrzna Harpera jest doskonale widoczna, a i psychologizm powieści na nich korzysta. Każdy medal ma dwie strony.
Peter Harper jako główny bohater powinien wybijać się ponad niebiosa. W takich książkach mocna postać pierwszoplanowa gwarantuje sukces. Tutaj zdecydowanie tego brakowało ze względu na niekonsekwencję autora. Nie mogę powiedzieć, że kreacja Harpera nie była realistyczna, a jednak po prostu nie przypadł mi do gustu. Bardziej interesujące okazały się postaci drugoplanowe, a szczególnie sąsiedzi kompozytora.
Pisarz zdecydował się na narrację pierwszoosobową, a dzięki obszernym opisom przeżyć wewnętrznych chciał zapewne oddać dramatyzm sytuacji. Mimo że zazwyczaj jestem zwolenniczką takiej narracji, tym razem niestety "psuła" cały efekt. Czytelnik miał podane jak na dłoni wątpliwości bohatera, który stawał się bardzo naiwny i czasem nawet irytujący. Tracił całą aurę tajemniczości.
Taka mała ciekawostka - jeden człowiek przeżył siedmiokrotne porażenie piorunem. Aż strach pomyśleć, jakie Roy Cleveland Sullivan na miejscu Petera miałby wizje!
Widzę duży potencjał w tym autorze, ponieważ mimo wielu niedociągnięć, muszę przyznać, że książkę ratuje wspaniały styl. Bardzo szybko przeczytałam "Ostatnią noc w Tremore Beach". Uważam, że osoby lubujące się w thrillerach wielkiego kalibru, nie będą tak zachwycone, jak czytelnicy na ogół stroniące od tego gatunku. Ta książka wyda się tej drugiej grupie miłą lekturą. Mimo że czytałam tylko kilka dzieł "Stefana", wiem, że ten utwór nie powinien być porównywany z żadnym z nich. "Lśnienie" mnie mocno poturbowało, a tutaj nie odniosłam żadnych obrażeń. Czekam na więcej od tego pisarza!
Wasza Ariada :)
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca
Nie mówię tej książce nie, być może się na nią skuszę ;)
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana, co do tej książki. Możliwe, że zdobyłaby moją sympatię, a jeszcze bardziej możliwe jest to, że mogłabym się na niej zawieść. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie to jest taka trochę niewiadoma. Zależy, co kto lubi ;) Wielu innym osobom bardzo się podoba, patrząc na recenzje, więc może warto dać jej szansę :)
UsuńRzadko czytam thrillery, to zdecydowanie nie mój gatunek, dlatego i po tę książkę zapewne nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://faaantasyworld.blogspot.com/
Uwielbiam czarną serię, jednak o tym autorze wcześniej nie słyszałam. Myślę, że się skuszę, bo uwielbiam książki, których akcja toczy się na wyspach brytyjskich :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://ifeelonlyapathy.blogspot.com/
Muszę przyznać, że jakos nie przyciąga mnie ta książka. Nie przepadam za takimi historiami, zwłaszcza jak już była opisywana przez nie jednego autora. Lubię oryginalne książki a widzę, że tutaj tego nie znajdę. Tak więc niestety, ale raczej się za nią nie zabiorę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
czas-dla-ksiazek.blogspot.com