poniedziałek, 18 stycznia 2016

Ernest Cline - "Armada"


Autor: Ernest Cline
Tytuł: Armada
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 13 stycznia 2015
Liczba stron: 440
Ocena:7/10

Opis:

Zack Lightman całe życie miał głowę w chmurach, marząc, by świat trochę bardziej przypominał filmy i gry komputerowe, które pożera. Niechby jakieś fantastyczne, przełomowe zdarzenie roztrzaskało wreszcie monotonię jego bezbarwnej egzystencji i porwało go na szlaki kosmicznej przygody…

W końcu co szkodzi sobie trochę pomarzyć. Ale Zack umie odróżnić rzeczywistość od fantazji. Wie, że tu, w realu, nadpobudliwi nastoletni gracze nie dostają misji zbawiania świata.

Aż pewnego dnia widzi latający spodek. Więcej: ten statek kosmitów jest jakby żywcem wzięty z gry, której oddaje się co wieczór – popularnego symulatora lotów "Armada".

Nie, nie zbzikował. A jego umiejętności – wraz z umiejętnościami milionów podobnych mu graczy na świecie – będą potrzebne, by uratować planetę. Nareszcie jest jego upragniona szansa! Tylko gdzieś w tyle głowy czai się dziwna wątpliwość – podsycana przez pamięć opowieści sci-fi, z którymi wyrastał – czy coś w tym scenariuszu nie wydaje się zanadto… znajome?




Recenzja:

   Choć bardzo lubię SF, to raczej nie często mam okazję czytać jakąś książkę pochodzącą z tego właśnie gatunku, dlatego, gdy tylko mogę i mam to ochoczo zabieram się za lekturę. Nie inaczej było z Armadą, tym bardziej, że naczytałam się i naoglądałam praktycznie samych pozytywnych opinii na temat tej pozycji, a dziś podzielę się z Wami moimi własnymi przemyśleniami.

Pierwszej książki tego autora, o której swoją drogą było bardzo głośno, nie miałam jeszcze okazji przeczytać, ale myślę, że premiera Armady to świetna okazja, aby nadrobić tę zaległość. Początkowo nie byłam przekonana co do stylu jakim posługuje się autor, niby lekki i przyjemny, ale jakoś nie umiałam się przyzwyczaić, ale na całe szczęście już po dwóch czy trzech rozdziałach, książka pochłonęła mnie bez reszty. Co prawda, aby zaczęło się dziać coś konkretnego, musiałam czekać jakieś 100 stron, ale dalsza część była warta tego czekania, bo kiedy już przeszłam tę nudniejsza cześć, nie potrafiłam się oderwać od książki i czytałam tak długo, z małymi przerwami, aż nie skończyłam całości.Czasem zdarzały się takie sztuczne i naciągane dialogi, ale na szczęście nie występowały w bardzo dużej ilości, także dało się to przeżyć i nie utrudniało to odbioru całej książki.

Aktualnie jest wielki boom na Gwiezdne Wojny jako, że do kin weszła kolejna część tego kultowego filmu. I nie ja nie należę do typowych "sezonowców",  a ten cudowne historie, miały miejsce w moim sercu, jeszcze na długo przed zakupem praw do ekranizacji przez Disneya. Ale halo, dlaczego ja o tym piszę, przy recenzji książki? A no, chodzi o to, że książka ta jest swoistym hołdzie dla starszych produkcji i gier Science Fiction. Dawno nie czytałam książki, w której byłoby tyle nawiązań, do tak wielu dzieł. Mnie jak najbardziej się to podoba i myślę, że nie jeden fan zawiesi tutaj na czym oko, a z drugiej strony mogłam też poznać kilka tytułów, których jeszcze nie znałam.

Bohaterowie nie są jacyś spektakularni. Powiedziałabym, że są po prostu skrojeni na miarę książki, nic rewelacyjnego, ale też nie są jakąś porażką. Choć mocno naciągana, to podoba mi się ta cała "teoria spiskowa", którą mamy okazje poznawać już w pierwszych rozdziałach książki, trochę coś nowego, coś innego, przykuwającego uwagę, ale nie będę dokładnie zdradzać o co chodzi, tylko prześledźcie to sami.

Już nie raz wychwalałam jakieś zakładki w recenzji, ale proszę, przewińcie do góry i spójrzcie na to cudo! Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia i ciesze się, że będzie zdobić moją biblioteczkę. Do tego dochodzi całe wydanie książki, Piękne są te ilustracje i szkoda, że tak mało, bo bardzo cieszą oko.

Także polecam Wam tę książkę, bo na prawdę warto po nią sięgnąć. Gwarantuję, że przeniesiecie się do zupełnie innego świata, który jest doskonałą odskocznią, od całego, szarego i mroźnego dnia.

Z gorącymi pozdrowieniami,
Klaudia.

Książkę możecie dostać TUTAJ

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria

7 komentarzy:

  1. Ja odeszłam nieco od fantastyki i SF. Głównie dlatego, że nie potrafię znaleźć interesującej pozycji. Myślę, że ta książka mogłaby mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam sci-fi, dlatego jak tylko Armada trafi w moje ręce od razu sie za nią zabiorę! :>
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka faktycznie jest cudowna - strasznie się cieszę, że nie zrezygnowano z oryginalnej. Książka już czeka na półce, na dniach po nią sięgnę :)
    Pozdrawiam.
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem w trakcie lektury Armady (ok. 300 strony) i musze przyznać, że jak na razie mam dość mieszane uczucia. Mimo że, tak jak mówisz, książkę czyta się łatwo i przyjemnie, to jakoś nie potrafię się w nią wciągnąć. Trochę irytuje mnie też główny bohater oraz jego zachowanie.
    Mam nadzieję, że dalsza część książki będzie lepsza i że spodoba mi się tak samo jak Tobie :)
    Pozdrawiam ;)
    http://mybooktown.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętnie sięgnę, ale może w bardziej leniwy okres niż sesja ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja z kolei średnio przepadam za książkami z gatunku Science Fiction, dlatego chyba to nie jest książka dla mnie. Chociaż po twojej recenzji, kto wie, może się na nią skuszę :)
    ksiazkowy-termit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń