Autor: Andy Weir
Tytuł: Marsjanin
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 2014
Ilość stron: 384
Ocena: 10/10
Opis:
Straszliwa burza piaskowa sprawia, że marsjańska ekspedycja, w której skład wchodzi Mark Watney, musi ratować się ucieczką z Czerwonej Planety. Kiedy ciężko ranny Mark odzyskuje przytomność, stwierdza, że został na Marsie sam w zdewastowanym przez wichurę obozie, z minimalnymi zapasami powietrza i żywności, a na dodatek bez łączności z Ziemią. Co gorsza, zarówno pozostali członkowie ekspedycji, jak i sztab w Houston uważają go za martwego, nikt więc nie zorganizuje wyprawy ratunkowej; zresztą, nawet gdyby wyruszyli po niego niemal natychmiast, dotarliby na Marsa długo po tym, jak zabraknie mu powietrza, wody i żywności. Czyżby to był koniec? Nic z tego. Mark rozpoczyna heroiczną walkę o przetrwanie, w której równie ważną rolę, co naukowa wiedza, zdolności techniczne i pomysłowość, odgrywają niezłomna determinacja i umiejętność zachowania dystansu wobec siebie i świata, który nie zawsze gra fair…
Recenzja:
Co ma wspólnego Jason Bourne z Marsem (nie tym od Bruna)? Otóż już w październiku będziemy mieli okazję obejrzeć w kinach film z Mattem Damonem w głównej roli (aww:>), który wcieli się w astronautę! Nie jest to jednak recenzja ekranizacji, ponieważ ciągle niecierpliwie na nią czekam, ale genialnego pierwowzoru.
![]() |
"Marsjanin" już swoim tytułem sugeruje tematykę, która została podjęta przez autora. Powieść należy do gatunku tak zwanego naukowego science-fiction. Nie uciekajcie! Książka jest tworem kultury masowej, musi trafić do każdego czytelnika, nawet tego, który nie posiada doktoratu z astrofizyki, więc nazwałabym ją bardziej popularnonaukowym sci-fic. Weir zauroczył mnie kwestiami technicznymi astronautyki do tego stopnia, że nie mogłam się oderwać od treści, a muszę podkreślić, że nie pasjonuję się aż tak bardzo przedmiotami ścisłymi. Pisarz ma taki znakomity styl, że przeprowadzał czytelnika w bardzo przyjemny sposób przez wszystkie nowinki, a także wplatał fakciki chemiczne. Nawet, gdy pisał o ekskrementach, czytałam to z wielką dozą ekscytacji. Brzmi to dość patologicznie, jednak nie będę owijała w bawełnę, zakochałam się w tej książce!
Jeszcze bardziej czarujący niż naukowy żargon jest oczywiście główny bohater powieści. Mark

W "Marsjaninie", jak i w rzeczywistości przepaść, jaka dzieli naszą planetę od innych ciał niebieskich jest ogromna. W kosmosie wszystko wydaje się zbyt duże dla małego człowieka, a system wartości zmienia się o 180 stopni. Ta książka to nie żadne bajki, ale historia tak realistyczna, że mamy wrażenie, że czytamy o prawdziwym człowieku i realnych wydarzeniach.
Jeśli macie ochotę na dramatyczny obraz zmagań jednostki z przeciwnościami losu, ale i jesteście gotowi na dużą dawkę humoru doprawionego naukowymi teoriami, a to wszystko w skali makro, sięgnijcie po powieść Weira. Przygotujcie się na wartką akcję i dużo emocji. Pozycja obowiązkowa dla wielbicieli gatunku science-fiction.
Wasza Ariada :)
Za książkę do recenzji dziękuję Wydawnictwu Akurat
Nie słyszałam dotąd zawiele o tej powieści i nie miałam zamiaru po nią sięgać. Teraz wpisuję "Marsjanina" na listę "Must Have"! Jeśli nie w najbliższym czasie to w przyszłości na pewno go przeczytam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
my-life-in-bookland.blogspot.com
Chciałam ją przeczytać (ostatnio zauważyłam, że zrobili nowe wydanie z piękną gęba Matta na czele :D, ale zdecydowanie bardziej wolałabym te poprzednie wydanie, bo okładka jest przepiękna :)) ale Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie do tego zachęciła! Ja nie chciałam zostać astronautką, za to zawsze lubiłam fizykę pod względem właśnie wszechświata, planet. Strasznie mnie to interesuje i marzę o teleskopie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Insane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com
Filmowa okładka nie jest zła, jednak do mnie bardziej przemawia oryginalna :D Chciałabym przeczytać tę książkę przed premierą filmu :)
OdpowiedzUsuńwww.ja-ksiazkoholik.blogspot.com
okładka super opis budzi zainteresowanie a do tego jeszcze ta ocena i opinia hmmm czemu jeszcze nie mam tej ksiazki ?? :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Uwielbiam Marsjanina i liczę na to, że ekranizacja zachowa niepokornego, dowcipnego Marka, bo to również dzięki niemu ta historia się wybija.
OdpowiedzUsuńNo nie, ten Marsjanin mnie normalnie prześladuje :P. Wszędzie go widzę!
OdpowiedzUsuńAle wciąż nie jestem przekonana. Jakoś nie za dobrze czuję się w klimatach sci - fi (poza Doktorem Who <3). Może jednak jak gdzieś tę książkę zobaczę, to dam jej szansę. Humor chyba sprawi, że każdą książkę można przełknąć ;).
City of Dreaming Books
Rzadko czytuję takie "klasyczne" sf, ale to koniecznie, zwłaszcza że jak mówisz potrafi ciekawie ubrać naukę w słowa.
OdpowiedzUsuń