Tytuł: Karin, córka Monsa
Autor: Mika Waltari
Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 280
Ocena: 7/10
Opis:
Opowieść o niezwykłej miłości na tle walk o koronę Szwecji.
Dzięki mądrym rządom król Gustaw I Waza zapewnił krajowi pokój i dobrobyt. Po jego śmierci koronę Szwecji dziedziczy Eryk, człowiek ambitny, o niespokojnym charakterze, słynący z hulaszczego trybu życia. W dniu koronacji otoczonego przepychem Eryka dostrzega Karin, prosta dziewczyna z ludu. Ten obraz zapada jej głęboko w serce. Oboje spotykają się ponownie na targu, gdzie młody król zabawia się w towarzystwie swoich dworaków, przewracając kosze przekupniów. Rozgniewana Karin chwyta kij, by uderzyć swawolnych młodzieńców. Niezwykła uroda dziewczyny i jej śmiały postępek sprawiają, że Eryk zakochuje się szaleńczo i wkrótce postanawia zabrać ubogą córkę knechta Monsa na królewski dwór. To początek niezwykłej i tragicznej miłości rozgrywającej się na tle wiernie oddanych burzliwych dziejów szesnastowiecznej Szwecji.
Recenzja:
Jak mierzyć czas, przelotny i zdradziecki, który podobnie jak piasek przesypujący się w klepsydrze zawsze wymyka się nam z rąk? Dla każdego człowieka jest inny, gdyż wszyscy mierzymy go według naszego własnego rozwoju i własnych przeżyć. Gdy zatrzymamy się na chwilę i spojrzymy wstecz, widzimy, że lata pracy i osiągnięć są długie i bogate, podczas gdy lata, w których nic się nie działo, przeleciały jak chwilka, nie zostawiając po sobie najmniejszego śladu (...). Życie samo w sobie nie ma dla nas żadnej wartości, zawiera ją tylko treść życia, które dane nam było przeżyć.
Kunszt pisarski Miki Waltari'ego poznałam już jakiś czas temu w fenomenalnej powieści Egipcjanin Sinuhe. Wciąż mam przed oczami okładkę pełną piasku i głównego bohatera, poszukującego własnego ja. Karin, córka Monsa wydała mi się całkowitym przeciwieństwem twórczości autora, którego znałam. Zarówno opis książki, jak i okładka, bardziej na myśl przywodziły mi powieści Judith Merkle Riley czy Philippy Gregory, co wywołało we mnie nieco mieszane uczucia, a jednocześnie ogromnie zaintrygowało. Muszę przyznać, że w tym momencie mój stosunek do tej lektury jest wyjątkowa ambiwalentny - jestem jednocześnie oczarowana i zawiedziona Karin, córką Monsa.
Powieść napisana jest bardzo podniosłym językiem, dalekim od współczesnych pisarskich zabiegów stylistycznych. Niesamowicie oddaje to klimat dawnej Szwecji i samego autora, dzięki czemu czytelnik całym sobą wsiąka w historię miłości Karin. Emocje przedstawione w książce są wręcz namacalne, opisy chwytają za serce, lecz i budzą grozę. Nawet nie znając autora, nietrudno odgadnąć czyje to dzieło (naturalnie, jeśli czytała się coś Miki Waltari'ego wcześniej). Nie brakuje tu filozoficznych przemyśleń, słów ułożonych w piękne przesłania, które pozostają w głowie na dłużej.
Jak mierzyć czas, przelotny i zdradziecki, który podobnie jak piasek przesypujący się w klepsydrze zawsze wymyka się nam z rąk? Dla każdego człowieka jest inny, gdyż wszyscy mierzymy go według naszego własnego rozwoju i własnych przeżyć. Gdy zatrzymamy się na chwilę i spojrzymy wstecz, widzimy, że lata pracy i osiągnięć są długie i bogate, podczas gdy lata, w których nic się nie działo, przeleciały jak chwilka, nie zostawiając po sobie najmniejszego śladu (...). Życie samo w sobie nie ma dla nas żadnej wartości, zawiera ją tylko treść życia, które dane nam było przeżyć.
Spotkałam się z wieloma opiniami, że Karin, córka Monsa to wspaniały romans historyczny. Nie zgadzam się z tym, według mnie ta nalepka jest nader krzywdząca dla tej książki. Nie zaprzeczę - w owej powieści Miki Waltari'ego miłość Karin do króla Eryka wiedzie główny prym, lecz... Czy aby na pewno to jest meritum Karin, córki Monsa? Według mnie za tą książką kryje się znacznie więcej. Wiele tu politycznych aktów, walki o władzę, zła, jednak i to nie jest istotą tej książki. Najważniejszy jest człowiek i to, co osiągnąć jest w stanie; jak wiele wyrzeczeń, upokorzeń i ciosów jest zdolny znieść dla drugiego człowieka. Czy cel zawsze uświęca środki, czy białe zawsze pozostanie białe, jak wiele warte jest nasze życie...
Ta książka zmusza do wielu refleksji, a Karin, która przypomina nieco Sinuhe, prowadzi nas właśnie ku przemyśleniom nad naszą egzystencją. Z czasem historia jej miłości przeradza się wręcz w powieść grozy, akcja nabiera niesamowitego tempa i nie sposób oderwać się od lektury. Pokochałam tę bohaterkę i z matczyną czułością obserwowałam jak igra z nią los, jak bezbronna jest w obliczu wydarzeń... Owa powieść Miki Waltari'ego pogrywa z naszym sercem.
Karin, córka Monsa jest stworzona dla osób kochających powieści historyczne z przesłaniem, polityką i miłością. Fani Miki Waltari'ego odnajdą się w niej bez wątpienia, chłonąc wspaniałe pióro tego autora. Jednak ja spodziewałam się czegoś więcej po tejże książce, bowiem choć spędziłam z nią poruszające chwile, nie powtórzyła świetności Egipcjanina Sinuhe. Sercem wciąż jestem w Egipcie, przepraszam.
Tę książkę zrecenzowałam dla Was dzięki wydawnictwu Książnica. :)
Nie jestem pewna, czy to lektura dla mnie. Być może, ale mam pewne wątpliwości. Recenzję bardzo miło mi się czytało. Opis książki zachęca, ale nie wiem czy to moje klimaty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Dakota // 97books
Wygląda bardzo ciekawie. Lubię takie klimaty, ale chyba najpierw sięgnę po "Egipcjanina Sinuhe", bo zapowiada się jeszcze bardziej interesująco :)
OdpowiedzUsuńDruga Strona Książek
Książka ma mnie chwytać za serce i budzić emocje taka by mnie porwała nie zaleznie od tematu i tła historycznego
OdpowiedzUsuńTen cytat *-*! Już widzę, że muszę się lepiej zapoznać ze stylem pisania tego autora :).
OdpowiedzUsuńLubię lektury zmuszające do refleksji, najlepiej epickie i z rozmachem (wszystko przez Tolkiena :P). Co prawda historyczny romans nie do końca brzmi jak coś mojego, ale chętnie chociaż bym ugryzła tej powieści ;).
Jednak na razie raczej będę czytać coś lżejszego i odmóżdżającego, potrzebuję chwilę odsapnąć :).
Na "Karin..." będę miała oko :).
City of Dreaming Books
Zacznij od "Egipcjanina Sinuhe". Zakochasz się w Waltari'm bez pamięci. :)
UsuńRecenzja bardzo ciekawie napisana, zainteresowałaś mnie tą książką, choć po opisie wiem, że nie trafia w moje gusta. :)
OdpowiedzUsuńNazwisko autora kusi ^^
OdpowiedzUsuńKompletnie nie dla mnie, chociaż mówisz o niej dobrze ;)
OdpowiedzUsuńTa książka chyba nie jest dla mnie... Chociaż trochę mnie zaciekawiłaś, ale tylko trochę XD
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo ciekawa. Zaciekawiła mnie na tyle, że z pewnością, jeśli będę miała sposobność, przeczytam z ochotą. Lubię książki historyczne i czym bardziej "przylegają" do faktów, tym więcej mi się podobają :)
Pozdrawiam, Dorota Kalinowska
Niestety, nie ciągnie mnie do takich książek :/
OdpowiedzUsuńHistorii w szkole nigdy nie lubiłam. Ogólnie nie przepadam za historią, intersują mnie jedynie czasy powiązane z tragicznymi wydarzeniami ,w których zginęli moi przodkowie. Także ta pozycja dla mnie odpada.
OdpowiedzUsuńRzadko czytam książki historyczne ale historię kocham więc myślę , że skuszę się na tą książkę.. :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że można nie lubić typowo historycznych powieści, twardych, opierających się głównie na szczegółach i strategiach rozegranych poszczególnych walk. Jednak takie książki, które prócz wątku historycznego zawierają również wątek miłosny, z dodatkiem intryg- takie pozycje powinno się kochać! <3
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu książki "Kleopatra", która skradła moje serce, a także po wielu jej podobnych stwierdzam, iż ten gatunek książek zdecydowanie wciąga i odświeża naszą pamięć względem faktów historycznych. :)
Karin, córka Monsa- to pozycja, która otwiera nam drzwi do świata szwedzkiej monarchii za panowania Eryka XIV oraz miłości jaką obdarzył on Karin, dziewczynę, która niegdyś sprzedawała orzechy na targu. :)
Totalnie nie w moim guście i po tą książkę na pewno nie sięgnę :/ A szkoda, bo okładka naprawdę piękna! :P
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/
Oj, tu chyba źle trafiłam, bo omijam szerokim łukiem jakiekolwiek wątki historyczne! Cóż, nie będę ukrywać, że od zawsze jest to moja achillesowa pięta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Shelf of Books
Podniosły język i stare czasy Szwecji? Fajnie, chociaż nie lubię historycznych książek, jednak ta wydaje się być interesująca :)
OdpowiedzUsuńWaltari lubił pisywać językiem nadto kwiecistym. Niekoniecznie musi się to podobać. Był historykiem, więc w jego powieściach jest mnóstwo faktów, jednak na ogromny plus trzeba mu zaliczyć, że potrafił tych faktów używać jako tło, nie robiąc czytelnikowi przy okazji egzaminu z wiedzy historycznej. Córka Monsa jest wielokrotnie słabsza do Egipcjanina, ale to jednak wciąż ten sam Waltari.
OdpowiedzUsuńStylizacja języka zawsze nadaję autentyczności, lekko utrudnia czytanie, ale tworzy klimat. Podobnych powieści nie czytałam, ale możliwe, że się skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
"Karin, córkę Monsa" mam już za sobą i muszę przyznać, że zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Muszę koniecznie sięgnąć po tego "Egipcjanina Sinuhe" skoro jest o wiele lepszy! :)
OdpowiedzUsuńO tak! Uwielbiam książki z historią w tle. Muszę przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńlubię historię i ksiązki wielowątkowe , wielopłaszczyznowe, myślę że gdyby wpadła mi w ręce na pewno bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńNie lubię ksiażek historycznych, może dlatego, że nie bardzo przepadam za historią :(
OdpowiedzUsuńPrzepiękna okładka!
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam ;) Bardzo lubię powieści historyczne, ale tylko wtedy, gdy nie są pisane topornym językiem. Nie czytałam jeszcze książki, której akcja działaby się w Szwecji, więc tym bardziej ten fakt mnie zachęca :)
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką powieści historycznych, więc pewnie szybko nie sięgnę po tę książkę, ale też jej nie skreślam.
OdpowiedzUsuńLubię książki historyczne więc jak najbardziej przeczytam
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie dla mnie. Nie lubię sięgać po takie książki, a choć wygląda trochę zachęcająco, ja odpuszczę :P
OdpowiedzUsuńNie potrafię się do niej zmusić. Boję się, że po jej przeczytaniu "mistrz" straci w moich oczach, chociaż skoro oceniasz tak wysoko. I ten cytat... to jest katowanie!
OdpowiedzUsuńKolejna książka nie dla mnie tylko dla siostry ;)
OdpowiedzUsuńMika Waltari jest genialny! To jego najsłabsza książka, a trzyma niesamowity poziom. :)
OdpowiedzUsuń"Egipcjanin Sinuhe" mnie podbił, więc może się skuszę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam powieści historyczne, pod warunkiem, że nie sprowadzają się one wyłącznie do romansów. Skoro tak nie jest lektura by mnie prawdopodobnie usatysfakcjonowała. A okładka jest moim zdaniem piękna!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam recenzję i znalazłam idealną książkę dla mojej mamy :) Dziękuję za zwrócenie mojej uwagi, bo już myślałam, ze wyczerpałam arsenał :P
OdpowiedzUsuń