*muzyka*
Autor: Gaja Kołodziej
Tytuł: Dżokej
Wydawnictwo: Literary Art Institute
Data wydania: 2015
Ilość stron: 240
Ocena: 7/10
Opis:
Po raz pierwszy ujrzałam go, gdy miałam 8 lat. Uczestniczył w wyścigach konnych, które zaważyły na całym moim życiu.
Ponownie zobaczyłam go, mając lat 13, a konie stały się moją największą pasją, którą wbrew oczekiwaniom rodziny zapragnęłam przekuć w zawód.
Mam 24 lata i kończę studia z hodowli koni, gdy los stwarza mi okazję, żeby poznać go osobiście.
James McThorne: bohater mojego dzieciństwa, światowej sławy dżokej, człowiek o wielu twarzach.
Oto moja opowieść o nim.
Recenzja:
Nie jestem wielką fanką koni, ale jestem wielką fanką twórczości Gai Kołodziej - o czym świadczą pewnie niektóre moje posty, tzn. recenzje jej książek i ustawienie jej dosyć wysoko w rankingu swoich ulubionych autorek. Widząc nową powieść tej pisarki, wprost nie mogłam się oprzeć, aby zapoznać się z treścią. Pragnę opisać Wam to, co mi się podobało oraz to, co mi się nie podobało i mam nadzieję, że kolejna książka Gai będzie jeszcze lepsza!
Emma - główna bohaterka tej książki - jest dwudziestoczteroletnią dziewczyną, która wręcz obsesyjnie kocha konie - jednocześnie nie boi się pracy z nimi związanymi, jest sumienna, uparta i pomocna. Można rzec, iż jest to taka nieśmiała duszyczka, która woli pracować niż z kimś rozmawiać. Mogę również dodać, iż jest ona wegetarianką i język niemiecki nie jest jej mocną stroną.
Jej przyjaciółka - Zuza - jest jest całkowitym przeciwieństwem. Jest piękna, uwielbia otaczać się wianuszkiem adoratorów i definitywnie nie lubi się przepracowywać, To z jej powodu Emma wyjeżdża na praktyki do niemieckiej stadniny, zamiast zostać w Polsce - Zuza nie dostała się bowiem w to miejsce, w które by chciała... a dziewczyny nie chcą się rozdzielać, w końcu są przyjaciółkami. Zuza świetnie zna niemiecki, jej rodzice mają własną stadninę, więc dziewczyna uważa się za wyjątkową. Szybko jednak okazuje się, że nie pasuje do miejsca, w którym się znalazła - zostaje wyrzucona, a co za tym idzie, Emma zostaje sama, w obcym mieście, w innym państwie, prawie nie znając języka.
W niemieckiej stadninie Emma poznaje Jamesa McThorne'a - człowieka, przez którego pokochała konie. Jest on jednak inny niż wtedy, kiedy był dżokejem - teraz jest wrakiem człowieka, który tylko uczy jeździć konno rozkapryszone, snobistyczne panienki. Z treści dowiadujemy się, dlaczego się tak stało - dlaczego on tak bardzo się zmienił i widzimy, jak zmieniają się relację pomiędzy nim a naszą główną bohaterką.
Wątek miłosny jest tu zaledwie "delikatnie poruszony". Tak naprawdę wszystko kręci się wokół koni, rodziny i przyjaźni. Jest to opowieść o poszukiwaniu samego siebie, swojego miejsca w życiu. Czy Emmie udało się to zrobić? To musicie sprawdzić już sami.
Jak wspominałam wcześniej, nie jestem jakąś wielką fanką koni, nie znam się na nich, ani na jeździectwie, niemniej jednak doceniam wiedzę, jaką na ten temat ma autorka. Jestem pewna, że osoby, których to pasjonuje, dałyby tej powieści o wiele wyższą ocenę z bardzo prostego powodu - wciągnęłaby ich bez reszty.
Gaja Kołodziej ma niesamowite lekkie pióro. Jej opisy są zawsze ciekawe, intrygujące, dialogi są naturalne, niewymuszone. Przedstawiony świat jest tak realny, że równie dobrze mogłaby to być biografia jakiejś osoby. Nic dziwnego, że jej powieści czyta się szybko, z ogromną przyjemnością i z wielkim uśmiechem na twarzy.
Okłada jest dosyć przeciętna, ale całkiem dobrze odzwierciedla treść książki. W tym wypadku jestem jednak w stanie całkowicie zignorować to, jaka jest okładka - po twórczość Gai Kołodziej sięgnę zawsze, niezależnie od tego, jak będzie wyglądała szata graficzna. Jest ona dowodem na to, iż istnieją polscy autorzy, którzy potrafią doskonale pisać i zachęcam wszystkich niedowiarków, aby sami odkryli, jaka tkwi magia w naszych ojczystych twórcach.
Podsumowując: z pozycją oczywiście warto się zapoznać. To lekka książeczka, idealna na leniwe dni. Z pewnością przypadnie Wam ona do gustu, szczególnie fanom jeździectwa. Mam nadzieję, że nie będziecie żałować!
Pozycję tę dostałam od Literary Art Institute
Również nie jestem fanką koni, więc książka raczej nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie jestem fanką koni ale za to jestem fanką Gai Kołodziej i już nie mogę się doczekać kiedy przeczytam tą książkę. Bardzo lubie jej styl pisania jest lekki dzięki czemu bardzo szybko się pochłania jej książki :) Okładka faktycznie nie zachęca, ale mnie na pewno nie zniechęci przed sięgnięciem do tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńOkładka i sam tytuł mnie nie zachęcają, ale słyszałam wiele pozytywów.
OdpowiedzUsuńSama historia mnie nie zachęca, ale przekonałaś mnie, żeby przeczytać inny tytuł Gaji Kołodziej, której wcześniej nie znałam.
OdpowiedzUsuńNienawidzę koni, ale to dlatego, że mam do nich uraz z dzieciństwa :/ Są dla mnie okropne, brzydkie i ich po prostu nie cierpię... ale czytałam pewną książkę o nietypowych koniach (Wyścig śmierci) i ta akurat bardzo mi się podobała :D
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/
A ja już nie mogę się doczekać kiedy wezmę tę książkę w swoje ręce. Oczywiście czytanie odbędzie się w odpowiedniej oprawie. Lubniewice - okolice jeziora Lubiąż - przepiękne krajobrazy, lasy, łąki, jeziora. Osiodłam konia, pogalopuję jakąś godzinkę, znajdę ciche i spokojne miejsce, na wielkiej łące. Rozsiodłam konia. Rozłożę koc na łące. Położę się i zatopię się w lekturze. A koń niech sobie hasa...
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o tej książce i autorce, ale konie są moją kolejną małą obsesją, choć niestety nie jeżdżę.
OdpowiedzUsuńEmma brzmi trochę jak ja :). Btw, śliczne imiona - Gaja, Emma i Zuzanna ^^.
Po książkę muszę koniecznie sięgnąć, zwłaszcza skoro autorka ma bogatą końską wiedzę, bo fajnie by było się nauczyć czegoś nowego :).
Poza tym, końskiej literatury nigdy dosyć ;D
City of Dreaming Books
Iwi po Twojej recenzji wiem, że na 100% sięgnę po tę książkę. Konie kocham od urodzenia. Sama chodziłam do Technikum Hodowli Koni i całe moje życie jest związane z końmi. Sama posiadam kucyka ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka jak najbardziej dla mnie ;)
Grażyna Wróbel
nie muszę być chyba fanką koni by książka mi się podobała :) z chęcią sięgnę by ją przeczytać
OdpowiedzUsuńtematyka nie dla mnie ale przyjemnie kojarzy mi się dzieciństwem
OdpowiedzUsuńNie znam ani książki, ani autorki. Zostałam jednak skuszona :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Konie kocham, aczkolwiek tylko na odległość dłoni, bo dosiąść się ich boję. ;)
OdpowiedzUsuńKiedy przeczytałam rozdział promocyjny tej książki na stronie autorki, to poczułam ogromną chęć poznania dalszych losów Emmy. :) Jej pasja, jej pracowitość, upór, dążenie do celu bardzo mi zaimponowało. :)
Moją ciekawość jeszcze bardziej wzmogła recenzja Dominiki, która tylko potwierdziła, że jest to książka, która zasługuje na przeczytanie jej "od deski do deski".
Jak sobie poradzi Emma na obczyźnie? Jak potoczą się jej relacje z dżokejem, który od wielu lat jest jej idolem? Czy odnajdzie ona szczęście i własne miejsce na ziemi? Tego już będę musiała dowiedzieć się sama sięgając po tę pozycję. :)
Nie znam twórczości Gai Kołodziej ale myślę że czas to nadrobić.
OdpowiedzUsuńLubie książki które podkreślają związek człowieka z naturą, ze zwierzętami, bo o ileż bardziej są one prostsze niż relacje między ludzkie.
Recenzja mnie zaciekawiła więc z chęcią sięgnę po tą książke wydaje się byc ona dobrą propozycją na te upalne dni. Pozdrawiam
Wątek miłosny tylko lekko poruszony ? W książce z końmi?:O Aż dziwne ;)
OdpowiedzUsuńNiestety, ale choć lubię zwierzęta, konie nie wzbudzają we mnie większego zainteresowania niż krówki, świnki, psy itp.
OdpowiedzUsuńRozumiem jednak, że są fanatycy poszczególnych zwierzęcych gatunków, których to bardzo interesuje. Ja z przyjemnością poczytałabym coś o kotach (zwyczaje, tresowanie, choroby).
Pozdrawiam, Dorota Kalinowska
Jak byłam młodsza uwielbiałam konie i chciałam uczyć się jazdy konnej, a kilka miesięcy temu przyśnił mi się dziwny sen (to żadna nowość) i od tego czasu mam uraz do koni :/
OdpowiedzUsuńWięc spasuję... :)
Budujące są twoje słowa o istnieniu dobrze piszących polskich autorach współczesnych. Ja niestety ciągle takich szukam. Jednak nie wiem czy Dżokej może do mnie trafić. Chyba jestem zbyt sceptyczna. Jeszcze to przemyślę bo do koni nigdy nie czułam jakiegoś pociągu;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam konie i chętnie przeczytałabym tą książkę i ciekawe dlaczego obiekt westchnień Emmy tak się zmienił... :)
OdpowiedzUsuńOkładka nie zachęca ale opis bardzo mi się spodobał więc może się na nią skuszę. ^_^
OdpowiedzUsuńLubię konie... i książki o nich... Ale uważam, że większość książek (o koniach) są bardzo podobne... Oczywiście nie mówię, że wszystkie, ale WIĘKSZOŚĆ. Może jako lekką lekturę przeczytam... kiedyś ;D
OdpowiedzUsuńBlog super! Oby tak dalej :P
Ostatnio coraz bardziej zbliżam się do koni. Zamierzam nawet sama spróbować się w tej dziedzinie sportowej. Może lektura nawet takich obyczajowych książek z końmi to jest dobry pierwszy krok...?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Shelf of Books
Ciekaw jestem, czemu autorka nazwała główną bohaterkę, z tego co zrozumiałem, polską dziewczynę - Emma?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, JW205
Konie nie są moją pasją, więc nie będę się zagłębiać w powieść, wiem jednak, komu ją polecić. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Czytałam "Dar" tej autorki kilka lat temu, i pamiętam że mi sie spodobała, była to lekka i przyjemna młodzieżówka. Po tę raczej nie sięgnę - tematyka koni mnie nie interesuje.
OdpowiedzUsuńMimo przeciętnej okładki, historia konnej miłości mnie zachwyca. Konnej mam na myśli miłośników koni. Hehe Lubię konie, są szybkie, magiczne i mądre.
OdpowiedzUsuńNie przkonuje mnie :)
OdpowiedzUsuńMimo, że to książka Gai Kołodziej, to tematyka koni mnie nie interesuje. Tym razem odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńCóż, nie jestem fanką koni, więc chyba sobie odpuszczę książkę.
OdpowiedzUsuńA ja przeczytam właśnie ze względu na konie i moje wielkie, niespełnione marzenie. A co - czy ja zawsze muszę robić jak wy :P
OdpowiedzUsuń