*muzyka*
Autor: Augusta Docher
Tytuł: Eperu
Wydawnictwo: BIS
Data wydania: 2015
Ilość stron: 552
Ocena: 3/10
Opis:
Pierwsza część cyklu „Wędrowcy”
Anna Wilk z pozoru jest zwykłą nastolatką, która powoli wkracza w dorosłe życie. Pasjonuje się malowaniem, wybrała studia artystyczne. Choć urodzona w Polsce, od wielu lat mieszka razem z matką i Wiką, serdeczną przyjaciółką, w Londynie. Z okazji ukończenia szkoły matki Anny i Wiki zaplanowały dziewczynom niespodziankę: wyjazd do Francji. Przebojowa Wika odkrywa, że znajdą się tam akurat wtedy, gdy niedaleko, w Cannes, odbywać się będzie słynny festiwal filmowy. A że kocha się w jednym z popularnych aktorów, Leo Blacku, wymusza na Annie wspólne pójście po autografy. Wydarzenia w Cannes wywracają życie Anny do góry nogami, bowiem Leo Black nieoczekiwanie wyławia ją z tłumu i proponuje spotkanie. Szybko pojawia się zauroczenie. Leo nie jest jednak zwykłym człowiekiem – jest Wędrowcem, człowiekiem odradzającym się w nowych wcieleniach. Jak zmieni się życie Anny i jak potoczą się losy tego niezwykłego związku?
Recenzja:
"Najtrudniej jest uciec przed samym sobą. Choćbyś nie wiem jak szybko biegła, i tak w najlepszym wypadku zobaczysz własne plecy."
No cóż - przyznam szczerze, że recenzja tej pozycji będzie bardzo krytyczna, aczkolwiek mam nadzieję, że jeśli autorka się z nią zapozna, to nie odbierze mi tego za złe i postara się poprawić wszystkie te niedoskonałości, których niestety w "Eperu" jest całkiem sporo.
Przede wszystkim sam schemat historii - młoda dziewczyna, która nie czuję się jakoś wybitnie ładna, poznaje kogoś, na kogo lecą wręcz tłumy panienek z całego świata, a on dostrzega właśnie TĘ dziewczynę i postanawia z nią już być do końca świata. Oczywiście pojawia się więcej wątków pobocznych, które miałyby niby zróżnicować ten schemacik... pojawia się nawet inny typ istot paranormalnych, ale według mnie nie przynosi to oczekiwanych skutków - fabuła jest monotonna, czułam się tak, jakbym gdzieś to już czytała, a w momencie, kiedy koło setnej strony domyśliłam się tego, jak będzie wyglądała końcówka, to już totalnie się załamałam.
Anna Wilk - a właściwie Anastazja Wilk - to taka typowa Bella - ponieważ dużo osób porównuję tę książkę właśnie z sagą "Zmierzch", co całkowicie mnie nie dziwi. Niby ma ciężką historię, ale tak jakby nie wynosiła z niej żadnych wniosków - jakby nie potrafiła też łączyć i kojarzyć faktów z przeszłości. Dopiero pod wpływem biegu wydarzeń, od czasu do czasu "otwierają się" w jej głowie pewne szufladki ze wspomnieniami.
Nie podoba mi się to, że została ona także obdarzona całą masą talentów - od rysowania, tańczenia, do uprawiania sztuk walki włącznie. Przeważnie ludzie nie mają kilku uzdolnień aż tak silnie rozwiniętych - chociaż tak, rozumiem, że autorka mogła chcieć je zaakcentować w specjalny sposób - przez to jednak domyśliłam się, jak skończy się historia głównej bohaterki, przynajmniej w tym tomie.
O wiele bardziej potrafiłam docenić najlepszą przyjaciółkę Anny - Wikę, która pomimo tego, że była po prostu naiwnym lekkoduchem, który fascynował się między innymi chłopakiem Anny, czyli Leo. Nie dziwi mnie to, że w ostateczności skończyła tak, jak skończyła - napisałabym, iż jej się to należało, aczkolwiek to nie byłoby do końca tak - gdyby była ona realną osobą, to definitywnie jej historia nawet na samym końcu nie byłaby aż tak pozytywna, takie przynajmniej wrażenie odnoszę. Wiem, że piszę ogólnikami, ale nie chcę też nic nikomu zaspojlerować... więc po prostu mam nadzieję, że rozbudzam ciekawość :)
Leo natomiast jest człowiekiem, którego można określić jako dziecko szczęścia. Nie dosyć, że jest sławnym aktorem, ma możliwość odradzania się w nowych wcieleniach, to jeszcze poznaję dziewczynę, która pomimo zerowego doświadczenia w relacjach damsko-męskich, od razu postanawia udać się do jego pokoju hotelowego (tak, mówię tu o Annie i jej braku racjonalnego myślenia, z którego podobno słynęła), po czym od razu się w niej zakochuje, tak samo zresztą, jak ona w nim. Oczywiście nie jest to koniec jego szczęśliwej passy, aczkolwiek jeśli chcecie wiedzieć coś więcej, to musicie sami sięgnąć po "Eperu.
Co do Leo mogę powiedzieć jeszcze to, iż pomimo tylu lat na swoim koncie, czasem dalej zachowuje się jak taki typowy dupek, który patrzy tylko i wyłącznie na swoje uczucia i na swoje korzyści z danej sytuacji, do tego szasta pieniędzmi na prawo i lewo - zdziwiło mnie jednak to, iż pomimo tego, że jest on sławny, nie ma jakiegoś wielkiego kontaktu ze swoimi fanami, a do uczestniczenia w jakichkolwiek festiwalach filmowych jest on wręcz zmuszany przez swoją agentkę.
Bohaterowie są dopracowani - mają swoje historie, mają swoje talenty, doświadczenia, ale wszystko to zrobione jest w banalny sposób. Rozumiem, iż jest to książka młodzieżowa, ale liczyłam tutaj na coś znacznie lepszego, szczególnie po tylu pozytywnych recenzjach, między innymi na Lubimy Czytać.
Cała ta historia nie sprawiła, że moja szczęka znalazła się na podłodze - sam wątek miłosny pomiędzy Anną a Leo był bardzo schematowy, natomiast historia rodzinna dziewczyny... no cóż, wyglądała mniej więcej tak, iż jeśli coś było niby wielką tajemnicą, to na następnej stronie Leo pod postacią duchową mógł podsłuchać, jak ktoś się komuś z tego zwierza po kilkunastu latach od zdarzenia. Trochę to nieprawdopodobne i zdecydowanie zbyt szybkie. Po raz kolejny powiem - nic dziwnego, że ludziom przypomina się "Zmierzch". Jeśli tylko ktoś to czytał, lub nawet oglądał, to szybko znajdzie wiele podobieństw między tymi dwoma utworami.
Liczę na to, że kolejne książki tej autorki będą znacznie lepsze, ponieważ jej styl jest całkiem fajny, "Eperu" czytało mi się lekko i szybko, a nie we wszystkich książkach tak to wygląda! Czasami zdarzały się bezsensowne dialogi i takie typowe "zapychacze" stron w różnej postaci - od opisów licząc, aż do wydarzeń, które były bezcelowe.
Motyw Wędrowców jest intrygujący i mam nadzieję, że w kolejnej części zostanie on rozwinięty jeszcze bardziej - chciałabym się też dowiedzieć, skąd oni tak naprawdę się wzięli i czy mają jakiś limit na kolejne wcielenia.
Okładka nie jest jakoś super zachęcająca, powiedzmy sobie szczerze, jest raczej przeciętna i nie rzuca się w oczy tak, jak niektóre książki młodzieżowe. Motyw dziewczyny i chłopaka jako ilustracja jest swoją drogą na tyle często spotykany, że powinni tego na jakiś czas zabronić prawnie.
Zostaje mi powiedzieć tylko tyle - trzymam kciuki za to, żeby kolejne powieści były lepsze. Co więcej - wierzę w to, że tak się stanie, dlatego też z chęcią sięgnę po kolejne pozycje autorstwa tej pisarki, szczególnie, że jest to nasza polska autorka.
Jeśli macie ochotę na coś lekkiego, niewymagającego myślenia i nie macie zbyt wysokiej poprzeczki, to definitywnie "Eperu" powinno przypaść Wam do gustu.
Pozycję tę dostałam od Wydawnictwa BIS
O nieeee... a zamierzałam przeczytać ;(
OdpowiedzUsuńMitchelino Vitamo nie rezygnuj, nie poddawaj się, weź książkę w swoje dłonie, przeczytaj i wyrób swoje zdanie. Ja właśnie czytam i mam wiele własnych odkryć i spostrzeżeń. Podzielę się nimi jak skończę czytać całość.
UsuńChyba masz rację ;)
UsuńJednak po przeczytaniu negatywnej opinii, zawsze mam problemy z zebraniem się do przeczytania jakiejś książki :/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDominiko, dziękuję za bardzo obszerną recenzję. Napracowałaś się solidnie :) Postaram się równie obszernie odpowiedzieć na "zarzuty", ale wiem, że na pewno mi się nie uda. Zacznę od zdjęcia - jest dostępne w wysokiej jakości, chociażby u źródła, czyli u Wydawcy.(http://www.wydawnictwobis.com.pl/product.php?id=1116). Mogłaś mnie powiadomić, zarzuciłabym Cię fotkami Eperu. A czy ładna, czy nieładna, jak mówią: "de gustibus non est disputandum". Co do uwagi, że sporo osób porównuje Eperu do innych książek i że można doszukać się podobieństw, pewnie że tak. To normalne. Gdy wyjdzie Twoja książka (Gratulacje!) o miłości między nastoletnią uczennicą a jej nauczycielką ("Cena naszych pragnień", wyd.Lucky), jestem pewna, że też podniosą się głosy: "To już było!" (bo było, chociażby tu: http://filmaster.pl/film/loving-annabelle/ (historia o miłości nastoletniej uczennicy do nauczycielki, brzmi podobnie, prawda?). Taki już jest świat, że WSZYSTKO było :) "Przeważnie ludzie nie mają kilku uzdolnień aż tak silnie rozwiniętych" - owszem przeważnie tak jest, dlatego Wędrowcy są tacy wyjątkowi :) "Jeśli macie ochotę na coś lekkiego, niewymagającego myślenia i nie macie zbyt wysokiej poprzeczki, to definitywnie "Eperu" powinno przypaść Wam do gustu." - To jedyne zdanie, którego nie mogę zaakceptować i spokojnie wziąć na klatę. Odnoszę wrażenie, że troszkę obraziłaś moich Czytelników, sugerując, że są mało ambitni w doborze lektury, nie myślą w jej trakcie, a ja napisałam powieść dla... No właśnie, dla kogo wg Ciebie?.
OdpowiedzUsuńTo zdanie nie miało być obraźliwe, naprawdę! Uważam, że "Eperu" to lekka i przyjemna lektura dla wszystkich, którzy pragną oderwać się od realnych problemów i uciec w świat wyobraźni - takie osoby przeważnie nie szukają czegoś, co trzeba analizować wyraz po wyrazie :) Ogólnie rzecz biorąc są recenzje pozytywne i negatywne. Mam nadzieję, że moja była motywująca do dalszej pracy nad warsztatem pisarskim :D Zdaję sobie sprawę, że sama wolałabym usłyszeć kilka słów prawdy na temat mojej powieści i starać się to dopracowywać w kolejnych dziełach. Co do okładki - zaraz ją podmienię, jakoś w Googlach nie wpadła mi ona w oczy. Pozdrawiam! ;)
UsuńJak dla mnie największym problemem nie jest to, że to już było, ale jak to zostało na nowo opowiedziane. Nie wiem czy widać różnicę. Myślę, że nawet gdyby napisali nowy Zmierzch przez kogoś z innym punktem widzenia,a tą samą fabułą,to i tak bym przeczytała. Generalnie z opisu i recenzji maluje mi się dość popularny jakiś czas temu schemat zwykłej dziewczyny i wyjątkowego chłopaka. Nie czytałam tej książki więc nie będę oceniać. Ale na pierwszy rzut oka nie ciągnie mnie nic do tej historii.
OdpowiedzUsuńOstatnio mialam tak z książką Obsydion, którą odrzucałam od dawna bo wydawała się szablonowa, ale kiedy po nią sięgnęłam nagle okazało się, że w historii, która łudząco przypomina mi inne jest coś wyjątkowego. To charaktery postaci. Kiedy o nich czytam wierzę, że mogliby istnieć i po prostu często są wyjątkowi.
Dlaczego wszyscy autorzy ostatnio chcą, żebyśmy uwierzyli, że tylko szarym myszką może coś wydarzyć się w życiu?
Więc mimo wszystko Obsydion przypadł mi do gustu, ale czy z Eperu też by tak mogło być? Pewnie zanim nie przeczytam, to się nie dowiem ale już na starcie mam mieszane uczucia...
Coś słyszałam o tej książce... chociaż nie zrobiła na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia... ale zamierzam ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam na wielu stronach okładkę tej książki. Twoja ocena jest dość niska, ale każdy ma prawo do własnego zdania. Ja nie oceniam, bo nie czytałam. Być może po przeczytaniu podzielę Twoją opinię, a być może nie. Sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńPo innych opiniach myślałam, że to dobra powieść, ale teraz już sama mam mieszane uczucia. No, ale jak sama nie przeczytam to się nie dowiem ;)
Może zacznę od okładki. Wygląda jak praca początkującego grafika, ze źle dobranymi czcionkami i nieumiejętnym posługiwaniem się narzędziami stylu w Photoshopie. Na pewno bym nie kupiła tej książki ze względu na okładkę. Ale czy historia ciekawa? Nie sądzę żeby taka była po Twojej recenzji. Nie wiem, czy zdecyduję się po nią sięgnąć. Możliwe, że kiedyś. Ale nie w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dakota // 97books.blogspot.com/
Książkę przeczytałam z dużym wahaniem, ale teraz wiem, że nie ocenia się książki po okładce. Historię zawartą w "Eperu" pokochałam. Chociaż może było kilka drobnych mankamentów, to i tak oceniłam ją wysoko :)
UsuńJakbym oceniała po opisie to... MEGA! Brałabym z miejsca, bez zastanowienia, jednak dobrze,że są blogi z recenzjami. No powiem, że zawiodłam się. Wydawać by się mogło, że taka akcja może być tylko dobra, a tutaj porównanie do "Zmierzchu" i monotonna fabuła to nic dobrego, niestety.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Dominika nie miała na celu urazić autorki tej powieści a raczej nakierować ją na dobry "tor", dzięki czemu kolejne części "Eperu"- mogą być naprawdę ciekawe i godne uwagi. :)
OdpowiedzUsuńSama sięgam często po lekką literaturę, chociażby z tego względu by oderwać się od szarej rzeczywistości. Poza tym lubię na własnej skórze przekonać się czy dana pozycja jest dobra czy zła- tak więc recenzja Iwi, nie do końca zraziła mnie do sięgnięcia po tę pozycję. :)
Okładka jest taka sobie, do najpiękniejszych z pewnością nie należy, no i zgadzam się, z tym, że główna bohaterka została troszkę dziwnie wykreowana przez autorkę. :)
Chciałam to przeczytać, jednak jest to chyba kompletnie nie w moim guście. Jak dobrze, że po to nie sięgnęłam xd
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/
Cóż, co kto lubi :).
OdpowiedzUsuńZapewne dla bardziej oczytanych osób taka książka może być raczej nudna, bo przewidywalna. Ja tam słabo trawię szaromyszkowe romanse, nawet jeśli urozmaica to paranormal. Wolę się wziąć za nadrabianie innych książek ;).
City of Dreaming Books
Czytałam już wiece recenzji tej książki pełnej ochów i achów. Mnie jakoś ta książka nie przyciąga. Nawet okładka mnie nie zachęca. Na pewno za jakiś czas sięgnę po tę pozycje - bo jestem z tych, co wszystko muszą poczuć na własnej skórze.
OdpowiedzUsuńno jednak się nie skuszę, nie dla mnie takie opowieści, hmm może jestem za stara już ? :P ale na pewno znajdą się zwolennicy :)
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńZawsze mi trochę szkoda, gdy książka nad którą ktoś długo pracował, którą ktoś wydał więcej niż w 2 egzemplarzach, okazuje się nieudana. Powodów może być w tym przypadku kilka, m.in. zbytnie zainspirowanie się autorki "Zmierzchem" i zadufanie w swoje siły, że "napiszę lepiej". innym powodem może być zlekceważenie poziomu intelektualnego młodych czytelników, że "łykną" wszystko. A może po prostu autorka nie ma jeszcze na tyle wypracowanego stylu / talentu.
W każdym bądź razie naprawdę dziękuję za uczciwą recenzję :)
Pozdrawiam, Dorota Kalinowska
Witam :)
UsuńJednak chyba byłam trochę zbyt "ostra" i nierozważna. Powinnam najpierw przeczytać książkę, a dopiero potem być (ewentualnie) tak krytyczna. Zazwyczaj czytam kilka recenzji z różnych źródeł i dopiero wyrabiam sobie opinię, czy warto sięgać po książkę czy nie - tu byłam zbyt pochopna za co przepraszam :)
Pozdrawiam, Dorota Kalinowska
Brałam udział w kilku konkursach z tą powieści i teraz trochę mnie żałuję przegranej. Powieść zapowiadała się nieźle i szkoda by było mojego rozczarowania. Wątek miłosny jest banalny niczym z filmów romantycznych, teraz widzę, że nie było na co liczyć...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jestem chyba za stara na tę książkę, zdaje się przesiąknięta szablonami. ;)
OdpowiedzUsuńOj nie, nie. Od takich książek trzymam się z daleka!
OdpowiedzUsuńCzytałam mnóstwo pozytywnych recenzji tej książki. Jestem jej bardzo ciekawa. Widzę, że kilka osób tu pisze, że są za starzy na tę książkę. Ja też nie mam już kilkunastu lat, a chętnie się skuszę. Trzeba samemu sprawdzić, żeby mieć jakieś zdanie o danej książce. Czasem można się pozytywnie zaskoczyć. :)
OdpowiedzUsuńKolejny Zmierzch niestety mnie nie przekonuje. Książka ta kojarzy mi się jedynie z internetowymi fanfictionami, niezbyt niestety ambitnymi.
OdpowiedzUsuńDużo słyszałam o tej książce. I miłe rzeczy i złe.
OdpowiedzUsuńOkładka nie przyciąga. Treść podobno przypomina kolejny Zmierzch. Jakoś mnie nie przekonuje ta książka do siebie.
Zgadzam się z recenzją.
OdpowiedzUsuńZwracasz uwagę na okładki. Mnie się szczerze mówiąc chyba jeszcze nie zdarzyło. :)
OdpowiedzUsuńMnie do przeczytania tej książki skusiły również pochlebne recenzje na innych portalach, ale kiedy sama zapoznałam się z ''Eperu'' bardzo się rozczarowałam. Czytając również nasunęło mi się skojarzenie ze Zmierzchem, co jeszcze nie było tragedią bo jako nastolatka naprawdę lubiłam te sagę, ale jednak teraz jestem bardziej wymagająca i więcej oczekuję od książki, którą czytam. ''Eperu'' natomiast swoją treścią mnie nie powala, gdyż jest dla mnie zbyt banalna niestety.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że pierwszy raz spotkałam się z tak krytyczną oceną "Eperu". Wszystkie dotychczasowe recenzje tej książki jakie czytałam były bardzo pozytywne.
OdpowiedzUsuńAle każdy przecież ma prawo do własnego zdania.
Książka już przed premierą znajdowała się na liście pozycji, które muszę przeczytać. Mam nadzieję, że uda mi się wkrótce ją zdobyć i przeczytać, jestem bardzo ciekawa czy mi się spodoba :)
Choć spodziewałam się po tej książce czegoś lepszego, kiedyś na pewno ją przeczytam, gdyż fabuła wygląda naprawdę zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę przeczytałam i oczekuję kolejnego tomu...
OdpowiedzUsuńZawsze zastanawiam się, co skłania wydawców do wydawania takich książek. Popyt na nie? Czy uważają czytelników za idiotów? Nie wspominając o autorce, która promuje książkę na wszystkie możliwe sposoby. Książka powinna bronić autora, nie autor książkę.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Książka powinna bronić autora, nie autor książkę. To bezcelowe, zwiększa jedynie niechęć do powieści.
UsuńMam na półce i czeka, aż po nią sięgnę. Coś mi jednak przeszkadza. Nie pozwala jej złapać. Zawsze sięgam po coś innego. Wiem, że przeczytam, ale.... W swoim czasie. Chyba odrzuca mnie ten bum medialny.... Jak ja nie lubię jak mam smaka na tytuł, a z każdej strony wita mnie co rano. Niedługo z lodówki mi wyskoczy...
OdpowiedzUsuńOstatecznie skuszona pozytywnymi recenzjami przeczytałam książkę, ale jestem bardzo rozczarowana. Spodziewałam się czegoś świeżego, a dostałam nudną, banalną historię. Poza tym kwestie estetyki, okładka jest moim zdaniem tandetna, ale to nie jest najważniejsze, chociaż akurat w przypadku debiutanta dość istotne. Oczywiście okładka to kwestia gustu i jest to wyłącznie moja subiektywna opinia, komuś innemu może się spodobać. Ostatnio odnoszę natomiast wrażenie, że autorka przesadnie chce się przypodobać czytelnikom, co więcej, nie lubię konkursów, które mają na celu zbieranie poniekąd "sztucznych" lajków dla fanpage'a. Tymczasem autorka takie właśnie organizuje, namawiając fanów do tego, aby pozyskiwali po 10 nowych osób z innych grup na fb, których nazwy nawet w tym celu podaje. Nie wiem czy przypadkiem nie jest to niezgodne z regulaminem fb, a jeśli nawet jest, to takie "wymuszanie" lajków jest moim zdaniem nieco zbyt nachalne.
OdpowiedzUsuń