środa, 8 lipca 2015

Licia Troisi - DZIEDZICZKA SMOKA: "Testament Thubana", "Drzewo Idhunn", "Klepsydra Aldibaha"

Tytuł: Testament Thubana, Drzewo Idhunn, Klepsydra Aldibaha
Autor: Licia Troisi
Wydawnictwo: Videograf 
Rok wydania: 2010, 2010, 2011
Liczba stron: 304 + 224 + 224
Ocena: 8/10

Opis:

Bohaterką powieści jest 13-letnia wychowanka domu dziecka, która dowiaduje się, że nosi w sobie geny potężnego smoka Thubana. Adoptowana przez tajemniczego profesora dziewczynka musi podjąć dzieło swego przodka i stoczyć walkę z jego odwiecznym wrogiem Nidhoggrem, Strażnikiem Ciemności, który zagraża królestwu natury.

Drugi tom trylogii o dzielnej dziewczynie, która nosi w sobie geny potężnego smoka Thubana. Adoptowana przez tajemniczego profesora Sofia dowiaduje się, że ma do spełnienia niebezpieczną misję. W czasie podróży z trupą cyrkową po kraju poznaje urodziwego chłopca z pieprzykiem na czole, podobnym do tego, który ma ona sama. Jednak wkrótce okazuje się, że Fabio nie jest jej przyjacielem. Przed tysiącami lat oszukał on smoki i jest gotów uczynić to znowu, by umożliwić powrót strasznemu wywernowi.

Sofia - dziewczyna, która nosi w sobie geny potężnego smoka Thubana – i jej sprzymierzeńcy próbują zapobiec zniszczeniu świata przez sojuszników Nidhoggra. Tymczasem w podziemiach willi profesora Schlafena coś złego dzieje się z Pączkiem Drzewa Świata, a to oznacza niebezpieczeństwo. By uratować świat i Smokończyków, trzeba znaleźć starożytny artefakt - klepsydrę Aldibaha, zwaną Władczynią Czasów. Mimo że taka ingerencja w czas jest bardzo niebezpieczna, przyjaciele Sofii są gotowi podjąć to ryzyko.


Recenzja:

Nikt nie rodzi się bohaterem, ale każdy może nim zostać. Ciebie nie wyłączając. Tyle że ty nie chcesz się do tego przyznać. Posiadasz moc tak wielką, że to przekracza wszelkie wyobrażenia, a jednak ukrywasz swą siłę i próbujesz ją zdusić, szpikując się niedorzecznymi kłamstwami.

Licia Troisi jest królową literatury fantasy - głosi komentarz Panoramy na tyle powieści, a ja całkowicie się z nim zgadzam. Książki tej autorki przemawiają do mnie, odnajduję w nich cząstkę siebie i z radością poświęcam im czas. Dziedziczkę Smoka pragnęłam przeczytać od momentu, w którym zakończyłam swą przygodę ze Światem Wynurzonym i oto otrzymałam swoją szansę.

Współczesne Włochy. Wychowanka sierocińca, trzynastoletnia Sofia, nie wierzy aby ktokolwiek zechciał ją zaadoptować. Przezywana przez rówieśników Dynią, prowadzi dość smutną i przygnębiającą egzystencję, pełną bólu i przykrości. Pewnego dnia jej życie wywraca się do góry nogami za sprawą profesora, który niespodziewanie przygarnia ją pod swoje skrzydła. Wkrótce Sofia dowiaduje się, że nosi w sobie geny najpotężniejszego ze smoków, Thubana. Dziewczynka staje przed trudną decyzją, która na zawsze odmieni jej życie. Czy zdoła podjąć dzieło swojego przodka i stanie do walki z jego odwiecznym wrogiem, Nidhoggrem?

Dziedziczka Smoka w niczym nie przypomina wcześniejszych trylogii Licii Troisi. Osobiście czułam się z tym nieco dziwnie, gdyż przywykłam do bardziej staroświeckich światów wykreowanych przez tę autorkę. W każdym razie, pierwszą część tej trylogii, Testament Thubana, zaliczam do jednej z bardziej udanych lektur, choć nie da się ukryć, że owa seria przemówi bardziej do młodszych czytelników.

Główna bohaterka, Sofia, zachowuje się wyjątkowo naturalnie, nie odnalazłam w niej ani krzty sztuczności. Jest zmuszona nieustannie zmagać się ze sobą samą i z własnymi lękami, gdyż należy do bardziej tchórzliwych i nieśmiałych osób. Przekonana o swej niewielkiej wartości nie potrafi w siebie uwierzyć lecz dzięki pomocy profesora i nowej przyjaciółki stopniowo nabiera odrobiny pewności siebie. Z zainteresowaniem śledziłam jej podstępy, tarapaty, w które wpadała, jej nieudolność lecz i odwagę. W końcu nikt nie jest idealny, prawda? Sofia pokazuje, że nawet największa niezdara może zostać na swój sposób bohaterem.

Poza rzeczywistą bohaterką, ważnym atutem Testamentu Thubana jest stopniowo rosnące napięcie i szybko rozwijająca się akcja. Powieść pochłaniałam stronę za stroną, nie bacząc na godzinę, a wspaniałe opisy spod ukochanego pióra Licii Troisi umilały mi każdą chwilę. Autorka trafia w serce czytelnika, a przekaz jej powieści, ukryty za przykrywką fantasy, jest nadzwyczajny! Z nieukrywaną radością, natychmiast sięgnęłam po drugi tom owej trylogii...

Pamiętaj, że to co uczyniłeś, może zostać ci przebaczone, ponieważ jesteś i zawsze będziesz jednym z nas...

Drzewo Idhunn jest kontynuacją zmagań Sofie ze swoim przeznaczeniem. Tym razem bohaterka, z powodu samotnego wyjazdu profesora do Budapesztu, ląduje w ramionach trupy cyrkowej. Zawiedziona dziewczynka, nie spędza tam zbyt wielu miłych chwil. Pewnego dnia na jej drodze staje urodziwy chłopiec, w którym śmiertelnie się zadurza. Niestety, Fabio okazuje się zdrajcą. Przed tysiącami lat sprzymierzył się z Nidhoggrem i po raz drugi popełnia ten błąd. Czy Sofia zdoła pogodzić miłość z walką przeciwko rosnącemu w potęgę złu?

Muszę przyznać, że z początku, druga część Dziedziczki Smoka, wydała mi się złudnie podobna do poprzedniej, gdyż Sofia znów czuje nieuzasadniony żal do całego świata. Jednak, tak jak akcja powieści zaczęła się rozwijać, tak i moje zdanie o niej zmieniać, choć z żalem muszę przyznać, że Drzewo Idhunn było lekturą mniej porywającą od Testamentu Thubana. Największym plusem tej części z pewnością jest motyw zdrady i wybaczenia, a także miłości matki do córki. Doprawdy, w kilku momentach łzy same cisną się do oczu i nie sposób ich powstrzymać. Ponadto wątek miłosny nie jest tak słodki i pusty jak mogłoby się zdawać, patrząc na wiek głównej bohaterki.

Mam wrażenie, iż Licia Troisi poświęciła mniej serca tej części. Opisy wydały mi się uboższe, choć mroczny świat oraz miasto Benewent zostały wykreowane znakomicie. Także zakończenie Drzewa Idhunn zasługuje na uznanie lecz, mimo wszystko, jestem leciutko zawiedziona. Natychmiast zabrałam się za Klepsydrę Aldibaha, mając nadzieję, że wynagrodzi mi braki swojej poprzedniczki...

- Nie podoba ci się to, prawda?
Dziewczynka otrząsnęła się z zadumy i obrzuciła go spojrzeniem, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Trochę ją krępowała własna słabość.
- Twoja reakcja jest normalna. I słuszna. Ja też nie jestem tym zachwycony. Czasem jednak musimy postępować niegodnie, żeby chronić coś, co jest nam drogie. Taki już jest nasz smutny los. Najważniejsze, byśmy nie uchybiali wartościom, które mają dla nas zasadnicze znaczenie. A tego nigdy nie zrobimy.

Ostatni tom Dziedziczki Smoka rozpoczyna się od śmierci jednego ze Smokończyków, Karla. Sofia wraz z Lidją i profesorem, popychani powinnością uratowania Drzewa Świata, muszą rozwikłać tę tajemnicę i to jak najszybciej - Pączek z każdą chwilą podupada na zdrowiu, przechylając szalę zwycięstwa na konto Nidhoggra. Na pogrzebie Smokończyka w Monachium poznają Effi, przybraną matkę Karla, która jednocześnie jest Stróżem. Razem odnajdują ryzykowne rozwiązanie. Postanawiają użyć klepsydry Aldibaha, aby przenieść się w czasie i uratować życie Smokończyka. Igranie z czasem okazuje się jednak wyjątkowo niebezpieczne. Czy podołają zadaniu?

Muszę przyznać, że Klepsydra Aldibaha rozwiała wszelkie wątpliwości związane z ową trylogią. Częste zmiany akcji, wciągająca fabuła, magiczny wątek podróży w czasie i bardziej dojrzali bohaterowie doskonale wpłynęli na całość postrzegania przeze mnie Dziedziczki Smoka. Pragnę również dodać, że opisy Monachium była tak przekonujące, że czułam się, jakbym tam była i wraz z bohaterami przemierzała uliczki tego miasta! Licia Troisi znakomicie wpływa na wyobraźnie czytelnika, wiedząc dokładnie jakich emocji mu dostarczyć.

Kończąc trzeci tom odniosłam wrażenie, że niebawem pojawi się kontynuacja Dziedziczki Smoka. W końcu Nidhoggr nie został pokonany, a ostatni Smokończyk odnaleziony. W każdym razie z przyjemnością spotkam się jeszcze raz z Sofią i resztą bohaterów :)

Trylogię Dziedziczka Smoka polecam młodszym czytelnikom, miłośnikom lekkiego fantasy i fanom Licii Troisi. Gwarantuje miłe chwile z lekturą, która wraz z fantastycznym motywem smoków niesie ze sobą wiele zwyczajnych problemów i trosk.

1 komentarz:

  1. Również bardzo cenię sobie twórczość Licii Troisi, ale akurat Dziedziczki Smoka nie czytałam. Sądziłam, że jest skierowana do dzieci i starszy czytelnik nic interesującego w niej nie znajdzie. Widać się myliłam!

    OdpowiedzUsuń