Autor: Robert Rozmus
Tytuł: Kompleks Boga
Wydawnictwo: Videograf
Data wydania: luty 2015
Liczba stron: 400
Ocena: 10/10
Opis:
Cztery na pozór zupełnie obce i diametralnie różne osoby, żyjące w przeświadczeniu, że ich sekrety nigdy nie wyjdą na jaw, budzą się w zimnym, mrocznym pomieszczeniu zamknięci w klatkach. Nie wiedzą gdzie są, i dlaczego. Kiedy dostrzegają zwisający z sufitu hak i stojący w kącie stół z narzędziami z nierdzewnej stali, opuszcza ich wszelka nadzieja, że mogą wyjść z tego żywi. Tymczasem komisarz Pieńkowski prowadzi śledztwo w sprawie zaginięć czterech studentek szczecińskich uczelni. Policja nie ma żadnego śladu i z każdym dniem odczuwa coraz większą presję ze strony lokalnej społeczności i mediów. Motyw seksualny wydaje się być oczywisty, jednak kolejne zaginięcia sugerują coś zupełnie odwrotnego...
Recenzja:
Wow. Tak mogę podsumować moje odczucia po przeczytaniu tej książki. Zorientowałam się, że czytając końcówkę, dopiero po zamknięciu książki wypuściłam powietrze. Ale może po kolei
Czytając opis, spodziewałam się, że dostanę coś w stylu kultowego horroru Piła. Co prawda jakieś małe szczegóły się tam pokrywały, ale nie doszukujmy się podobieństw, bo to jest zupełnie co innego, a ta książka rozwaliła mi mózg, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Z góry muszę uprzedzić, że jeśli macie słabe nerwy, to przemyślcie to, zanim sięgniecie po tę książkę, ale to nie znaczy, że macie ją omijać szerokim łukiem.
Autor, niektóre sceny opisuje dość brutalnie i dosłownie, ale właśnie te sceny dodają tej książce uroku, jakkolwiek by to nie brzmiało, ale to właśnie one nadają tej pozycji ten charakterystyczny klimat, który jest bardzo ciężko uzyskać, a co dopiero podrobić. Panu Rozmusowi udało się to w stu procentach.
Czwórka ludzi, którzy z pozoru nie mają ze sobą absolutnie nic wspólnego, żyją w zupełnie różnych światach, dostają tajemnicze wiadomości z cytatami z Pisma Świętego, a potem... no właśnie to co jest potem mrozi krew w żyłach. Sami nigdy by nie przypuszczali, że znajdą się w uwięzieniu. Bardzo polubiłam Ewę, zresztą wszyscy bohaterowie byli bardzo dobrze skonstruowani, Każdy był indywidualnym przypadkiem, każdy miał swoje cech i każdy był inny. Sam sprawca całego zamieszania, był bardzo złożoną postacią, ale nie będę tu zdradzać nic więcej.
W tej książce, pojawia się tez dużo aspektów psychologicznych. Autor bardzo dobrze sobie z nimi poradził i tym samym stworzył dla nas coś wyjątkowego. Czyta się ją płynnie i przyjemnie. Mam tylko jedno malutkie zastrzeżenie do tej pozycji, a mianowicie, popracowałabym trochę nad dialogami. Niektóre były trochę takie nijakie, ale to na prawdę kilka. Także, wybaczam, bo tej książce mogłabym wybaczyć wszystko.
To w jaki sposób autor zbudował całą fabułę, jest powalające. Fakty, które wychodziły w trakcie czytania, niejednokrotnie pozostawiały mnie z szeroko otwartymi oczami, z pytaniem na ustach "ale jak to?! Dlaczego ja się wcześniej nie domyśliłam?!". Bardzo przypadł mi do gustu styl autora, i mogłabym czytać i czytać, a do tej pozycji na pewno wrócę za jakiś czas.
Jedyne czego żałuję, to tego, że ta książka miała taką małą reklamę. Na prawdę, z taką historią można by zrobić na prawdę fajną kampanię reklamową. Ale cieszę się, że ja miałam okazję ją przeczytać i na pewno będę polecać ją wszystkim dookoła.
Więc jeśli uważacie, że jest to książka, którą chcielibyście przeczytać, to marsz do księgarni. Koło tej książki i to z taką okładką nie można przejść obojętnie,
Z gorącymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Za książkę dziękuje Wydawnictwu Videograf
Uhuhhuhuh z jednej strony książka mnie pociąga, z drugiej przerażaj brutalne sceny... co robić? ;)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie. Z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/
NAczytałam się ytylu pozytywnych recenzji, że na pewno nigdy nie przejdę obok tej książki obojętnie.
OdpowiedzUsuńNo no, kto by się spodziewał! Na pewno przeczytam, dzięki za zwrócenie uwagi na książkę!
OdpowiedzUsuńLubie ksiązki z wątkiem psychologicznym:) Jesli chodzi o małą reklamę - masz rację. Wiele świetnych książek jej nie ma a te gorsze czasem są nadmiernie rozdmuchane:) Pewnie kasa ma tu znów znaczenie i duzy w tym udział:)
OdpowiedzUsuńNo i co zrobiłaś, kobieto? Mam tyle wydatków, a teraz muszę jeszcze jedną książkę do listy dopisać...
OdpowiedzUsuń