Autor: Jacek Tittenbrun
Tytuł: Kolonizacja nauki i świata przez kapitał. Teoria światów równoległych w wydaniu socjologii wiedzy.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 26 stycznia 2015
Liczba stron: 264
Opis:
Idea napisania niniejszej książki narodziła się w wyniku obserwacji dwóch paralelnych, jak się wydaje, procesów - stąd w podtytule określenie „teoria światów równoległych”. Z jednej strony narastającej od dłuższego czasu bardzo szkodliwej mody na wprowadzanie do języka naukowego opisu i wyjaśniania życia społecznego terminów i pojęć naznaczonych rodowodem ekonomicznym - mowa tu o niezliczonych „kapitałach”: ludzkim, społecznym, kulturowym itd. Z drugiej - analogicznych procesów zachodzących w świecie rzeczywistym, gdzie obserwujemy dokonującą się z reguły pod neoliberalnymi sztandarami ekspansję tym razem realnego kapitału, obejmującą czy też wchłaniającą coraz to nowe sfery życia społecznego i indywidualnego. Procesy te można sprowadzić do dwóch zasadniczych form: utowarowienia oraz prywatyzacji. Przeprowadzona w książce analiza ukazuje najróżniejsze przejawy tak pojętej kolonizacji świata. Autorowi przyświecała chęć wzniecenia alarmu lub przynajmniej zwrócenia uwagi na realność obu tych procesów, które rządzą tak różnymi, a jednak podobnymi światami: idei oraz faktycznego życia zbiorowości i jednostek.
Recenzja:
Cześć jestem Klaudia, ale to już chyba wiedzą wszyscy. Cześć jestem Klaudia i studiuję Zarządzanie, no tu już mniej osób się orientuje. Cześć jestem Klaudia, studiuję Zarządzanie na specjalizacji Kapitał Społeczny, w tym to już w ogóle mało kto się orientuje. Jak więc mogliście już zauważyć temat kapitału nie jest mi obcym, a wręcz bliski. Spotykam się z nim wiele razy dziennie. Jak pojawiła się możliwość egzemplarza recenzenckiego, stwierdziłam "czemu nie".
Jestem w pełni świadoma tego, że ta książka może być kontrowersyjna, może się nie podobać, zwłaszcza ekonomistom. Jestem też świadoma tego, że po tej recenzji mogę wyjść trochę na hipokrytkę, bo studiuję taki, a nie inny kierunek, a popieram niektóre tezy i założenia z tej pozycji.
Kapitał, kapitał wszędzie. Zgodnie z założeniem Marksa z XIX w. kapitał, aby miał prawo istnieć musi się rozwijać, musi przejmować kolejne i kolejne sfery życia codziennego. Kapitał społeczny, ludzki, kulturowy i wiele, wiele innych które dla przeciętnego człowieka, są tym samym, tylko inaczej nazwane. Nas uczy się różnicy między nimi. Ta granica często i dla mnie się zaciera.
Jest to książka z zasady naukowa i to czuć. Język trudny i niezrozumiały, nawet mnie osobie, która na co dzień spotyka się z takimi zwrotami, nazwami etc. było trudno się skupić i zrozumieć wszystko od A do Z. Co dopiero osoby, które z tym obcują "od święta". Nie chcę żeby wyszło tak, że znam się nie wiadomo jak, bo co może powiedzieć studentka II roku. Jednak coś tam może. Jednak, Pan Tittenbrun jest socjologiem, co także da się wyczuć w stylu pisania.
Założenie, które przedstawia autor może wydawać się niezwykle odległe, ale są, według mnie, bardzo możliwe. Więcej w tej książce domniemań i rozważań, a nie gotowej recepty dla świata. Zalecam czytanie tej pozycji od początku do końca, a nie rozdziałami.
Jeżeli interesujecie się w jakikolwiek sposób tym tematem, to zachęcam Was do sięgnięcia po tę książkę. Ja, po jej przeczytaniu wdałam się w niezwykle interesującą rozmowę z wykładowcą. Przede mną kolejne publikacje Pana Jacka, z którymi zapoznam się z ogromną przyjemnością.
Z gorącymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz