Tytuł: Dobrani
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2011
Ilość stron: 352
Ocena: 6/10
Opis:
Cassia zawsze była przekonana, że Społeczeństwo wybiera dla niej to, co najlepsze: co powinna czytać, co oglądać, w co wierzyć.
Kiedy więc podczas uroczystości Doboru na ekranie pojawia się twarz Xandera, Cassia nie ma żadnych wątpliwości, że to właśnie jest jej idealny partner… do chwili gdy następnego dnia w miejsce Xandera na ekranie wyświetla się przez moment twarz Ky’a Markhama.
Społeczeństwo mówi jej, że to drobna usterka, odosobniony przypadek, i że powinna się skupić na szczęśliwym życiu, które przyjdzie jej wieść z Xanderem. Lecz Cassia nie może przestać myśleć o Ky’u, a gdy oboje powoli zakochują się w sobie, zaczyna powątpiewać w nieomylność Społeczeństwa i staje przed trudną decyzją: musi wybrać pomiędzy Xanderem i Ky’em, pomiędzy życiem, jakie do tej pory znała, a drogą, którą nikt dotąd nie ośmielił się pójść.
Kiedy więc podczas uroczystości Doboru na ekranie pojawia się twarz Xandera, Cassia nie ma żadnych wątpliwości, że to właśnie jest jej idealny partner… do chwili gdy następnego dnia w miejsce Xandera na ekranie wyświetla się przez moment twarz Ky’a Markhama.
Społeczeństwo mówi jej, że to drobna usterka, odosobniony przypadek, i że powinna się skupić na szczęśliwym życiu, które przyjdzie jej wieść z Xanderem. Lecz Cassia nie może przestać myśleć o Ky’u, a gdy oboje powoli zakochują się w sobie, zaczyna powątpiewać w nieomylność Społeczeństwa i staje przed trudną decyzją: musi wybrać pomiędzy Xanderem i Ky’em, pomiędzy życiem, jakie do tej pory znała, a drogą, którą nikt dotąd nie ośmielił się pójść.
Recenzja:
Obecnie coraz częściej w księgarniach można spotkać książki o dystopii, świecie postapokaliptycznym, czy też inne takie, które za wszelką cenę chcą zaistnieć w świecie literackim i być oryginalne.
Tak jest również z "Dobranymi".
„Nie przypuszczałam, że pokocham jego słowa. Nie przypuszczałam, że znajdę w nich samą siebie.
Czy jeśli zakochałam się w historii jakiegoś człowieka, to zakochałam się jednocześnie w nim samym ?”
Cassia - główna bohaterka - żyje w Społeczeństwie. Jest to grupa, która kontroluje dosłownie wszystko - od wybrania 100 wierszy, piosenek i obrazów (starannie wyselekcjonowanych przez Komisję), z którymi możesz się zapoznać, aż do ingerencji w życie prywatne obywateli (np. wybierają, z kim spędzisz swoje życie).
Pomysł był całkiem fajny - połączenie antyutopii z romansem. Nawet fabuła była poprowadzona dosyć dobrze... Szkoda tylko, ze nie wszystko wyszło tak, jak powinno. Co dokładnie było złe? O tym w dalszej części recenzji.
„,Liczę czas do końca tej wizyty. Liczę czas do końca jego życia. Choć
jakby się nad tym zastanowić, to liczę też czas do końca mojego życia.
Każda minuta, którą spędzasz z kimś innym, daje mu cząstkę twojego życia
i odbiera część jego.”
Wracając do głównej bohaterki - Cassi Marii Reyes - jest to dziewczyna, która podporządkowuje się wszystkim narzuconym regułom i zasadom. Do czasu, aż zachodzi pomyłka, która sprawia, że życie dziewczyny przewraca się do góry nogami.
Podczas uroczystości Doboru dowiaduje się ona, że ma zostać małżonką swojego najlepszego przyjaciela - Xandera.
Następnego dnia okazuje się jednak, że jej idealnym partnerem nie jest Xander, lecz... Ky, chłopak, którego widywała od czasu do czasu.
Od tego czasu Cassia zastanawia się, czy była to drobna usterka, czy... działanie zamierzone.
W tym momencie zaczyna się cała walka o... miłość.
„Nasze wspólne chwile są niczym burza, niczym gwałtowna wichura i
deszcz, coś zbyt wielkiego, by tym kierować, a zarazem zbyt silnego, by
przed tym uciec. Ten żywioł mnie porywa, szarpie za włosy, zostawia
krople wody na twarzy, sprawia, że czuję się wreszcie żywa. Jak w każdej
burzy zdarzają się tu też chwile spokoju i wytchnienia, a także i
takie, gdy nasze słowa rozszczepiają błyskawice.”
Muszę przyznać, że nie bardzo polubiłam główną bohaterkę. Wydawała mi się ona zbyt... kochliwa, naiwna i zwyczajnie zbyt głupiutka.
Nie spodziewałam się jednak, że autorka może również z chłopców stworzyć kogoś takiego, kto podchodzi pod słowa: delikatny i wrażliwy. Temu stanowczo mówię NIE! Bohaterzy w książkach nie mogę zachowywać się jak humorzaste nastolatki!
„To dziwne uczucie, kiedy wiesz coś, o czym nie wiedzą inni, i gdy masz coś, czego nie powinieneś mieć.”
Sam styl autorki jest raczej dosyć dobry. Pozycję tę czytało mi się całkiem przyjemnie, chociaż... czasami wydawało mi się, że Ally Condie pisze tak jakby dla młodszych czytelników.
Może to sprawiło również, że motyw miłości został tak... spłycony i zamiast zostać rozwinięty na kolejne tomy (bo ma być to trylogia), to pod koniec pierwszej części wiemy już, z kim chce być Cassia.
„[…] warto się zastanawiać.”
Fabuła zdradzona jest już w opisie. Praktycznie daje nam to całkowity wgląd do tego, co się dzieje przez połowę książki.
Mam nadzieję, że kolejne tomy będą miały trochę bardziej ogólnikowy opis.
Akcji też zbyt dużo nie jest. Gdyby autorka skupiła się nie na romansie, a na kreowaniu świata wymyślonego, to lepiej by to wyszło.
„Wyszepczę mu te słowa do ucha, dotknę nimi jego ust. A wtedy popiół i nicość zamienią się w ciało i krew.”
Okładka wydaje mi się zbyt banalna, zbyt prosta. Niemniej jednak wolę, jeżeli okładka jest trochę bardziej... pusta, niż kiedy jest na niej napchane wszystko i nic (i ledwo co da się przeczytać tytuł i autora).
„Już czas. Czuję to, wiem to. Patrzę na niego a on na mnie, oboje oddychamy ciężko, przyglądamy się sobie, zmęczeni czekaniem.”
Podsumowując - z książką tą warto się zapoznać choćby dla oryginalnego pomysłu samego Społeczeństwa (chociaż można odnaleźć tu parę nawiązań np. do "Niezgodnej", "Igrzysk Śmierci", czy też "Delirium").
Mam nadzieję, że pozycja ta przypadnie Wam do gustu. Ja natomiast wyczekuję kolejnych tomów i modlę się, aby były one lepsze niż ten.
Nie wkręciłam się w tę książkę. Podobno więcej tomów ma nie wychodzić. Jest wiele książek podobnych więc raczej to niewielka strata;)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę bardzo dawno temu, chyba ze 3-4 lata, ale pamiętam, że ogólnie mi się podobała.
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznam się z tą ksiązką, bo nie czytałam jeszcze niczego podobnego do Igrzysk smierci chociaż jest tego bardzo dużo.
OdpowiedzUsuńChętnie bym poczytała :).Okładka mi się bardzo podoba ^^.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, ostatnio to wszędzie widzę tylko te dystopie.Mi się wydaje, że Igrzyska mogły zapoczątkować taką falę :P.